|
42. ZLT: "Mewa" o poszukiwaniu sensu życia"Mewa" na podstawie Czechowa lwowskiego Teatru Woskresinnia, dwukrotnego laureata "Buławy Hetmańskiej", była wyborną ucztą dla teatromanów. Znakomita gra aktorów, bogata scenografia, doskonała muzyka, fajerwerki, ogień i projekcje wideo wykreowały fascynujące widowisko (25.06.).
W ramach 42. Zamojskiego Lata Teatralnego na Rynku Wielkim w Zamościu wystawiono plenerowy spektakl "Mewa" Lwowskiego Akademickiego Teatru Woskresinnia. Należy podkreślić, iż wystawiono z ogromnym rozmachem, jaki charakteryzuje Teatr, który właśnie w Zamościu za "Hioba" i "Wiśniowy sad" otrzymał najważniejsze wyróżnienie, bo Nagrodę Publiczności "Buławę Hetmańską".
Bez wątpienia, to wielka zasługa Jarosława Fedoryszyna, dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru, aktora i reżysera, człowieka zakochanego w teatrze. Wystawiając "Mewę", sztukę uniwersalnego wymiaru, Fedoryszyn ponownie wykorzystał wszelkie możliwe środki komunikacji i atrybuty teatru plenerowego aby zbudować spektakl nietuzinkowy i zapadający w pamięć. Istne dzieło sztuki teatralnej, którego dodatkowym atutem jest bliskość widza, pokazuje też publiczności potencjał tkwiący w sztuce ulicy, aktywizuje odbiorcę, pobudza widza do refleksji. Jest to jeden z tych spektaklów, który udowadnia, że teatr ma sens i zwyczajnie może wzruszyć.
To wyśmienite, o uniwersalnym przesłaniu, niezwykle efektowne, zrealizowane z ogromnym rozmachem widowisko uliczne, którego niewątpliwym walorem są: niezwykle brawurowa gra, piękna muzyka klasyczna, a przede wszystkim wspaniała scenografia, kostiumy i niezwykłe środki wyrazu takie jak: ogień, nietuzinkowe rekwizyty, aktorzy na szczudłach i elementy pirotechniczne.
W dramacie Czechowa grupa artystów spędza wakacje na prowincji, przenosząc tam swoje frustracje, miłości, pracę oraz pragnienie sławy i spełnienia. Bohaterom "Mewy" sztuka i twórczość, które są pomysłem na ich życie, nie przynosi satysfakcji, ani szczęścia. Szukają pretekstu do trwania w marazmie, po czym pełni rozgoryczenia, utraconych idei, nie mają woli działania i się poddają.
"Mewa" ukazuje bolesną analizę postaw artystów. Z pozoru opowieść o chłopcu, którego cała seria niepowodzeń pisarskich oraz miłosnych doprowadza w konsekwencji do samobójstwa. Ale właściwie sztuka jest komedią o przemijaniu czasu, o młodości i idealizmie udaremnionych sarkastycznie przez starość i doświadczenie. Bo u Czechowa nie ma niczego wprost. Zachowania postaci są wiotkie i niedookreślone. Motywacje działania trochę rozpuszczone w ogromie zjawisk towarzyszących ludzkim losom. Przedstawione sceny z życia wiejskiego tworzą atmosferę nostalgii za czymś pięknym.
Zachowując atmosferę Teatru Czechowa, geniusza rosyjskiego dramatopisarstwa, który o ludzkiej duszy wiedział chyba wszystko, reżyser "Mewy" gra na uczuciach widzów, ich wyobraźni. To spektakl o młodych artystach o odmiennym spojrzeniu na życie, o starszym pokoleniu, gorliwie strzegącym swoich dawnych stanowisk, o niesłychanej miłości, o poszukiwaniu sensu życia, także w sztuce, ale też o postrzeganiu życia i szczęścia. Jest też o marzeniach, których nie udaje się spełnić.
A może też jest to spektakl przede wszystkim o poszukiwaniu siebie i swojego miejsca w świecie? Bohaterowie "Mewy" targani marzeniami nie byli w stanie nic zrobić w tym mrocznym, smutnym świecie, w którym przyszło im żyć. Zobaczyliśmy w "Mewie" Lwowskiego Akademickiego Teatru Woskresinnia egzystencję świata pełnego ambicji i pragnienia miłości, tylko że całkowicie bezradnego, wręcz ułomnego. Spektakl 42. ZLT to także przeraźliwa prawda o kondycji dzisiejszego świata, bo w każdym bohaterze "Mewy" możemy znaleźć cząstkę siebie. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2017-07-02 przeczytano: 3760 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|