Bardzo powoli, ale jednak coś się jednak dzieje konkretnego w kierunku organizacji przez Polskę EURO 2012. Właśnie ogłoszono wykonawcę projektu budowli pod tytułem Stadion Narodowy. Zwycięzca konkursu jest ponoć znakomity i jeśli coś nie wypali, to na pewno nie przez niego. Świetnie! Terminy już wprawdzie poprzesuwano do granic możliwości i wcale się nie zdziwię jeśli będziemy mieli na przykład powtórkę z igrzysk olimpijskich w Montrealu, gdzie nie zdążono z budową zadaszenia stadionu głównego, lecz jest to jednak zmartwienie, które nas dopiero czeka. W ostatni poniedziałek zaś gruchnęła na nas jak najbardziej aktualna wieść z gatunku hiobowych - Wrocław przegrał walkę o organizację EXPO 2012...

A już wszyscy myśleli, że po "cudzie z Cardiff" wszyscy teraz będą bili nam pokłony i dostawać będziemy wszystkie imprezy do organizacji których zgłosimy tylko swój akces! Rzeczywistość okazała się brutalna. Wprawdzie nie było kompromitacji aż takiej, jak poprzednio, gdzie metropolia znad Odry zdołała uzyskać tylko dwa głosy i niby można mówić, że w związku z tym mamy poprawę rzędu sześciuset pięćdziesięciu procent, ale i tak spodziewano się więcej. Znacznie więcej. Mam w pamięci buńczuczne twierdzenia prezydenta Dutkiewicza sprzed pół roku, że "mamy ogromne szanse na zwycięstwo". Im było dalej, tym zapowiedzi było coraz bardziej, mówiąc delikatnie, ostrożne. Miesiąc temu pojawiły się dywagacje natury taktycznej, że jakoby gdyby doszło do drugiej tury między Wrocławiem, a Yeosu, to wygrywamy w cuglach. Potem już było coraz smutniej, a finał to przyznanie się jeszcze przed głosowaniem, że tego na pewno nie wygramy.

To, co się działo później i dzieje się nadal, jest po prostu komedią. Władze miejskie zrzucają winę na rząd, a rząd obecny na gabinet, który istniał przez ostatnie dwa lata, co skutkuje ripostą dokładnie odwrotną. Winni są poza tym organizatorzy, który celowo ukryli przed głosującymi, że jednak można było wstrzymać się od udzielenia poparcia jakiejkolwiek kandydaturze, a także rywale, bo zrobili odpowiednie przygotowanie gruntu pod najważniejszy moment. Krótko mówiąc - stała się rzecz po prostu niesprawiedliwa.

Pusty śmiech mnie ogarnia, gdy słyszę, że o wyniku wyborów zdecydowały głosy państw bardzo biednych, które poparły koreańskie Yeosu i marokański Tanger, za sprawą których to podmiotów w ogóle mogły głosować. Z tego co bowiem wiem, to żałosna liczba trzynastu głosów nie dałaby nam zwycięstwa w żadnym wypadku, nawet gdyby wykluczono z elekcji wszystkie Gwinee i inne Gabony. Sprawa kolejna - zbieranie poparcia to element polityki, a zatem nie można mieć pretensji do konkurentów, że ową politykę uprawiali. No i element ostateczny - o wyniku takiego starcia tak naprawdę wcale nie decyduje jakość przygotowanej oferty.

Prawda jest bowiem taka, że przegraliśmy (bo to była porażka całej Polski, a nie tylko miasta nad Odrą z "Obwodnicą w Budowie") dokładnie z tego samego powodu, który dał nam zwycięstwo w walce o piłkarskie mistrzostwa Europy. Takowe dostaliśmy, bo ze wszystkich kandydatur jesteśmy rynkiem, który zapewni decydentom największe zyski. Po prostu największe pieniądze do zarobienia są teraz nie we Włoszech, Chorwacji czy na Węgrzech, ale w Polsce, a przede wszystkim na Ukrainie. W przypadku EXPO zaś było odwrotnie - boom jest obecnie w Azji, a więc to tamtejsze kandydatury mają w tej chwili największe szanse na triumfy. No chyba, że przebiłaby je oferta z innego kraju dającego duże dochody - Rosji, co już miało miejsce w przypadku przyznania Soczi organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2014 roku, ale takowej nie było. Póki co Azja bierze po kolei niemal wszystko co jest do wzięcia i poradzić na to właściwie nic nie można.

Szkoda mi Wrocławia, bo to miasto jest mi dość bliskie. Studiuje tam moja dziewczyna, a także moi kuzyni. Z racji naturalnej zaś niepewności przyszłości nie mogę wykluczyć, że i mnie losy nie przywiodą do tego miejsca. Jeśli którekolwiek polskie miasto miałoby organizować EXPO, to tylko właśnie Wrocław, dlatego też jest we mnie jeszcze cień nadziei, że za którymś razem wystawa światowa odbędzie się nad Odrą i to w pełni po jej polskiej stronie.