Nie jest błędem danie szansy. Zwłaszcza jeśli jest to danie szansy komuś, kto chciał naprawić coś, na czym się zna, a czego na pewno nie zepsuł. Tyle, że jeśli ten ktoś summa summarum kończy tak samo jak inni, trzeba być konsekwentnym. Dlatego właśnie konsekwentnie ogłaszam, że dla mnie 20 sierpnia 2020 roku Program Trzeci Polskiego Radia przestał istnieć jako stacja godna słuchania.

Tego dnia bowiem okazało się, że dobiegła końca misja Kuby Strzyczkowskiego na stanowisku dyrektora rozgłośni. Rozgłośni, której sterowanie przejął w momencie, w którym de facto nie miał już kto w niej pracować, co jednak udało mu się powstrzymać. Osoby, które przekonał do powrotu do Trójki nie ukrywały zresztą, że właśnie postać Strzyczkowskiego była dla nich elementem decydującym. Kolejny sukces - przeniesienie tworzenia serwisów informacyjnych radia ponownie na Myśliwiecką. W efekcie nawet sceptycy zaczęli mówić, że spełniają one standardy obiektywizmu dziennikarskiego. W ogóle zresztą zarzuty, jakie padały wobec rozgłośni, skupiały się ostatnio wyłącznie na tym, że "kiedyś to było..." . Bez wykładania co teraz jest złe, a nie tylko gorsze.

Ale też właśnie owe "kiedyś to było..." sprawia, że nie można kadencji Strzyczkowskiego ocenić jednoznacznie pozytywnie. Przede wszystkim nie udało mu się przekonać do powrotu Marka Niedźwieckiego, czemu jednak trudno się dziwić, skoro zarząd Polskiego Radia w dalszym ciągu nie uważa, iż należałoby go przeprosić za rzekome manipulacje przy wynikach Listy Przebojów. Redaktorowi Kubie zdarzyło się też kilkakrotnie wyjść przed szereg i poinformować w mediach o czymś, do czego faktycznie była jeszcze dosyć daleka droga. Widać było, że spotyka się coraz częściej z sytuacjami, na których rozwiązanie nie ma natychmiastowego pomysłu. Niemniej cały czas jakoś utrzymywał się na powierzchni i Trójki dało się słuchać.

Aż wreszcie zarząd PR poinformował naród, że Strzyczkowski dyrektorem rozgłośni już nie jest. Podobnie zresztą jak Ernest Zozuń nie jest jego zastępcą. Co więcej, Zozuń w jednej chwili stracił praktycznie wszystkie swoje audycje, w tym popołudniowe "Zapraszamy do Trójki", które miał poprowadzić za godzinę. Jak bowiem poinformował nowy dyrektor, czyli Michał Narkiewicz-Jodko, radio zmienia tory na "na bliższe kulturze i sztuce", co ma stanowić remedium na spadek słuchalności Programu Trzeciego.

Sytuacja jest zbyt świeża, aby ocenić co się dalej stanie. Już teraz jednak widać, że zespół redakcyjny rozgłośni decyzję zarządu Polskiego Radia przyjął raczej źle i bez strat się nie obejdzie. Ja ze swej strony definitywnie wyłączam Trójkę jako stację pierwszego wyboru. Nie będę jej celowo wyłączał, jeśli samochodowy radioodbiornik przekieruje odbiór właśnie na nią, ale na pewno nie będę od niej zaczynał swych podróży. I na pewno właśnie Trójkę będę wskazywał jako przykład najgorszej strony rządów obecnej władzy.