Nie wiem jak Państwo, ale obserwując ostatnie przekazy medialne z Zamościa zaczynam odnosić wrażenie lekkiej zmiany frontu. Powody, by atakować obecną władzę przestały być wynajdywane, a co najwyżej wałkuje się stare sprawy. Nie dają o tym zapominać przede wszystkim niektórzy radni uparcie drążący tematy lotniska w Mokrem - gdzie pole do popisu miał swego czasu zwłaszcza nawet nie były prezydent, a wciąż obecny wójt ze starostą - lub wydatków ratuszowych, które i ja chętnie bym poznał. Na pewno też sporo miejsca zajmą losy niedawno ogłoszonego ponownego konkursu na sekretarza miasta. To jednak dopiero zapowiedź kolejnych dni i tygodni, a dziś chcę się skupić na czymś zupełnie innym.

Widać, że Zamościem rządzi były dziennikarz, a przynajmniej osoba, która zna specyfikę tutejszych mediów. Z punktu widzenia PR-owego genialnym pomysłem było wypuszczanie przez ratusz do lokalnych środków masowego przekazu cotygodniowych biuletynów. Po pierwsze dlatego, że władza tym sposobem unika zarzutów jakoby podejmowała wszelkie decyzje za plecami obywateli, a po drugie - dla zdecydowanej większości mediów jest to czyste błogosławieństwo. Nie tylko nie muszą specjalnie wysyłać do magistratu swoich dziennikarzy, aby wyłowili jakikolwiek temat, ale nawet niekoniecznie muszą te artykuły tworzyć od podstaw. Tak więc skoro materiał już jest, wypowiedź przedstawiciela ratusza siłą rzeczy też jest, to w zasadzie możemy całość wstawiać na swoją witrynę. Lokalne środki masowego przekazu często już od dawna działają w taki sposób w przypadku tworzenia relacji z wydarzeń kulturalnych.

Ma to swoje dobre i złe strony. Co prawda taka polityka może prowadzić na dłuższą metę do usypiania czujności mediów (i nie wykluczam, że teraz obserwujemy właśnie takie zjawisko), ale zarazem dzięki temu można przemycić informację, którą normalnie podjąłby mało kto. Dzięki temu w tym tygodniu w mediach pojawiła się informacja o drobnym postępie w temacie budowy windy w zamojskim ratuszu. Drobnym zresztą tylko pozornie, bo wiadomo już gdzie dokładnie winda miałaby stanąć.

Wybrano lokalizację w północno-zachodnim narożniku wschodniego traktu budynku. Bardzo dogodną zwłaszcza dla tych, którzy zechcą tą drogą udać się do sali Consulatus. To oczywiście nie oznacza, że nastąpi to bardzo szybko, ale skoro wedle zapowiedzi rzecznika magistratu w tym roku miałyby się rozpocząć już prace budowlane, możemy się nader przyjemnie rozczarować. Oczywiście pod warunkiem, że opracowanie dokumentacji technicznej oraz wyłonienie wykonawcy robót odbędzie się bez przeszkód, ale nad tym czuwać będą szczególnie zwłaszcza radni opozycji.

Powtórzę to, co pisałem już nieraz, ale co wymaga stałego przypominania, bo nie wszyscy rozumieją jak bardzo ważna to sprawa. Dopiero wtedy, gdy dostęp do najważniejszego miejsca w mieście - a takim na pewno jest sala, w której obradują radni i gabinety najważniejszych włodarzy - będą mieli mieszkańcy również o ograniczonej sprawności fizycznej, będziemy mogli stwierdzić, że Zamość należy do cywilizowanego świata. Im prędzej się to stanie, tym lepiej dla nas wszystkich.