Liverpool czeka na mistrzostwo już dwadzieścia cztery lata. Atletico Madryt lat osiemnaście... Oby się doczekali, udowadniając, że przed sezonem nie dzieli się skóry na niedźwiedziu. A przy okazji, potwierdzając, że futbol jest nieprzewidywalny, a piłkarscy bogowie to zwykli śmiertelnicy.

Nad Wisłą też dzielą, ale na razie tylko punkty na pół. Jedni się cieszą, inni jęczą, czyli jak to u nas - wszystkim się nie dogodzi. W końcu co kraj, to obyczaj. Za tygodni kilka będziemy mądrzejsi i przekonamy się, czy było warto. Dzisiaj pewne jest tylko to, że gdyby nasza tzw. Ekstraklasa dorównywała choć momentami poziomem rozgrywkom w Anglii, Niemczech czy Włoszech, to w ogóle nie istniałby temat reformy. Po prostu, tak jak w cenionych ligach, walczono by zaciekle od pierwszej do ostatniej kolejki i od pierwszego do ostatniego gwizdka.

A póki co jest jak jest. Częściej topornie niż ciekawie. Częściej ślamazarnie niż z polotem. Częściej nic jak coś.

I mistrzem będzie Legia jak być miało, bo za dużo wyrobników, a zbyt mało artystów. Inaczej jak we świecie...

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2014-04-15 przeczytano: 2571 razy.