Zarząd województwa wstrzymał wypłatę podwyżek pensji dla podległych mu dyrektorów służby zdrowia. Marszałek chce, by zrzekli się dodatkowych pieniędzy. To efekt naszej publikacji.

O podwyżkach dla 22 szefów wojewódzkich placówek służby zdrowia napisaliśmy we wtorek. Decyzję o ich przyznaniu podjął, na kilka dni przed ustąpieniem, poprzedni zarząd. Najmniejsza podwyżka wyniosła niecałe 286 zł, największa - blisko 2,8 tys. zł i stanowiła blisko 60 proc. dotychczasowego wynagrodzenia. Dzięki decyzji zarządu pensje trzech szefów szpitali wojewódzkich sięgnęły ponad 10 tys. zł. Wzrost wynagrodzenia - jak pisaliśmy - nie był adekwatny do kondycji finansowej jednostek służby zdrowia. Szpital im. Stefana kardynała Wyszyńskiego, którego dyrektor po podwyżce zarabia właśnie 10,1 tys. zł, jest już zadłużony na ponad 80 mln zł. Zobowiązania szpitala w Zamościu są bliskie 40 mln zł. Podwyżki miały obowiązywać z datą wsteczną - od 1 października.

Marszałek Jarosław Zdrojkowski już zapowiedział kontrolę w placówkach, żeby sprawdzić, czy wzrost pensji jest uzasadniony poprawą stanu finansów tych jednostek.

W czwartek odpowiedzialny za służbę zdrowia wicemarszałek Andrzej Olborski nakazał wstrzymanie wykonania uchwały zarządu województwa, co jest równoznaczne z wstrzymaniem podwyżek.

- Pielęgniarki i lekarze w podległych nam szpitalach dostali 30-procentowe podwyżki. Uważam, że pensje dyrektorów powinny wzrosnąć w porównywalnej skali, tymczasem średnia ich podwyżek sięgnęła 40 procent. Jednak pensje powinny wzrosnąć tylko tym menedżerom, którzy poprawili sytuację finansową swoich placówek - wyjaśnia Olborski. Wicemarszałek zażądał sporządzenia raportu o sytuacji podległej samorządowi województwa służby zdrowia. Sam marszałek Jarosław Zdrojkowski zaapeluje do dyrektorów o zrzeczenie się przyznanych im już dodatkowych pieniędzy. Z takim samym zamiarem nosi się też Andrzej Olborski.