|
Adama Kulika poetyckie rajdy po naszej historiiAdam Kulik to człowiek orkiestra. To poeta, prozaik, twórca filmów dokumentalnych i edukacyjnych oraz reporter i podróżnik. Jego "Noc kupalna" to wynik fascynacji autora historią naszego kraju. Drugie wydanie poematu opatrzył autorskimi komentarzami i rysunkami Stanisława Pyra Piro
Spotkanie, przy współpracy Zamojskiego Domu Kultury, odbyło się w BWA Galeria Zamojska (25.02.).
- Adam Wiesław Kulik przyjechał do nas z nową książką "Noc kupalna". Ten temat podjął już w przeszłości. To człowiek z Zamojszczyzny, regionalista, twórca ponad 300 filmów dokumentalnych i edukacyjnych zrealizowanych dla TVP Lublin, autor książek o literaturze, pisarzach, mistrz ciętej riposty, który odnosi się do współczesnej sytuacji politycznej w Polsce - witał gościa i słuchaczy Jerzy Tyburski, dyrektor BWA na cyklicznym spotkaniu poetyckim.
Dyrektor Tyburski uzupełnił, że "Noc kupalna" jest ilustrowana rysunkami Przyjaciela Galerii - Stanisława Pyra Piro, który zmarł trzy lata temu. - Są tu piękne rysunki nietuzinkowego artysty, które Adam Kulik pokochał za jego życia. Spotkaniu towarzyszy wystawa rysunków Stanisława Piro. Myślę, że pan Stanisław cieszyłby się z naszego spotkania, bowiem jego rysunki są świetnym uzupełnieniem "Nocy kupalnej" Adama Kulika - podkreślił Jerzy Tyburski.
W klimat spotkania wprowadziły nas - zinterpretowane przez Dominikę Bober i Mateusza Bałkę z Zamojskiego Domu Kultury - fragmenty "Nocy kupalnej".
Misteria Słowian
- Książka jest dla mnie takim zadziwieniem. Po raz pierwszy ukazała się ponad dwadzieścia pięć lat temu jako tom "Ziemie pulsujące". Drugą częścią tej pozycji są "Noc kupalna". Po latach Adam Kulik zdecydował się wydać "Noc kupalną" pieczołowicie opatrzoną przypisami. We wstępie do niej mówi: "Trochę się człowiek nażył i trochę więcej wie" - powiedziała prowadząca spotkanie "K-upalne noce Kulika" - Bożena Fornek. Jak podkreśliła - książka jest o nocy kupalnej, o obrzędzie Słowian, który jest pochwałą tego, co nas otacza, czyli słońca, księżyca, ognia i wody, ale także miłości i radości. Obrzęd służył przypodobaniu się bogom, co by ludziom użyczały dóbr i pozwalały na szczęśliwe życie. Czy jest sens żeby do "Nocy kupalnej" dodać przypisy? Spojrzałam na książeczkę i myślę sobie: Ale po co? A potem czytam i dowiaduję się, że był taki obrzęd zaślubiania Słowian drzewom, które były symbolem siły świętej. Toczy się obrzęd, jest misterium ognia i wody, jest rozmowa liryczna, miłość i radość, która z tego uczucia wynika. Podczas tego misterium pokazują się bóstwa, które w tamtych czasach towarzyszyły Słowianom. Są niebezpieczne boginki - południce, które strzegą pól i zbóż, ale też potrafią ukręcić głowę żeńcom. W dziejące się misterium wkraczają treści, nowe wątki. Pojawia się posta
Mieszka I. Nie jest to takie proste aby zrazu rozpoznać wszelkie odwołania, wszelkie odniesienia, które pojawiają się w tekście - recenzowała Bożena Fornek.
"Upomnienie umarłych"
Prowadząca spotkanie analizowała - czy trudno w książce doszukać się związków historycznych? "Urodził się ten, który doniosłość krzyża wpisze w tysiąc lat - zgięte rytualnie miecze i groty oszczepów wbite w groby spowije noc, dojrzał w porę" (cz. 40). "Ziemia rodzić będzie. Lud, ustanowiwszy prawa, wybierze królów i ambasadorów. Mężczyźni narzucą lamparcie skóry i ze skrzydłami u ramion pilnować będą brzegów obu mórz; słowo namiotów Porty, wśród goryczy i honoru Dzikich Pól (...)(cz. 41). Bożena Fornek zauważała, że Adam Kulik zapisał w 43 części coś tak innego niż wcześniej, aż wzbudziło to niepokój czytających. Oto, w tym obrzędzie, pojawiają się: "Grzęzawiska śmierci: sytym i władającym przedkładam upomnienie umarłych z bicia i głodu, gorycz sprawiedliwych, których pogrzebano za życia, treść wydętych brzuchów, które kreuje ból".
- Zacytowany fragment nie może bezpośrednio należeć do obrzędu Nocy Świętojańskiej. To daje do myślenia. Drugie wydanie Adam Kulik uzupełnił o część 44. Ta część mówi o naszym osamotnieniu, że zawsze, tak jak w chwili urodzin, tak w chwili śmierci - pozostajemy sami - zinterpretowała pani Bożena. Jak zauważyła - przypisy pozwoliły autorowi na przedstawienie naszej aktualnej sytuacji społeczno-politycznej. Autor poszedł bardzo daleko, bo nie tylko jest tu mowa o tym, że my jako Słowianie staliśmy się, za sprawą Mieszka I, chrześcijanami, ale książka ta stała się pretekstem aby snuć rozważania na temat tego, co działo się przez następne tysiąclecie, aż do czasów obecnych.
Warsztat pisarski Adama Kulika
-Ja wiedziałem, że będę pisał mając jakieś dwanaście lat. Czytałem o wiele więcej niż dzisiaj czytam. Miałem przeczytaną Trylogię Sienkiewicza dwa razy, Quo vadis, małą trylogię Sienkiewicza, czytałem Żukowskiego, o czym się przekonałem dopiero po latach kiedy przeczytałem go ponownie. Miałem takie fazy, że przez kilka miesięcy czytałem książki o Indianach, Cooper'a, Curwood'a, Szklarskiego. Później przychodziła fala książek historycznych, potem przez kilka miesięcy czytałem Dostojewskiego. Tak było przez lata szkoły podstawowej i średniej. I myślę sobie, ja też chciałbym pisać. Zrobię wszystko, żeby kiedyś napisać jedną, dwie książki. To siedziało we mnie. W szkole średniej napisałem ze dwa wiersze, ale wiedziałem że są zupełnie denne. Ciągle uważałem siebie za poetę, nic nie pisząc. Na studiach była podobna historia. Na IV roku polonistyki napisałam dramat, który jest w maszynopisie. Nie pisałem z prostego powodu. Wiedziałem, że te pierwsze rzeczy to są "fusy", które się zdejmuje z garnka podczas gotowania. Czekałem żeby dojrzeć, żeby mieć coś do powiedzenia. Tak byłem uwarunkowany psychicznie. Skończyłem studia i myślę sobie, że nie ma już na co czekać. Wtedy zacząłem pracę w WDK, w dziale Społecznego Uczestnictwa w Kulturze. Napisałem powieść "Lot" - sto stron maszynopisu, ostatnie 15 stron miało sens. Myślę, że to tak zawsze jest. Miałem taki strach przed klawiaturą. Siada człowiek przed pustą kartką i trzeba ją zapełnić. Strach przed pisaniem był, ale później kiedy przeczytałem te ostatnie strony i poczułem, że mogę, że złapałem warsztat. Pomimo tego, że uważałem się za poetę, dużo pewniej czułem się w prozie. Nie ma rzeczy, której bym nie napisał. Jeśli chodzi o wiersze, jestem bardziej pokorny - przyznawał Adam Kulik.
Uczeń Perse'a, czyli "Noc kupalna" z komentarzem autora
- Zadziałały na mnie trzy gigantyczne bodźce. Pierwsze to 16 miesięcy wolności po tej czarnej komunie. To były lata 1980-81. Bardzo mocno to przeżywałem. Drugi powód to Małgosia. Byłem wtedy wyjątkowo zaangażowany, co nie znaczy, że mi przeszło to zaangażowanie. Nie bagatelizujmy tego, bo kiedy pani czytała fragmenty "Nocy kupalnej" mówione przez kobietę - ja sobie zdałem sprawę - jak to jest niesamowicie nasycone erotyką, uczuciem. Pisząc nie zdawałem sobie z tego sprawy. I nawet teraz to do mnie nie dochodziło. To jest niesamowicie zagęszczone. To są wiersze o Małgosi. A trzeci, taki gigantyczny bodziec to - Zbyszek Dmitroca przyniósł mi "Anabazę" Saint Perse'a (Poemat o cywilizacji, uznany za pieśń ułożoną na chwałę poezji, także za zapisaną pieśń całego ludu. Znawcy twierdzą, że pisał poezję w języku absolutnym - przyp. autora). Nie znałem tego typu prozy. I to było tak, jak bym czekał na typ prozy, który mnie otworzy. I coś takiego zdarzyło się po tej lekturze, że ja zrozumiałem, że takie sytuacje chciałbym robić. I z premedytacją wykorzystałem warsztat Perse'a żeby zrobić swoją rzecz. Adriana Szymańska napisała mi w recenzji, że ja jestem samodzielnym uczniem Perse'a i to by się zgadzało. Tak jak Chopin jest w pewnej mierze uczniem Beethovena, czy inni, którzy brali z tego warsztatu i tworzyli swoje utwory, tak u mnie zdarzyło się coś takiego z Saint Perse'm. To nie chodzi o plagiatowanie, zrzynanie. Ktoś doszedł w swoim warsztacie do pewnego etapu i to się wykorzystuje żeby tworzyć swoje. To tak jak z architekturą, na gotyku wyrasta renesans, na renesansie barok itd. I te trzy bodźce spowodowały, że ta "Noc kupalna" ze mnie "wypłynęła". To trwało kilka, może kilkanaście miesięcy.
44 część
A dlaczego II wydanie? Jak przyznał poeta, sprowokowała go do tego recenzja Iwony Smolki, która napisała, że "Kulikowi coś tam "wypłynęło", tak bez sensu, takie floksy słów". - Zrozumiałem, że ludzie nie czytają poematu, tylko czytają litery, że nie szukają tych odniesień, tych fundamentów na których zostało to zbudowane tylko czytają zdania. To jakby z obrazu czytać tylko plamy, nie patrząc jakie są tam treści. Przez te ponad dwadzieścia lat od wydania "Nocy kupalnej" biedziłem się z dwiema sprawami: kiedy przyjdzie do mnie ta 44 część, bo od początku to było zamierzone na 44 części. Nie wiem, czy to wyszło od Mickiewicza, czy dlatego, że czwórka była świętą liczbą Słowian. Chciałem to spotęgować jedenastokrotnie. Chyba to bardziej zadecydowało. Męczyło mnie też to "czytanie liter", to ślizganie się jakby po zewnętrznej warstwie tekstu. Że to jest taka historyjka miłosna. Wtedy też czytałem to, co Państwo znaleźliście w tych komentarzach/przypisach - i to też mnie inspirowało i pobudzało pewne wątki, które później powstawały w trakcie pisania "Nocy kupalnej". Byłem pod wielkim wrażeniem Levi-Straussa czy Koheleta. Jego tłumaczenie "Pieśni nad pieśniami" zrobił Brandstaetter z niezwykłą ekspresją, bardzo poetycko, to ma ogromne znaczenie - stwierdził Kulik.
Spotkanie dwóch słów
- To, że posłużyłeś się warsztatem Perse'a spowodowało, że ja taką drogę przebyłam po latach. Pierwsza lektura "Nocy kupalnej" przyniosła mi rozczarowanie, że ja nie mogę się przebić przez warstwę słów. O Perse mówili, że jest mistrzem dla samego siebie, taką jakością. Dopiero po stwierdzeniu Adriany Szymańskiej wiedziałam, że blisko jesteście. Pomyślałam, że bardzo trudno jest mi zrozumieć pewne słowa, np. jest taka myśl o poetach: "Przybywają poeci niosąc imiona jak talizmany, i mimo ich cierpienia i cierpienia innych, które wypełnia tkanki smagając z wielokrotnością myśli swoich, cudzych - dobrze, że się rodzą. Ich ciała jak puszysty śnieg lipcowego poranka".
- Prawda, że nie jest to łatwe do przebrnięcia, a jednak wydaje mi się, że ważne, bo przy powtórnej lekturze te sensy zaczynały do mnie wracać - zauważyła Bożena Fornek.
- To był chwyt typowo poetycki, ale nie tłumaczmy tego tak dosłownie. Przecież nie tłumaczymy tak dosłownie muzyki. Leśmian mawiał, że poezja jest wtedy, gdy spotykają się dwa słowa, które wcześniej nigdy się nie spotkały. Czasami słowa nic nie znaczą, ale jak się wgłębi w nie, to one znaczą - odpowiadała na pytanie o sens tekstu Adam Kulik.
- To takie faux pa, kiedy rozkłada się na czynniki pierwsze - co wiersz znaczy. Ale jednak - wydaje mi się - trudność tej lektury ma wyższy stopień niż to bywa przeciętnie. Przeczytałam w słowie od autora słowa: Nie chcę uchodzić za poetę, który stawia słowa z przypadku. I dlatego ten temat podjęłam - wyjaśniała Bożena Fornek. - W jeden wieczór ja mogę napisać dwie strony uzasadnienia tego sformułowania. Tylko to nie będzie to, o co chodzi - ripostował poeta.
Adam Kulik wyprzedza epokę
Na temat poematu wywiązała się polemika. Padło pytanie o znaczenie słów "doniosłość krzyża" i wymiar dialogu pomiędzy kobietą i mężczyzną, który otwierał autorskie spotkanie.
- A nie widzi pan różnicy między Polską a tym co się dzieje na Zachodzie Europy? Nie widzicie Państwo różnicy w mentalności naszej a Zachodu? Francuzów nic nie obchodzi oprócz przyjemnego stylu bycia i jedzenia, a w kościołach organizują sobie dyskoteki. Myślę, że jeżeli Zachód przekabaci nas na swoją stronę to skarlejemy. A dialog dwójki osób miał wymiar miłosny - odpowiadał Kulik.
Było też o południcach, kobietach, które umarły przed ślubem. - Były wyobrażeniem czegoś nieskazitelnego, czegoś, czego nie przeżyły. Gdy spotykały mężczyznę, zadawały mu pytanie, sprawdzając czy on jest zdolny do miłości. Po stwierdzeniu, że nie - zabijały mężczyznę. To wymiar głębokiego dialogu między tymi energiami. Ja czytając ten tekst powinienem wejść w inny wymiar i słyszeć muzykę, a ja tego nie słyszałem - opiniował poemat Czytelnik.
- To może być tak, że pan odbiera na innych falach, inną poezję. To nie jest tak, że każdy tekst musi do pana przemawiać. Ja np. nie lubię poezji Różewicza. To nie znaczy, że Różewicz był grafomanem, tylko być może nie trafia do mnie. Bardzo fajnie, że różni ludzie piszą różne teksty i różni ludzie piszą różna muzykę. Byłaby straszna nuda, gdyby wszyscy pisali jednakowo - stwierdził poeta.
1000 lat naszej historii
Adam Kulik przytoczył w książce słowa Koheleta: Nie ma nic, co by wcześniej nie było. Zapytano także poetę, jak to się stało, że "Noc kupalna" była kanwą/przyczynkiem do tego aby wrócić do naszej polityki, wróci
do tego tysiąca lat, który jest za nami i przekonać się, że stale błądzimy?
- Jest tutaj tekst, napisany czterowierszem:
W czerepy brzuchów leją wódkę politycy
Na kostrobate głowy kładą wieńce
i nonszalancko kciuk w dół na cudzą śmierć.
Najlepiej jest się odlać.
- Przypomnę też tekst o sumieniu tych "wygłodzonych brzuchów". To wszystko stanowiło przyczynek do tego żebyśmy w tej książce z przypisami przeżyli tysiąc lat naszej historii. I jest konkluzja, że pech nas nie opuszcza - sumował Adam Kulik, i dodawał: - Jak to się stało? Tak to się stało, że wpisała się mi się tutaj historia naszego kraju. Wpisała się nie dosłownie. Wpisała się paru zdaniami w sposób poetycki. Jeśli to tak "wypłynęło" - to zaakceptowałem. Gdybym miał pewność, że to się nie nadaje to bym wyrzucił. Jak każdy, jestem w pewien sposób "zwierzęciem" politycznym i interesuję się tym, co się z nami działo i dzieje.
- Zapytałem Miłosza, robiąc film o jego koleżance, dlaczego zignorowali Leśmiana? A Miłosz na to: Myśmy się śmiali, że to takie skostniałe, "młodopolskie", że ta poetyka już przebrzmiała, że to nie jest nowoczesne. Okazuje się, że Leśmian, po tych 50. latach jest tym, który wyprzedził, o parę "długości" konia, epokę. Nic nie wiadomo jak to będzie z tą moją poezją. A jeśli chodzi o "Anabazę" to jest zupełnie inna, o czym innym. Autor uzmysłowił mi w którą stronę pójść. To tak jak Żeromski i Nowak. To pokazuje, że można pisać zupełnie inaczej. I Saint Perse mi to uświadomił. Ja nie wierzę w trendy. Siedzę z boku i robię swoje. To tak jak Michał Anioł rzeźbił swoje na boku. Tak samo Leśmian pisał swoje. Byli inni poeci, a tu się okazuje, że to on miał rację, a nie oni - zakończył Adam Kulik.
Jak zauważył Jerzy Tyburski - w twórczości poety miesza się sacrum i profanum, wzniosłość z tym, co marne. - Myślę, że towarzystwo wystawy Jerzego Pluchy "Życie w Arkadii" - trochę też nawiązuje do drogi twórczej Adama Kulika. Tworzenie na boku, bez patrzenia na współczesne prądy, bez wejrzenia w przestrzeń awangardy, jest czymś istotnym. I taką "Arkadią" - mam nadzieję - będzie dzieło Adama Kulika - powiedział dyrektor BWA.
Poemat Kulika nie dotyczy tylko nocy kupalnej, czyli świata ludowej demonologii. W mojej opinii, poemat jest apoteozą dla historii naszego kraju, która jest przecież nauczycielką życia. Nie bez znaczenia dla wymowy dzieła jest czas tworzenia poezji - lata 1980-81. Natomiast uniesienia miłosne, które odnajdujemy na kartach "Nocy kupalnej", są odzwierciedleniem stanu emocjonalnego zakochanego po uszy w kobiecie życia - szczęśliwego trzydziestolatka. Dla mnie "Noc kupalna" Adama Kulika to wybitna lektura, poezja, która wyprzedziła epokę.
* * *
Adam Kulik zaprezentował również film "Dwa lata w raju" (TVP Info 2008 r.), o artyście introligatorze Ryszardzie Ziembie z Rzeszowa, który wykonał ponad 200 książek artystycznych. autor / źródło: Teresa Madej, fot. Janusz Zimon dodano: 2015-03-09 przeczytano: 12455 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|