www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w piątek, 19 kwietnia 2024, w 110 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Adolfa, Tymona, Pafnucego.
Kwietniowe przysłowia: Kiedy w kwietniu słonko grzeje, rolnik nie zubożeje. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Ekonomia Boga jest zwariowana - wywiad z Robertem "Litzą" Friedrichem

Czekaliśmy, by przeprowadzić ten wywiad, odkąd dowiedzieliśmy się, że 2TM2,3 zagra na Przystanku Woodstock. Długo oczekiwaliśmy na Litzę po zakończeniu koncertu Tymoteusza. Ale warto było, bo uraczył nas równie długą rozmową, która trwała jeszcze po wyłączeniu dyktafonu?

Krzyk: Korzenie członków Tymoteusza tkwią w kapelach grających rocka. Czy właśnie dlatego zdecydowaliście się czcić Jezusa grając ostrą muzę? To nietypowe, przecież najczęściej muzycy śpiewają o Bogu w innych, spokojniejszych gatunkach, np. reggae.

Litza: Muzyk rockowy to człowiek, który zawsze będzie w sposób naturalny opowiadał o tym, co spotyka w życiu. Dla nas rock jest naturalną formą wypowiedzi. Graliśmy swego czasu spokojne, akustyczne koncerty, ale widzę, że najbardziej leży nam ostre granie. Na tym się wychowywaliśmy, tego słuchaliśmy i tego słuchamy.

Krzyk: Ty grałeś w Acidach, Budzy gra w Armii, Darek w MRR. Jak w ogóle znajdujecie czas na Tymoteusza?

Litza: Nie ma czasu na Tymoteusza. Widać to po tym, że przez sześć lat nie nagraliśmy płyty. Nie jest łatwo. Nowa płyta miała ukazać się miesiąc temu, a ukaże się na początku września. Darek ma nagrywać, Tomek ma robić okładkę, ja mam miksować. Teraz jednak będę chciał wyjechać z dziećmi na wakacje i uważam, że jak wrócę, to Bóg mi pomoże zrobić jeszcze lepszą płytę, niż gdybyśmy robili teraz wszystko w pośpiechu. Chcemy zrobić taką płytę, byśmy nie musieli mówić za miesiąc, że można było to lepiej zrobić.

Krzyk: Tymoteusz debiutuje na Woodstocku. To trochę zaskakujące, że gracie akurat tutaj.

Litza: A jaki ja byłem zaskoczony (śmiech). Myślę, iż to jest normalne, że tutaj gramy. Nie mówimy strasznych rzeczy np. że jak nie pójdziesz do kościoła, to cię Pan Bóg zdzieli pałą. Mówimy, że byliśmy i jesteśmy codziennie o krok od śmierci, ale Bóg nam pomaga. Dzielimy się tym z młodymi. Jesteśmy czterdziestoletnimi facetami, którzy mają wiele dzieci, zbliżają się do 20 rocznicy ślubu i chcemy powiedzieć, że warto żyć, że życie ma sens, dzieci mają sens. Mówimy, że ten zapierdol szarego życia domowego jest bardzo ciekawy, nie tylko scena i Woodstock, ale też normalne życie może mieć świetne kolory. Woodstock bardzo nam pomógł w doborze tekstów. Gdy rozmawiałem z Maleo zastanawialiśmy się, co będziemy śpiewać tym ludziom na Woodstocku. Żeby co robili? Żeby żyli jak chrześcijanie? Być może na Woodstocku jest niewielu chrześcijan. Bo dla mnie chrześcijanin to człowiek, który żyje na co dzień Kazaniem na Górze. Kocha nieprzyjaciół, jak ktoś uderzy go w policzek nadstawia drugi. Ja tak nie umiem żyć dzisiaj, ale kiedyś mam dostać ducha Chrystusa i będę tak żył. I czekam. Gdy się to stanie, będę zdumiony, będzie szok, będę mówił: "jestem chrześcijaninem, ale odjazd!" Będę mógł chwalić Pana Boga wszystkim, to będzie niesamowite! Na nowo wszystko odkryję, bo Bóg daje nowe spojrzenie.

Krzyk: Twierdzicie, że w Tymoteuszu możecie wreszcie śpiewać i grać o tym, o czym nie mogliście w innych zespołach.

Litza: Ja zawsze śpiewałem o tym, o czym chciałem śpiewać. Nawet w Acidach zacząłem pisać teksty, ale nie mogłem tak chłopaków naginać, nie mogłem do końca robić tego, co chciałem. Tymoteusz to jest wyjątkowy zespół, gdzie my kłócimy się na maxa, mówimy sobie trudne rzeczy, ale sobie wybaczamy. W innych zespołach nie było to takie proste. Natomiast to samo w sobie jest wspaniałe, że mogłem grać w Acidach, z Kazikiem, z dziećmi z "Arki Noego". Swoją drogą to prawdziwy cud, że mnie jeszcze nie wyrzuciły?Ale wracając do tematu, to nie ma zespołu, w którym żałuję, że grałem.

Krzyk: Obserwujesz ludzi po koncertach Tymoteusza i jesteś w pełni przekonany, że osiągacie cel, ewangelizujecie ich?

Litza: Dla mnie ewangelizacja jest trochę czymś innym. By ewangelizować trzeba być powołanym pod Kościół, trzeba to robić za darmo i trzeba dawać swój czas, poświęcać rodzinę i pieniądze. To jest ewangelizacja. Natomiast Tymoteusz jest formą wdzięczności za to wszystko, co jest skutkiem ewangelizacji. My tylko śpiewamy o tym, czego doświadczyliśmy. Nas też kiedyś ktoś ewangelizował, powiedział, że nasze życie i wszystko, co nas spotyka ma sens. Poszliśmy za tym słowem, za pewnymi obietnicami i odkryliśmy, że one się wypełniają. I właśnie z tego powodu śpiewamy o tym, że to wszystko jest prawdą. Jeśli ktoś, kto nie ma zamiaru chodzić do kościoła na Mszę, przyjdzie na nasz koncert i gdy przyjdzie taki dzień, że będzie umierał, powie: "Pamiętam, na Woodstocku ktoś mówił, że Jezus zmartwychwstał", chwyci się Chrystusa i będzie zbawiony.

Krzyk: Człowiek będzie zbawiony nawet wtedy, gdy się chwyci Jezusa dopiero przed śmiercią?

Litza: Wiesz, ekonomia Boga jest zwariowana, bo płaci On denara tym, co przyszli na początku pracować do winnicy i tym, co przyszli na koniec roboty. Nasza ekonomia jest brutalna, sprawiedliwość ludzka jest straszna: ten mało zrobił, mało mu dasz, ten dużo zrobił, dużo mu dasz. Pan Bóg tak nie patrzy, do końca jest za człowiekiem. Jak mówi Faustyna Kowalska: "Nawet po śmierci Bóg mówi: chodź do nieba". Mi ciężko o tym mówić, bo jeszcze nie umarłem, ale święci i ojcowie Kościoła mówią, że Bóg jest sprawiedliwy. A ta sprawiedliwość polega na tym, że za złe karze, za dobre wynagradza. No to w takim razie ja zadaję sobie pytanie: "Dlaczego jeszcze żyję, jeśli tyle złego zrobiłem w życiu?" Bo ktoś te cięgi wziął na siebie. I mało tego, On wziął je, żeby mnie ratować. I dlatego właśnie jestem uratowany, ponieważ Chrystus umarł za mnie.

Krzyk: Czy nie uważasz, że ludzie wybierają życie bez religii, bo nie chcą mieć żadnych zakazów, chcą być wolni?

Litza: Ludzie naturalnie rozumują tak, że jest jakaś istota wyższa, której trzeba złożyć ofiary i się podporządkować, by mnie wtedy nie walnęła pałą w głowę za grzechy popełnione w ubikacji. To zawsze towarzyszyło człowiekowi. Jak latał z maczugą za mamutem, to składał w ofierze cztery wiewiórki, licząc w zamian na udane polowanie. Ludzie zdali sobie sprawę, że jak nie złożą ofiary, jak nie wypełnię tego, czego chce istota większa i silniejsza od nich, to będzie koniec. Muszę iść do Częstochowy, bo inaczej nie zdam matury albo sesji. Zbliża się sesja, a kościoły pełne.

Krzyk: Jak trwoga to do Boga.

Litza: Tak, to jest taka religijność naturalna. Ale Papież mówi: "Wypłyńcie na głębie. Przejdźcie od religijności do wiary." A wiara to już nie są wymagania. Wtedy 10 przykazań działa jak termometr. Termometr pokazuje ci, że masz gorączkę, jesteś chory. Tak samo jest z przykazaniami, one tak naprawdę pokazują, że jesteśmy chorzy, nie jesteśmy w stanie ich wypełnić. Ale wtedy wołam do Chrystusa: "Daj mi Ducha Świętego" bo on sprawia, że człowiek umie spełnić te przykazania bez wysiłku. Kiedyś w Kościele przed chrztem był taki okres katechumenatu, wieloletniego przygotowywania się do chrztu. Wtedy ludzi uczyli się wiary i kto nie był w stanie spontanicznie wypełnić przykazań, nie był dopuszczany do chrztu. Wiara to złapanie Boga za nogi, zobaczenie, że jest po mojej stronie, że mnie kocha. Mówi do mnie: "Robert, trzymaj się, ja będę ci pomagał". A ja do Niego: "Ale ja nie wypełniam przykazań". On odpowiada: "Wiem, ja cię uratuję". To jest coś wspaniałego. Dlatego właśnie śpiewamy, że Bóg jest świetny. Mówiłeś o wolności. Ja wolność odkryłem w swojej wspólnocie, gdzie się spóźniam, gdzie zdarza mi się robić wielkie głupoty, a oni mnie akceptują. Gdzie cię kochają za twoje głupoty? Wszyscy mówią, że jak dobrze nie zagrasz solówki, to wypierniczaj, nie będziesz grał tutaj. A w mojej wspólnocie za zło mam dobro, za grzechy mam łaskę. Chrześcijaństwo jest doświadczeniem, spotkaniem z Bogiem, a On daje nam gratis życie wieczne.

Krzyk: Jesteście dla wielu ludzi idolami, jeśli chodzi o wiarę. Ludzie jak patrzą na was myślą, że to w pewien sposób niemożliwe, by osiągnąć to, co wy.

Litza: Ja osiągnąłem tylko tyle: pewnego dnia oddałem moje nogi na chwilę Panu Bogu i powiedziałem, żeby mnie zaprowadził na tą katechezę, na którą nie chciało mi się iść. Poszedłem na tę katechezę i tam coś usłyszałem. Na następne spotkanie czekałem z niecierpliwością, bo tam było coś ciekawego. Wiecie, dużo przeżyłem, gdzieś tam grałem z kapelami, zwiedziłem świat, ale brakowało mi czegoś, co by mi wytłumaczyło, dlaczego jestem taki smutny. Mam to wszystko, co chciałem, spełniły się moje marzenia. W szkole pisałem nazwy zespołów, chodziłem z gitarą, żeby się popisać przed dziewczynami. Wszystko mi się udało. I nagle okazuje się, że jest coś jeszcze ciekawszego, ze życie nie zatrzymuje się na etapie filmów dla dwunastolatków, że jest jeszcze coś więcej.

Krzyk: Prowadziłeś hardcorowe życie muzyka rockowego, czy teraz jest w Twoim życiu okres spokoju i wyciszenia?

Litza: Śmiać mi się chce, jak słyszę te mity o hardcorowym rockowym życiu. Bywałem w akademikach, gdzie studenci AWF robili o wiele gorsze rzeczy od rockowych muzyków. Tak naprawdę muzyk rockowy często wypijał dwa piwa, a później leżał zmęczony i wymiotował, natomiast studenci bawili się doskonale grzesząc ile wejdzie. Ja jestem daleki od mitologizowania tych wszystkich sytuacji. Nie tylko muzyk rockowy, ale każdy człowiek jest słaby. Kiedy my rockowcy przyszliśmy do swoich wspólnot, to pomyślałem: "Kurde, przecież tu sami garniturowcy, porządni ludzie", ale okazało się, że to są tacy sami grzesznicy jak my, robiący te same rzeczy. To jest mit, że kiedyś muzyk rockowy pił wódę, teraz pije wodę święconą i jest przykładnym tatusiem. Człowiek zbliżając się do poznania Boga jest zdumiony, że Pan Bóg może go kochać, skoro jest taki grzeszny. Im dalej, tym człowiek bardziej widzi swoją grzeszność. Jeden ze świętych, chyba Filip, powiedział: "Panie, jak chcesz, żebym dzisiaj nie upadł, to sobie mnie pilnuj". Mi się to bardzo podoba i często rano tego "szantażu" używam.

Krzyk: Czy jest coś w Kościele katolickim, co Cię denerwuje?

Litza: Pewnie, że tak! To są takie elementy jak JA na przykład, które zaciemniają obraz tego Kościoła (śmiech). Tak naprawdę Kościół jest miejscem dla grzeszników, a ja cały czas myślałem, że dla facetów, którzy myją ręce przed sikaniem, po sikaniu, zawsze mają czyste paznokcie. Może trochę przesadzam, ale prawda jest taka, iż myślałem, że to są jacyś wyjątkowi ludzie, którzy żyją Kazaniem na Górze. Ja myślałem, że ponieważ nie umiem tak żyć, to znaczy, że nie nadaję się. A tymczasem okazało się, że się nadaję! Jestem w przedszkolu Kościoła i doświadczyłem tam mnóstwo zrozumienia i pomocy.

Krzyk: Co sądzisz o adaptowaniu fragmentów innych religii do religii chrześcijańskiej, np. medytacja, by się wyciszyć na Jezusa Chrystusa.

Litza: Medytacja nie jest jakimś niezwykłym odkryciem. W Kościele katolickim jest dużo cichej modlitwy. Jest "modlitwa Jezusowa", czyli modlitwa grzesznika, który mówi: "Jezusie Chrystusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną grzesznikiem". Ojcowie kościoła cały czas zachęcają, żeby ją mówić. Ale to są bardzo trudne rzeczy, to już jest szkoła dla prawdziwych chrześcijan. Zaobserwowałem, że w medytacji takiej niechrześcijańskiej jest hołd oddawany temu czemuś. Muzułmanie czczą Boga mówiąc: "Boże, Ty jesteś wielki, wszechmocny, niesamowity, cudowny, piękny". A ja mogę mówić tylko do Chrystusa: "Ty uratowałeś moje nędzne życie!" Chrześcijańska modlitwa jest pewną formą dziękowania za to, co Bóg konkretnie robi w moim życiu. To jest niesamowite, że Chrystus jest tym, który szuka człowieka. Ja Boga nie szukałem, ja zawsze szukałem przyjemności i sukcesu. A On mimo wszystko sam mnie szuka. I to jest wspaniałe.

Krzyk: Wielkie dzięki za wspaniałą rozmowę!


autor / źródło: Dragonkiller i Szymon Witt
KRZYK głos wolności
dodano: 2006-10-28 przeczytano: 2952 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet