|
9. ZFK: Ray Wilson i Namysłowiacy w koncercie rokuZnane i lubiane przeboje kultowego zespołu "Genesis" zaśpiewał podczas 9. Zamojskiego Festiwalu Kultury charyzmatyczny szkocki wokalista, gitarzysta, kompozytor i autor tekstów Ray Wilson z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego (14.06.).
- Zapraszam na estradę zespół Raya Wilsona - mówił Tadeusz Wicherek i dziękował wszystkim sponsorom oraz patronowi honorowemu - Andrzejowi Wnukowi Prezydentowi miasta Zamość.
Jak mówi mieszkający od kilku lat w Polsce - tu znalazł swoją miłość - Ray Wilson, członek zespołów - między innymi: Stiltskin i Genesis - być muzykiem to błogosławieństwo, które daje wolność. Wokalista dodaje, że muzyk po prostu któregoś dnia staje się szczęściarzem. Muzyka jest dla Raya Wilsona całym życiem. To nie jest coś, co on robi, muzyka jest całym nim. Traktuje ją bardzo poważnie. Bardzo ważni są dla niego ludzie, którzy przychodzą go słuchać i którzy z nim grają. W roku 2001 Ray Wilson, wokalista zespołu Genesis, rozpoczął karierą solową.
O udział Raya Wilsona w koncercie z Namysłowiakami - Tadeusz Wicherek, dyrektor i dyrygent Orkiestry zabiegał od pewnego czasu. Wreszcie się udało, a rockowy koncert Raya Wilsona z Orkiestrą Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego stał się koncertem roku, unikatowym i magicznym koncertem roku.
Bo i nie mogło być inaczej. Ray Wilson wraz ze swoim zespołem i Orkiestrą Symfoniczna pod batutą Tadeusza Wicherka przebił chyba wszystkie koncerty, jakie dotąd miały miejsce w Zamościu. Aranżacje i wykonanie piosenek - jakich dane nam było wysłuchać - oddały oryginalnego ducha Genesis. Genesis było grupą rockową, zwłaszcza na początku, bardzo awangardową, przez krytyków uważaną za jeden z fundamentów rocka. Stworzyło genialne utwory, nigdy jednak nie pracowało z muzykami klasycznymi czy z orkiestrami. Można zauważyć, że ich kompozycje zyskały jeszcze więcej, kiedy zostały rozszerzone na orkiestrę, bo wówczas dało się usłyszeć prawdziwy geniusz tych utworów. Piosenki Genesis, zagrane w klasycznych aranżacjach, stały magiczne i unikatowe. Zespół, z którym wystąpił Ray Wilson utrzymał oryginalny charakter piosenek, tak więc one wciąż są rozpoznawalne dla publiczności. Pomyślano również o atmosferze koncertu i wyrazie artystycznym piosenek i grze światłem, a znakomitym przykładem jest wykonanie utworu "Mama".
Koncert rozpoczął utwór "Turn it on again", faworyt koncertów Genesis od roku 1980. Tym samym Ray Wilson z zespołem zachwycił nas od pierwszej chwili. Kupił całą publiczność, tę siedzącą na widowni, stojącą poza ogrodzeniem i gości letnich kawiarenek na Rynku Wielkim.
Kolejna piosenka z tekstem i wokalem Phila Collinsa - kompozytora i wykonawcy wszech czasów - "That's all" to ballada, która powstała w hołdzie The Beatles. Oszałamiające wykonanie i wspaniała muzyka pozwoliły poczuć duszę tej muzyki. Ballada rockowa "Another Day in Paradise" w wykonaniu Raya Wilsona - śpiew i gitara oraz Namysłowiaków - przyniosła publiczności wyobrażenie jak mógłby wyglądać jeden dzień w muzycznym raju. Nie mogło zabraknąć w koncercie Raya Wilsona utworu "Land of Confusion", żartobliwego song protestu, a obecnie chyba najpopularniejszego utworu z repertuaru Genesis.
Do błyskotliwych, wręcz oszałamiających wykonań należy zaliczyć wykonania dwóch piosenek: niezwykłej i lirycznej "No son of mine", utworu otwierającego ostatni album Genesis z Philem Collinsem oraz cudownego wprost wykonania przepięknego utworu "American Beauty", który osobiście zapowiedział Ray Wilson, a dedykowany był walczącym amerykańskim żołnierzom.
Magiczne wykonanie Raya Wilsona "In the air tonight", światowego hitu z 1981 r., jednego z najbardziej znanych przebojów Phila Collinsa, klasycznego rocka z magicznymi bębnami mogło przynieść tylko jedną refleksję: na taką muzykę warto czekać całe życie. Potwierdzeniem tego stwierdzenia było doskonałe i niezwykle klimatyczne wykonanie utworu "Ripples" - świetna muzyka i znakomity śpiew Raya. Po prostu - excellent, perfekcja w każdym calu.
Fakt, że w programie koncertu pojawił się utwór "Solsbury Hill" z pierwszego singla brytyjskiego muzyka Petera Gabriela jako artysty solowego, napisany tuż po jego odejściu z zespołu Genesis - według mnie może być jednoznacznym dowodem na ukłon Raya Wilsona w kierunku pierwszego frontmana Genesis oraz o popularności tej kompozycji.
Zaprezentowany na zamojskiej scenie największy amerykański przebój Genesis "Invisible Touch" - wspaniała piosenka w stylu pop - powstał nieco przez przypadek z riffu zagranego przez Mike'a Rutherforda. Muzycy mieli pewność, że znaleźli frazę, którą wszyscy będą nucić. Utwór mocny i energetyczny. Jeszcze znakomity, świetny rytmicznie "Jesus He Knows Me".
Nie mogło też zabraknąć "Congo" (z albumu "Calling All Stations", 1997), najpopularniejszego utworu z jedynego albumu Genesis nagranego właśnie z debiutującym jako wokalista Rayem Wilsonem, który stał się hitem w całej Europie. Był to pierwszy z trzech singli nowego oblicza grupy. W roku 1994 Ray dołączył do szkockiego zespołu Stiltskin. Debiutancki singiel tej grupy, "Inside", stał się sensacją muzyki grunge i znalazł się na pierwszym miejscu większości europejskich list przebojów. Po sukcesie Stiltskin, muzycy zespołu Genesis zwrócili uwagę na Raya Wilsona i zaproponowali mu współpracę po rezygnacji z pozycji wokalisty zespołu - Phila Collinsa. Tym sposobem przebój "Inside" również na scenie Rynku Wielkiego i genialny, niepowtarzalny Ray z Namysłowiakami.
- Myślę, że "Mama" jest jednym z najmocniejszych utworów z jakimi kiedykolwiek mieliśmy do czynienia - mówił Tony Banks z Genesis. Wykonanie przez Raya Wilsona piosenki "Mama" to wykonanie hipnotyczne i ekscytujące, z mrocznym klimatem, który potęgował złowieszczy śmiech szamana wokalisty. Odpowiednie światło nadało wykonaniu widowiskowego charakteru.
Na bis - kompozycja "One" w doskonałym wykonaniu brata Raya, Steve'a Wilsona, wchodzącego w skład zespołu koncertującego z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego, kierowanego przez Tadeusza Wicherka, której Ray Wilson dziękował w trakcie koncertu słowami: "To wielka przyjemność grać z taką Orkiestrą". Owacje, owacje i owacje, przerwane słowami kolejnej piosenki na bis i słowami Raya Wilsona: See you next time! (do zobaczenia następnym razem), który swoim występem oczarował kilka pokoleń zamościan i gości naszego miasta. Koncert roku to zbyt mało powiedziane o tym, czego doświadczyliśmy podczas koncertu Raya Wilsona i Namysłowiaków.
-Za chwilę Raj Wilson będzie podpisywał płyty. Dziękujemy serdecznie wspaniałym artystom. Jeszcze raz: - Brawo! Kochani! Dziękujemy również Orkiestrze. Jeszcze raz brawo! My się z Państwem jeszcze nie żegnamy, bo następny koncert gramy za tydzień - co prawda - w Łucku, na Ukrainie. Ale 4 lipca zapraszamy Państwa tutaj, na Rynek Wielki, na koncert promenadowy. Chciałbym, żeby to był koncert w stylu "Last night of the Proms", z podobnym repertuarem - hitów klasycznych, hitów rozrywkowych. Wystąpi również Chór z Częstochowy, który zaśpiewa z nami ten słynny przebój Elgara, który jest na każdym koncercie "Last night of the Proms" w Londynie.
* * *
Ray Wilson - w rozmowie ze mną - zachwycał się klimatycznym i pięknym Zamościem. - Kocham Polskę, bo kocham moją Gosię, moją dziewczynę. Czy na zawsze w Polsce? Tego nie wie nikt. Póki co, nie mam planów by zmieniać stan rzeczy. Publiczność zamojska była super, prawdziwie miła, perfekcyjny wieczór i pogoda, Orkiestra wspaniała, a organizacja koncertu profesjonalna. To był niezwykle przyjemny wieczór, za który wszystkim dziękuję - powiedział szkocki wokalista Ray Wilson.
Przypomnijmy, że 14 kwietnia 2013 roku w studiu radiowej Trójki Ray Wilson zagrał koncert, który stał się podsumowaniem jego dwudziestoletniej kariery muzycznej. Przy artyście takiego formatu nie mógł to być zwykły koncert. 18 września 2014 roku wystąpił wraz z Budką Suflera na Placu Zamkowym w Lublinie w ramach koncertu "Memu miastu na do widzenia".
* * *
- Zmęczony i szczęśliwy - pytam - już po owacjach i gratulacjach publiczności - Tadeusza Wicherka.
Tadeusz Wicherek: - No, tak, troszkę ten tydzień dał nam w kość, po repertuaru do przygotowania było bardzo dużo.
- Raj Wilson zachwycił!
Tadeusz Wicherek: - To jest charyzmatyczny głos. Całe szczęście, że mamy go w Polsce i możemy go gościć. Ray mieszka w Poznaniu. Z tego co wiem, zakochał się w pewnej baletnicy i są razem. On chce koncertować dla polskiej publiczności, bo słychać, że ona jest dobra, w związku z czym - myśmy się przymierzali do tego koncertu już kilka lat, ale ciągle coś stawało na przeszkodzie. Powiem szczerze, że już mieliśmy grać wspólnie i znowu coś wypadło i przesuwaliśmy koncert. Wreszcie się udało.
- Ta dobra publiczność dopisała, śpiewała teksty jego piosenek i świetnie się bawiła.
Tadeusz Wicherek: -Tak, to jest muzyka naszej młodości - tak to nazwijmy. A jak widać, i po nim, i po nas - wcale starzy nie jesteśmy.
- Koncert przyciągnął tłumy. Jak Ray ocenia swój koncert z Namysłowiakami?
Tadeusz Wicherek: -Bardzo dobrze. Ja grałem z nim swego czasu, z jego brytyjską grupa w amfiteatrze w Płocku, wiec ten repertuar jest mi znany, chociaż tam grałem z inną orkiestrą. Teraz łatwiej mi się pracuje z każdą inną, kiedy przygotowuję ten repertuar. I wiem, ze Ray robi show za każdym razem. W Płocku tez mieliśmy pełny olbrzymi amfiteatr. Myślę, że gdyby posadzić na krzesłach wszystkich ludzi to byłoby nas więcej. Było widać ze sceny, że na koncert przyszły tłumy. Bardzo sprawnie poszła nam dzisiaj próba. Oni wczoraj grali koncert dosyć daleko od Zamościa. Wszystko poszło jak należy.
- Gratuluję koncertu. Dziękuję za rozmowę.
Tadeusz Wicherek: - Dziękuję bardzo. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2015-06-21 przeczytano: 17570 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|