|
Po pierwszych bojach Hetmana Zagadnienie, jakie chcę poruszyć w dzisiejszym felietonie, jest na pewno radośniejsze i bardziej interesujące dla wielu mieszkańców Zamościa i okolic od codziennych spraw politycznych. Oto bowiem w miniony weekend ruszyły nowy sezon rozgrywek piłkarskiej III ligi, a w świąteczną środę rozegrano drugą kolejkę spotkań.
Zamojski Hetman przystąpił do sprawy w składzie dość mocno zmienionym. Odeszli m.in. Giza, Waga, Albingier i przede wszystkim "Prezes" Nakoulma. Na ich miejsce przyszło kilku innych zawodników, z których spora część w swej "cefałce" ma wpisaną pracę dla naprawdę uznanych firm, jak choćby w przypadku Dawida Bartosa, który onegdaj strzelał bramki w pierwszej lidze. Zmiana nastąpiła też na ławce trenerskiej. Razem wziąwszy można było mieć obawy o występy w nadchodzącym sezonie.
Admin na bieżąco pisze lub przynajmniej wstawia teksty o naszej drużynie więc poprzestanę na powyższych informacjach obiektywnych. Subiektywnie jednak pisać mogę i skwapliwie z tego prawa skorzystam, a opierać się będę na tym, co zobaczyłem w środowym spotkaniu derbowym z Orlętami Radzyń Podlaski.
4 dni wcześniej Hetman zremisował bezbramkowo z Resovią i choć trener tej drużyny bardzo komplementował naszych graczy, a oni sami mieli w tym meczu niejednokrotnie strzeleckiego pecha, to miałem mimo to obawy o losy derbów. Było jednak 3:0, a goście nie mogliby narzekać nawet wówczas, gdyby było 7:0. Spotkanie zatem udane, kibice zadowoleni. Tyle tylko, że graliśmy, w moim przekonaniu, z murowanym kandydatem do spadku. To już nie te same Orlęta, co w marcu, kiedy to na naszym obiekcie z ogromnym trudem wyrwaliśmy im punkt. Inna rzecz, to dziwna awersja strzelecka naszych napastników, bo nie tylko, że nie zdobyli oni żadnej bramki, ale i okazji stwarzali sobie bardzo mało. Dobrze, że niedługo mają tu być jeszcze czynione wzmocnienia, ale i tak nie spoczywajmy na laurach.
I jeszcze parę uwag dodatkowych. Po pierwsze - bardzo spodobał mi się sposób prowadzenia zespołu podczas meczu przez trenera Cecherza. Widać, że facet ogromnie przeżywa spotkanie. Niekiedy jego wrzaski na cały stadion przy wykopie piłki przez bramkarza rywali mogą irytować, ale generalnie jest w porządku. Poza tym ta jego ekspresywna radość po każdej strzelonej bramce robi naprawdę sympatyczne wrażenie. Po drugie - zachodzę w głowę o co chodziło z piłkami podczas rozgrzewki. Orlęta robiły ją zupełnie innym modelem futbolówek od tych dla Hetmana. No i po trzecie - kibice. Oprawę dźwiękową dużo lepszą robili ludzie pod krytą trybuną od osób "na łuku", choć chyba powinno być odwrotnie. Dodajmy jeszcze sprawę zapiewajły na sektorze. Mam wrażenie, że doszło do jego zmiany między sezonami. Nie byłem zachwycony tym poprzednim wodzirejem, ale przy obecnym wygląda on wręcz niczym absolwent szkoły muzycznej. Ludzie na trybunie otwartej zachodzili w głowę co sektorowy śpiewak zarządza w sprawie zbiorowych krzyków fanów. Długo to nie trwało, bo zapiewajło się zaczynał zatykać już po ośmiu minutach, a w drugiej połowie dopingu już niemal w ogóle nie było. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie to lepiej wyglądać.
I sprawa, która mnie bulwersuje od bardzo dawna - dlaczego po meczu jest otwarte tylko jedno wyjście w bramie głównej stadionu? Dlaczego zmusza się ludzi, by szli naokoło albo przeskakiwali przez płoty? Bardzo proszę o poważną odpowiedź.
Podsumowując: jest nieźle. Celem jest faktyczne pozostanie w trzeciej lidze, oficjalnie (na skutek na dłuższą metę bezsensownej reformy rozgrywek) nazywane głupio awansem do II ligi. Są na to szanse, ale w euforię nie popadajmy. Jeszcze wiele pracy przed trenerem Cecherzem. Wierzmy jednak w ten zespół, bo ma spory potencjał, no i przychodźmy na mecze, by miał on dla kogo grać.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2007-08-17 przeczytano: 2988 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|