Wbrew oczekiwaniom niektórych osób dzisiejszy tekst nie będzie o niedawnych wyborach, bo też i nie da się o nich za wiele powiedzieć, zwłaszcza że w Zamościu układ sił praktycznie się nie zmienił. Wybory samorządowe są ?piarowo? bardzo wygodne, bo praktycznie każda partia może znaleźć jakieś zwycięskie elementy i takie właśnie głosy słyszymy ze wszystkich stron od niedzielnego wieczoru. Teraz czekamy na odkręcanie kolejnych obietnic wyborczych. Zwracam tylko uwagę na utrzymującą się mocną pozycję mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie i dobry wynik Ruchu Autonomii Śląska. Nie lekceważyłbym zwłaszcza tego drugiego podmiotu. Możemy chyba spodziewać się teraz odważniejszych akcji ?proseparatystycznych? niż namawianie do pomalowania krzesełek na Stadionie Śląskim na niebiesko i żółto.

Ale głównym tematem niniejszego felietonu będzie rzecz, która - nie waham się tego powiedzieć - oburza miliony Polaków (wedle statystyk - prawie jedną czwartą społeczeństwa). Nie tylko zresztą ich. Także wszystkich innych ludzi, którzy wolność rozumieją jako przyzwolenie na palenie tytoniu praktycznie wszędzie, a już na pewno ze szczególnym uwzględnieniem miejsc użyteczności publicznej. Niestety dla nich, od ponad tygodnia palenie w zakładach pracy, uczelniach, szkołach, kinach, teatrach, szpitalach, dworcach, domach kultury, obiektach sportowych, placach zabaw i na przystankach komunikacji miejskiej jest nie tylko zabronione, ale także karane mandatami. Osoba, która złamie zakaz palenia, może liczyć się z karą w wysokości 500 zł. Z kolei przedsiębiorca, który pozwoli palić w swoim lokalu i nie poinformuje gości o zakazie,  otrzyma mandat w wysokości 2000 zł.

Społeczne konsekwencje takiego zakazu mają być bardzo poważne. Na przykład Konfederacja Pracodawców Polskich szacuje, że z tego powodu pracę może stracić nawet 40 tysięcy osób, gdyż zakaz palenia w lokalach gastronomicznych znacząco wpłynie na całą branżę. Co niektórzy zresztą szukają możliwości obejścia tego przepisu. Jedną z nich jest powołanie przez właściciela lokalu tzw. klubu ?dla palących?. Koniecznie trzeba przy tym zapisać w statucie, że celem tego klubu jest degustacja różnych odmian papierosów i ma ona charakter koneserski. W statucie powinien zawierać się również zapis o tym, że siedzibą klubu jest lokal właściciela, a spotkania członków odbywają się codziennie w godzinach pracy knajpy. Ponadto należy zaznaczyć, że członkiem-założycielem klubu jest właściciel lokalu i np. żona, paru znajomych lub stałych klientów.

Ci, którzy przeczytali tekst do tego momentu (no może bez tytułu) sądzą zapewne, że stanę w obronie palaczy. Bardzo się teraz zdziwią, bo mam dokładnie odmienne zdanie.

Doskonale rozumiem argumenty tych, którzy mówią, że państwo nie jest od tego, by dbać o to, aby obywatele nie zatruwali swych organizmów, bo rzeczywiście nie jest. Nie twierdzę też, że palenie tytoniu jest jakoś szczególnie demoralizujące. Wprawdzie ogarnia mnie wściekłość na widok nastolatków (lub, co jeszcze gorsze, nastolatek) z petami w dłoniach lub ustach, ale moralne prawo do walki z jako takim paleniem papierosów wśród dzieci mają tylko ich rodzice. Rozumiem też poniekąd argument, że palacze są jednymi z największych dostarczycieli pieniędzy do budżetu państwa, więc mogłoby ono tych osób nie szykanować, ale to pokazuje raczej słabości systemu podatkowego. Jestem za tym zakazem z zupełnie innej przyczyny.

Przez całe swoje życie nie wypaliłem ani jednego papierosa. Nie wiem zresztą co może być takiego fajnego w trzymaniu w palcach gorącej pałeczki z żarzącym się proszkiem i zaciąganiu się dymem. Gdybym zaczął palić, to na pewno stan mojego zdrowia byłby znacznie gorszy, choć i dziś idealnie z nim nie jest. Natomiast nawdychałem się wiele dymu papierosowego w sposób bierny. Było tak, bo niejednokrotnie musiałem siedzieć w towarzystwie osoby palącej na przykład na przystanku czy stadionie. Nie jest normalne, by osoba chcąca oddychać normalnym powietrzem musiała przejść kilkanaście metrów w mniej wygodne miejsce. Bywało też, że szedłem do restauracji ze znajomymi i choć nikt z nas nie palił, to po wyjściu z lokalu wszyscy śmierdzieliśmy tytoniem. Zresztą mało było miejsc bez podobnych efektów zapachowych więc mieliśmy ograniczone pole manewru.

Konkludując: jeżeli uznajemy, że naturalną czynnością dla człowieka jest niepalenie papierosów, to tym samym powinniśmy tak tworzyć przepisy, by zabezpieczyły osoby niepalące przed wdychaniem dymu tytoniowego. Skoro palacze chcą sobie szkodzić, to niech to robią, ale niech przy tym nie szkodzą osobom, które sobie tego nie życzą.