|
Zanussi o zamojskim Grand Prix i nowym filmieNowy film Krzysztofa Zanussiego, uhonorowanego w Zamościu nagrodą Grand Prix ZFF rozpoczął swoje festiwalowe życie. Światowa premiera "Obcego ciała" odbyła się 8.09.br. podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto. Do polskich kin film trafi 5 grudnia br.
Podczas odbywającego się w sierpniu II Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z historią" Krzysztof Zanussi został wyróżniony nagrodą Grand Prix za szczególne zasługi dla polskiej kinematografii historycznej. Dziękując wówczas za nagrodę, znakomity filmowiec, uhonorowany tablicą pamiątkową w Zamojskiej "Alei Sław" nieco prowokacyjnie czy przekornie powiedział, że to "wielka radość otrzymywać nagrodę za całokształt, szczególnie na starość, kiedy siła złego podnosi się a nie słabnie - wrogości, niechęci do artysty i jest zadziwiająca. Nie myślałem, że tego dożyję. I tym bardziej się cieszę, że ktoś mnie wspiera, bo wiem, kto mnie kopie. Tym bardziej państwu dziękuję".
Krzysztof Zanussi wyjaśnił w rozmowie ze mną, że wypowiedź przyjęła taki wymiar także z powodu obecności wśród słuchaczy Janusza Zaorskiego, który próbował mu wytłumaczyć odmowę wsparcia finansowego tego filmu przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Autor "Obcego ciała" dodał: - Na ten mój ostatni film dużo złego się nałożyło. To ze względów ideologicznych. To nie jest taka niewinna sprawa, tu nie chodzi o sprawy artystyczne tylko o ten wściekły feminizm, który się u nas pojawił i wziął mnie pod ostrzał. To jest oczywiście Magdalena Środa i szefowa naszej kinematografii, kobieta wyzwolona. Uważa, że taka postać (feministki - przyp. autora) powinna być przedstawiana jako osiągnięcie naszej nowoczesności. A tutaj się okazuje, że ja krytycznie odnoszę się do takiej postaci i wprowadzam jeszcze postać kogoś, kto pracuje w korporacji i jest chrześcijaninem. I obrywa za to. One mówią, że trzeba pokazywać jak wszyscy cierpią od chrześcijan, a nie odwrotnie.
- I doszło do tego, że mnie nie dopuszczono do festiwalu w Gdyni, bo film "Obce ciało" źle świadczy. Ale na szczęście jest na dużo ważniejszym festiwalu w Toronto i w związku z tym ta zła passa teraz się odwróciła - podkreślił światowej sławy reżyser i scenarzysta.
Zaprzyjaźniony z naszym miastem twórca "Barw ochronnych" filmem "Obce ciało", w koprodukcji polsko-rosyjsko-włoskiej, wraca do meritum swojego kina autorskiego, pyta o sprawy najważniejsze i prowokuje do dyskusji. Porusza aktualny temat miejsca Boga w przestrzeni publicznej.
Reżysera cieszy zaproszenie na Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Toronto do sekcji Masters - czyli "najnowsze dzieła najbardziej wpływowych reżyserów światowego kina autorskiego". Reżyser będzie uczestniczył w dwóch z pięciu zaplanowanych pokazów.
"Obce ciało" to historia Angelo i Kasi, którzy poznali się we Włoszech w grupie modlitewnej Focolari, gdzie połączyła ich miłość i wiara w Boga. Ich związek przerywa powrót dziewczyny do Polski i decyzja o wstąpieniu do klasztoru. Angelo przyjeżdża do Warszawy, żeby nakłonić Kasię do zmiany zdania. Czekając na jej decyzję, podejmuje pracę w międzynarodowej korporacji z branży energetycznej. Firmą zarządza bezwzględna i cyniczna Kris przy pomocy swojej asystentki Miry. W korporacyjnej rzeczywistości, głęboko wierzący Angelo staje się ofiarą drwin i mobbingu. Kris, wykorzystując swoją władzę, bawi się nim i chce zmusić do złamania zasad moralnych, ale jednocześnie jest zafascynowana jego wiarą.
Film, zamierzony jako dramat psychologiczny, relacjonuje zderzenie korporacyjnego cynizmu z młodzieńczym idealizmem. Przewrotność pomysłu zasadza się na tym, że stroną prześladowaną jest autentyczny chrześcijanin, a po drugiej stronie stoi rząd kobiet wyzwolonych, które w cynizmie i brutalności postępowania prześcigają mężczyzn. Rezultat starcia jest nierozstrzygnięty - idealizm chwieje się, a cynizm pęka, choć daleko mu do nawrócenia.
Genealogia kobiety wyzwolonej zahacza o czasy minione. Matka bohaterki jest emerytowanym stalinowskim sędzią, która swoim nieprzejednaniem kompromituje córkę w korporacji. Film nie ma w zamierzeniu promować mizoginizmu (nienawiść albo silne uprzedzenie w stosunku do płci żeńskiej), przeciwnie o feminizmie można powiedzieć, że jest jak cholesterol: dzieli się na dobry i zły. Dobry broni praw kobiet, zły lansuje wśród kobiet najgorsze męskie przywary, nieprzejednane parcie do kariery po trupach.
/za http://www.tor.com.pl/film,51003/ autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2014-09-10 przeczytano: 4254 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|