www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w sobotę, 20 kwietnia 2024, w 111 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Czesława, Agnieszki, Amalii, Nawojki, Teodora.
Kwietniowe przysłowia: Jak długo żaby przed Markiem rechoczą, tak długo deszczu po Marku nie zoczą. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > W naszym mieście


- - - - POLECAMY - - - -




Akcja Sturmwind II - walki partyzanckie w Puszczy Solskiej

W dniu 29 czerwca 2008 r. odbyły się uroczystości rocznicowe. Odbywają się one w Osuchach corocznie od 1957 roku.
Mszę św. odprawił ks. biskup- senior Jan Śrutwa. Później na największym cmentarzu partyzanckim odbyło się odsłonięcie nowego pomnika, którego dokonał uczestnik walk - mieszkaniec Osuch p. Buczek. Ks. biskup poświęcił pomnik. Odczytany został apel poległych i oddano trzykrotną salwę honorową.

W uroczystości uczestniczyli byli partyzanci , ich rodziny oraz władze: posłowie, wojewoda lubelski, duchowieństwo.



Dla mnie była to wzruszająca uroczystość gdyż przeczytałem wiele wspomnień partyzantów walczących w Puszczy Solskiej. Pamiętam jako 12 letni chłopak pierwszą po przełomie październikowym uroczystość w 1957 r. Tych panów z bródkami m.in. dr Klukowskiego, Wira - Konrada Bartoszewskiego, "Huka" i wielu innych. Byli też wtedy Ci, którzy dopiero wrócili z Syberii.
A dzisiaj było ich niestety niewielu.

Później na łąkach nad Sopotem odbyła się historyczna rekonstrukcja fragmentu bitwy z czerwca 1944 r. - zdobycie Krzywej Górki i przebicie się oddziału "Wira" przez niemiecką blokadę na Sopocie.



* * *

Akcja Sturmwind II - Walki partyzanckie w Puszczy Solskiej 21 - 25 czerwca 1944

W czerwcu 1944 r. front wschodni szybko zbliżał się ku Zamojszczyźnie. Sytuacja partyzantów i ludności cywilnej nie była łatwa. W południowej części pow. biłgorajskiego oddziały Kałmuków dr. Dolla paliły osiedla i dokonywały licznych gwałtów na ludności. W takiej sytuacji - na rozkaz inspektora zamojskiego AK mjr. Edwarda Markiewicza "Kaliny" - oddziały partyzanckie podjęły obronę wzdłuż linii Tanwi, od Borowca do Lipowca, w wyniku czego akcje nieprzyjaciół ustały.

Niebawem jednak sytuacja pogorszyła się. W obawie przez dywersją na bliskim zapleczu frontu, Niemcy podjęli największą w okresie okupacji akcję przeciwpartyzancką i pacyfikacyjną. Wzięły w niej udział trzy dywizje Wehrmachtu - 154. dyw. gen. Altrichtera, 174. dyw. gen. Eberharda, 213 dyw. gen. Goeschena - a ponadto korpus kawalerii kałmuckiej dr. Dolla, 4. pułk szkoleniowy grupy Nordukraine, 318. pułk ochrony oraz 4. pułk policji. Do rozpoznania i bombardowania służyły samoloty 4. floty powietrznej. Całością sił hitlerowskich, liczących ok. 30 000 żołnierzy, dowodził d-ca Okręgu Wojskowego Generalnej Guberni gen. S. Haenicke.



9 czerwca Niemcy rozpoczęli operację pod kryptonimem Sturmwid I w lasach janowskich i lipskich. Trwała ona do 14 czerwca i nie przyniosła agresorom sukcesu. Po ciężkich walkach oddziały radzieckie i AL-owskie w sile ok. 2 500 ludzi dowodzone przez ppłk.Prokopiuka wycofały się do Puszczy Solskiej.

Jednak w kilka dni później nie było już wątpliwości, że Niemcy przygotowują podobną operację w Puszczy Solskiej. 18 czerwca odbyła się w Bondyrzu odprawa komendantów obwodów AK z udziałem mjr. "Kaliny". Zaczęły napływać niepokojące wieści o przegrupowaniu wojsk niemieckich i zacieśnianiu pierścienia. Hitlerowcy obsadzili szosę Biłgoraj - Zwierzyniec, następnie trakt Zwierzyniec - Krasnobród, skąd kordon ciągnął się na południe przez Grabowicę, Susiec, Hutą Różaniecką, linią Tanwi do Borowca, a dalej przez Olchowiec, Łukowę, Księżpol i zamykał się w Biłgoraju.

W tych dniach na terenie Puszczy Solskiej znajdowały się następujące oddziały Inspektoratu Zamojskiego AK:
- w rejonie Brodziaków - obóz szkoleniowy komendy Rejonu Biłgorajskiego "Corda" (Józefa Styglińskiego) w sile ok. 200 ludzi;
- w pobliżu Margoli - pluton oddziału "Wara" (Włodzimierza Hascewicza) pod dow. "Skrzypika" (Józefa Mazura) - ok. 60 ludzi;
- w okolicy gajówki Okno - kompania sztabowa Inspektoratu pod dow. por. "Woyny" (Adama Haniewicza) w sile ok. 100 ludzi, przy której znajdował się mjr. "Kalina" i jego zastępca rtm. "Miecz" (Mieczysław Rakoczy);
- w pobliżu szpitala leśnego obwodu Biłgoraj "665" (komendant ppor. lekarz "Radwan" - Lucjan Kopeć) znajdował się oddział szkoleniowy Rejonu Józefów - Biłgoraj "Wira" (Konrada Bartoszewskiego) liczący ok. 110 ludzi;
- w okolicach Górecka kwaterował oddział "Topoli" (Jana Kryka) oraz oddział BCh "Rysia" (Stanisława Basaja) - podporządkowany na czas akcji "Kalinie".



Zgrupowanie AK liczyło ok. 800 ludzi. Po rozpoczęciu akcji dołączył 20-osobowy pluton "Korczaka" z oddziału "Podkowy", odcięty od macierzystego oddziału w okolicach Bondyrza w czasie kąpieli w Wieprzu.

Na południu Puszczy Solskiej, w rejonie Osuch, kwaterowały liczne oddziały radzieckie i AL-owskie, od 14 czerwca liczące 4000 ludzi, oraz dwa mniejsze oddziały BCh: "Błyskawicy" (Jan Kędra) - ok. 50 ludzi i "Burzy" (Antoni Wróbel) - ok. 60 ludzi.

Mjr "Kalina" polecił oddziałom "Corda", "Wira", "Woyny" i "Topoli" pozostać w miejscu dotychczasowego postoju i objął nad nimi osobiście dowództwo. Zamierzał podjąć walkę celem obrony ludności cywilnej przebywającej w puszczy. W 1943 r. w podobnej akcji hitlerowcy mścili się na ludności miejscowej po wycofaniu się oddziałów partyzanckich. Patrole minerskie pod dowództwem por. "Huka" (Stanisława Kowalskiego) zaminowały prawie wszystkie drogi prowadzące do lasu. Zorganizowano nawet łączność telefoniczną między oddziałami. Rankiem w środę 21 czerwca, po silnym przygotowaniu artyleryjskim, Niemcy zaatakowali. Pierwszy starł się z nimi oddział "Corda " i pod silnym naporem wycofał w głąb puszczy. Patrole stwierdziły zacieśnianie okrążenia. Do miejsca postoju oddziałów "Kaliny" zaczęły przybywać inne oddziały, które miały kontakt ogniowy z hitlerowcami. Spodziewano się nalotu nieprzyjacielskiego. Udało się ewakuować szpital, tracąc jednego poległego i jednego ciężko rannego.



O godzinie 12. 22 czerwca oddziały przeszły przez drogę Aleksandrów - Józefów w kierunku lasu Dębowce (na południe od Józefowa). Stało się to tuż przed nadejściem niemieckiej tyraliery. Hitlerowcy znajdowali się ok. 500 m od maszerujących partyzantów. W ten sposób partyzanci AK wycofali się z lasów tereszpolskich. Zostały tam oddziały AL - ok. 500 ludzi. W nocy z 22 na 23 czerwca części z nich - po dużych stratach - udało się przejść przez kordon obławy, część wycofała się na południe i znalazła w końcowej fazie walk pod Osuchami. Po krótkim postoju koło gajówki Dębowce, major "Kalina" rozkazał dalszy marsz. Stawał się coraz cięższy, zmęczeni partyzanci coraz z większym trudem pokonywali błotniste bezdroża. O zmroku dotarli do spalonej gajówki Karczmiska, położonej nad trudno dostępną doliną Sopotu. Noc była pochmurna ale ciepła. W kierunku północnym słychać było odgłosy rozrywających się pocisków. Około godz. 1. w nocy zbudziły partyzantów odgłosy karabinów maszynowych z kierunku wschodniego. To partyzanci radzieccy podjęli próbę przebicia się przez pierścień obławy koło folwarku Izbice. Niestety bez powodzenia. Rano przechodzili obok w kierunku południowym, ciągnąc tabory i rannych.

W południe oddziały "Kaliny" przeszły przez Sopot i ukryły się w gęstych zagajnikach ok 300 m od rzeki. W czasie przechodzenia nadleciały trzy samoloty rozpoznawcze, strzelając z działek pokładowych. W pobliżu rozlokował się także duży oddział radziecki. Doszło do spotkania mjr "Kaliny" i rtm "Miecza" z dowódcą zgrupowania radzieckiego płk. N. Prokopiukiem i jego szefem sztabu mjr. I. Galiguzowem. Porozumiano się w celu wspólnego przebijania przez pierścień niemieckiej obławy. Uzgodniono nawet system łączności.

Kiedy d-cy radzieccy odeszli do swoich oddziałów, a partyzanci przygotowywali się do obiadu, po północnej stronie Sopotu ukazały się samochody pancerne i piechota niemiecka podeszła do rzeki. Kompania "Woyny" ubezpieczająca bród i mostek otworzyła ogień do napastników. Pozostałe oddziały ruszyły do natarcia. Po raz pierwszy użyto do obrony piaty i 20 mm działka przeciwpancerne. Niemcy ponieśli straty i wycofali się. W oddziale "Woyny" było kilku rannych. Po pewnym czasie odezwała się niemiecka artyleria, jednak pociski upadały przeważnie w doliną rzeki nie powodując strat. Kanonada trwała około godziny.



Późnym popołudniem okazało się, że oddziały radzieckie odeszły na południe. Mjr "Kalina" także zarządził marsz w głąb puszczy na południe. Późnym wieczorem major wezwał d-ców oddziałów na odprawę. Skupieni wokół bryczki, na której siedział "Kalina" oczekiwali na rozkazy. Widać było psychiczne załamanie d-cy ponoszącego odpowiedzialność za skutki decyzji pozostania w kotle. Polecił, aby oddziały ukryły się w okolicznych zagajnikach oraz bagnach, przeczekały obławę, a później przebijały się na północ. Partyzanci przystąpili do zajmowania miejsc ukrycia, ale tabory tarasowały drogi i utrudniały marsz. Na południu nad Tanwią usłyszano odgłosy gwałtownej walki - to oddziały radzieckie przebijały się przez pierścień obławy. Walka trwała długo i dopiero po północy ucichła.

Niespodziewanie znowu "Kalina" zarządził odprawę dowódców i rozkazał zniszczyć akta Inspektoratu. To podniosło dramatyczność sytuacji. Wszyscy byli przekonani, że w okrążeniu pozostali sami (później okazało się, że pozostały także grupy oddziału AL im. Wandy Wasilewskiej).

Na kolejnej odprawie "Kalina" polecił zlikwidować tabory do minimum, przydzielił do oddziałów rannych i ustalił kolejność marszu bez punktu docelowego. Kolumna posuwała się szeroką błotnistą linią, wozy grzęzły opóźniając marsz. Nad ranem rozłożono się na odpoczynek w podmokłym lesie. Brakowało już żywności.



Od rana 24 czerwca zaczął padać ulewny deszcz. Ludzie byli zmęczeni i pogrążeni w depresji z powodu beznadziejności położenia. Oddziały "Topoli" i "Skrzypika" odeszły od kolumny na własną rękę. W międzyczasie mjr "Kalina" również oddalił się od kolumny. Całością dowodził teraz rtm "Miecz". Po godzinie przybył goniec od majora z rozkazem, aby oddziały przeszły do "spalonego lasu" przy Bykowej Drodze, gdzie miał czekać dowódca z oddziałem "Topoli". Ale dotarłszy tam kolumna nie znalazła ani "Kaliny", ani oddziału "Topoli". Nikt już więcej nie zobaczył żywego "Kaliny". W czasie ekshumacji zwłok po wyzwoleniu rozpoznano jego ciało - został pochowany na cmentarzu w Zwierzyńcu.

Wtedy, w tej najtrudniejszej chwili, dowództwo nad resztkami oddziałów partyzanckich objął bohaterski "Wir", który podjął decyzję o przebijaniu się w kierunku północnym w okolicach Osuch, przy ujściu Sopotu do Tanwi. Rozpoczął się trudny marsz po bezdrożach w najkrótszą noc roku. Co chwilę słychać było odgłosy walki - to starały się przebić oddziały, które odeszły od kolumny. Po rozpoznaniu, postanowiono przebijać się pod Krzywą Górką ok. 1 km na wschód od Osuch. Tyraliera partyzancka niezauważona doszła do Sopotu. Sforsowała rzekę, wtedy padły strzały z odległości ok. 150-200 m. Oddział "Wira" pod osłoną zboża zlikwidował stanowiska nieprzyjaciela i przerwał okrążenie. Znacznie trudniejsza sytuacja była w miejscu ataku oddziału "Corda", gdyż z Krzywej Górki raził partyzantów morderczym ogniem karabin maszynowy. Dopiero walka wręcz umożliwiła zlikwidowanie Niemców.

Zwycięstwo okupiono dużymi stratami. Resztki oddziałów przebiły się w brawurowym ataku pod Buliczówką (połowa drogi między Fryszarką a Osuchami). Ochotnicy wrócili potem na pola bitwy po rannych. W czasie tej akcji poległ "Cord". Po bitwie z narażeniem życia odwieziono rannych do okolicznych szpitali. Wielu partyzantów dostało się do niewoli - tych na początku lipca rozstrzelano w lesie Rapy pod Biłgorajem. Były również ogromne straty wśród ludności cywilnej.



O walkach w Puszczy Solskiej napisano wiele. Tragiczny finał walk zgrupowania "Kaliny" był skutkiem decyzji pozostania w okrążeniu, błędnej choć wynikającej ze szlachetnych intencji. Było to sprzeczne z podstawową zasadą partyzantki, aby nie przyjmować walki w warunkach narzuconych przez nieprzyjaciela i przy tak dużej jego przewadze w ludziach i sprzęcie. W czerwcowych walkach straciło życie około 400 żołnierzy, to znaczy około połowy zgrupowania. Co roku na cmentarzu partyzanckim w Osuchach spotykają się uczestnicy tych tragicznych wydarzeń, ich rodziny i mieszkańcy Zamojszczyzny, aby uczcić pamięć bohaterów.
Tekst pochodzi z przewodnika "Roztocze" Wydawnictwo "Kraj", autor Edward Słoniewski


autor / źródło: Edward Słoniewski
dodano: 2008-06-30 przeczytano: 5109 razy.












- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet