|
Działalność niepodległościowa młodzieży gimnazjalnej przełomu XIX i XIX wiekuW przyszłym roku będziemy uroczyście obchodzić setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę po 123 latach niewoli, o którą walczyło, modliło się i marzyło kilka pokoleń Polaków. Zaborcy robili wszystko, by zrusyfikować lub zgermanizować Polaków, kładąc szczególny nacisk na wynarodowienie dzieci i młodzieży szkolnej.
Ta antypolska polityka nasiliła się zwłaszcza na przełomie XIX i XX wieku. Jednak młodzież w ogromnej swej większości nie ulegała wywieranej na nią presji i była zdesperowana w walce o wolność Ojczyzny. I właśnie postawa tego pokolenia - jak wielokrotnie stwierdzał Marszałek Józef Piłsudski - odegrała decydującą rolę w procesie, który został uwieńczony wydarzeniem, którego 99 rocznicę dzisiaj obchodzimy. I właśnie temu zagadnieniu jest poświęcone jest moje wystąpienie, którego materiałem źródłowym jest literatura piękna i pamiętnikarska. Najsampierw pokrótce ukażę opór młodzieży wobec zaborców; następnie omówię rolę kółek samokształceniowo-niepodległościowych dla kształtowania świadomości narodowej i patriotycznej młodzieży, by skauting i młodzieżowe organizacje paramilitarne. Miałem zaszczyt z podobnym tematem wystąpić w tej sali przed czterema laty koncentrując się głównie na zaborze rosyjskim. Dzisiaj będę prezentował głównie postawy patriotyczne młodzieży zaboru austriackiego, bo na jego terenie najczęściej powstawały inicjatywy niepodległościowe, które później rozprzestrzeniały się na pozostałe zabory.
Opór wobec zaborców
Pomimo że ziemie polskie zaboru Monarchii Austro-Węgierskiej w II połowie XIX wieku uzyskały autonomię, to niemniej jednak władze wiedeńskie do końca nie zrezygnowały z prób asymilacyjnych społeczeństwa polskiego. Jednym z narzędzi polityki wynaradawiania Polaków było szkolnictwo, z czego uczniowie zdawali sobie sprawę. Podejście do szkoły galicyjskiej znacznej części młodzieży trafnie ujął działacz socjalistyczny Ignacy Daszyński (1866-1936), były uczeń gimnazjum w Krakowie, który napisał: "Na szkołę patrzyliśmy jako na instytucję wychowującą marnych serwilistów". Uczniowie bojkotowali uroczystości państwowe, związane np. z pięćdziesięcioleciem panowania cesarza Franciszka Józefa (1830-1916) oraz nabożeństwa odprawiane z okazji kolejnych rocznic urodzin cesarza. Gdy pod koniec nabożeństwa śpiewano Hymn Ludów, uczniowie albo go nie śpiewali, albo udawali, że śpiewają lub celowo fałszowali melodię. W czasie śpiewu hymnu państwowego uczniowie niekiedy, zamiast wstać z ławek, w sposób ostentacyjny siedzieli.
Młodzież nastawiona patriotycznie z niechęcią patrzyła na portret cesarza, który wisiał w każdej sali lekcyjnej. Zdarzało się, że uczniowie zaangażowani w konspirację niepodległościową, zdejmowali potajemnie portrety cesarza. Jak pisze pisarz Zygmunt Kisielewski (1882-1942), zrobił to m.in. uczeń Stanisław Strzyżewski, który na oczach całej klasy zdjął portret cesarza i schował pod podium, na którym stała katedra, intonując równocześnie, "baranim głosem", pieśń pogrzebową Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, co wywołało wielką radość wśród jego kolegów. Mimo usilnych starań, dyrektor szkoły nie ustalił sprawcy. Podobnie traktowali portrety kolejnych carów uczniowie zaboru rosyjskiego.
