Na jej koncerty przychodzą tłumy. Po ogromnym sukcesie na Festiwalu w Sopocie w 2004 r. popularność włoskiej gwiazdy śpiewającej po francusku w Polsce wzrosła.

Na scenie staje się "wielkim żywiołem", a może nawet w końcowych minutach "demonem". Można mieć wrażenie, że się na niej urodziła. Włoski temperament, gracja w ruchach, lekkość w tańcu i uwodzicielski śpiew daje widowiskowe show. Widzów ma po swojej stronie od pierwszych rytmów. To nie tylko zasługa jej subtelnych, śpiewanych po francusku piosenek. Część sukcesu zawdzięcza piosenkarka swojej otwartości i ogromnej sympatii do publiczności. Dodatkowym atutem piosenkarki stała się jej znajomość języka polskiego. Nie ma bariery w budowaniu przesympatycznych kontaktów z widzami.

Zaproszenie piosenkarki było strzałem w dziesiątkę organizatorów Dożynek Województwa Podkarpackiego, odbywających się 2 września w Oleszycach.

Koncert rozpoczął się o 19.30 na wielkiej scenie ustawionej na stadionie oleszyckim. Wszyscy, którzy przybyli na uroczystości dożynkowe oraz ci, którzy dołączyli później nie żałowali decyzji. In-Grid zapewniła znakomitą zabawę. Można tylko żałować, że za mało. Gwiazda dwoiła się i troiła na scenie ze znakomitym skutkiem. Każdą piosenkę publiczność przyjmowała żywiołowo, a piosenkarka zdając sobie z tego doskonale sprawę nakręcała widownię słowami: "więcej energii!" - a reakcja była natychmiastowa. Było jeszcze - "Oleszyce - kocham was".

Trzeba przyznać, że jej piosenki są niesamowicie melodyjne i rytmiczne, chociażby "Tu es foutu" znana wszystkim fanom In-Grid z list przebojów. Chce się tańczyć, choć w tłumie to mało możliwe. W ruch poszły ręce, zabawa przednia. Piosenkarka dzieliła się swoimi emocjami z ogromnym zaangażowaniem. Wykonywane piosenki wspierane były przez band i dwie tańczące pary. To nie wszystko. In-Grid rzucała ze sceny wyznania miłosne do ochroniarza, umawiając się z nim na tajemną schadzkę na plaży o 2 w nocy. Do tanga zaprosiła aż czterech przystojniaków, starannie ich dobierając: ten z wąsami, pan z ochrony, wybrała współorganizatora koncertu i oczywiście wiceburmistrza Oleszyc. "Róża w zębach", tango tańczone na scenie i "In - tango" śpiewane przez In-Grid. Nikt się nie oparł hitowej piosence - aplauz i radość. A piosenkarka tańcząc z kolejnymi partnerami z rozbrajającą szczerością mówiła - "jestem kluseczka".

Z reakcji widowni można wnioskować, że znane i lubiane są wszystkie piosenki In-Grid. Czy to będą standardy w stylu "Summertime" czy piosenki Edith Piaf "Milord" i "Accordeonist". Wyzwanie jakie podjęła artystka mierząc się z największymi przebojami muzyki francuskiej w nowoczesnych arranżacjach - to było to. Publiczność potrafi odwzajemnić się piosenkarce. Sympatyczna Włoszka jest w naszym kraju jedną z najpopularniejszych zagranicznych gwiazd muzyki. Jej albumy świetnie się sprzedają, a jej repertuar doskonale sprawdza się na imprezach i dyskotekach. Publiczność doczekała się także "Mama mia" - szalała na scenie In-Grid, szalała w rewanżu widownia. Każdy mógł zauważyć, że gwiazda lubi, a może nawet uwielbia pokazywać samą siebie i szczerze wyrażać to co czuję.

Znajomość języka polskiego włoskiej gwiazdy śpiewającej po francusku jest coraz lepsza i można mniemać, że piosenkarka na dobre związała się z Polską. Ci z państwa, którzy nie dotarli na koncert do Oleszyc mogą posłuchać gwiazdy na "Chmielakach" w Krasnymstawie, już 9.09.

Fani o In-Grid wiedzą już chyba wszystko, ponieważ sama gwiazda podkreśla, że lubi Polskę i chętnie dzieli się informacjami o sobie. Doświadcza tu dużo życzliwości i otwartości. Lubi polską publiczność za jej sposób reagowania na muzykę - spontaniczność i to, że daje się ponieść muzyce. Podkreśla, że w Polakach odnajduje te cechy, które ceni. Nie lubi splendoru, pompatyczności i wystawnego życia. Trochę jest przesady, a może kokieterii, że gwiazda ocenie siebie jako "kluseczkę", niemniej, podkreśla, że uwielbia polską kuchnię - schabowego i golonkę, a najlepiej jej to smakuje w przydrożnych barach.

Abstrahując od kulinarnych gustów piosenkarki, a koncentrując się na jej talencie muzycznym - należy przyznać - robi to co lubi. Piosenkarka mówi, że to muzyka ja wybrała. Kiedy śpiewa lub pisze teksty przekazuję całą siebie, swoje uczucia i osobowość, to jest dla niej najważniejsze. Decyzja o wyborze do repertuaru francuskiej muzyki spowodowana była jej ekspresyjnością, teatralnością i dramatycznością. In-Grid lubi to zaprezentować na scenie podczas śpiewu. To atmosfera którą uwielbia, klimaty, kolory, do tego dodaje stuprocentowy temperament Włoszki - efekt imponujący, co więcej - mieszanka wybuchowa. To podoba się publiczności. Publiczność wie, że In-Grid nie udaje, chociaż w wykonaniu jej piosenek dużo jest aktorstwa, dla niej muzyka jest najważniejsza a widzowie odpłacają tym samym - przychodzą na koncerty dla tej muzyki i nucą "mama mia..."