Czytelnikom "Tygodnika Zamojskiego" znany od dziesiątków lat z wierszy na "Strychu". Prześmiewczy i krytyczny, trafiający w punkt, doskonały obserwator życia w skali mikro i makro. Ale to nie cały Krzysztof Konopa. Właśnie ukazał się jego najnowszy tomik "Ballady przydrożne". Mocno liryczny.

To był niezwykły wieczór dla Krzysztofa Konopy i wielbicieli jego talentu. Promocja tomiku, zawierającego sonety i wiersze, odbyła się w sali koncertowej Muzeum Zamojskiego (21.10.). Było poetycko i muzycznie, i bardzo rodzinnie, za sprawą siostry poety Anny Konopy-Cios i jej młodych, utalentowanych muzycznie wychowanków.

Zapewne wielu zamościanom znane są jego wcześniejsze tomiki: "Drugi brzeg nocy" (1996), "Obywatel Noe" (1997), "Sierpień z deszczem" (2006; publikacja tomiku to nagroda w XIV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim "Dać świadectwo", zorganizowanym przez Śródmiejski Ośrodek Kultury w Krakowie) oraz "Bolid" (2008).

Jedna rzecz nie ulega wątpliwości. Pióro Krzysztofa Konopy ma się znakomicie. A może nawet im starsze, tym bardziej dojrzałe - poetyckie, refleksyjne i wyjątkowo wzniosłe, a zarazem swojskie. Autor tomiku "Ballady przydrożne" rozpoczął spotkanie kunsztowną kompozycją poetycką:

(...) Pora przypomnieć Ciebie i planety oko,
Z cyprysami o smutku pogadać w Weronie
na każdy, byle tylko o miłości temat.
Usłyszeć głos cichnący w czasu gęstym mroku
I powtórzyć wers tylko za Lechoniem:
Była tu Beatrycze. I właśnie jej nie ma.

- Przypadł mi w udziale ogromny zaszczyt - w imieniu naszego mistrza, wieszcza prawie, rozpocząć ten dzisiejszy wieczór Krzysia Konopy z Tygodnikowego "Strychu", a siedzi już tam 37 lat - jak się przyznał - i dobrze się ma, za kominem, cichutko i w ciepełku. Poetę, satyryka - chyba nikomu z Państwa nie trzeba przedstawiać. Oto on, czasami łgarz, a dzisiaj autor romantycznych ballad. Po prostu - dobry człowiek! Dlatego tu jesteśmy - dla niego, i dla tego, co tworzy - mówiła koleżanka redakcyjna - Jadwiga Hereta, witając przyjaciół i zamościan.

Jak powiedziała - Krzysztof Konopa znany jest przede wszystkim jako satyryk, który w sposób inteligentny i prześmiewczy komentuje rzeczywistość, wytyka wady i błędy politykom. A na tym "Strychu" potrafi nawet ugotować żurek wielkanocny, wznieść toast za sąsiada, a nawet ostatnio popełnił traktat "Koń, a sprawa polska". Ale - jak podkreśliła redaktorka "Tygodnika Zamojskiego" - Krzysztof to nie tylko łgarz, to też bardzo wrażliwy poeta. Potrafi też - tak jak w tomiku "Ballady przydrożne" - "pogłaskać niebo po wieczornej sierści". Taki z niego liryk! Za sprawą jakiej muzy? O tym - milczały strofy, ale przemówił poeta.

Krzysztof Konopa na "Strychu" ma towarzystwo. I to nie byle jakie. Jego satyry okrasza rysunkami sam Jerzy Lipiec. Nie mogło więc być inaczej i tym razem. Tomik sonetów/wierszy ozdabia niezrównany rysunek Jerzego Lipca. I należy przyznać, że tandem to wręcz doskonały. Ich kunszt można podziwiać w "Szopce Bożonarodzeniowej". Poetycki geniusz Krzysztofa Konopy mógł ujrzeć światło dzienne w najnowszym tomiku dzięki wsparciu przyjaciół i Prezydenta miasta Zamość, Andrzeja Wnuka, który zaszczycił swoją obecnością spotkanie autorskie z Krzysztofem Konopą. Przybył nie tylko pan prezydent. Zaproszenie przyjęli również "święci z przydrożnych kapliczek". Pojawili się w strofach autorstwa poety, wyśpiewanych przez młodzież.

O kulisach powstania wydawnictwa w iście sprinterskim tempie - mówił bohater wieczoru.

-Tomik powstał na skutek sprzysiężenia, spisku co najmniej trojga osób z redakcji. Wspomnianej tutaj muzy, Marzeny Ryszczuk, która była promotorką pomysłu, Jurka Lipca, który - moim zdaniem -wykonał kapitalną okładkę. Darczyńcy finansowi to Aleksander Łukasz i pan Prezydent Andrzej Wnuk, którym bardzo dziękuję. Dziękuję także Leszkowi Wygachiewiczowi, który książeczce nadał kształt. Nie ukrywam, że podejrzewam, że spisek był podyktowany sercem. Miałem troszeczkę przebojów zdrowotnych. Pewnie ku pokrzepieniu serca, mojego wieszczowego, sprzysięgły się te osoby i w takim tempie, takim galopie, ja nigdy nie szukałem materiałów do tomiku. Byłym przynaglany, bo muza jest sympatyczna i piękna, ale wymagająca, i nie baczyła na moje słabości. Nie ukrywam, że ten tomik to jest rozszerzenie "Sierpnia z deszczem". Kiedyś zabiegał o to nieżyjący już Mariusz Kargul - opowiadał Krzysztof Konopa, który określił się jako "autor wierszy do użytku wewnętrznego".

Poeta objaśnił to nieco zaskakujące sformułowanie siebie -Ja nie zważam na mody. Ja nie potrafię inaczej pisać. Czasem mi zarzucają "piękno słowie". A jeżeli mówić o pięknie, a dla mnie piękny jest nie tylko człowiek, ale i krajobraz, przyroda, to jakże innych słów używać. Oczywiście, przypisywanie mi jakiś zasług - jest na wyrost. Natomiast nie obiecuję, że będzie następny tomik liryczny - zaznaczał skromnie poeta, tłumacząc ten fakt pewną ludzką przypadłością, a mianowicie... lenistwem. Robi to, co musi, a wiersze mu się zdarzają. Ciekawe, co na to zaprzyjaźniona Muza?

Póki co, mamy uzupełnienie tomiku "Sierpnia z deszczem" o parę ballad, o parę drobnych wierszy lirycznych i o kilka sonetów. Jak przyznał autor "Ballad przydrożnych" - obiecywał sobie tomik z sonetami, ale gdzie mu tam do tomów z setkami sonetów, kiedy ma ich dopiero piętnaście. Ale, ale to nie koniec twórczości Konopy. Satyryk i poeta zdobył się na słowa, które czynią mu chwałę.

-Od dwóch lat, popełniamy, niejako rodzinnie trochę inna twórczość. Ja nie ukrywam, że celowo nie umieściłem tych tekstów w tomiku. Jeśli mojej siostrze Ance, siostrzenicy Gabrysi, a i innym członkom zespołu starczy energii i sił, to będziemy dalej współpracować i tworzyć. Podział jest taki: ja staram się robić w miarę dobre teksty, w większości muzykę robi Gabrysia, moja siostrzenica, a aranżuje to moja siostra - Anna Konopa-Cios. Jeżeli Państwo pozwolicie, to zrobimy tak, że teksty tomikowe będą przeplatane śpiewanymi przez zespół. Zespół nazywa się "Ave spes" ("Witaj nadziejo") - opowiadał Krzysztof Konopa.

Jak dodał, zespół działa dzięki opiekunowi duchowemu, którym jest o. Andrzej Zalewski. Uzdolniona młodzież ma na koncie płytę - nurt muzyki sakralnej, pt.: "Ave spes". Jej wydanie finansował Prezydent miasta Zamość, Andrzej Wnuk. Zawiera ona teksty Krzysztofa Konopy, Gabrieli Cios i ks. Jana Twardowskiego. Już pierwszy występ młodych ludzi zachwycił słuchaczy - muzyką, tekstem i wykonaniem. Coś niebywałego, jako żywo chór Aniołów przybył aby świętować promocję "Ballad przydrożnych". W skład zespołu wchodzą: Kamila Cisek i Magdalena Greszta (soprany), Agnieszka Greszta i Martyna Wiatr (alty), Gabriela Cios (gitara akustyczna, muzyka, śpiew), Filip Chmiel (skrzypce) i Wojciech Wszoła (gitara basowa). Mnie urzekły "idący święci z przydrożnych kapliczek".

-Wyobraźcie sobie nasze zamojskie pola, albo wieczorną, albo poranna mgłę i posłuchajcie - zapowiadała kolejny utwór Krzysztofa Konopy w wykonaniu zespołu "Ave spes" - Anna Konopa-Cios.

A słowa do podkładu muzycznego, skrzypiec brzmiały tak:

"W przydrożnej kapliczce zagościł sen,
Dziecina znużona zbyt długim dniem
W kołysce śpi z matczynych rąk (...)
Lipowa mateńko Ty zaśnij też (...)

Nie do uwierzenia. To Krzysztof Konopa, jakiego nie znaliśmy. Czarowny, refleksyjny i subtelny. Krzysztof Konopa serdecznie podziękował Michałowi Kamińskiemu, redaktorowi naczelnemu "Tygodnika Zamojskiego". Jak podkreślił, bez jego pomocy nie byłoby go tutaj dzisiaj.

Po odczytaniu przez poetę Sonetu X "o listopadzie z krajobrazem trumiennym, gdy Bóg kolorów zda się zapomina", mogliśmy wysłuchać dwóch znakomitych utworów "Strzecha" i "Dzięki Ci" - tytuły robocze - w wykonaniu doskonałego zespołu "Ave spes".

Długo trwało wyjątkowe spotkanie z Krzysztofem Konopą w ten jesienny, deszczowy wieczór. Mogliśmy posłuchać kolejnych strof poety, i tych zinterpretowanych przez autora, i tych przepięknie wyśpiewanych przez młodych ludzi. Urocze, niecodzienne wydarzenie dostarczyło słuchaczom mnóstwo pozytywnych emocji. Było nieco nostalgicznie, i bardzo uroczyście. W programie autorskiego spotkania z dedykacją dla Krzysztofa Konopy wystąpił Tomasz Ziąbkowski z utworem z tomiku "Bolid" i Marian Szewera ze swoimi lekko jazzującymi piosenkami.

A potem jeszcze dysputy o poezji, o twórczości i o życiu - w sali pod oryginalnym stropem z 1673 r., który był świadkiem wielu różnego rodzaju spotkań, wielu rodzajów wieczorów. Można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że w czasach gdy jej właścicielem był Jan Wilczek, rajca Zamościa - w jesienne, długie wieczory również czytano tu poezję i śpiewano, chociaż teksty i muzyka odbiegały o tych, które były naszym udziałem za sprawą poety i satyryka Krzysztofa Konopy.

Tomik poezji "Ballady przydrożne" Krzysztofa Konopy, "organicznie" związanego z Zamościem, romantycznego i lirycznego do bólu - już wkrótce w sprzedaży.