www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w piątek, 17 maja 2024, w 138 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Paschalisa, Sławomira, Herakliusza, Weroniki.
Majowe przysłowia: Jeśli w maju śnieg zdarzy, to lato dobrze wyparzy. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




Odszedł Marek Antoni Terlecki, twórca, który zdał egzamin z człowieczeństwa

-Ja stałem się kronikarzem swego czasu. Swój czas, przełomu XX i XXI w., przekazuję w zaprezentowany sposób, są to cytaty z Grottgera, nawiązują do moich czasów, do naszej współczesnej historii" - mówił Marek Antoni Terlecki w styczniu 2007 roku w BWA.

W przeddzień 69 urodzin, odszedł od nas Marek Antoni Terlecki, malarz, ilustrator, jak mawiał sam o sobie - twórca. Urodził się w Zamościu. Jego babką była Agnieszka Fałat, siostra Juliana Fałata. "Muszę malować, mam tego świadomość. Chodziłem do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych, ale mnie wyrzucili w III klasie. Wyrzucili - no to zacząłem malować. Robotnikiem nie zostałem. Inna tradycja mnie niosła. Wujek chrzestny mi wmawiał - Ty masz całą tradycję za sobą, pokolenie artystów i inteligencji. Tak mi wmawiali, więc malowałem. Od życia nie miałem i nie mam żadnych oczekiwań. Chciałem coś pięknego stworzyć i zobaczyć czy mi się to podoba. Czy jestem hochsztaplerem czy pomazańcem bożym? Jestem samorodkiem" - podkreślił w rozmowie, która odbyła się podczas jego wystawy w BWA Galeria Zamojska pt. "Czas odnaleziony" w 2007 roku, Marek Antoni Terlecki.

Jak podaje Andrzej Kędziora w "Encyklopedii Miasta Zamościa" (2012) - po raz pierwszy Marek Antoni Terlecki pokazał swoje prace w 1984 roku, w Klubie Międzynarodowej Pracy i Książki w Zamościu. "Jest najbardziej oryginalnym artystą zamojskim, działa poza obowiązującymi konwencjami i estetycznymi nurtami. Początkowo jest twórcą sugestywnego, wizyjnego malarstwa łączącego w sobie nadrealistyczną poetykę z hiperrealistyczną precyzją, znany też z pełnych wirtuozerii prac graficznych. Posługuje się coraz bardziej skomplikowanym warsztatem, a z kompozycji, często trójwymiarowych, złożonych z elementów natury czyni swoiste traktaty filozoficzne, pełne odniesień do Biblii, literatury, przyrody, sięga do pastiszu. Wiele prac nosi monumentalne formy. Jego bardzo mocną stroną jest rysunek. W 1986 roku otrzymał uprawnienia artysty plastyka, a od 1990 roku był członkiem ZPAP. Od 2003 roku był komisarzem plenerów im. A. Grottgera w Dyniskach. Do 2007 roku swoje prace pokazał na wystawach indywidualnych 16 razy. Tak Marek Antoni Terlecki wspominał plenery w Dyniskach: -To był pomysł ks. Mokrzyckiego. Zwolniło się miejsce na I plenerze, miałem czas - to pojechałem. Efekt plenerów imponujący. Dziesięć prac wykonałem po pierwszym plenerze: "Dobry geniusz", "Strefa czasów". Artur Grottger był kronikarzem swojego czasu, piewcą powstania styczniowego. Ja stałem się kronikarzem swego czasu. Swój czas, przełomu XX i XXI w. przekazuję w zaprezentowany sposób, są to cytaty z Grottgera, nawiązują do moich czasów, do naszej współczesnej historii: "Sprawa Popiełuszki - tajne msze", Kopalnia "Wujek", "Pieta katyńska - Jałta", "Kwiat kurhanu". Jest też "Cień sosny" - Grottger cierpliwie czeka na swoją umiłowaną Wandę Monne. Są też prace poświęcone Chopinowi, np. "Księżyc nad Waldemozą". I kolejny cykl obrazów dotyczy "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego. Jest "Stańczyk" i "Chochoł". Ja nie interpretuję zjawisk o wymiarze światowym. Moje tematy obejmują polską historię, kulturę i myśli uniwersalne. Tworzę o tym, co mnie otacza, np. "Papież w Katedrze i eksplozja". To wielka troska, troska o Kościół, o rozpad związków. Pokazuję, co się dzieje w sercach ludzi i umyśle."

Zainteresowanym Czytelnikom polecamy rozmowę redakcyjnej koleżanki Teresy Madej z artystą "Zamojski Wizjoner - rzecz o Marku Terleckim", w czasie jego wystawy w BWA Galeria Zamojska, w styczniu 2007 r., która przybliża sylwetkę niezwykłej postaci - artysty plastyka, intelektualisty i patrioty.

***

Homilię podczas mszy św. pogrzebowej za Marka Antoniego Terleckiego, odprawionej w Katedrze Zamojskiej, wygłosił ks. dziekan Wiesław Mokrzycki, proboszcz parafii pw. Świętego Antoniego w Dyniskach Starych.

Ks. Mokrzycki nawiązał do św. Tomasza Apostoła, "jednego z tych Apostołów, który zachował wszelką ostrożność, zanim się poddał prawdom wiary; ale poznawszy dokładnie, przejął się niemi całkowicie. Pan Jezus rzekł do niego: "Włóż rękę w rany Me, oglądaj ręce Moje i włóż rękę w bok Mój, a nie bądź niewiernym, ale wiernym." I uwierzył Tomasz, znikły wszelkie powątpiewania wobec rzeczywistości, i zawołał z pokorą, wiarą i miłością: "Pan i Bóg mój!"

-"Zaprawdę, życie wieczne, zmartwychwstanie, prawdy ostateczne, eschatologiczne i nie tylko, kotłowały się w głowie ś. p. Marka. Chcąc określić czy był człowiekiem wierzącym, niewierzącym, religijnym - to chyba bardziej pasuje do niego określenie człowiek poszukujący. Człowiekiem stawiającym pytania, a zarazem nieoczekującym natychmiastowej odpowiedzi. I kiedy dzisiaj słuchaliśmy Pisma świętego, tekstu Ewangelii, i tego przepięknie wykonanego psalmu, to już sobie wyobrażam Marka, który siedzi i słucha prostego pytania, na które szukał odpowiedzi, bo był człowiekiem dialogu. Ale ta jego rozmowa była specyficzna, kiedy chodziło o moje z nim spotkania. Czy to były rozmowy podczas plenerów, które odbywały się w Dyniskach, a on był komisarzem trzech plenerów grottgerowskich, czy tutaj, w jego pracowni. Rzucał pytania z tekstu religijnego, czy z jakiejś książki. I czekał w milczeniu. To było czekanie, aby pojawiła się poprawna odpowiedź.

Ks. Mokrzycki przywołał też wspomnienie Marka jeżdżącego w kapeluszu na rowerze po zamojskim rynku, któremu niezawodnie towarzyszył pies. Wydawał się wówczas postacią mało przyjazną. - Ale to było tylko złudzenie, bo w osobistych kontaktach był człowiekiem wielkiego ciepła. Oczekiwał niejako ciepła z drugiej strony, ale jednocześnie tym ciepłem również emanował.

Następnie ks. Wiesław dłuższą chwilę poświęcił ś. P. Markowi jako komisarzowi plenerów w Dyniskach. -Ta jak artysta, potrafił być z jednej strony bardzo pracowity, i tak na jednym z plenerów ku wielkiemu zdziwieniu współuczestników namalował 12 obrazów, a na następnym - żadnego. Ale bił się ciągle z myślami, chciał rozmawiać, dyskutować, bo te plenery były okazją do wymiany poglądów. I dziękuję Panu Bogu i uczestnikom tych plenerów za te spotkania. One wnosiły wiele treści artystycznych, ale także egzystencjalnych. Jeden dialog utkwił mi szczególnie w pamięci. Uczestnicy plenerów mieszkali w szkole podstawowej. Jedna noc była szczególnie gorąca i duszna. Malarze powynosili wszystkie łózka z sal szkolnych na pole. Położyli się na tych łóżkach, nasi artyści i z Ukrainy. A ta debata była bardzo nietypowa. Niebo było niezwykle gwiaździste i leżąc na tych łóżkach wszyscy patrzyli w gwiazdy. I totalna cisza, żadnego słowa. Wszyscy milcząc patrzyli w gwiazdy. I Po jakimś czasie, marek powiedział takie zdanie: "Ale to piękne! Ale to harmonii, ład!" I rzeczywiście, kosmos z języka greckiego oznacza harmonię i ład. Ten dialog o sztuce odbył się w zasadzie bez słowa i to było fascynujące. Jak mówi mędrzec z piękna stworzeń, można poznać stwórcę. I to kieruje myśli ku Najwyższemu.

Ks. Mokrzycki przytoczył także słowa wiersza Leopolda Staffa, które bardzo pasują do malarza artysty Marka Terleckiego.

Kto szuka cię, już znalazł ciebie; Już cię ma, komu ciebie trzeba; Kto tęskni w niebo twe, jest w niebie; Kto głodny, je z twego chleba.
Nie widzą ciebie moje oczy, Nie słyszą cię moje uszy; A jesteś światłem w mej pomroczy, A jesteś śpiewem w mojej duszy!


-Bo można mówić, iż Marek niewątpliwie był człowiekiem wierzącym. Ale poszukiwał, by całkowicie zaufać i powiedzieć "Totus Tuus". Tak bywa zresztą u każdego z nas. Taka jest nasza ludzka prawda. I każdemu z nas brakuje pewności wiary. Jako uczestnik plenerów, Marek zostawił w kościele w Dyniskach dwa obrazy, które pasują do głównego obrazu z 1902 r. Zaproponowałem tematy obrazów: "Kazanie do ryb św. Antoniego" i "Hołd monicy przed Najświętszym Sakramentem". I malował te obrazy bardzo długo. To było zmaganie się nie tylko z materiałem, z dziełem sztuki, ale to było także zmaganie z samym sobą, ze swoją wiarą. I kiedy zbliżała się uroczystość odpustowa i ks. bp. Śrutwa miał poświęcić obrazy, zapytałem Marka czy mogę przyjechać po obrazy. Odpowiedział, że mogę przyjechać, ryb jest sto tysięcy, tysiące płyną, wszystkie słuchają kazania. Ale kiedy przyjechałem, mówi, że nie ma obrazów, zamalował je przed moim przyjazdem. Pytam, dlaczego? -Bo one słuchają, a ja nie!

-Później powstały te obrazy. I przedstawił siebie w tym obrazie "Hołd monicy przed Najświętszym Sakramentem". Jest to historia o tym, że ludzie nie chcieli uwierzyć w realną obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Wtedy św. Antoni zaproponował zakład, że będzie szedł z Najświętszym Sakramentem i głodzony przez trzy dni osioł nie zje owsa, a odda hołd Jezusowi. I na tym obrazie jest też ta monica/osioł, z tyłu papież Jan Paweł II, rozmodlony zakonnik franciszkański i drwiąco śmiejący się jakiś rycerz, symbolizujący ówczesna ludność, nie uznającą prawdy realnej obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Ale patrzę na obraz i mówię: To jesteś Ty! -Tak, namalowałem siebie! I u niego niepojęte są oczy, takie duże, zachwycone, lub przerażone tym co zobaczyły, czy uznały. I kiedy wczoraj odprawiałem mszę św. w intencji zmarłego Marka Terleckiego w Dyniskach, to te oczy patrzyły na mnie. I chciałoby się zapytać, z jakimi oczami przed Wszechmocnym Panem stanął Marek Antoni Terlecki? Pełnych zachwytu, kontemplacji, zdumienia, przerażenia, lęku, obawy? Znaki zapytania... Ale On tam pozostał. Nie był wątpiącym rycerzem. Był człowiekiem, który coś dostrzegł, w tej tajemnicy obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. (...) Po swojemu wierzył, może po swojemu błądził, tak jak św. Augustyn.

-Ale największym talentem, który posiada każdy człowiek jest jego człowieczeństwo, bo za człowieczeństwo największą cenę zapłacił Bóg. I różnie można ocenić twórczość Marka Terleckiego, tak jak t robią ludzie w kościele w Dyniskach. I można postawić pytanie, czy człowiek niewierzący, albo poszukujący, albo słabo wierzący może tworzyć religijne dzieła? Zawsze będą prawdziwie autentyczne, jeżeli będą wyrazem jego poszukiwań, szukania tej naczelnej odpowiedzi. Ale największym talentem naszego Brata Marka niewątpliwie było Jego człowieczeństwo. To w Dyniskach poznaliśmy Go, jako człowieka. I wczoraj po mszy św. w Dyniskach podeszła jedna pani i mówi: - To ten nasz artysta umarł? A przecież minęło sporo czasu od Jego pobytu w Dyniskach. Ale ludzie Go "kupili". On był ich. On z nimi rozmawiał. Ci ludzie się na sztuce nie znali, ale o nią pytali. Także On jest nasz! Namalował portret Artura Grottgera w stroju powstańca styczniowego. To był Jego dar dla szkoły w Dyniskach. Zatem zapisał się w realiach ich życia, tamtej społeczności podczas swojego człowieczeństwa. On się nie wynosił ponad, był Tym, Kim naprawdę był! Za to chcemy dzisiaj podziękować Panu Bogu. Za Jego życie, takie jakie było. Za dzieła, które pozostawił, ale przede wszystkim, za Jego człowieczeństwo. Jakie były słowa, które skierował do Niego Chrystus, a On do Niego? To wielka tajemnica naszej wiary. I naszego życia, i naszego pielgrzymowania. W ciszy naszego serca, prośmy o Boże miłosierdzie dla Niego!

***

- Ulę spotkałem na plenerze w Krasnobrodzie i doznawaliśmy tam rozmaitych inspiracji. Ja byłem bardzo "zewnętrznym" człowiekiem. Ona uzmysłowiła mi mojego człowieka "wewnętrznego". Od tamtej pory, jak mnie pytają co słychać - odpowiadam, że "geniusz wisi", wisi w powietrzu, wszędzie, tylko trzeba umieć go złapać, mieć chwyty na geniusza. A jak byliśmy w Szurze, to Anioł w sadzie prężył muskuły wiatru i wciskał w nas galaktyki jabłek, a Ula była taka zwiewana, w łąkowej szacie. A ja czułem, że żyję jeszcze... W tych obrazach chodzi o samą fakturę tego dzieła. Ona jest dla mnie tak samo oryginalna jak Van Gogh. Ona mi się wydaje najoryginalniejszą malarką na tym terytorium rozmaitych wyrobów artystycznych. Ale oryginalność nie zawsze budzi zachwyt. Zachwyt to jest odrębna liturgia. To co ona robi, poza zewnętrznością tego obrazu, to jest absolutnie życie wewnętrzne tego artysty. Cieszę się, że ją rekomendowałem do Związku. Jeżeli jego członkowie to wybitne oryginały to właśnie mają doskonałą i bardzo dobrą propozycje artysty do przyjęcia - wypowiadał się o swojej koleżance Urszuli Olczyńskiej Marek Antoni Terlecki podczas wernisażu wystawy w BWA "Na Wschodzie zwyczajnie..." (11.03.2016)

Marku, Zamość bez Ciebie nie jest już taki sam!


autor / źródło: red., TM
dodano: 2020-01-19 przeczytano: 3082 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet