|
Exeast w Zamościu, czyli Krynica na bisTo nie jest tylko wizyta kurtuazyjna i wymiana kilku ciepłych zdań. Jest ogromne zainteresowanie każdej ze stron, padają pytania o konkretne projekty - mówił Rafał Baniak, wiceminister gospodarki, podczas forum ekonomicznego w Zamościu.
W Zamościu zorganizowano pierwszą edycję Międzynarodowego Spotkania Eksporterów i Inwestorów Zagranicznych EXEAST 2008. W konferencji udział wzięli m. in. Rafał Baniak, wiceminister gospodarki, Jacek Piechota, były minister gospodarki, szef Polsko - Ukraińskiej Izby Gospodarczej, Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej, Ignacy Krasicki z Polskiego Instytutu Wspierania Mediów. Forum gospodarcze dotyczące Wschodu zaszczycił swoją obecnością Aleksander Mocyk, ambasador Ukrainy w Polsce. Po uroczystym rozpoczęciu, wystąpieniach i panelu, wieczorem zorganizowano bankiet w zamojskim Arsenale, podczas którego Andrzej Szumowski, wiceprezes Wyborowa SA, szef Stowarzyszenia Polska Wódka promował "łzy polskiej ziemi".
Nie brakowało okazji do rozmów na temat ogromnej szansy, jaka staje przed Zamościem.
O ocenę spotkania proszę wiceministra gospodarki, Rafała Baniaka. Jakie mogą być korzyści ze spotkania się ludzi biznesu w Zamościu? Na ile możemy to forum traktować poważnie?
- Jeśli bym do tego nie podchodził poważnie, to by mnie tutaj nie było. Jeśli chodzi o odniesienie do Krynicy to na pierwszym Forum w Krynicy było o połowę mniej osób. Niech to będzie wyznacznikiem tego, co może wydarzyć się dalej. Ja wierzę, że to jest pierwsze, ale nie ostatnie spotkanie, że to będzie impreza cykliczna. Takie są deklaracje pana Prezydenta Zamoyskiego i Krajowej Izby Gospodarczej, spotkania będą kontynuowane, a impreza ma szanse powodzenia. Są przedstawiciele biznesu, administracji, są radcy handlowi z Kazachstanu, z Białorusi, z Ukrainy. Dyskusja w czasie panelu pokazała, że nie spotkaliśmy się czysto kurtuazyjnie, ale spotkaliśmy, by porozmawiać o konkretach. Były bardzo dobre przykłady, które pokazują polskim przedsiębiorcom jak poruszać się po tamtych rynkach, a tego nie ma w żadnej książce. Nie jest to zjawisko masowe i nie wszędzie można to usłyszeć. Ważne jest to, że nie boimy się mocnych słów, nie boimy się prawdy. Mówimy, jak jest.
- Jednak jest jeszcze bardzo trudno prowadzić biznes na Wschodzie?
- Każdy z tych krajów ma swoją specyfikę. Białoruś przez długi czas była izolowana gospodarczo. To się zmienia, choć nie z dnia na dzień. Jeśli mówimy o Ukrainie, to po rewolucji "pomarańczowej" polityka ukraińska przybrała kierunek proeuropejski. Nawet gdyby doszło do innego niż dzisiaj rozstrzygnięcia w potencjalnych wyborach na Ukrainie, nie spodziewamy się odwrotu od tego kursu.
Kazachstan, lider Eurazji - kraj przechodzący zmiany rewolucyjne. Pozytywne jest, że ten kraj nie ma długów w Funduszu Walutowym. Coraz więcej firm jest zainteresowanych prowadzeniem tam interesów.
- Czy będzie wsparcie rządu dla tej inicjatywy?
- Jeżeli chodzi o pomoc ministra gospodarki, to może wspierać poprzez wydziały promocji, handlu i inwestycji. To jest instrument w ręku ministra gospodarki. Te wydziały są gotowe pomagać polskim przedsiębiorcom. Moim założeniem jest to, aby polskie przedsiębiorstwa, zwłaszcza małe, poprowadzić za rękę. Dzisiaj była mowa, że nie wszystkie firmy konsultingowe czy kancelarie prawne są uczciwe. To zadanie dla izby gospodarczych, żeby pokazywać w swoich publikacjach dobre praktyki, pokazywać tych, którzy grają fair. Ludzie zgromadzeni w tych organizacjach mają wiedzę i doświadczenie.
- Czy współpraca rysuje się w jakiś konkretnych sektorach?
- Najprostszym sektorem, na który jest otwarcie w Kazachstanie jest sektor spożywczy. Nie wymaga skomplikowanych procesów, trzeba sprzedać towar. Rządy tych państw są zainteresowane powstawaniem w tych krajach polskich inwestycji, pozyskaniem know-how naszej technologii, która na warunki ukraińskie, białoruskie czy kazachstańskie są innowacyjne. Jest tu pełne pole do popisu. Wierzę, że to się może zacząć w Zamościu. Ludzie są, za rok będzie więcej.
- Na naszym portalu promujemy Zamość, jego kulturę, chcielibyśmy promować ekonomiczną sferę Zamościa i regionu.
- Jeśli jest gospodarka, jeśli są dobre relacje gospodarcze, to kreuje się zapotrzebowanie na kulturę. To są pojęcia bardzo ze sobą zespolone. W takim razie gospodarka będzie gonić kulturę w Zamościu. Jest to naturalne miejsce, gdzie biznesmeni powinni spotykać się cyklicznie.
* * *
Międzynarodowe konferencje cieszą się dużym zainteresowaniem świata dziennikarskiego. O ocenę zamojskiego spotkania proszę Roberta Łuchniaka dziennikarza "Radia dla ciebie". Forum w Krynicy a w Zamościu. Proszę o ocenę.
- W Krynicy jest więcej makroekonomii, więcej mowy o zjawiskach globalnych, a tutaj jest inne założenie - ludzie spotkają się i później podpiszą kontrakty, a przy okazji zdradzą troszeczkę "kuchni". To co dzisiaj powiedzieli np. biznesmeni z Ukrainy, o kłopotach jakie tam się napotyka. To było ciekawe, ponieważ ja to śledzę od dawna, to się tego spodziewałem. Ważny temat - problemy z granicą. Ukraińcy mają rację, że to my musimy nalegać w Brukseli, żeby stworzyć dodatkowe możliwości, Ukraina takiej możliwości nie ma. To też jest w naszym interesie, oni sobie drogi nie utorują sami do Unii. Oni chcieliby być demokracją prężną i kapitalizmem "pełną gębą", ale po sobie wiemy, że to nie tak łatwo.
- Za wcześnie na ocenę pierwszej edycji EXEAST 2008. Jak postrzega to spotkanie międzynarodowych inwestorów pytam Bogusława Klimczuka, kanclerza WSZiA w Zamościu.
- Po pierwsze, dobrze, że jest. I dobrze, że to nie jest w Rzeszowie, ani w Lublinie. Oficjalnie już dziś zdeklarowano, że kolejne w maju przyszłego roku - to też dobrze, bo jest już tradycja. Po trzecie, myślę, że im więcej dzieje się w Zamościu to tym lepiej, a nie gorzej, nawet jeśli to będzie mała skala. Jak przyjeżdża minister Piechota, wiceminister Baniak i wielu innych - to trochę "pieniędzy przy stole siedzi". To dobrze się dzieje. Czy z tego będzie druga Krynica to zobaczymy, za rok, za trzy czy cztery. Na pewno dobrze, że Kazachstan, Ukraina, Białoruś przyjęły zaproszenie.
Dla Zamościa to duże wydarzenie ekonomiczne. Nawet jeśli dziś żadna firma nie zainwestuje w Zamościu, to może za kilka lat. Jeśli to będzie tradycja, że w Zamościu spotykają się inwestujący na Wschodzie - to jest to bardzo dobrze dla regionu.
* * *
Gościom rewelacyjnie podobał się "elegancki Zamość", może nawet bardziej niż Hotel Marriott, jako miejsce spotkań biznesowych Wschodu i Zachodu. Co więcej, Andrzej Arendarski stwierdził, że mamy już przewagę nad Krynicą - tam stały puste krzesła, w Zamościu - wnoszą.
Prezydent Zamościa ma tylko jeden problem - miastu brakuje odpowiednio dużej sali i stosownego zaplecza. Goście nie mieścili się w Sali Consulatus, organizatorzy musieli odmawiać tym, którzy zgłosili się później.
Ci, którzy przyjechali nie żałowali. Wieczorna zabawa miała także atuty - historyczne wnętrze Arsenału, smakołyki przygotowane przez Pub na Szwedzkiej oraz niecodzienna kapela. Ponad godzinny koncert dali popularni dziennikarze rozgłośni radiowych i telewizyjnych. Na perkusji błyskotliwie zagrał Wojciech Jagielski.
Kolejny dzień konferencji dostarczył mnóstwo konkretnej wiedzy - o "doświadczeniach z prawej ręki" z Kazachstanu mówił Jacek Kret, brat Jarosława. Panele poświęcono także inwestycjom na Białorusi i importowi z Chin. Tomasz Kossowski, sekretarz miasta kusił inwestorów ofertą inwestycyjną Zamościa.
Tutaj projekty skazane są na sukces - mówiono podczas wystąpień. Może to jeszcze nie zamojskie Davos, ale może już Krynica na bis?
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2008-10-01 przeczytano: 11955 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|