www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w piątek, 17 maja 2024, w 138 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Paschalisa, Sławomira, Herakliusza, Weroniki.
Majowe przysłowia: Weronika chustę zrzuci, wiosna od nas się odwróci. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




O tym, co tworzy Artystę - rozmowa z prof. Lechem Majewskim

Wernisaż wystawy "Lech Majewski w Zamościu. Plakaty, książki, płyty", którą zaprezentowano w Biurze Wystaw Artystycznych Galerii Zamojskiej z udziałem prof. Lecha Majewskiego, był okazją do rozmowy z uznanym plakacistą, absolwentem Liceum Plastycznego w Zamościu.

- Gratuluję Panu wystawy. Ponoć wszystko jest w naszych głowach. Jak wygląda Pana chwila kreacji? Czy to jest tak, że w głowie rodzi się pomysł, bo to wynika z geniuszu Artysty?

Prof. Lech Majewski: -Ja to nazywam inaczej. Są trzy elementy, które tworzą artystę: głowa, serce i ręka. Głowa, to są nasze myśli, nasze myślenie, nasze rozumienie, nasze szukanie, nasze poszukiwanie. Serce, to są nasze emocje, to jest nasza tradycja, to, skąd pochodzimy. To jest ważne. A ręce to jest to, co umiemy zrobić rękoma. To jest nasze mistrzostwo. Jak któregoś z tych elementów nie ma, to nie ma artysty. Ale to w każdej dziedzinie. Strasznie ważne jest to, skąd pochodzimy. Dzisiaj świat się trochę zunifikował. I jest taki dość rozpoznawalny. Wszystko jest mniej więcej bardzo podobne. Wszyscy na siebie patrzą i jak to się mówi - nawzajem się napędzają. Ale to, co jest wartością wyższą, to właśnie powinno posiadać te cechy, o których powiedziałem.



-Ja uważam, że ten element serca, czyli tradycji, pochodzenia, to może być podświadomy. Nie musi być świadomy. Jeśli np. weźmiemy sobie za przykład Picassa. On był artystą hiszpańskim, mieszkającym we Francji. On w dalszym ciągu tworzył jako artysta hiszpański. Na tym to polega. I tu się nic nie zmieni. Jeśli popatrzymy na kompozytorów, pisarzy, poetów. Wszyscy ten środkowy element - serca, posiadają jako w ogóle ogniwo budujące całość. I nic więcej. To jest ex cathedra.

- To ja dorzucę do ex cathedra. Ta tożsamość jest w naszym kodzie DNA. Oczywiście, świat się unifikuje. Ale raczej nie chcemy tej unifikacji. Chcemy czegoś oryginalnego i naszego.

Prof. Lech Majewski: -Mówimy w ogóle o zasadzie.

- Tak. Ale artystów jest wielu, a Lech Majewski jest jeden.

Prof. Lech Majewski: -To trzeba pracować nad własną osobą. To jest ważne. Ja sam kształcąc się u Tomaszewskiego i u innych artystów, bardzo ważnych, zaczynając tu od Zamościa i Liceum Plastycznego. Też pracując ze studentami, stawiam na najważniejszą rzecz, poszukiwania własnego języka wizualnego. Ale to jest właśnie związane z tymi trzema elementami, o których powiedziałem. Że budujemy coś na jakiejś bazie, ale budujemy swoją osobowość. I to jest prawda, co pani mówi. Jedni dostali trochę więcej, inni mniej. Jedni dostali w takiej dziedzinie, inni w takiej. Ale wszyscy, w tym DNA, jak to pani słusznie zauważyła, posiadamy w ogóle umiejętność plastyczną, muzyczną i wyobraźni, która może być wyobraźnią literacką czy jakąś inną.

- Pochodzi pan z Olsztyna, ale ten młodzieńczy czas, czas dorastania i nauki spędził pan w Zamościu. Intryguje mnie, jak to się stało?

Prof. Lech Majewski: -Jak to się stało? Prosta rzecz. Zamość w tym czasie posiadał znakomite grono pedagogów. Było nawet kilku pedagogów ze Lwowa, przyjechali po wojnie. Zdaje się, że myśląc o tym, że tu zostanie reaktywowana Akademia Zamojska. Ale niestety, tak się nie stało. UMCS był ważniejszy, mimo tego, że jest mniej ważny według mnie. Wówczas część pedagogów wyjechała do Wrocławia. I akurat, do znajomego mojej koleżanki trafiła ulotka z zamojskiego Liceum Plastycznego. Tego nikt nie robił. I on powiedział, że pojedzie do Zamościa i zobaczy. Przyjechał do Zamościa, obejrzał, wrócił do Olsztyna i mówi do moich rodziców - Waszego syna i moją córkę możemy śmiało wysłać do Zamościa, bo to wygląda naprawdę na świetną szkołę. I tak z Olsztyna wylądowaliśmy w Zamościu, w Liceum Plastycznym.

- Bardzo się cieszę z tego powodu, ponieważ to co powiedziałem. Strasznie ważne jest to w tym momencie, gdy się ma 14 lat, zaczyna się kształtować wiele rzeczy w człowieku. Dorastanie, ale też takie myślenie. I tu, w tym momencie, wtedy, to było Liceum Plastyczne przygotowujące na studia. Oni mieli za cel przygotować jak największą ilość młodzieży do studiowania na wyższych uczelniach. Prawie wszyscy z tego Liceum dostawali się na studia. Ale dostawali się nie tylko na studia plastyczne, także na romanistykę, na prawo i na wiele innych kierunków. To grono nauczycieli realizowało program liceum ogólnokształcącego plus plastycznego. Uważam to w tym momencie za bardzo ważną szkołę. To zbudowało we mnie to, co działo się później. I nie tylko, że pojechałem do Warszawy (na studia). To wszystko zaczęło się wcześniej. Że matka zauważyła, że mogę rysować, że wylądowałem w bardzo dobrym kółku plastycznym w Olsztynie, prowadzonym przez znakomitą artystkę, która wiedziała, co z tymi dzieciakami robić. Ważni są też rodzice, którzy jeśli zauważą, że dziecko ma jakieś zainteresowania, to powinni mu pomóc. A ono samo będzie decydowało, co chce robić w życiu. To też jest ważne. Nic na siłę.

- Co stanowi dla Pana profesora największą frajdę podczas projektowania plakatu czy okładki książki? Czy za każdym razem jest to rodzaj intrygującego wyzwania?



Prof. Lech Majewski: -Dobrze Pani to ujęła. Jak mnie nie intryguje temat, to w ogóle się go nie podejmuję. Większość rzeczy, jeśli chodzi o książki, to wymyślam sam wspólnie z koleżankami. Albo, tutaj jest książka, gdzie przez 15 lat współpracowałem z wielkim Miejskim Muzeum Monachijskim, mającym 14 oddziałów. Zajmowałem się projektowaniem książek, identyfikacji wizualnej. Można powiedzieć, że pracowałem w luksusowych warunkach realizując wiele, wiele projektów. Ale książki wspólnie z kolegami w większości wymyślamy. Wydawca czasami też coś wymyśla.

- Zauważam mocną pozycję artystyczną Pana profesora w Czechach.

Prof. Lech Majewski: -Tu jest fajne zdjęcie, gdzie otrzymałem honoris causa Uniwersytetu J.E. Purkyne w Usti nad Labem w Czechach. Była to uroczystość w języku łacińskim, trwająca półtora godziny. Coś niesamowitego. Czesi mnie uhonorowali dwukrotnie. Otrzymałem jeszcze super nagrodę Ladislava Sutnara na Uniwersytecie w Pilznie. Wielki artysta, czeski guru, który stał się ojcem grafiki projektowej w Stanach Zjednoczonych. On w 1938 r. wyjechał do Stanów, coś miał tam zrobić, i nie wrócił, bo nastała wojna. Wielka, wielka postać. Oni przyznają taką nagrodę co roku.

- Panie profesorze, ta płyta to jest dla mnie chapeau bas. Jak powstaje taka płyta? Mowa o płycie Tadeusza Nalepy.

Prof. Lech Majewski: -Taka płyta? Wszyscy robili jakieś zdjęcia. Ja mówi: - Tadeusz, nie będę Ci robił zdjęcia. Ty jesteś "Nalepa", więc zrobię nalepkę. Ażeby jakoś przetrzymać, to gwoździem przybiję. Drugą płytę robiliśmy, i to było bardzo ciekawe. Tadeusz Nalepa mówi do mnie: -Wiesz, robię taką płytę "Sen szaleńca". Zrób okładkę. Mówię, ok. Więc wymyśliłem sobie dwie stopy rozsunięte, wsadzona karta na mięso i ona płonie. To było za komuny. On mówi, no genialne. Zanosimy to do dyrektora Polskich Nagrań, a on mówi: -Tego nie wydam. Cenzura Wam tego nie puści. Mówię, pójdę do cenzury i pokłócę się. W cenzurze mówią: -Coś pan zwariował! Nie dość, że pan zrobił nogi w "Victorię", do tego kartka na mięso, a mięsa nie ma, a pan podpala kartkę. To ja mówię: -Nogi rozsunę, a zamiast kartki coś innego wsunę. Więc włożyłem płonącą flagę biało-czerwoną. Więc niosę znowu do cenzury. Tam spotykam faceta, którego znałem z Wydawnictw Szkolnych. On robił takie książeczki - "Gramatyka na wesoło", "Ortografia na wesoło". Pytam się: -Co pan tu robi? On odpowiada: -Jestem tu wice dyrektorem. Mówię mu: -Panie kochany. Weź pan coś załatw i pokazuję mu projekt. A on: - Ojej, flagę pan podpalił. Ja napieram: -Ale niech pan da stempelek. On dał ten stempelek. Przychodzimy do Polskich Nagrań, dajemy na stół, a dyrektor to odwraca i mówi: -A ja Wam tego nie wydam. Pytam dlaczego. A on odpowiada: -Bo dali Ci pozwolenie na druk, ale nie na rozpowszechnianie.

-Ale za chwilę sprzedałem ten pomysł Filipowi Bajonowi na plakat filmowy "Bal na dworcu w Koluszkach". I o co chodziło? Myśmy się potem długo zastanawiali z jednym panem, który pisał książkę o cenzurze. Otóż, płytę jak się wydało, to ta płyta stała na oczach. Ciągle się pokazywało co jest. To w oczy by kłuło. Natomiast plakat, wydrukowany w nakładzie 7-8 tys. sztuk, szedł na słupy i później znikał, czyli można było puścić. A na płytę już zgody nie dano.

- Jest spełnienie czy jeszcze ciągle są wyzwania, bo jeszcze nie zrobiłem wszystkiego i na kolejne tematy, projekty czekam? Czy jest taka jeszcze potrzeba u uznanego przecież Artysty? Czy jest tak, że już wszystko wiem i wszystko zrobiłem?

Prof. Lech Majewski: -Nie ma tak, że już wystarczy, bo inaczej by nic nie wyszło. Świetnie się w tym czuję. Co to są wyzwania? Ja nie lubię błahych tematów. A dobre tematy są. Tu jest taki ciekawy temat. Jest międzynarodowa afera z tym plakatem. To plakat na "Święto wina" (2021). Rzecz polega na tym, że ten Bachus sika do kielicha św. Urbana. Ci ludzie, którzy zamówili u mnie ten plakat, jak widzieli go na ekranie, to zaakceptowali. Jak przyszedł druk, to powiedzieli absolutnie nie. I mało tego, zrobiła się afera straszna. Kłócą się do tej pory. Cały świat się śmieje. A teraz doszli do wniosku, że teraz to będą handlowali tym plakatem. Zobaczyli, że stał się popularny. Mówię nie, nie, mieliście pozwolenie na wykorzystanie go na to święto, ale na to, żeby teraz zbijać na tym kokosy.

-Ale to są fajne rzeczy, że tyle się dzieje wokół Pana profesora kontrowersyjnego plakatu.

Prof. Lech Majewski: -Tak. Tu chodzi o prof. Włodarczyka, który zakładał to Stowarzyszenie Winiarzy z Kazimierza.

-Czyli jest cała opowieść wokół tego wydarzenia.

Prof. Lech Majewski: -Wszystkie te plakaty są związane z jakimś wydarzeniem, które mnie interesowało. Tu w katalogu jest tego fragmencik.

-Jestem zauroczona znakami graficznymi, które Pan profesor stosuje na plakatach, płytach czy też książkach. Dla mnie są genialne. Kulturowy skrót myślowy w postaci graficznej zamiast dziesiątek słów.

Prof. Lech Majewski: -Trzeba umieć dobrze komentować dane zdarzenie. To jest to. To jest język wizualny, musi być zwięzły. I musi inteligentnie przemówić do odbiorcy.

-Dziękuję bardzo za rozmowę.

Prof. Lech Majewski: Dziękuję, że chciała Pani ze mną porozmawiać.


autor / źródło: redakcja, fot. Mirosław Chmiel
dodano: 2021-07-22 przeczytano: 3365 razy.












- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet