|
Szable do boju lance w dłoń, Bolszewika goń!"...Gdzie jesteście ułani,
I ten konik byłany
I ten siwy, ten kary jak noc?
Gdzie taczanki pomknęły...
Szlakiem jakich kolein
Ruszył szwadron do boju się rwąc?
Zostały tylko ślady podków.
Po szablę już nie sięgnie dłoń.
I tylko w piersi, tylko w środku
jest żal, że już nie zarży koń..."
Włodzimierz Ścisłowski
Około osiemdziesięciu kawalerzystów oraz kilka tysięcy mieszkańców pobliskich miejscowości przybyło w ostatnią niedzielę sierpnia do Wolicy Śniatyckiej, by wziąć udział w uroczystościach upamiętniających 88 rocznicę bitwy pod Komarowem.
- Ta uroczystość to przede wszystkim święto kawaleryjskie, chwila zadumy nad obecnym powołaniem kawalerii ochotniczej oraz hołd dla wszystkich, którzy skrwawili pola w bitwie pod Komarowem - powiedział Tomasz Dudek, prezes Stowarzyszenia "Bitwa pod Komarowem".
Od godzin porannych, na polach, gdzie w 20. roku miała miejsce jedna z największych całodziennych bitew konnych XX wieku, w której stanęły naprzeciw siebie bolszewicka Armia Konna Siemiona Budionnego i Pierwsza Dywizja Jazdy, odbywała się oficjalna część obchodów.
Hołd poległym w wygranej bitwie ułanom złożyły liczne delegacje środowisk rządowych, parlamentarnych, samorządowych, wojskowych i kombatanckich oraz licznie zgromadzona ludność z całej Polski.
Nieodzowną częścią uroczystości była msza święta w intencji obrońców ojczyzny, apel poległych oraz ceremoniał wojskowy.
Dopiero po zakończeniu części oficjalnej rozpoczął się najbardziej wyczekiwany przez przybyłych punkt uroczystości- historyczna rekonstrukcja bitwy pod Komarowem z udziałem ośmiu szwadronów Kawalerii Ochotniczej.
Ale zanim to nastąpiło, swoje radosne przysłowiowe pięć minut mieli gospodarze- Stowarzyszenie Szwadron Jazdy RP Oddział Terenowy Ziemi Zamojskiej. 88 rocznicowe obchody były dla tej formacji wielkim świętem.
Z rąk prezydenta Miasta Zamość Marcina Zamoyskiego otrzymali lancę z proporcem w barwach 9 Pułku Ułanów Małopolskich, co było symbolicznym przyjęciem barw tego pułku.
- Wyśniłem barwy 9 Pułku Ułanów Małopolskich, a sen stał się jawą i jestem z tego dumny! Jesteśmy w końcu ułanami komarowskimi w barwach 9 Pułku Ułanów, który był najbardziej skrwawionym pułkiem w bitwie pod Komarowem. Pułkiem, który swoje święto obchodzi zawsze w rocznicę tej znamienitej bitwy. Jestem dumny z tych barw - powiedział Tomasz Dudek.
Po sformowaniu szyku dowódcy szwadronów zdali meldunek dowódcy zgrupowania pułkownikowi Tomaszowi Dudkowi.
Dopiero po przekazaniu meldunku o gotowości kawalerii do uczestnictwa w uroczystościach gospodarzowi gminy - Wiesławie Sieńkowskiej rozpoczęły się pokazy z udziałem kawalerii.
Scenariusz inscenizacji opracowany był w oparciu o wydarzenia jakie rozegrały się na polach Wolicy Śniatyckiej 31 sierpnia 1920 roku.
Pracujący w polu chłopi (choć właściwszym byłoby chłopki) zostali zaatakowani przez trzech bolszewików z grasującego po okolicy patrolu Budionnego.
Z oddali wyłaniają się pędzący galopem ułani i od razu rzucają się na przeciwnika.
Na odgłos strzałów w stronę Polaków rusza główny oddział bolszewików, do akcji wkraczają też główne siły polskiego zgrupowania.
Ale może oddajmy głos uczestnikowi historycznej rekonstrukcji, z poziomu końskiego siodła wszystko wydaje się wyglądać inaczej.
Sierpniowy dzień. Stoimy na wzgórzu. My, kawaleria polska. Poniżej zaległa piechota oraz mój dowódca, który stracił konia a teraz kieruje ogniem artylerii. Daleko w dole pracują chłopi, tak jakby nic ich nie dotyczyło. Nagle pojawiła się bolszewicka jazda - Budionnowcy. Rozgonili bezbronnych chłopów, spalili wozy, zniszczyli wszystko, co stało na ich drodze. Z góry widać sylwetki uciekające w stronę naszych pozycji. Kilka nie dobiegło ciętych bolszewicką szaszką...
Rozległy się strzały. Najpierw pojedyncze, potem salwy. Słychać świst pocisków armatnich i wybuchy. Bolszewicki podjazd został odparty. Jednak nasza radość z tego zwycięstwa nie trwała długo. Zaczęły pojawiać się następne jednostki wroga. Jedna za drugą. Coraz więcej i więcej.
Dowódca naszego zgrupowania wydał rozkaz
- Trójkami stępem w lewo maaarsz!
Wszyscy jak jeden precyzyjny mechanizm ustawiliśmy się w szyku i ruszyliśmy. Następowały dalsze rozkazy
- Sekcjami maaarsz! Kłusem maaarsz! Rozluźnij! Równaj do prawego!
Ruszaliśmy w bój. Przede mną koledzy z 13 Pułku Ułanów, do których została przydzielona moja jednostka - 7 Dywizjon Artylerii Konnej. Przebyłem z nimi długą drogę na to Pole Komarowskie. To wspaniali ludzie nieznający strachu, wierzący w swoje konie i ostrza swoich szabel. Obok mnie pułkownik Ruczaj. Na kołnierzyku z sentymentu nosi barwy 27 Pułku Ułanów Stefana Batorego. Jego koń szaleje, łamie szyk jakby wiedząc, do czego zaraz dojdzie. W końcu zjechaliśmy na dół pola i rozległo się gromkie
- Lance do boju, szable w dłoń! Maaarsz, maaarsz!!!
Zaparliśmy się mocniej w strzemionach, wyciągnęliśmy szable i opuściliśmy lance. Ruszyliśmy szaleńczym galopem z okrzykiem "Huraaaaaa..." na ustach. Ziemia dudniła pod kopytami koni. W słońcu błyskały klingi szabel i ostrza lanc, łopotał proporzec Szwadronu Tatarskiego. Z przeciwnej strony nadjeżdżali Budionnowcy. Zwarliśmy się...
Rozpoczęła się wściekła walka. Walka na śmierć i życie. Nikt nikomu nie ustępował pola. Mimo to bolszewicy przedarli się. Szybki zwrot na zadzie i pościg. Dogoniliśmy ich. Kilku padło. Kątem oka widzę, że pułkownik Ruczaj położył dwóch. Parę sylwetek wydostało się z tej bezładnej kotłowaniny koni i ludzi. Ktoś krzyknął
- Kto ma świeże konie! Za bolszewikiem goń!
Paradoksalnie ruszył 13 Pułk. Ci, których konie przeszły najwięcej - kilkaset kilometrów km po lasach, polach i drogach, w dzień i w nocy, w słońcu i w deszczu. Mojej Dagny nie trzeba było zmuszać do tego ostatniego wysiłku. Do pogoni wyszła sama. Pod górę, przez pola razem ze starszym ułanem Pająkiem gnaliśmy za Budionnowcem. W końcu osiągnęliśmy cel. Bolszewik padł cięty polską szablą. Na dole walki dobiegały końca. Dołączyliśmy do oddziału. Padły ostatnie rozkazy
- Formuj szyk, trójkami stępem maaarsz!
Zmęczeni, ale szczęśliwi i upojeni zwycięstwem odjechaliśmy na pozycje wyjściowe.
Tak opisuje początek rekonstrukcji historycznej bitwy pod Komarowem jej uczestnik Łukasz "Łuki" Karmowski z 7 Dywizjonu Artylerii Konnej Wielkopolskiej.
Przez kolejne kwadranse na polach walki można było oglądać potyczki większych i mniejszych oddziałów kawalerii, wsparte pokazami pirotechnicznymi. Były wybuchy granatów, strzały z karabinów, dymy z palenisk oraz nieodzowna część pokazów- ułańska szarża.
Trochę szkoda, że w tym roku nie było wspólnej szarży połączonych wszystkich formacji, bo dla oka byłby to piękny widok. Ale były szarże poszczególnych formacji, każdy z oddziałów mógł w ten sposób lepiej zaprezentować umiejętności i szyk swoich kawalerzystów.
Kiedy część formacji brała udział w inscenizacjach, pozostała część porozstawiana była na linii widnokręgu, tworząc piękną historyczną panoramę.
Przed 88 laty na tych polach zginęło lub zostało rannych około 300 polskich żołnierzy oraz padło 500 koni, co stanowiło prawie 25 procent stanu. Na szczęście z potyczek w 2008 roku wszyscy wyszli cało.
Obchody rocznicowe w bitwy pod Komarowem z roku na rok organizowane są z coraz większym rozmachem. Co roku w szarży uczestniczą nowi kawalerzyści. Ci, którzy przyjeżdżają tu pierwszy raz, wracają w latach kolejnych. Co więcej, magia tego pola jest tak olbrzymia, że wraz z nimi przyjeżdżają kolejni kawalerzyści.
- Komarów to chyba jedyne miejsce, gdzie rzeczywiście szarża wygląda jak szarża. Od stępa do cwału, na komendy i w szyku... To trzeba przeżyć - powiedział jeden z uczestników uroczystości.
Jeszcze dobrze nie umilkły wystrzały po tegorocznej "bitwie", a pola wciąż pokryte są tysiącami odcisków po końskich kopytach, ale pułkownik Tomasz Dudek w zaciszu domowym przygotowuje scenariusz przyszłorocznej potyczki.
- Chciałby, aby były to wielkie całodniowe manewry kawalerii z udziałem setki koni. Pierwotnie miały to być zawody typu militari, ale to już jest, więc nie będziemy się powtarzać i zrobimy coś innego. Postaramy się stworzyć taki klimat, że za dwa lata cała polska kawaleria ochotnicza stanie u podnóża wzgórza 255 na całodniowych manewrach.
Dlaczego pułkownikowi akurat zależy na tym, by za dwa lata zjechali tu wszyscy ułani z Polski? Otóż za dwa lata przypada okrągła - 90. - rocznica bitwy pod Komarowem.
Pomimo wielkich starań i wielotygodniowych przygotowań, nie wszystko wyszło jak należy. Jak co roku, były problemy z synchronizacją części patriotyczno - religijnej z inscenizacją bitwy.
Duża większość ludzi czeka na pokazy kawaleryjskie i nie powinno tak być, że oficjalna część przedłuża się o ponad godzinę. Ktoś przecież wcześniej ten program ustalał.
- My jesteśmy w przysłowiowej kropce, ponieważ nie chcemy zepsuć imprezy. Mamy świadomość, że jeśli wejdziemy przed zakończeniem części patriotyczno - religijnej będzie źle, ale jak wystawiamy publiczność na niecierpliwe oczekiwanie na pokaz jest jeszcze gorzej - żali się pułkownik Dudek.
Widzowie są zmęczeni i zdenerwowani stojąc w słońcu i obwiniają kawalerzystów za złą organizację i świadome opóźnianie wjazdu. W związku z powyższym dowódcy oddziałów podjęli wspólną decyzję o tym, że począwszy od przyszłego roku, uroczystości kawaleryjskie będą w sobotę, dzień wcześniej niż uroczystości patriotyczno - religijne.
W tegorocznej inscenizacji bitwy wzięli udział: Stowarzyszenie Szwadron Niepołomice w barwach 8 Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego z Niepołomic - Krakowa, Stowarzyszenie Konna Grupa im. 7 Pułku Ułanów Lubelskich z Lublina, Kielecki Ochotniczy Szwadron Kawalerii im. 13 Pułku Ułanów Wileńskich z Kielc, Konna Grupa im.1 Pułku Kawalerii KOP z Bielska Białej, Stowarzyszenia Miłośników Kawalerii im. 1 Pułku Ułanów Krechowieckich z Kobyłki pod Warszawą, 7 Dywizjon Artylerii Konnej Wielkopolskiej z Poznania, Oddział Jazdy im. 5 Pułku Strzelców Konnych z Tarnowa oraz gospodarze - Stowarzyszenie Szwadron Jazdy RP Oddział Terenowy Ziemi Zamojskiej w barwach 9 Pułku Ułanów Małopolskich z Zamościa.
W sumie ok. osiemdziesięciu ułanów z całej Polski i jedna taczanka.
Organizatorem pokazów kawaleryjskich było działające już drugi rok Stowarzyszenie "Bitwa pod Komarowem" z Komarowa.
* * *
Dla kawalerzystów niedzielne uroczystości - z udziałem publiczności - są tylko częścią uroczystości rocznicowych.
Większość z nich stawiła już dzień wcześniej w gościnnych progach znajdującym się w Kolonii Krzywystok gospodarstwie pułkownika Tomasza Dudka. Stąd rozpościera się doskonały widok na całą okolicę, jak na dłoni widać pamiętne wzgórze 255, gdzie przed laty swoją krew przelali obrońcy ojczyzny.
W te dwa dni cała wieś ożywa i zamienia się w jedno wielkie zgrupowanie wojska przybyłe na manewry. Wojskowe mundury, konie, broń biała i palna, wszystko to dodaje urokowi okolicy i jednocześnie cofa czas o prawie wiek.
Wszyscy są pod wielkim wrażeniem.
Kawalerzyści rozpoczęli uroczystości w sobotni wieczór.
Czterdziestu ułanów konno wzięło udział we wspaniałym capstrzyku, wartę honorową sprawowała Grupa Konna im. 7 Pułku Ułanów Lubelskich, a w intencji poległych na komarowskich polach Rotmistrz Brykner poprowadził apel poległych. To były wzruszające chwile, niejednemu uczestnikowi wyciskające łzy z oczu.
A później wspólne biesiadowanie przy ułańskich pieśniach w gospodarstwie pułkownika Dudka.
Tradycyjnie już niedziela rozpoczęła się poranną polową mszą świętą, po czym wszyscy konno wyruszyli na pola Wolicy Śniatyckiej.
autor / źródło: wald dodano: 2008-09-04 przeczytano: 17408 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|