Przełomy lat to czas nie tylko rozpoczynania nowych etapów życiowych i bilansowania starych (lub odwrotnie). Zawsze o tej porze możemy obserwować wzmożony ruch w różnych punktach handlowych i to nie tylko tuż przed świętami Bożego Narodzenia, ale i po nich. Oczywiście znikają wtenczas powody szukania prezentów pod choinkę dla bliskich, no chyba, że jest się wyznawcą prawosławia i swoją Gwiazdkę obchodzi się dopiero teraz. W większości wypadków jednak tłumy klientów biorą się z przyczyn finansowych, których przejawem są wszechobecne poświąteczne promocje i wyprzedaże.

Tabuny ludzi szturmują półki sklepowe w poszukiwaniu często zupełnie niepotrzebnych towarów tylko po to, by kupić je znacznie taniej, niż w pozostałej części roku kalendarzowego. Z różnym skutkiem. Bywa, że człowiek wchodzi do sklepu kupić wiadro, a wychodzi z zestawem kosmetyków. Taka zamiana jest tym łatwiejsza, gdy płaci się nie gotówką, ale kartą płatniczą, bo wtedy nie ma ograniczeń w postaci materialności pieniądza. W ostatnich latach takich klientów jest coraz więcej i śmiem twierdzić, że to w dużej mierze dzięki nim wciąż jeszcze na plusie są wszystkie poważne wskaźniki gospodarcze dla naszego kraju.

No dobra, ale w gruncie rzeczy chciałbym napisać o czymś innym, co ma aspekt jak najbardziej społeczny. Otóż ludzie kupują sobie najróżniejsze rzeczy z reguły po to, aby ich używać. Nawet bowiem głupią figurkę Murzyna można użytkować oglądając ją ze wszystkich stron po parę razy dziennie. Przy tym trzeba zauważyć jedną rzecz, mianowicie to użytkowanie jest największe zawsze zaraz po zakupie danego sprzętu.

Ileż to razy widzieli Państwo zapewne mężczyzn, którzy na ulicy kręcili dosłownie wszystko świeżo nabytymi kamerami video albo pstrykali każdy fragment kostki na bruku nowiutkimi aparatami fotograficznymi. Lista takich zachowań naprawdę może być bardzo długa. To jednak zachowania publiczne. W domach są one jeszcze bardziej uwidocznione, bo ich mieszkańcy mają zwyczaj spędzania rodzin na wielkie rozpakowanie, ulokowanie i rozpoczęcie korzystania z danego zakupu. I tak sobie mija dzień po dniu.

Przez ostatnie dni przebywałem dość daleko stąd i nie miałem zbytnio możliwości, by się zapoznać dokładnie z aktualną sytuacją polityczną. Co prawda niemal pod nosem miałem strajkującą kopalnię "Budryk", ale za wiele o niej nie mówiono. Natomiast mogłem się przyjrzeć zakupowi lodówki, jaką sobie sprawiła zaprzyjaźniona ze mną rodzina. Pomijam już komplikacje przy wyborze odpowiedniego modelu, a także przy załatwianiu koniecznych formalności do zakupu sprzętu. Istotne jest to, że po kolejnych kilku dniach oczekiwania lodówka dotarła na miejsce! I co się okazało? Nagle wyszło na jaw, że najgorętszym pragnieniem tej gromadki jest zrobienie czegoś w tejże nowiutkiej lodówce. Nikt nie poprzestał na włożeniu jednego produktu żywnościowego na którąś z przestronnych półek. Trzeba było tę lodówko-zamrażarkę dotknąć, obejrzeć ze wszystkich stron, wypróbować w niej wszystkie przyciski i zorientować się co one oznaczają, uzupełnić rezerwy w miejscu na robienie lodu do soków i drinków, a także wypróbować automat do nalewania z lodówki wody mineralnej do podstawionego w stosowne miejsce kubka. Razem wziąwszy - sceny chwilami przypominały apokalipsę...

Bo człowiek już tak ma, że wszystko co kupi, musi wypróbować na własnej skórze. Niezależnie od tego czy to coś jest duże, czy to jest małe, trzeba tak czy owak sprawdzić. Niekiedy ma to charakter komiczny, a niekiedy nie. I tak sobie pomyślałem, gdy oglądałem wspomniane popisy, że w gruncie rzeczy to szkoda, że takiej ostrożności i ustawicznym testowaniu zakupów Polacy nie mają w chwili wyborów nowych ludzi na prominentne stanowiska w państwie. Korzyść z tego byłaby na pewno większa, podobnie zresztą jak satysfakcja wybierających, bo istniałaby wtedy w rzeczywistości.
Na razie jednak Naród poprzestaje na nauce w wymiarze najbardziej dla Niego bezpośrednio odczuwalnym.
Może kiedyś przełoży się to na wymiar ogólny i ludzie naprawdę zaczną sprawdzać dogłębnie co uczynili aktualnie rządzący albo co zaniedbali.