|
13. ZFK: Niezwykła Włoska Noc Operowa na Rynku WielkimW ramach 13. Zamojskiego Festiwalu Kultury "arte, cultura, musica e..." na Rynku Wielkim odbyła się Włoska Noc Operowa z udziałem włoskich i polskich solistów oraz Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego pod batutą Rubena Silvy i Tadeusza Wicherka (8.06.).
Była to niezwykła noc w renesansowym Zamościu. Przepiękna, bo wypełniona cudowną, pełną temperamentu włoską muzyką, która idealnie współgrała z baśniowym wystrojem jednego z najpiękniejszych rynków w świecie. Zapewne zachwyciłaby ona zarówno fundatora miasta kanclerza i hetmana Jana Zamoyskiego, jak i włoskiego architekta Bernarda Morando.
Ale oddajmy głos artyście estradowemu, współautorowi i prowadzącemu cykliczne programy emitowane na antenie TVP, znanemu z telewizyjnego programu Kinomania, pomysłodawcy i współrealizatorowi wielu koncertów i festiwali, którym jest Łukasz Lech. Zaprezentował rewelacyjne prowadzenie koncertu, świetną znajomość opery i wysublimowane, pełne humoru historyjki.
- Najpierw podziękujemy niezwykłemu przedsiębiorcy. To Giuseppe Verdi. Już za chwilę jego wspaniałe dzieło otworzy nam dzisiejszy koncert. Giuseppe Verdi pracował bez wytchnienia, od rana do nocy. Pracował i jeszcze raz pracował. Nazywano go "niewolnikiem" pracy. Kiedy był już tak bardzo znany i miał tyle zleceń, to w ogóle nie wychodził z domu. Ale to było iście królewskie niewolnictwo. Bo za skomponowanie "Aidy" otrzymał zawrotne honorarium. Muszę spojrzeć bo sam nie dowierzam - 150 tys. franków w złocie. Został opłacony z przepychem godnym zamawiającego, którym był wicekról Egiptu, a "Aida" została zamówiona na otwarcie Kanału Sueskiego. To jest tragiczna historia wielkiej miłości, rozgrywającej się na tle wojny etiopsko-egipskiej. Za honorarium w złocie Verdi napisał iście "złotą" operę, z doskonałymi ariami, wielkimi scenami zbiorowymi, chórami. Jeden z najsłynniejszych fragmentów "Aidy" usłyszymy już za moment. To "Marsz triumfalny", arcydzieło, które weszło do historii przebojem, stając się nawet bardzo popularnym sygnałem dzwonkiem w telefonie - zapowiadał Łukasz Lech, który poprosił zgromadzonych słuchaczy, aby sprawdzili, czy zostały wyłączone telefony, nawet jeżeli grają operowe melodie, by nie konkurowały one z występującymi artystami.
Padły jeszcze podziękowania pod adresem publiczności za punktualne przybycie, co jak podkreślił prowadzący koncert, artyści bardzo sobie cenią. Łukasz Lech podzielił się jeszcze zasłyszaną od solistów w garderobie rozmową, która rozbawiła publiczność. Jeden mówi: -Wiesz, nie ma nic gorszego jak koncert trwa, a ludzie wchodzą. A drugi odpowiada: -Zapewniam cię, że jest. -Tak? -Jak wychodzą! Ale nam to nie grozi! - mocno ufając zamojskiej publiczności - konkludował Łukasz Lech.
Imponujący, oszałamiający "Marsz triumfalny" z "Aidy" Giuseppe Verdiego mistrzowsko wykonała Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego, którą poprowadził maestro Tadeusz Wicherek. W roli "chóru" trąbek wystąpili uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Karola Szymanowskiego w Zamościu. Należy przyznać, iż rozpoczęcie Włoskiej Nocy Operowej dyrektor artystyczny festiwalu Tadeusz Wicherek rozegrał genialnie. To był muzyczny szach!
Następnie, na nieco dłuższe spotkanie z operą, zaprosił słuchaczy Łukasz Lech.
- Sam maestro Giacomo Puccini. Zarzucali mu krytycy, że w jego partyturach było mnóstwo błędów, że pisał niedbale. A on sam, który w ciągu roku komponował około pięciu, sześciu oper, tłumaczył się krytyce w ten oto sposób. Jedną operę piszę sześć tygodni, z czego przez pierwsze cztery tygodnie oddaje się rozrywkom. A pozostałe czternaście dni? No cóż. Przez chwilę zastanawiam się nad jakąś melodią, a potem codziennie komponuję: jedną arię, jeden duet, jeden tercet i to co jeszcze tam potrzeba. I rzeczywiście napisał Rossini swój wielki hit - "Cyrulika sewilskiego" w czternaście dni, a muzykolodzy nie dopatrzyli się w tym dziele żadnych błędów. Mało tego, uznali to za absolutny majstersztyk gatunku. Na tę uznaną operę komiczną składa się piękna muzyka, świetny scenariusz i ogromne zasoby teatralnego humoru. Opera jest wręcz najeżona dowcipem, aż roi się od słynnych tematów, przebojów. Jest czego słuchać. A pewno Państwo melomani doskonale wiedzą - to perypetie hrabiego Almaviva i jego służącego Figara wywołują zawsze salwy śmiechu. Ale zwłaszcza pod względem muzycznym jest to prawdziwe arcydzieło. "Cyrulik sewilski" stał się jedną z najpopularniejszych oper na świecie. Obliczono, że ta opera rocznie jest wystawiana ponad 360 razy, co oznacza, że nie ma dnia bez "Cyrulika sewilskiego" - podkreślił Łukasz Lech.
Prowadzący przytoczył jeszcze zdarzenie zapewniając, że absolutnie nie ma ono odniesienia do występujących tu dyrygentów. W jednej z polskich filharmonii dyrygent był bardzo niezadowolony z gry bębnów. Mocno podenerwowany mówi do muzyka: -No tak, jak się nie ma talentu na muzyka, to sadza się go za bębnami i daje dwie pałeczki. A muzyk na to odpowiada: -A jak i do tego się nie nadaje to jedną pałeczkę mu się odbiera i mamy dyrygenta!
Zamojskiej publiczności zaprezentowano obszerne fragmenty z opery "Cyrulik sewilski". Z tej zachwycającej opery można było wysłuchać słynnych duetów, tercetów, arii, w tym tej najsłynniejszej "Cavatina" Figara i bardzo popularnej basowej arii Don Basilia "La calunnia", która tłumaczy jak potężną może być plotka. Wraz z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego, którą dyrygował Ruben Silva, wystąpili znakomici soliści: Valentina Pennino (sopran), Arnold Kłymkiw (tenor), Allan Rizzetti (baryton), Alberto Bianchi Lanzoni (bas). Wykonania nagrodzone zostały gorącymi oklaskami tysięcznej widowni.
-Czy można rozkochać w sobie kogoś, kto nie kocha? - pytał Łukasz Lech, i sam sobie odpowiadał - można. A co trzeba zrobić? Ano wystarczy iść do dobrego znachora, poprosić, żeby przyrządził eliksir miłosny, a potem duszkiem go wypić i już gotowe! Tego doświadczył ubogi wieśniak Nemorino, który bardzo chciał, aby pokochała go piękna Adina. Kupił, wypił i nagle wszystkie panny, w tym ukochana Adina, były u jego stóp. To nic, że eliksir miłosny okazał się zwykłym winem, a Nemorino upojony alkoholem nie wiedział, o czym już trąbiła cała wieś, że umierając jego wuj zapisał mu spory majątek. Ta zabawna historia to w skrócie opowiedziana opera "Napój miłośny" Gaetano Donizettiego. Oprócz wielu scen komicznych, ta opera zawiera także elementy zadumy nad naszymi słabościami i namiętnościami, ze słynną arią Nemorina z II aktu - "Una furtiva lagrima". Wzruszająca ekspresją i należąca do najpiękniejszych arii w całej literaturze operowej. I właśnie ta aria, obok innych, a także duetów i recytatywów, zabrzmi w tej części koncertu. Jednym słowem, będą to najpiękniejsze momenty z "Napoju miłosnego" - tak rekomendował Łukasz Lech perypetie miłosne biednego wieśniaka Nemorina, który stara się o względy pięknej Adiny. W tej części czarownego koncertu wystąpili: Ewelina Wiśniecka (sopran), znany już zamojskiej publiczności z "Hrabiny Maricy" Jarosław Wewióra (tenor), Alberto Bianchi Lanzoni i Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego w Zamościu pod magiczną batutą maestro Tadeusza Wicherka. Długo oklaskiwano olśniewające wykonania doskonałych solistów i "Namysłowiaków".
-Należeli do kreatywnych pracowników kompanii telefonów komórkowych, choć nie mili pojęcia co to komórka, ani nawet smartfon, czy telefon. Mówiąc serio, tworzyli w stylu belcanto. Każdy z nich napisał po kilkadziesiąt oper. I trudno sobie wyobrazić bez tych dzieł repertuaru światowych teatrów czy właśnie spisu dzwonków w telefonach komórkowych. A belcanto to przecież piękny śpiew. Zwracamy uwagę na wirtuozerię wykonania i pięknie brzmiący głos. Zatem oddajmy głos Donizettiemu, który był młodszy o pięć lat od Rossiniego. Trudno uwierzyć, że skomponowanie komicznej (buffa) opery "Don Pasquale" zajęło mu zaledwie dziesięć dni. To pełna humoru opowieść, w której mocno dojrzały, by nie powiedzieć stary, niezwykle bogaty Don Pasquale postanawia zemścić się na swoim siostrzeńcu, który nie chce się ożenić zgodnie z jego wolą. Zatem sam Don Pasquale postanawia się ożenić, spłodzić swojego spadkobiercę, a swojego siostrzeńca wydziedziczyć z majątku. Plan doskonały - na pierwszy rzut oka, ale do momentu gdy nie włącza się w całą intrygę Dr Malatesta, który postanowił ośmieszyć tytułowego bohatera. Ta opowieść obfituje w wiele zabawnych sytuacji, zabawnych zwrotów akcji. Jednak siła tego dzieła jest niezwykła muzyka, jej blask i wyjątkowa wirtuozeria w każdej minucie - zapraszał Łukasz Lech.
Prowadzący podkreślił jeszcze, że tego wyjątkowego wieczoru mamy dwóch wspaniałych dyrygentów, ale także dwie znakomite śpiewaczki, którym to poświęcił pewną historię, ponownie zapewniając publiczność, że nie dotyczy ona występujących primadonn.
-To króciutka opowieść o mojej przyjaciółce, artystce. Ona się żali i często mówi: -My, śpiewaczki, wcale nie mamy łatwego życia. Taki baryton, bas - o co on mam się martwić? Ani nie musi się jakoś specjalnie malować, ani dbać o tę urodę. A my? Stres na każdym kroku. Mówi tak. -Pytam się na przykład mojego męża. Dlaczego ilekroć ćwiczę to ty wychodzisz na balkon? A on mówi: -Skarbie, nie chcę, żeby sąsiedzi pomyśleli, że cię biję. I to nie koniec. Mówi, że kiedy idzie już do teatru na przedstawienie to staje przed lustrem cała załamana i patrzy na to odbicie z niedowierzaniem. I do męża mówi: -Boże kochany. Jak ja wyglądam! Oczy podkrążone, włosy wyleniałe, nogi spuchnięte. Gruba jestem. Skarbie, proszę cię, powiedź mi coś pozytywnego. -Ależ kochanie, ciągle masz doskonały wzrok! I ten mąż przychodzi pod koniec spektaklu do opery, kończy się przedstawienie, Ona rzuca mu się na szyję i pyta: -Powiedź, powiedź, jak było? -Ech, żebyś ty tak dolary fałszowała!
Zamojskim melomanom zaserwowano blok najsłynniejszych arii i scen z "Don Pasquale" Donizettiego. Wystąpili: Valentina Pennino, Arnold Kłymkiw, Allan Rizzetti, Alberto Bianchi Lanzoni oraz Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego pod batutą Rubena Silvy. Zachwyt, zachwyt i oklaski, oklaski za prześwietny występ solistów i muzyków. Ale to jeszcze nie koniec Włoskiej Nocy Operowej A.D. 2019 w Zamościu.
-Jak powiedział Łukasz Lech, rozrywką Rossiniego była dobra kuchnia. Uwielbiał smakować wykwintne dania i z tym się nie krył. Kiedyś zaproszono go na obiad, ale niestety, ta uczta była bardzo skromna po względem jakości i ilości serwowanych potraw. I kiedy żegnała Rossiniego pani domu, powiedziała: -Mistrzu, kiedy znowu będziemy mieli znowu tę przyjemność wspólnego ucztowania przy tym stole? A maestro na to: -Choćby zaraz, droga pani. Choćby zaraz!
- Proszę Państwa, jakby Rossini w tym momencie zatelefonował do naszego dyrektora artystycznego, maestro Tadeusza Wicherka i zapytał w tym momencie: -Dyrektorze, czy będzie dzisiaj deser? To dyrektor, co odpowie? -Oczywiście, że będzie! Tort z wisienką, mamy przygotowany dla Państwa!
- To "La danza". Przebój nad przeboje. To nic innego jak tarantela neapolitańska. Inspirowali się na tym utworze choćby Franciszek Liszt, Fryderyk Chopin. To szalony taniec miłości w świetle księżyca wiszącego nad oceanem - reklamował prowadzący i zapowiadał wejście na scenę solistów. Zatem, wielki finał: Valentina Pennino, Arnold Kłymkiw, Allan Rizzetti, Alberto Bianchi Lanzoni, Ewelina Wiśniecka i Jarosław Wewióra, a wejściu każdego z solistów towarzyszyła burza oklasków. I oczywiście - Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego w Zamościu pod dyrekcją dyrektora artystycznego ZFK Tadeusza Wicherka.
"La danza", nie tylko dla zakochanych melomanów, to istna wisienka na torcie jakim była Włoska Noc Operowa, na którą złożyły się obszerne fragmenty trzech oper: "Cyrulik sewilski", "Napój miłosny" i "Don Pasquale", autorstwa genialnych włoskich kompozytorów. I zapewne te duety, tercety i sceny nie wybrzmiałyby tak olśniewająco gdyby nie udział najwyższej próby solistów, godnych podziwu muzyków Orkiestry Symfonicznej oraz fenomenalnych dyrygentów. Wielkie uznanie dla dyrektora 13. Zamojskiego Festiwalu Kultury Tadeusza Wicherka za program koncertu i dobór wykonawców. Chapeau bas!
Portal Zamość online był patronem medialnym
13. Zamojskiego Festiwalu Kultury "arte, cultura, musica e..." autor / źródło: redakcja, fot. Mirosław Chmiel dodano: 2019-06-11 przeczytano: 14615 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|