|
Fox Street All-Stars: Prawdziwy rock'n'rollowy wybuchFox Street All-Stars - to świeża krew amerykańskiego bluesa. Zespół ma koncie dwie płyty, pracuje aktualnie nad trzecim materiałem. Ich muzyka to prawdziwy tygiel różnych gatunków i stylów. O inspiracjach, początkach kariery, scenie muzycznej w Denver i paru innych sprawach opowiedział nam James Dumm, gitarzysta "Lisów".
- Co takiego szczególnego jest na Fox Street, że właśnie w ten sposób zdecydowaliście się nazwać grupę?
- Inspiracją stanowiła okolica, a zwłaszcza pewien dom, w którym niektórzy z muzyków pomieszkiwali w czasach, kiedy powstał zespół. Ów dom był częstym miejscem spotkań z wieloma naszymi muzycznymi przyjaciółmi, a tamten wczesny okres działalności zajmuje wyjątkowo ważne miejsce w naszej historii.
- Pochodzicie z Denver. Jak opisałbyś tamtejszą scenę bluesową, na tle takich ośrodków bluesa jak Chicago i Nowy Jork?
- Scena muzyczna w stanie Colorado jest tak eklektyczna, jak tylko to możliwe. Fani muzyki w Denver są bardzo otwartymi ludźmi, mają życzliwe podejśćie do wszystkich gatunków: od bluegrass po punk i muzykę elektroniczną. Chociaż popularność bluesa w naszych stronach nawet nie zbliża się do tego, co dzieje się w takich miastach jak Nowy Jork, Chicago, Nowy Orlean, Houston, czy Memphis, to jednak mamy w mieście parę klubów, zorientowanych na blues i jazz, podtrzymujących bluesa przy życiu, by wspomnieć takie miejsca jak Dazzle, Herb's i Ziggie's.
- Kto "zaraził" Cię bluesem?
- Miałem szczęście, że dorastałem wśród paru entuzjastów bluesa. Zaliczali się do nich zwłaszcza mój ojciec Mark i daleki wuj David. Pierwsze bluesowe nagrania, które naprawdę chwyciły mnie za serce - jeszcze jako dzieciaka - to utwory B.B. Kinga lub Erika Claptona. B.B. King to bezsprzecznie najbardziej rozpoznawalny bluesowy artysta w historii, natomiast kawałki Claptona były łatwo przyswajalne dla kogoś, kto mocno "siedział" również w klasycznym rocku, popie i heavy metalu. Na jednej z pierwszych kaset magnetofonowych jakie miałem, jedną stronę wypełniało "Texas Flood" Steviego Ray Vaughna, a drugą - "The Cream of Clapton". Kiedy już zostałem "zarażony" ich muzyką, nie było odwrotu...
- A w późniejszych czasach, kiedy rodził się zespół Fox Street, kogo mógłbyś określić mianem Waszych muzycznych "ojców chrzestnych"?
- Jest tyle różnych wpływów, które każdy z nas wnosi do stylu zespołu... Teksański blues, southern rock, jazz, nowoorleański funk, country, r&b... Naprawdę, długo można by wymieniać, ale jeśli miałbym wskazać kilka nazw: The Allman Brothers Band, The Band, The Black Crowes, Galactic, The Meters, Led Zeppelin, The Rolling Stones. Zanim zaczęliśmy komponować własne utwory, wykonywaliśmy covery z klasyki rock'n'rolla, bluesa i starej szkoły soulu, dlatego zawsze te inspiracje będą słyszalne w naszym brzmieniu.
- Płyta "Tough Talk" zebrała bardzo pozytywne recenzje. Jak z perspektywy czasu patrzysz na ten album? Zmieniłbyś coś na nim, gdyby to było możliwe?
- Strasznie się cieszymy z tego, że "Tough Talk" miał tak bardzo pozytywny odbiór ze strony krytyków. Nagrywaliśmy ten album podczas jednej z najbardziej intensywnych tras koncertowych. Mieliśmy szczęście, że udało nam się pozyskać paru wspaniałych gości na sesję. To był dla nas wyjątkowo pracowity, ale też bardzo rozrywkowy okres. Uwielbiamy sposób, w jaki została zrealizowana. Nasz przyjaciel Josh Fairman wykonał kawał dobrej roboty. Wciąż gramy sporo kawałków z tej płyty, zwłaszcza funkowe "Holdin' On", "Been Tryin'" i "Take it Or Leave It." Każdy album to jak fotografia zespołu zrobiona w konkretnej chwili, staramy się więc nie skupiać na tym, by cofać się w przeszłość i zastanawiać co z dzisiejszej perspektywy zrobilibyśmy inaczej. Celem jest patrzenie w przyszłość i robienie czegoś świeżego z rzeczy, które nas zainspirowały.
- Ruszyliście już z pracą nad kolejnym albumem? Macie gotowe kompozycje w zanadrzu?
- YEAH! Nagrywamy właśnie następną porcję muzyki Fox Street, znów z Joshem Fairmanem za gałkami w studiu Scanhope Sound w Kolorado. Mamy mnóstwo utworów, które powstały na początku tego roku, ale zamierzamy je najpierw ograć na żywo tuż przed tym zanim zostaną zarejestrowane. Reakcja publiczności i takie otrzaskanie się z kompozycjami zawsze pomaga nam w nadaniu im ostatecznego brzmienia w studiu. Mimo kiepskiej sytuacji przemysłu muzycznego, wciąż uwielbiamy nagrywanie płyt, jako sztukę samo w sobie.
- Czego polscy fani bluesa mogą spodziewać się po występie Fox Street?
- Mocno osadzonego w tradycji rock'n'rollowego wybuchu. Jesteśmy zaszczyceni i zarazem podnieceni faktem, że będziemy mogli pokazać nasze brzmenie na festiwalu Rawa Blues! Dla każdego, kto miał okazję poznać nasze dwie dotychczasowe płyty, zagramy kawałki z nich oraz trochę nowości. Tak więc wbijajcie w sobotę do "Spodka" - mamy nadzieję, że nasz koncert będzie dla Was jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń tegorocznego festiwalu.
- Masz jakieś skojarzenia ze słowem "Polska"?
- Nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji przyjechać tutaj, więc jesteśmy maksymalnie podekscytowani i chcemy zaczerpnąć co nieco z Waszej kultury i poznać różne ciekawe miejsca. Zwłaszcza, że przyjedziemy do takiej części świata, gdzie ludzie lubią prawdziwego rock'n'rolla i wiedzą, jak dobrze się bawić!
autor / źródło: Robert Dłucik / www.rawablues.com dodano: 2014-09-29 przeczytano: 14637 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|