Szesnaście miesięcy śledztwa i kilkuset przesłuchanych świadków nie wystarczyło, by ustalić, kto skatował kibica z Zamościa. Prokuratura umorzyła sprawę.

- Nie udało się nam ustalić, w jakich okolicznościach doszło do urazu Adriana - tak o finale głośnej sprawy mówi Marek Woźniak, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Z opinii biegłych nie wynika, że chłopiec został uderzony policyjną pałką. Ustalili oni, że rany mogły powstać w wyniku upadku lub uderzenia tępym narzędziem, np. kijem bejsbolowym. Dowody zebrane w sprawie nie wskazują też na to, by funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia - dodaje prokurator.

W sierpniu 2005 r. na stadionie w Świdniku doszło do zamieszek. 16-letni Adrian Maziarka znalazł się w tłumie awanturujących się kibiców. Nagle upadł i stracił przytomność. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Rozpoczęto śledztwo, bo jedna z hipotez mówiła, że Adriana pobił funkcjonariusz.

Chłopak w prokuraturze potwierdził, że uderzył go policjant.. - Niektórzy świadkowie twierdzili, że Adriana uderzył funkcjonariusz, ale ich zeznania były sprzeczne. Nie mieliśmy podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów - tłumaczy Woźniak. Rodzina zapowiada zaskarżenie tej decyzji:

Śledczy badali też wątek przekroczenia uprawnień przez policjanta, który po meczu wielokrotnie uderzał innego kibica pałką. Jednak prokuratorzy także i w tym wypadku nie dopatrzyli się przestępstwa.

Jednak zdaniem prof. Jana Widackiego sytuacja wcale nie jest tak jednoznaczna. - Policyjna pałka jest środkiem przymusu, a nie represji. Funkcjonariusz może jej użyć tylko w szczególnie uzasadnionych, określonych przepisami sytuacjach i tylko w miejsca umięśnione. W żadnym wypadku nie może bić nią po głowie, bo niezależnie od sytuacji jest to przekroczenie uprawnień.