W innej szkole uczeń zdjął portret cesarza ze ściany i umieścił go za piecem. U innego ucznia na widok portretu "zapaliła się [...] taka wściekła pasja, że z rozmachem plunął w najjaśniejsze oblicze jeden raz i drugi, i trzeci. Z pewnością żaden mściciel nie doznawał nigdy tak całkowicie doskonałej rozkoszy, jaką w tej chwili czuł mały Zdziś - sprawca tego wydarzenia". Ignacy Daszyński opisuje, że młodzież ze Stanisławowa, z antypatią patrzyła na pomnik cesarza Franciszka Józefa, który był usytuowany przed gmachem tej szkoły. Pewnej nocy, uczniowie na głowę cesarza zawiesili szlafmycę zrobioną z nogawki brudnych kalesonów, a jego twarz, piersi i berło pomazali farbą imitującą fekalia. Mimo intensywnego dochodzenia, sprawców nie wykryto.
Kółka samokształceniowo-niepodległościowe
Nie wszyscy uczniowie zadawalali się wiedzą przekazywaną im w szkole. Bardziej ambitni spośród nich tworzyli tajne kółka, których głównym celem było samokształcenie. W gimnazjum św. Anny w Krakowie, celem działalności kółka była koordynacja samokształcenia wśród uczniów, zwłaszcza z historii, literatury, astronomii, geologii, botaniki, zoologii, fizyki i chemii. Takie spotkania kółek odbywały się także w innych gimnazjach. Najczęściej podczas nich wygłaszano referaty na tematy historyczne i literackie. Również uczniowie gimnazjum ewangelickiego w Cieszynie założyli tajne kółko samokształceniowe, którego celem było zapoznanie się z najnowszą literaturą polską, np. z twórczością Sienkiewicza, Żeromskiego, Reymonta, Prusa i innych pisarzy oraz z pismami narodowo-demokratycznymi i socjalistycznymi.
Zygmunt Kisielewski pisze o działalności niezwykle radykalnych kółek, które za cel stawiały sobie dążenie do odzyskania niepodległości przez Polskę. Należeli do nich również Ukraińcy, zwani wtedy Rusinami. Młodzież skupiała się w tzw. "piątki", z których każda miała swojego naczelnika. Naczelnicy kontaktowali się z kołami wyższego rzędu, które dla szeregowych członków "piątek" były osłonięte absolutną tajemnicą. Młodzież wstępująca do konspiracji obierała sobie pseudonimy. Naczelnik kółka osobiście decydował, którzy uczniowie są godni zaufania i mogą być przyjęci do koła. W czasie obrzędu przyjęcia kandydat składał przysięgę na wierność "stowarzyszeniu i rozdartej ojczyźnie" trzymając palce na krucyfiksie, a odbierający przysięgę w patetycznych słowach obligował go do wierności złożonej przysiędze. Jej niedotrzymanie groziło surowymi sankcjami.
W Jaśle przez całe dziesięciolecia funkcjonowała organizacja, która według Stanisława Pigonia (1885-1968), późniejszego wybitnego historyka literatury polskiej, wychowawcy i pedagoga, składała się z samodzielnych "kółek", które na terenie gimnazjum tworzyły "ognisko". We Lwowie każdego roku odbywały się zjazdy delegatów "ognisk" z poszczególnych gimnazjów. Były także spotkania między delegatami sąsiadujących ze sobą miejscowości.
Członkowie "kółka" składali przysięgę. Jeden z twórców i przywódców polskiego ruchu ludowego oraz publicysta, Jan Stapiński (1867-1946), złożył ją pod krzyżem na cmentarzu. Brzmiała ona następująco: "Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że tajemnicy związku ściśle dochowam i nigdy nikomu jej nie zdradzę, że wszystkim nakazom będę ślepo posłuszny, że zawsze mieć będę dobro organizacji na oku, że obowiązki me szkolne (zawodowe) spełniać będę jak najściślej i najsumienniej, kolegom iść zawsze będę z pomocą, że zawsze będę nieprzejednanym wrogiem naszych zaborców, Austrii, Prus i Rosji, i nienawiść tę będę szerzył zawsze i wszędzie".
W Złoczowie członkowie tajnej organizacji młodzieży narodowej byli związani z miesięcznikiem "Teka", wydawanym we Lwowie. Byli zorganizowani w kółka klasowe. W 1909 r. nastąpił rozłam wśród młodzieży narodowej. Poza dwoma uczniami, pozostali jej członkowie przeszli do Organizacji Młodzieży Niepodległościowej "Zarzewie". Organizacja ta rozbudzała u młodzieży dążenia niepodległościowe i była zalążkiem skautingu, Polskiego Związku Wojskowego oraz Polskich Drużyn Strzeleckich. Młodzież skupiona w kółku kolportowała prasę niepodległościową. Ignacy Daszyński pisze, że również w gimnazjum w Stanisławowie działał tajny związek patriotyczny. Młodzież prowadziła akcję samokształceniową, zdobywała tężyznę fizyczną poprzez uprawianie gimnastyki oraz uczyła się władania bronią, z myślą o udziale przyszłym powstaniu narodowym
Autorzy analizowanych dzieł podkreślają rolę kółek niepodległościowych w życiu młodzieży galicyjskiej. Budziły one u niej ducha narodowego i mobilizowały ją do konkretnych działań. Ich członkowie starali się podtrzymywać poczucie godności narodowej u rówieśników ulegających wpływom asymilacyjnej polityki władz austriackich, czego przejawem było, np. upodabnianie munduru szkolnego do oficerskiego oraz w stylu życia naśladującego oficerów w piciu alkoholu, paleniu tytoniu, grze w karty, bijatykach, lenistwie, uwodzeniu kobiet. Członkowie tajnych organizacji udzielali tym uczniom napomnień albo ośmieszali ich zachowania, co przynosiło pozytywne rezultaty. Dokonywali także akcje odwetu na uczniach lojalistycznie nastawionych wobec władz austriackich. Jednego z nich opluto za to, że w czasie nabożeństwa rozpoczynającego rok szkolny, jako jedyny odśpiewał pieśń Boże, wspieraj, Boże ochroń nam cesarza i nasz kraj.
Tajne organizacje uczyły młodzież historii Polski, oraz zagadnień związanych z aktualnymi sprawami kraju. O ich znaczeniu Stanisław Pigoń pisze następująco: "Ja osobiście zawdzięczam bardzo wiele tamtemu gronu. W jego atmosferze kształtowała się moja w szkole powszechnej rozbudzona, ale wiotka jeszcze, świadomość narodowa. [...] Uczyliśmy się, zdobywaliśmy znajomość spraw narodowych przeszłych i bieżących; skierowywano nas do pracy pozytywnej. Wielkie wrażenie zrobił na mnie mówca jednego z obchodów pod prochownią, który z narzucającą się siłą przekonania tłumaczył, że ponad udział w pochodach więcej będzie warte, jeżeli który z nas w ciągu roku nauczy czytać i pisać jednego choćby analfabetę. Oczywiście próbowałem i ja wypełniać takie wskazania". Członek tajnego kółka w latach młodości, późniejszy biskup ewangelicko-augsburski Karol Kotula (1884-1968), tak postrzega znaczenie kółek: "Wynieśliśmy z tego zrzeszenia dość dużo, zetknęliśmy się z zagadnieniami i prądami politycznymi, zradykalizowaliśmy się w swych poglądach narodowych i społecznych, i poznaliśmy i zasmakowaliśmy w nowszej polskiej literaturze. Wszystko to było jednak całkiem nie nieszkodliwe i wcale nie niebezpieczne".
