Pamiętają Państwo rzeczywistość 2006 roku? Trochę było inaczej, jak teraz. Mieliśmy wówczas innego prezydenta, inny rząd, inny rozkład miejsc w parlamencie, inne podatki, inne ceny... No, w Zamościu akurat było w sporej mierze tak samo, choć nie do końca, bo o ile Marcin Zamoyski wciąż jest prezydentem miasta, o tyle skład jego zastępców nieco się zmienił, a i pozycja Karola Garbuli znacznie wzrosła. Niższe stanowiska mają wciąż w większości podobną obsadę. Sam Zamość wyglądał dużo inaczej. Starówka była w dużej mierze w proszku, ulica Akademicka wciąż była przejezdna, a Królowej Jadwigi... na pewno bardziej niż obecnie. KS "Hetman" grał sobie w prawdziwej III lidze i nic nie wskazywało na to, iż go zabraknie na piłkarskiej mapie Polski. Mniej było głośnych imprez kulturalnych, bo festiwalu "grechutowskiego" próżno było szukać w kalendarzu, co zresztą dzieje się i teraz. Nie było galerii handlowych i paru marketów. Było za to zdecydowanie więcej pociągów dalekobieżnych, jakie do nas docierały. W takich warunkach startował portal Zamość onLine.

Każdy, kto zaangażował się w to przedsięwzięcie, również zmienił się przez te pięć lat. Wiedzieliśmy, że inicjatywa jest odważna i najważniejsze będzie to, by ją utrzymać i nie stracić zapału do pracy. A o tę utratę nie było trudno, bo też i pracy mieliśmy sporo. Musieliśmy bazować przede wszystkim na swojej pasji - do poznawania świata i tworzenia nowych dzieł, ale przede wszystkim do samego Zamościa. Do miasta, które nas niejednokrotnie denerwowało i wciąż denerwuje, które w wielu miejscach urządzone jest tak, że ręce opadają, które leży w regionie często pomijanym przez władze centralne. Jednocześnie do miasta, w którym mieszkamy, w którym dzieje się wiele dobrego, do którego zawsze zapraszamy osoby z innych regionów Polski i które po prostu kochamy. Ten portal miał być takim naszym wkładem w działania na rzecz rozwoju Zamościa i okolic.

Pięć lat naszej działalności pokazuje, że pierwotne plany zostały zrealizowane. Jesteśmy medium zauważalnym i kojarzonym przez wiele osób. Z różnych powodów. Dla jednych najważniejszy jest brak przedstawiania wydarzeń sensacyjnych, dla innych promowanie zamojskich inicjatyw - zwłaszcza kulturalnych, jeszcze innym podoba się nasza "niemainstreamowość", a z ust kilku innych osób usłyszałem, iż "po prostu mamy własne zdanie i nie wahamy się go przedstawiać". Nie ukrywam, że to miłe. Fajnie jest mieć grono stałych Czytelników, którzy są nimi, bo spełniamy ich oczekiwania, choć jednocześnie nie idziemy z prądem.

Dla mnie osobiście ten jubileusz - którego zresztą nie świętujemy w wyraźny sposób - ma o tyle duże znaczenie, że pisanie dla Zamość onLine było moim pierwszym poważniejszym doświadczeniem dziennikarskim. Portal wystartował w odpowiednim dla mnie czasie i można powiedzieć, że wzrastałem razem z nim. Teraz, gdy mam również i inne zajęcia, mogę powiedzieć, że to nawiązanie współpracy w pełni zaprocentowało. Nawet jeśli pod moimi tekstami pojawiają się negatywne komentarze i oceny, bo to znaczy, że podstawowe zadanie dziennikarza wykonałem - wzbudziłem w Państwu coś więcej niż obojętność.

Co będzie dalej? Mam nadzieję, że za kolejne pięć lat będziemy mogli obwieścić, iż istniejemy od dekady, a nasze grono Czytelników jeszcze się powiększyło. Nie będzie to łatwe, bo konkurencja jest silna. I bardzo dobrze, bo to gwarantuje różnorodność na naszym rynku, a przy tym go wzmacnia. Nasza dotychczasowa działalność również wpisuje się w ten proces, dlatego nie życzymy naszym konkurentom źle. Najważniejsze, by na końcu zawsze zadowoleni byli Czytelnicy.