|
"Wielka Czwórka" i jej "Magiczny Kwadrat" w BWABWA Galeria Zamojska prezentuje prace artystów plastyków: Joanny Brześcińskiej-Riccio, Mariusza Drzewińskiego, Dariusza Piekuta i Krzysztofa Szymanowicza w ramach wystawy "Magiczny Kwadrat". To cztery ważne postawy twórcze, uznanych w Polsce i na świecie, artystów z rodowodem lubelskim.
Jerzy Tyburski, dyrektor BWA witając gości, bohaterów wystawy pod hasłem "Magiczny Kwadrat" podzielił się ze zgromadzonymi refleksją, że można tu przytoczyć mnóstwo symboliki związanej z "kwadratem magicznym" - wystarczy wejść do Internetu i się z tym zapoznać.
- Ale taka pierwsza refleksja, która mnie uderzyła... Szanowni państwo - wystarczy spojrzeć za okno naszej galerii i będzie można zauważyć Rynek Wielki, najpiękniejszy rynek na świecie, usytuowany na planie kwadratu. To też kwadrat magiczny - podkreślił dyrektor Galerii Zamojskiej.
Przywołał także postać związanego z BWA - nieżyjącego Stanisława Pyra Piro i jego "kwadraty magiczne" zdrowia, gdzie centralnym punktem tego kwadratu było serce, czyli otwartość na drugiego człowieka. Mówił też o najbardziej znanym w historii sztuki kwadracie. Jest nim kwadrat magiczny, który umieścił w swojej kompozycji pt.: "Melancholia", wybitny renesansowy malarz, filozof i Albrecht Dürer. W jego "kwadracie magicznym" cyfry tworzą datę powstania tej ryciny - 1514. Jak powiedział - kwadrat magiczny jest dziełem artystów, bardziej elementem intelektualnej zabawy niż matematycznym symbolem. Dodajmy, że w rycinie Dürera możemy dostrzec kod masoński. "Ten niezwykły kwadrat zawiera w sobie liczbę 34, która określa symbolicznie oświecenie i drogę ludzkości od zwierzęcia do istoty bez cielesnej... Pierwsze kwadraty magiczne tworzone były w starożytnym Egipcie przez kapłanów starego porządku ok. 5 tysięcy lat temu".
Szczególną czwórkę artystów, którzy prezentują swoje prace w zamojskiej BWA łączy ten sam rocznik, wspólna pracownia, sentymenty, pasje, zacięcie graficzne, gdzieś ten "kwadrat" mimo tego, że Mariusz Drzewiński zajmuje się malarstwem - jest obecny. Joanna Brześcińska-Riccio, która niestety, nie mogła przyjechać na wernisaż bo podróżuje po świecie, ma też wystawę we Florencji i jest już gwiazdą eksportową - przybędzie na finisaż wystawy.
"Wielka Czwórka" artystów plastyków ma wspólny rodowód artystyczny, którego początki sięgają ponad 30 lat wstecz, do czasów studiów w Instytucie Wychowania Artystycznego lubelskiego UMCS.
- Z tego grona chyba najbardziej liryczną i poetycką stronę rysunku reprezentuje pochodząca z Krasnegostawu, wiele lat mieszkająca w Zamościu, aktualnie mieszkająca i w Toskanii we Włoszech - Joanna Brześcińska-Riccio. Jest bardzo konsekwentna i od początku zajmuje się rysowaniem różnych sfer kosmicznych, takich ulotnych chwil. Jest rozpoznawalna i uznana w tamtejszym środowisku. Jej prace to nie jest grafika, to jest rysunek, zrobiony odręcznie.
-Z kolei, Dariusz Piekut to zupełnie inna poetyka, bardziej industrialna. Te jego najbardziej ambitne prace są podszyte współczesną katastrofą industrialną. W konkursach, organizowanych w świecie, na których zdobywa laury - to właśnie te prace są zauważane jako najbardziej ambitne, czyli cykl "Miejsca". Jest tam nieznana maszyneria, rozpadający się świat. Jest też dużo surrealizmu.
- Mariusz Drzewiński to artysta malarz, który po upływie lat zajął się geometrią, którą obserwujemy na tej wystawie. Był bardziej ekspresyjnym i lirycznym malarzem, czyli ze swobodnym podejściem do warsztatu, do gestu malarskiego, a tutaj jest to wszystko uporządkowane. Podobno, i tak mówi o sobie, i tak piszą krytycy, że inspiracją do tego porządku były posadzki w Drohobyczu, gdzieś tam zauważone w starych domach. To spotkania z rzemiosłem użytkowym było inspiracją do szukania geometrycznego porządku. Ale najbardziej pasują do tej wystawy te wypowiedzi geometryczne i ascetyczne w formie i w kolorze, nie te kolorowe, bo on ma także dekoracyjne płótna.
- Natomiast Krzysztof Szymanowicz należy do - można powiedzieć - wybitnej szkoły lubelskiej, która charakteryzuje się niezwykle dobrym warsztatem i jest znana na całym świecie jako graficzna szkoła lubelska, gdzie pojawiają się nazwiska: prof. Kołwzan-Nowickiej, Snocha, Lecha, Bałdygi, a w tym gronie jest Szymanowicz. Myślę, że jest to mocniejsza szkoła graficzna od malarstwa w naszym regionie, oczywiście, nie licząc Zamościa. Pod względem plastycznym rzecz ujmując - króluje w Lublinie grafika. Krzysztof Szymanowicz jest odbiciem tej szkoły. To symbolika związana z pamięcią, co artysta podkreśla jakimś archetypicznym znakiem, który się w tej przestrzeni i pejzażach pojawia. A przede wszystkim, jest to świetna robota, linoryty. Pierwszą postacią, która tworzyła w Lublinie szkołę graficzną był wywodzący się z Zamościa Jan Popek i ta jego symbolika związana z grafiką - ciągle wśród artystów lubelskich jest obecna. Czuje się tę wspólną wizję i tę poetykę, która charakteryzuje tę szkołę - recenzował wystawę historyk sztuki Jerzy Tyburski.
Tajniki inspiracji twórczej "Wielkiej Czwórki" odkrywa także Dariusz Piekut, absolwent zamojskiego Liceum Plastycznego, reprezentujący zamojskie środowisko artystów plastyków, pomysłodawca wystawy pod hasłem "Magiczny Kwadrat". Swoje kompozycje rysunkowe artysta tworzy piórkiem, tuszem i ekoliną. Odnalazł własny język/zapis artystyczny widoczny w pejzażach z elementami industrialnych obiektów umiejscowionych na Roztoczu, a może w okolicach swojego Skierbieszowa.
Jak mówi uznany artysta plastyk ze Skierbieszowa - kontynuuje to, co robił "w rysunku" od czasów studiów. Jego prace, podobnie jak Joanny Brześcińskiej - Riccio, są przedstawiające, pozostała dwójka bohaterów wystawy pokazuje prace z wymiaru abstrakcji. Występująca na pracach geometryczność może być odczytywana jako dążenie do doskonałości. Wspólne cechy twórczości "Wielkiej Czwórki" to dążenie w rysunku i grafice do efektów czysto malarskich polegających na wypełnianiu dużych płaszczyzn układem kropek lub kresek nakładanych na siebie warstwami, tak aby powstała plama barwna lub walorowa. Widać ten sposób działania w pracach Piekuta, Brześcińskiej-Riccio i Szymanowicza. Upodobanie do porządku kompozycyjnego, pewnej symetrii i równowagi mamy w obrazach Drzewińskiego i grafikach Szymanowicza. Wykorzystanie elementów pejzażowych, to wspólne cechy twórczości Brześcińskiej-Riccio i Piekuta.
A jak oceniać może prace zgromadzone na wystawie "Magiczny Kwadrat" w BWA widz?
Prace Joanny Brześcińskiej-Riccio i Dariusza Piekuta mają coś z misterium. Są to prace ilustracyjne, z ukłonem w kierunku widza. Pani Joanna wykonuje rysunek tuszem również na płótnie, wypracowaną przez siebie techniką. Wyrafinowana artystka zgłębia Wszechświat i wyraża to, co tylko dane jest wychwycić i wyrazić osobie z talentem danym od Stwórcy. Jej prace mają w sobie rodzaj melancholii, ale też są ekspresyjne, jej wizja jest rozległa i dynamiczna, przekracza wymiar ziemski i sięga innych galaktyk, stając się w pewien sposób komunikatorem pomiędzy życiem realnym, duchowym i tym jeszcze niedookreślonym. Emocjonujące prace są wypełnione energią. Oczytać można wielki żywioł, brawurę, wprost ogień twórczy, który może być odbiciem temperamentu polsko-włoskiej artystki. Wartość warsztatu Joanny Brześcińskiej-Riccio - z tych nie do opisania. To wszystko razem przekracza granice sztuki tworzonej przez człowieka.
Dariusz Piekut posiadł tajemnicę tworzenia za pomocą drobiazgowo, wprost z benedyktyńską pracowitością kładzionych, krótkich kresek. Artysta połączył techniki graficzne z malarskimi zyskując efekt przestrzenności figur w stopniu niewyobrażalnym. Jego "Miejsca" i "Nowe Miejsca" - można sądzić - pochodzą ze snów, bądź arcybogatej wyobraźni, która nie zna kresu. Można też odnieść wrażenie, że perfekcyjnie opanowany warsztat wyprzedza wszystko, co człowiek jest w stanie wymyśleć i zbudować. A może też - to drugie życie artysty, bo w pierwszym wcieleniu zamieszkiwał na zupełnie innej galaktyce? Natomiast jego "Lokomotywy", utrzymane w pastelowej tonacji, można odczytywać jako twórczość zaangażowaną społecznie. Jak powiedział Dariusz Piekut - pojawiły się, gdy Zamojszczyzna odcięta została od świata po likwidacji pociągów kursujących przez Roztocze do Zamościa. Mamy więc w pejzażu pagórki pięknej krainy, widoczne na tle linii horyzontu chaty i lokomotywę... nad przepaścią. Całość niezwykle ilustracyjna i efektowna.
Warto podkreślić, że panowie - dr hab. Mariusz Drzewiński i dr hab. Krzysztof Szymanowicz są profesorami nadzwyczajnymi UMCS. Dr hab. Mariusz Drzewiński pracuje na Wydziale Artystycznym, Zakład Malarstwa i Rysunku, a dr hab. Krzysztof Szymanowicz w Instytucie Sztuk Pięknych, Zakład Grafiki Warsztatowej. W przeddzień zamojskiego wernisażu, dr hab. Krzysztof Szymanowicz, który był wieloletnim prezesem Okręgu Związku ZPAP Lublin, został dziekanem Wydziału Artystycznego. Przez 30 lat wypracował swoją technikę linorytu. Mistrz linorytu, nagradzany na wielu konkursach, jako jeden z nielicznych artystów z Polski został zaproszony na wielką wystawę grafiki do Azji.
Bez wątpienia na uwagę widza zasługują prace Mariusza Drzewińskiego. Kuszą i uwodzą widza rytmem powtarzalności i przestrzennością. Jest harmonia, ale pojawia się też niepokój. Jak mówi Dariusz Piekut - to obrazy, które powstały jako bunt przeciw niszczeniu kultury użytkowej na Kresach, a dokładnie chodziło o posadzki z Drohobycza, które dane było zobaczyć artyście z Lublina, a z którymi "rozprawiono się" po barbarzyńsku. Mariusz Drzewiński wyraził swój protest, czyli sztuka zaangażowana, a potem przyszły kolejne malarskie konstrukcje przestrzenne.
- To skutek fascynacji logiką i iluzją geometrycznych płaszczyzn - wyznał Mariusz Drzewiński. Jak dodał artysta, także refleksja nad życiem osobistym i dążenie do uzyskania powszechnej harmonii. Obrazy stały się malarską biografią i zaświadczają o ugruntowanej pozycji przedstawiciela "Magicznego Kwadratu".
Lubelski grafik Krzysztof Szymanowicz proponuje widzom kameralną, artystyczną podróż do źródeł, swoich i widza. To rodzaj stenogramu zapisanych w pamięci znaków/piktogramów jako rezultat zmian pozostawionych w układzie nerwowym przez określone przeżycia, działanie określonych bodźców. Teraz artysta przywołuje te "Engramy" jako komentarz do życia osobistego, ważnych ludzi i zdarzeń, których doświadczył. Utrwala w grafice na zawsze to, co uznał za warte ocalenia. Te symbole są wspólne dla naszej kultury i tożsamości, to pamiątki życia na tym najpiękniejszym ze światów. Ta twórczość zdaje się być artystycznym manifestem, sytuującym mistrza grafiki w roli filozofa, który w klimatycznych kompozycjach zawiera treści ideowe dotyczące czasu i przemijania. Perfekcyjny warsztat i czytelna metafizyka pozwala artyście na dialog z widzem. Jest zatrzymanie, jest refleksja.
Człowiek żyje w świecie liczby cztery, która tworzy kwadrat, to znaczy cztery linie przypominające cztery granice świata, jego świata. Czwórka jest podsumowaniem wszystkich możliwości oferowanych przez naturę. Liczba 4 - symbol losu i wolnej woli, znakomicie oddaje wymiar "Wielkiej Czwórki" artystów, którzy prezentują swoją twórczość w BWA Galeria Zamojska. Wyjątkową wystawę "Magiczny Kwadrat" można oglądać do 5 czerwca 2016. Nie można jej pominąć!autor / źródło: Teresa Madej, fot. Janusz Zimon dodano: 2016-05-24 przeczytano: 15500 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|