W Galicji tajne organizacje młodzieżowe organizowały różne formy świętowania rocznic narodowych, np. 3 Maja, a także włączały się w organizację innych uroczystości patriotycznych. W tym dniu młodzież nosiła biało-czerwone kokardki z orzełkami oraz brała udział w uroczystościach patriotycznych, za co była prześladowana przez serwilistycznie do władz nastawione dyrekcje szkół.
Młodzież gimnazjalna z Jasła skupiona w kołkach patriotycznych zorganizowała w 1888 r. w okolicznych miejscowościach dwadzieścia uroczystości upamiętniających powstanie styczniowe. Młodzież ze Złoczowa zorganizowała zbiórkę wśród gimnazjalistów na postawienie nowych krzyży na grobach powstańców z lat 1831 i 1863. Każdego roku, w dniu 1 listopada, przy tych krzyżach, udekorowanych wieńcami i lampkami, młodzież urządzała uroczystości patriotyczne, na które składały się okolicznościowe przemówienia i śpiew pieśni patriotycznych: Boże coś Polskę i Z dymem pożarów. We Lwowie w Dniu Zadusznym uczniowie urządzali demonstracje przy krzyżu powstańczym. Jednego roku zakończyła się ona pochodem i wybiciem szyb w mieszkaniu konsula rosyjskiego Putoszkina. Niektórzy uczniowie byli niezwykle ideowi i radykalni w działalności konspiracyjnej. Za działalność w kółkach byli prześladowani przez niektórych nauczycieli, a nawet relegowani ze szkoły z "wilczym biletem" i aresztowani przez władze państwowe.
Skauting i organizacje paramilitarne
Ważna rolę w kształtowaniu patriotyzmu wśród młodzieży odegrał skauting założony przez Roberta Baden-Powella (1857-1941) na przełomie XIX i XX wieku w Anglii, a na ziemiach polskich propagowany od 1911 r. przez Andrzeja Małkowskiego (1888-1919). W tym dziele wspierała go Olga Drahonowska-Małkowska (1888-1979) - współautorka hymnu harcerskiego. W książce wydanej w 1912 r., jej autorzy agitowali do udziału w tej organizacji, m.in. w takich słowach: "Staraj się przysłużyć twojej Ojczyźnie, nie obracaj całego czasu tylko dla siebie, ale obmyślaj środki, jak odbudowywać Ojczyznę i stań się sam takim obywatelem, z jakich chciałbyś, aby się składało nasze przyszłe państwo. [...] Obudź w sobie ducha tych minionych pokoleń, które jeszcze nie znały spodlenia i zaprzedawania się obcym, które z dumą przyznawały się do swego narodu, które umiały w sobie cenić lud wolnych i ciężką prawicą odpierać wszystkich tych, co chcieli granice kraju uszczuplić lub zdeptać w nic poczucie wolności synów wolnej ziemi. Stań się obywatelem wolnej Rzeczypospolitej, uwolnij się od wszystkich tych wad, które niegdyś kraj twój zaprzedały w niewolę".
Wielkim entuzjastą skautingu był Stanisław Pigoń. W artykule wydanym pod pseudonimem Jan Zywar pisał, że skauting wyrasta z potrzeby tężyzny fizycznej młodzieży, poszukiwania przygód, kultu żołnierstwa i chęci pracy dla Polski.
Skauting wymagał od swoich członków wysokich standardów moralnych. Pedagog i historyk literatury, Mikołaj Mazanowski (1861-1944) na temat walorów wychowawczych skautingu wypowiadał się następująco: "Skaut szczerą prawdę zawsze i wszędzie ma mówić, co dzień jakiś pożyteczny uczynek ma spełnić, ma być karny i czujny, o honor swój dbały, na trud, głód, bezsenność i zimno wytrwały, w nauce szkolnej pilny; skaut ani tytoniem, ani alkoholem, ani żadnem innem zmysłowem nadużyciem nie znieprawia duszy i nie osłabia tężyzny ciała. Skaut za ojczyznę i bliźnich chętnie w potrzebie krew własną przeleje". Skauting przywiązywał wielką wagę do pobytu młodzieży na świeżym powietrzu organizując m.in. wycieczki i biwaki
W zaborze pruskim założycielami skautingu byli Cezary Jindra (1890-1960) i Wincenty Wierzejewski (1889-1972) oraz Ksawery Zakrzewski (1876-1915), lekarz, społecznik i działacz niepodległościowy. Cel działalności drużyn skautowskich był tam jasny: "Myślą przewodnią tutejszych drużyn harcerskich [...] było szerzenie miłości Ojczyzny i praca prowadzona dla jej wyzwolenia, co było uwzględnione w programach pracy naszej. Młodzież po ukończeniu lat 18 miała ze szeregów tych drużyn przechodzić do Sokoła, gdzie wstępować miała w tajne drużyny polowe i rozpoczętą pracę prowadzić tam w dalszym ciągu. Zatem w drużynach harcerskich miała młodzież w wieku 14-18 lat otrzymać przygotowanie do dalszej pracy w drużynach polowych. Miało to być zatem coś w rodzaju przedszkola do pracy poważnej, zdecydowanej, jaka prowadzona być miała w tajnych drużynach polowych, które w owym czasie zakładano również przy Sokole Poznańskim".
W Królestwie Polskim skauting tworzony był w konspiracji. W wychowaniu skauci kładli nacisk na karność i posłuszeństwo członków oraz na kształcenie charakteru, spełnianie dobrych uczynków oraz pracę na rzecz odzyskania niepodległości przez Polskę. Ich dewizą była służba Bogu i Ojczyźnie. W skautingu przywiązywano wielką wagę do edukacji historycznej. Patronem każdej drużyny był bohater narodowy. Jej członkowie znali jego życiorys i starali się naśladować go w swoim życiu.
W Piotrkowie Trybunalskim uczniowie założyli drużynę skautingu na początku 1911 r. Jej komendantem był późniejszy wybitny generał i komendant główny Armii Krajowej, Stefan Rowecki (1895-1944), który nawiązał kontakt ze środowiskiem warszawskim, gdzie wielką pomoc okazali mu bracia Stefan (1893-1944) i Zygmunt (1898-1941) Pomarańscy, którzy w okresie międzywojennym tak wspaniale wpisali się w społeczno-kulturalny pejzaż Zamościa. To właśnie Stefan Pomarański w sierpniu 1911 r. zorganizował pierwszą w Warszawie męską drużynę skautów. W Sandomierzu komendantem drużyny harcerskiej był późniejszy poeta-futurysta Stanisław Młodożeniec (1895-1959), który latach 1923-25 był nauczycielem gimnazjum w Zamościu. W Zamościu pierwsza drużyna harcerska im. Tadeusza Kościuszki została powołana 15 października 1917 r., w setną rocznicę śmierci jej patrona. Jej opiekunami byli nauczyciele Michał Pieszko (1890-1969) i Kazimierz Gelinek (1882-1969). W czasie pierwszej wojny światowej skauci wraz ze swoimi nauczycielami bohatersko walczyli w legionach Piłsudskiego o wolność Polski. Niektórzy z nich polegli, inni odnieśli ciężkie rany.
Ważną rolę w formacji patriotycznej odgrywało również Polskie Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" założone we Lwowie w 1867 r., które przed 1914 r. przybrało charakter paramilitarny. W 1908 r. Józef Piłsudski (1867-1935) założył Związek Walki Czynnej, który zapoczątkował polskie organizacje wojskowe, które stały się zalążkiem przyszłej armii polskiej. Zdaniem ucznia Cesarsko-Królewskiego Gimnazjum w Gorlicach, Mariana Porwita (1895-1988), późniejszego pułkownika, pisarza i historyka wojskowości, uczniowie zdawali sobie sprawę z roli wojska w uzyskaniu niepodległości, stąd podświadomie przygotowywali się psychicznie do służby w nim. Interesowali się powstającymi organizacjami Związku Strzeleckiego i polskich Drużyn Strzeleckich. Tuż przez wybuchem Wielkiej Wojny młodzież garnęła się coraz bardziej do drużyn strzeleckich. Po wybuchu wojny uczniowie uciekali z domów i wstępowali do drużyn strzeleckich.
Z Galicji idee strzeleckie przenikły na teren Królestwa Polskiego, mimo czujności władz rosyjskich. Stefan Rowecki na początku 1913 r. został przyjęty do oddziału "Polskich Drużyn Strzeleckich w Warszawie" przybierając pseudonim Radecki Stefan. Dowódcą jego grupy był wspomniany już Stefan Pomarański, ps. Stefan Borowicz. Zajęcia polegały na wykładach oraz ćwiczeniach bojowych w terenie. W Zamościu koło strzeleckie założył Stefan Pomarański w 1914 r. Drużyny strzeleckie powstawały także w zaborze pruskim.
Rozkazem z dnia 3 sierpnia 1914 r. Józef Piłsudski powołał do istnienia w Krakowie Pierwszą Kompanię Kadrową, sformowaną z drużyn strzeleckich i drużyniaków. W przemówieniu wygłoszonym do jej uczestników mówił m.in.: "Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego, idącego walczyć za oswobodzenie Ojczyzny".
Dnia 6 sierpnia 1914 roku, o godzinie trzeciej w nocy wyruszyła z krakowskich Oleandrów w stronę Królestwa Polskiego Pierwsza Kompania pod dowództwem porucznika Tadeusza Kasprzyckiego (1891-1978) (miał wtedy 21 lat!). Według różnych źródeł stan kompanii wynosił ok. 150 (145-168) żołnierzy. Wśród nich byli wspominani już bracia Pomarańscy (Zygmunt miał wtedy 16 lat!) . Był to zalążek Wojska Polskiego.
Naoczny świadek wymarszu wspomina: Na czele podążał niewielki oddział kawaleryjski, złożony z ośmiu ludzi, z których trzech - z racji braku konia - niosło siodła na własnym grzbiecie. Zaczynało się kolejne polskie powstanie. Natomiast jeden z jego uczestników pisał: "Mało myśmy się znali, byliśmy licho ubrani, drużyniakom brakowało dużej ilości spodni wojskowych, nikt nie miał płaszcza. (...) Trudno opisać jak wielki był nasz entuzjazm. Większość kolegów wyrzucała lub rozdawała wszystko, w przekonaniu, że wychodzimy na wojnę. Śpiewano i cieszono się". A m.in. śpiewali: "Raduje się serce, raduje się dusza, Gdy Pierwsza Kadrowa na moskala rusza. [...] Chociaż w butach dziury, na mundurach łaty, to Pierwsza Kadrowa pójdzie na armaty". ... I poszli!!!
Później wstąpili do Legionów Polskich utworzonych 27 sierpnia 1914 r. ... i znowu śpiewali: "Krzyczeli, żeśmy stumanieni, Nie wierząc nam, że chcieć - to móc! Laliśmy krew osamotnieni, A z nami był nasz drogi Wódz! [...] Umieliśmy w ogień zapału, Młodzieńczych wiar rozniecić skry, Nieść życie swe dla ideału, I swoją krew i marzeń sny".
...Ich młodzieńcze ideały i marzenia - połączone z determinacją, odwagą bojową i obfitą daniną krwi - ziściły się w dniu 11 listopada 1918 r.!
Referat wygłoszony przez ks. prof. dr. hab. Czesława Galka, podczas uroczystej sesji Rady Miasta Zamość w Sali Consulatus zamojskiego Ratusza, w 99. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę (11.11.2017 r.).
autor / źródło: ks. prof. dr hab. Czesław Galek dodano: 2017-11-17 przeczytano: 19551 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|