Przed tygodniem poruszyłem temat kampanii wyborczej do wyborów samorządowych, z którą mamy już nieodwołalnie do czynienia. Wtedy pisałem o kampanii prowadzonej przez pojedyncze osoby, które mogą, ale nie muszą należeć do kadr obecnie rządzących. Jednakże solą każdej kampanii wyborczej jest ta prowadzona przez aktualne władze.

Tak się jakoś składa, że przed wyborami mamy wysyp finałów rozmaitych inwestycji, które przez lata nie mogły się zakończyć aż tu nagle niedługo przed elekcją tu i tam przecina się wstęgę. Co ważniejsi księża już wiedzą, że w tym czasie nie powinni zbytnio zapełniać swoich kalendarzy, bo na pewno otrzymają zaproszenia, by pokropić wodą święconą nową drogę, most, chodnik, ścieżkę rowerową, wodociąg, kanalizację, halę sportową czy cokolwiek innego, czym władza chce się pochwalić. Na większość rzeczy ludzie autentycznie czekają i choć wiedzą, że można było je skończyć dużo szybciej, to mimo wszystko cieszą się, że w ogóle było im dane dożyć takiej chwili. Są jednak takie elementy, których sensu szukać próżno. Chcę nawet ogłosić plebiscyt na najgłupszą kiełbasę wyborczą samorządów Lubelszczyzny, ale być może zakończył się on jeszcze zanim się rozpoczął. Do takich wniosków doszedłem oglądając w ubiegłą środę "Panoramę Lubelską". Wyemitowano w niej bowiem materiał z Kraśnika. Tamtejszy burmistrz wpadł na pomysł uatrakcyjnienia miejskiego zalewu i uczynienia z niego namiastki Riwiery. Zaczął od zupełnej wymiany piasku. W tym celu sprowadzono specjalnie piasek z nadmorskich plaż zachodu Europy. Przyznam, że nigdy nie byłem w żadnym zachodnim kurorcie nadmorskim, tak więc nie wiem czy różnica między stąpaniem po piachu tamtejszym tak bardzo różni się od kroczenia po polskich drobinkach SiO2, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nasz klimat tu na pewno swoje zrobi, ale przyjmijmy, iż to jeszcze miało jakiś sens. Za grosz jednak nie pojmuję kolejnego kroku władz Kraśnika, jakim było sprowadzenie dziesięciu palm i posadzenie ich, przez ściągniętą tam zaaferowaną wydarzeniem młodzież, przy plaży zalewu. Dodajmy, że palmy można było tam podziwiać i wcześniej, ale były to tylko sztuczne rośliny. Te obecne zostały wyhodowane w Pakistanie na wysokości powyżej dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza, co ma znaczenie o tyle, że dzięki temu mogą przetrwać nawet bardzo surowe zimy. Sprowadzono je zaś długą drogą - przez Holandię i Niemcy. Gwoli wyjaśnienia wszelkich wątpliwości - Piotr Czubiński, burmistrz Kraśnika, uznaje to za powód do chluby! Brakuje tylko sparafrazowanego cytatu z "Misia" Barei: "Po co są te palmy? Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musimy się obawiać, że ktoś zapyta. Wiecie co robią te palmy? One odpowiadają żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To są palmy na skalę naszych możliwości. Wiecie, co my robimy tymi palmami? My otwieramy oczy niedowiarkom! Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas z Pakistanu sprowadzone i to nie jest nasze ostatnie słowo, i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to są palmy społeczne - za 15 tysięcy, w oparciu o parę instytucji!".

Słowo daję! Gdyby ktoś mi powiedział, że gdziekolwiek w Polsce władze lokalne wpadną na tak durny pomysł, to bym nie uwierzył, bo mimo wszystko mój umysł ogarnia jeszcze granice śmieszności i coś takiego w wykonaniu poważnych notabli uznałbym za rzecz zanadto kretyńską. Dodajmy, że wspomniane wydarzenie odbyło się w mieście, które bynajmniej nie należy do zbyt bogatych (że wspomnę tylko smutny los Fabryki Łożysk Tocznych), zresztą jak niemal wszystkie w naszym regionie. Trudno mi pojąć, że kraśniccy notable uznają owe przedsięwzięcie za podnoszące atrakcyjność turystyczną miasta i wierzą, że od tej pory do Kraśnika będą przyjeżdżać wszyscy ci, których nie stać na wycieczkę do ciepłych krajów, a którzy jednak chcą zasmakować tamtejszej atmosfery i uwiecznić ją na fotografiach (najczęściej wstawianych później do popularnych internetowych portali społecznościowych). Trudno mi zrozumieć, że tamtejsi radni w ogóle zatwierdzili takie wydatki w uchwale budżetowej. Aż dziwi mnie również, że przy takiej skali prac nie wymieniono wody w zalewie na tę z Morza Śródziemnego.

Trudno mi też sobie wyobrazić, by w tej sytuacji cokolwiek można byłoby uznać za głupszą inicjatywę kampanijną obecnych władz samorządowych. Życie jednak pokazuje, że głupota ludzka jest naprawdę niezmierzona i tym samym znów mogę się mylić. Jeśli więc wiecie Państwo o jeszcze bardziej kretyńskim, obliczonym na poklask wyborców pomyśle lokalnych decydentów - napiszcie o tym w komentarzach pod niniejszym tekstem. W przypadku zebrania większej liczby elementów zrobimy tajne głosowanie i wtedy zobaczymy gdzie w regionie władze mają naprawdę najgłupsze pomysły.