www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 25 kwietnia 2024, w 116 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marka, Jarosława, Erwiny, Kaliksta.
Kwietniowe przysłowia: Sprzyja nam rok, gdy kwiecień wilgotny, nie bardzo słotny. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




Bikowski z Baconem w teatrze Formy - teatralne impresje

Jednym ze spektakli zaprezentowanych na tegorocznym 42. Zamojskim Lecie Teatralnym był "Bacon" warszawskiego Teatru Malabar Hotel - monodram według scenariusza i w reżyserii Marcina Bartnikowskiego. Odtwórcą roli, autorem lalek i scenografii jest Marcin Bikowski.

Choć spektakl nie zdobył Buławy Hetmańskiej, to jednak bardzo utkwił w mojej pamięci może przede wszystkim dlatego, że Bikowski to absolwent zamojskiego Liceum Plastycznego i doskonale pamiętam jego fascynacje i zainteresowania sztuką - to wszystko, co kontynuował potem studiując w Białymstoku na Wydziale Sztuki Lalkarskiej warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza (kierunek aktorski i reżyserski). Dziś, oprócz pracy w Teatrze Malabar Hotel i czterech innych teatrach warszawskich (Dramatyczny, Studio, Ochoty i Syrena) jest też wykładowcą na białostockiej uczelni. Sezon urlopowy niewątpliwie sprzyja spotkaniom i korzystając z tego, iż artysta był tym razem w Zamościu trochę dłużej, miałam możliwość odbycia kilku rozmów, które tak naprawdę stały się twórczą wymianą myśli na temat sztuki, teatru, literatury, też na temat życia i tego, co jest w nim najważniejsze. I nie była to zwyczajna rozmowa ucznia z nauczycielem, bo miałam wrażenie, że uczeń ten dawno przerósł swego mistrza.

Bikowski ukończył zamojski Plastyk w 2002 roku i już jako student I roku zaprezentował się nam na wystawie fotografii ruchomej "Wymrocza" w Galerii Fotografii "Ratusz". Ta dziedzina sztuki była wtedy dużym obszarem zainteresowań Marcina, a o poziomie jego prac świadczyły zdobywane wówczas liczne nagrody i wyróżnienia (w tym najważniejsza dla niego - jak dziś mówi - Nagroda w Konkursie Gdańskiej Integracji Europejskiej, która umożliwiła uczestnictwo w Festiwalu Kultury i Sztuki Młodzieżowej "Art Connection" w Rotterdamie). Fotogramy, które pokazał wtedy w Galerii "Ratusz" zdradzały zamiłowanie (tak charakterystyczne dla niejednej "gniewnej młodości") do destrukcyjnych wizji, bo człowiek na obrazach gubiąc swój kształt stawał się formą przejściową pomiędzy światem ludzi i zwierząt. Będąc niemal przezroczystym był dowodem na to, że piękno może przemienić się w brzydotę. Marcin pisał wówczas tak: wówczas "Nadchodzi deszcz upośledzenia, ludzkie sylwetki ostrzą czerwone dzioby i hodują duże kolce". W tych jego wizjach i przeobrażeniach już wtedy czytelny był związek z teatrem. Istota ludzka może zmienić się w demona lub bóstwo, a magicznym przedmiotem, który tej przemiany może dokonać jest maska, powodująca zmianę tożsamości i osobowości. Maska jest właśnie tym, z czym kojarzę dziś przede wszystkim twórczość Bikowskiego.



Kolejny kontakt z artystą, tu w Zamościu, odnotowałam w 2011 roku, gdy w ramach 36. Lata Teatralnego Malabar Hotel prezentował "Skrawki" według "Otella" Williama Szekspira (także z tekstami własnymi), wyreżyserowane przez Marcina Bartnikowskiego, który wraz z Bikowskim współtworzył scenografię spektaklu. O tym artystycznym wydarzeniu informował wówczas portal zamosconline. Teatr Malabar Hotel wydaje się więc być znanym zamojskiej publiczności. Warto zaznaczyć, że określa się go "jedną z najciekawszych i niezależnych grup artystycznych". Teatr, którego współtwórcami są Bikowski i Bartnikowski, powstał w 2009 roku, a właściwie wyłonił się z niezależnej grupy teatralnej Kompania Doomsday (do której Bikowski dołączył później), powstałej w 2004 roku z inicjatywy absolwentów Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej w Białymstoku. Grupę tę nazywano "teatrem ożywionej formy", w którym dużą rolę miały do odegrania zarówno elementy dramatyczne jak i plastyczne oraz partie wokalne. Wolność twórcza i różnice programowe w działalności artystycznych grup doprowadzają zwykle do rozłamów - taka jest widocznie prawidłowość historyczno-artsytyczna. I tak też stało się z Kompanią Doomsday, z której składu wyłoniły się dwie grupy. Malabar Hotel jest właśnie jedną z nich, a przyjęta nazwa wskazuje, że jej ojcem duchowym jest Witkacy ze swoim osobliwym rozumieniem Formy, bo Malabar to nazwa hotelu w Indiach, w którym zatrzymał się artysta, podróżując wspólnie z Bronisławem Malinowskim. Teatr ten to przede wszystkim autroskie spektakle Marcinów: Bikowskiego i Bartnikowskiego, ale również współpraca z innymi reżyserami i scenografami. To znacząca sceniczna praca, za którą Malabar Hotel zdobywa liczne nagrody i wyróżnienia; to udział w ponad 100 festiwalach w kraju i za granicą. A ile nagród i wyróżnień ma na swym koncie Marcin Bikowski? Zapytałam go o to, ale nie otrzymałam precyzyjnej odpowiedzi, bo w trochę "aktorski" sposób pokazał, że nie przywiązuje do tego tak dużej wagi (!). Sprawdziłam więc w internetowych źródłach - jest ich blisko 20: "za rolę", "za wcielanie się w liczne postacie", "za kreację aktorską", za "wyrażanie lalką teatru"..., a ta najważniejsza to niewątpliwie przyznana w 2008 - Nagroda im. Leona Schillera za wybitne osiągnięcia w dziedzinie sztuki lalkarskiej.



Spektakl "Bacon", który mogliśmy oglądać w Zamościu (premiera w maju 2013) w ramach tegorocznego 42. Lata Teatralnego, został wyróżniony m.in. na XXVIII Toruńskich Spotkaniach Jednego Aktora; nagrodę za rolę przyznano Bikowskiemu na XXVII Opolskim Festiwalu Lalek. Monodram nie był łatwym w odbiorze bo wydaje się, że jest to teatr dla specjalnego widza, który przychodząc na spektakl przeżywa go - jak każdy - po swojemu, ale - żeby go w pełni zrozumieć - musi mieć też "ze sobą" pewną wiedzę. Françis Bacon (1909-1992) to brytyjski malarz - samouk, uznawany za głównego reprezentanta sztuki egzystencjalnej. Był człowiekiem ekscentrycznym i samotnym, żyjącym w stwarzanej przez siebie atmosferze napięcia i zagrożenia, w klimacie brutalności i czułości, w tajemniczym świecie narkomanów, homoseksualistów i innych udręczonych postaci. Stąd w jego obrazach - malowanych szybko i bez szkiców - niezwykłe - zdeformowane ciała izolowane klatką utworzoną przez perspektywiczne linie. Jak pokazać to wszystko na teatralnej scenie? Z problemem tym Bikowski poradził sobie doskonale, bo Bacon jest podobno jednym z jego ulubionych malarzy. To także artysta, który jest lubiany przez wielu moich uczniów może dlatego, że w jego artystycznej ewokacji rzeczywistości odnajdują czasem cząstkę samych siebie.



To czy udało przenieść się na scenę rzeczywistość malarza pozostaje w sferze indywidualnej oceny widza. Krytyk teatralny napisał o Bikowskim: "grał Bacona z samym sobą, grał z widzami" zmieniając przy tym "miny i emocje jak rękawiczki", a każde jego "sceniczne wcielenie" stawało się przy tym "osobną etiudą". Do tego jeszcze oszczędna scenografia i klika rekwizytów (na zasadzie luźnych skojarzeń) - to wszystko sugeruje tło obrazów i wydaje się dzielić scenę na trzy plany - jak na obrazach malarza. Należy podkreślić, że w spektaklu robią wrażenie dwie lalki, mistrzowsko wykonane przez Bikowskiego, które dzięki aktorowi ożywają niczym demony malarza. Nawet nie zauważamy, kiedy aktor (animator) staje się niewidocznym dla widza, bo lalki "wyszły z obrazów" - rozmawiają, nawet stawiają pasjans. Wiele można mówić o samym spektaklu, o pomyśle Bikowskiego i Bartnikowskiego, o scenografii i każdym jej elemencie, o roli światła i muzyki skomponowanej przez Annę Świętochowską i o tym wszystkim czego obecność zarówno na na scenie jak i i w kwestiach wypowiadanych przez aktora uzasadnia liteartura. Bacon sam podobno dużo czytał, toteż twórcy spektaklu (wykorzystując również własne teksty) sięgnęli nie tylko po fragmenty rozmów z malarzem, ale także do literatury Szekspira i Eliota. Zaraz na początku Bikowski wypowiada słowa z "Ziemi jałowej" Thomasa Stearnsa Eliota: "Tu nie ma wody, tu jest tylko skała...", które można odnieść do roli sztuki we współczesnym trudnym świecie, w którym "wysychają źródła naszej cywilizacji". Takich "literackich" odniesień jest znacznie więcej bo wykorzystano tu również fragmenty "Tytusa Andronikusa" Williama Szekspira. Należałoby jednak znać treść tego dramatu, aby zrozumieć na przykład dlaczego jedna z lalek Bikowskiego wyróżnia się czerwonymi nićmi, które nasuwają skojarzenia z sączącą się powoli strużką krwi.



"Tak misternie skonstruowanej formy spektaklu nie uniósłby aktor o talencie mniejszym niż Bikowski" - aktor, jak piszą o nim, "magnetyzujący" o "chmurnym spojrzeniu", który doskonale potrafił przenieść na scenę Baconowską skomplikowaną rzeczywistość skłaniając jednocześnie do licznych refleksji nad własnym życiem, bo przecież może być ono czasem o wiele bardziej brutalne niż rzeczywistość malarza, a walkę z wewnętrznymi demonami toczy niemal każdy z nas. Śledzimy relacje: aktor - lalka, człowiek - przedmiot, zastanawiając się w jakim stopniu jedno zależy od drugiego i do kogo właściwie należy przestrzeń gry - czy jest to świat ludzi czy lalek, a może te dwa światy łączą się ze sobą i wzajemnie uzupełniają, bo za pomocą lalki czy maski można doświadczyć samego siebie. Taki jest teatr Marcinów: Bartnikowskiego i Bikowskiego, poruszający się w skajnych estetykach, bo przecież w sztuce współczesnej dawno zmieniły się kryteria piękna. To teatr poruszający jednocześnie kwestię "twarzy" i "maski" - problem rzeczywistości i fikcji. To teatr, w którym motorem akcji jest nie tylko słowo, ale również wrażenia wzrokowe. To w końcu teatr XXI wieku, który jest zaproszeniem jego twórców do współuczestnictwa w sztuce - w spektaklu stającym się formą spotkania na wielu intelektualnych i artystycznych płaszczyznach. Na tych właśnie "intelektualnych płaszczyznach" toczyła się moja długa rozmowa z artystą, w którym odnajduję wciąż jeszcze młodzieńcze uroki "mrocznej duszy".



Artysta ma dziś swój własny świat wypełniony maskami nie tylko tymi, które tworzy do spektakli, ale też tymi które kolekcjonuje, bo jego wielką pasją są podróże (odwiedził już Indie, Nepal, Afrykę, Meksyk, Indonezję i Tajlandię. Teraz wybiera się do Kolumbii), w czasie których kompletnie odcina się od europejskiej cywilizacji, bo to pozwala mu odpocząć i zebrać siły do dalszej - intensywnej - pracy. Marcin nadal maluje i rysuje, muszę więc zapytać o sztukę i artystów, których lubi. Okazuje się, że to twórcy współcześni: rzeźbiarze: kanadyjczyk David Altmejd -pracujący w Nowym Jorku i australijski hiperrealista Ron Mueck. Spośród malarzy wyróżnia Petera Doiga - szkockiego artystę, którego dzieła przypominają realizm magiczny czy Cecily Brown -brytyjską artystkę tworzącą wielkoformatowe płótna w konwencji abstrakcyjnego ekspresjonizmu połączonego z uproszczoną figuracją. Patrząc na tę sztukę (o której mi opowiedział) widzę nadal u Bikowskiego fascynacje człowiekiem tym "wypełnionym biologią" - odtwarzanym w różnych konwencjach realizmu - od tego tradycyjnego, poprzez surrealny, na hiperrealizmie kończąc, bo człowiek jest w centrum jego scenicznych wizji.

Bikowski wydaje się być artystą spełnionym, który czasem za "chmurną maską'" (jak w jego lalkach i demonach) stara się skrywać radość życia, choć jego twórczość trudno podać jednoznacznym opisom i analizom. Jedno jest pewne: Marcin emanuje magią teatru i chciałabym bardzo, aby z tym swoim "magicznym światem", do którego mnie bez reszt wciągnął, częsciej dzielił się z nami tu w Zamościu - w miejscu, gdzie przecież narodziły się jego artystyczne pasje.


autor / źródło: Izabela Winiewicz-Cybulska
Fotografie udostępnione prz
dodano: 2017-08-15 przeczytano: 5296 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet