|
BWA: Agnieszki Rzeźniak i Marka Rzeźniaka "Dwa spojrzenia" Biuro Wystaw Artystycznych Galeria Zamojska prezentuje prace malarki, ilustratorki i performerki Agnieszki Rzeźniak oraz Marka Rzeźniaka, uprawiającego twórczość w dziedzinie malarstwa i rysunku. Na wystawie "Dwa spojrzenia" oczaruje nas świat natury i architektura sakralna w interpretacji utalentowanych artystów - córki i ojca, dla których miejscem nie do przecenienia jest Roztocze.
Teresa Madej - Poproszę o komentarz ojca do dzieł córki Agnieszki.
Marek Rzeźniak: -Agnieszkę uczyłem w Liceum Plastycznym liternictwa i zasad projektowania graficznego. Zasada była taka, że trzeba było poznać konstrukcję litery i potem potrafić tę literę napisać odpowiednim narzędziem. Widać u niej - ja to tak oceniam - bogaty repertuar środków wyrazu graficznego - linię i kreskę. W tychże już dojrzałych pracach, pochodzących z różnych okresów, widoczny jest jej warsztat, którym swobodnie operuje. Prezentowane prace trzeba podzielić na dwie kategorie - ilustracje oraz murale. "Bajka i Majka" to ilustracja, która powstała do książki młodej pisarki Maliny Prześlugi, związanej głównie z twórczością dla dzieci i młodzieży. Agnieszka otrzymała zlecenie na zilustrowanie tej bajki. Tak się zaczęła jej przygoda z ilustracją.
Teresa Madej - Co zdecydowało, że pani Agnieszka zaczęła tworzyć wielkoformatowe murale?
Marek Rzeźniak: -Ja twierdzę, że wszystko zaczyna się od rysunku. Potem Agnieszka poszła w kierunku malarstwa ściennego. Zrobiło się to modne - w dziedzinie plastyki też występują mody - i zaczęła się interesować muralami, czyli kompozycjami na ścianach, zarówno we wnętrzach jak i na budynkach. Te, które możemy zobaczyć na wystawie, istnieją już od paru lat w mieście, w którym studiowała, we Wrocławiu. Drugie malowidło ścienne to "Cerber" w Barze Utopia, kolejny mural w restauracji "Czary mary" i następny na budynku przy ul. Ruskiej w dzielnicy Wilczek we Wrocławiu.
Teresa Madej - Mamy także dwie interesujące prace prezentowane już w BWA - "Narzeczeni" i "Oczekiwanie", charakteryzujące warsztat i stan ducha pani Agnieszki.
Marek Rzeźniak: -Te prace były pokazane na wystawie zbiorowej w BWA. I to jest cała Agnieszka. Widać tu wpływ przebywania, od lat dziecięcych, na naszym Roztoczu, a konkretnie w Szurze koło Krasnobrodu. Widać autentyczny wpływ kontaktów z przyrodą. Tutaj Agnieszka stara się pokazać atmosferę, która otacza nasz dom i galerię wpisane w roztoczański krajobraz. Kiedyś wydawało się nam, że jesteśmy posiadaczami bezkresnego obszaru, bo nie było jeszcze płotów. Dzieci chętnie obcowały z naturą, wołając: O, mamo, jakiś żuk, jakiś robal. Odkrycia mieszkańców przyrody były dla nich nie lada wydarzeniem.
Teresa Madej - Bardzo owocny jest dla pani Agnieszki rok 2018, choć są i prace wcześniejsze.
Marek Rzeźniak: -Tak, Agnieszka ma już swój dorobek, jest bardzo interesujący. Na przykład "Dama z Szura", powstała w 2012 r. Mnie osobiście ta praca bardzo się podoba.
Teresa Madej - Prace pani Agnieszki są jak z baśni. Główną rolę grają zwierzęta personifikujące ludzi. Dużo tu uczucia, emocji. Jest też wymiar mistyczny, gdy zwierzęta przybierają mniej łagodny wygląd.
Marek Rzeźniak: -Agnieszka maluje emocje. Jest też nasza arystokratyczna kotka "Buras". Ciągle jej się wydaje, że jest najważniejsza. Jest indywidualistką. Takie gwiazdorstwo tu widać. Błysk w oku.
Teresa Madej - To może to wypisz wymaluj Agnieszka?
Marek Rzeźniak: -Bardzo możliwe. Tutaj widzimy te możliwości Agnieszki jeśli chodzi o stosowanie środków wyrazu. Linearyzm, rytm tych linii, kontrasty, różnice w natężeniu kreski i koloru. Mamy też szereg pomysłów jeśli chodzi o rysunek czarno-biały, jak też i plakaty z okazji różnych imprez muzycznych - Noc gitar w Jazz Club Kosz w Zamościu, ale też dotyczących dyplomów muzycznych. Są także inne projekty malowideł ściennych do restauracji Czary mary.
Mnie szczególnie zachwycają ilustracje Agnieszki Rzeźniak, jakby wyszły spod wytrawnej ręki ilustratorki. Są przepiękne, że chciałby się z nimi obcować na dłużej. Jest tu ilustracja "Oczekiwanie I" z 2018 r., na której dumnie prezentuje się głowa sarny w koli z poroża, niejako symbol Roztocza. Są także dwie doskonałe ilustracje, którymi mogliby się szczycić ilustratorzy z dużym dorobkiem. Wspaniała atmosfera lasu i mały chłopczyk z miasta, zachwycający się tym, co zobaczył, a może szukający przygód lub wsłuchujący się w dźwięki, które niesie przyroda, w której także zasłuchany jest puszysty lisek. Z ilustracji bije sielskość i łagodność pokazanego skrawka baśniowego lasu. To zapewne wyrażona przez artystkę pochwała dla przyrody, której jest częścią, podobnie jak my. Jest także ilustracja, która mogłaby stanowić znakomitą reklamę Rynku Wielkiego zimą. Są także projekty stempli, znaków, które znalazły się na mapie turystycznej Roztocza Środkowego.
* * *
Teresa Madej - Na wystawie w BWA prezentujesz nowy cykl "Katedry". Skąd pomysł?
Marek Rzeźniak: - To my nowy cykl poświęcony architekturze, przeważnie sakralnej, gdyż tak się złożyło, że dojrzałem właśnie do malowania architektury gotyckiej, tzn. ona mnie zainspirowała. Mógłby ktoś zapytać, dlaczego nie malowałem Zamościa, chociaż zdarzały mi się akwarele, np. Katedra w Zamościu. Malowałem też wdzięczny temat - kościółek na wodzie w Zwierzyńcu.
Teresa Madej - Czy namalowałeś tylko świątynie barokowe?
Marek Rzeźniak: -Spotkałem się z takim zdaniem, że gotyk jako styl to taki samograj. Bo wiadomo, wertykalizm, ten kierunek pionowy, dynamiczny. Mamy te słynne katedry w Bolonii, w Paryżu. Natomiast nie jest intencją malarza żeby to wszystko pokazać. Więc nie chodzi o dokumentację, ale pokazanie oryginalnego spojrzenia, uchwycenie tej duchowości, a jednocześnie materialności. Te świątynie były budowane przez wieki i wieki trwają. I to było dla mnie fascynujące.
Teresa Madej - Fascynuje też geniusz tych ludzi sprzed kilku wieków.
Marek Rzeźniak: - Tak, wszystko zaczyna się od umysłu, ale zależy też od duchowości, bo nie sądzę, żeby powstawały te genialne dzieła gdyby nie było tej duchowości, wiary. Bardzo często to byli opaci, braciszkowie zakonni.
Teresa Madej - Skąd się wzięły Twoje inspiracje katedrami?
Marek Rzeźniak: - Na plenerze w Grecji poznałem prof. Foryckiego, którego słyszałem wcześniej jak omawiał książkę francuskiego pisarza i filozofa z XIX w. Karola Huysmansa "Katedry". Ta książka dużo mi pomogła jeśli chodzi o stronę teoretyczną i wymiar duchowy tych świątyń. Trzeba zrozumie dwie sprawy - materię i ducha, czy raczej sacrum. Jedno z drugim idzie w parze. Powstał problem, czy malować wnętrza, czy malować zewnętrzną bryłę. W tym obrazie starałem się powiązać elementy zewnętrzne z tym, co można zobaczyć we wnętrzu. To działa na wyobraźnię. Jeszcze muzyka, którą tutaj zasygnalizowałem kształtem wiolonczeli. Miękkość tych linii, opływowość w kontraście do tych wertykalnych kierunków. Starałem się wzbogacać mój przekaz. Widzowie ocenią, jak to odbierają.
Teresa Madej - Na wystawie możemy też zobaczyć różny warsztat, różne techniki.
Marek Rzeźniak: -Co do oddziaływania obrazów, nie analizując ich treści, formy - to jestem zadowolony. Bardzo mi zależało na rezygnacji z post impresjonizmu, choć są tu jeszcze te wpływy w pierwszych obrazach, które są bardziej realistyczne. Malowałem je nie tak aż dawno jak np. zespół pojezuicki w Krzemieńcu, jest tez obraz poświęcony naszej renesansowej katedrze. Chodziło o to, aby oczyścić obraz z tej plastyczności.
Teresa Madej - Zauważam, że w wielu obrazach także Ty poszedłeś w linearność.
Marek Rzeźniak: -Tak jak córka wykorzystała swój warsztat do ilustracji, tak ja tutaj poszedłem w kierunku malarskim. Zrobiłem krok naprzód i jestem z tego zadowolony. Odważyłem się. Siła koloru sprawdza się na takiej wystawie, z tym, że to musi być uzasadnione.
Teresa Madej - Oceniam, że jesteś Marku kolorystą. Tu nie ma dwóch zdań.
Marek Rzeźniak: -Jestem. Słusznie ludzie, którzy znają się na malarstwie, krytycy, którzy pisali na temat tego, co robię, podkreślali, że jestem kolorystą. Ja się tylko jednego boję przed wernisażem, może trochę przerysowuję, ale nie mam takich warunków, żeby to sprawdzić w takim kontekście, który tutaj oglądamy, czyli we wnętrzach BWA, w sąsiedztwie takiego Rynku Wielkiego z ratuszem.
Teresa Madej - A może teraz przyszedł czas na malowanie Zamościa?
Marek Rzeźniak: - Zaraz po studiach o tym myślałem, ale bałem się, że to zbanalizuję. Musiało minąć trzydzieści lat, żeby dojrzeć do malowania architektury. Np. tu mamy najbardziej ekspresyjny obraz, gdzie przedstawiłem swoją wizję idee architektury gotyckiej, jest światło, mroczność, ale też swoboda. Zależało mi także na precyzji linii. Słusznie zauważyłaś, że to są prace inspirowane Roztoczem i motywami poprzednich cykli. Są tu strachy, bo chciałem zasygnalizować, że wcześniej powstały te cykle. Nasza wystawa "Dwa spojrzenia" zostanie pokazana również we Wrocławiu.
W wielowątkowej twórczości zamojskiego artysty znajdujemy prace o indywidualnym stylu, spójnej estetyce, charakterystycznej wrażliwości, które ogląda się z niezwykłą przyjemnością. Ostatnie dzieła są świadectwem doskonalenia warsztatu i techniki, odniesień do nowych fascynacji. Jest w nich bez wątpienia Marek Rzeźniak i jego interpretacja interesującego go zagadnienia. Odmieniony jawi się nam w pracach poświęconych wizerunkom katedr, na których zarejestrował doznania związane z monumentalnością świątyń i przełożył na język sztuki. Kolor, materia i duchowość tworzą harmonię także w wymiarze metafizyki. Obrazy zatrzymują widza skojarzeniami, symboliką i sprzyjają kontemplacji. Na okładkę katalogu Marek Rzeźniak wybrał obraz przedstawiający kopułę przez którą pada światło, zapewne w zamyśle, także światło duchowe. Może ona też symbolizować otwarcie się na nowe inspiracje i fascynacje oraz ufność autora wystawy. Puentą jego "spojrzenia na różne światy" na wystawie "Dwa spojrzenia" jest obraz "Nieskończoność". To coś więcej niż płótno, to coś więcej niż fale światła, czy fale życia. Ta podwójna sinusoida to także symbol trwania artysty i jego dzieł.
Jak powiedziała Agnieszka Rzeźniak - wystawa prezentuje dwa spojrzenia, zarówno na sztuki plastyczne, jak i na postrzeganie świata. Punktem odniesienia jest przyroda, od której jako tematyki prac oboje z tatą zaczynali, mocno nią zainspirowani z uwagi na wieloletnie pobyty na Roztoczu.
-Mam za sobą również pejzaże, podobnie jak tata. Aktualnie specjalizuję się w ilustracjach, natomiast tata pozostał przy malarstwie. Patrzymy na podobne rzeczy, ale mamy odmienne interpretacje, wizje. Tata był świadkiem mojego uczenia się, kiedy to trzeba przepracować mnóstwo technik, poznać zasady perspektywy, anatomii człowieka i dopiero wtedy szuka się swojego stylu. Tata udzielał mi korekt, w domu była sprzyjająca przestrzeń i cenne wsparcie rodziców, za co jestem im wdzięczna. Studia to praca nad stylem, poszukiwania własnej drogi by zyskać dojrzałość artystyczną.
-W moich pracach dominuje świat zwierząt, odwzorowujący człowieka i jego zachowania, charaktery, uczucia, emocje. To często bardzo osobiste obrazy. Maluję intuicyjnie, a potem często znajomi odczytują w moich zwierzętach cechy znanych im osób. Zawsze lubiłam malarstwo i stąd paleta barw, z której można odczytać mój nastrój, i to, jak mi się układa wewnętrznie. Teraz mam szczęśliwy czas.
-Nadal będę pracować nad światem zwierząt, nadal przyroda jest w centrum mojego zainteresowania. Ale teraz intryguje mnie detal, taki zoom na różne miejsca - koronę drzew, ściółkę leśną i jej mieszkańców oraz to, co dzieje się w mikroświecie natury. Zajmuje mnie też praca pedagogiczna z dziećmi. Marzę, aby namalować w Zamościu mural - podkreśliła Agnieszka Rzeźniak. autor / źródło: Teresa Madej, fot. Janusz Zimon dodano: 2018-03-25 przeczytano: 11244 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|