|
Irek Dudek: Granie z playbacku to zwykłe oszustwoKtoś kiedyś powiedział, że jeśli Tadeusza Nalepę uważa się za ojca polskiego bluesa, to na pewno matką powinien być Irek Dudek.
Irek Dudek- legenda polskiego bluesa, wokalista, skrzypek, harmonijkarz, kompozytor, producent muzyczny, założyciel i dyrektor największego festiwalu bluesowego "pod dachem" Rawa Blues - gościł 13 grudnia br. w Zamościu.
Wystąpił z zespołem Shakin' Dudi na imprezie wspomnieniowej "13 grudnia na rockowo". Właśnie z Shakin' Dudi dał się poznać w latach 80. szerszej publiczności, stając się niekwestionowaną gwiazdą tamtych lat.
Po zakończonej imprezie "13 grudnia na rockowo" poprosiliśmy artystę o krótką rozmowę.
* * *
- Zanim porozmawiamy o muzyce, powiedz czy pamiętasz swój 13 grudnia 1981?
- Dzień wcześniej był u mnie Krzysiu Wodniczak, który był wtedy managerem Irjana i chyba żeśmy trochę popili, a rano mieliśmy jechać na jakiś koncert do Bytomia. Chyba do Domu Kultury, już dokładnie nie pamiętam, ale chyba miał tam być jakiś przegląd. Rano wstaliśmy, dało się zauważyć, że jest jakoś pusto na ulicy. Złapaliśmy jakąś taryfę i pojechaliśmy do Domu Kultury. Kierowca nie pytał po co jedziemy.
Dojechaliśmy. Dom Kultury pozamykany, dorwałem jakiegoś gościa i pytam się - może pan się orientuje co jest grane, przecież miał tutaj być koncert, a tu nic się nie dzieje, żadnych przygotowań, pozamykane wszystko. On na to- jaki koncert, proszę pana, jest stan wojenny. No i żeśmy wrócili tą sama taryfą do domu.
- Jak uważasz, czy tego typu imprezy, w której dziś uczestniczyłeś mają sens?
- Jeżeli to nie jest impreza ku czci stanu wojennego, to tak. Niektóre badania mówią, w zależności od tego kto i dla kogo je robi, że stan wojenny był potrzebny, inne że nie był. Ja się polityką nie zajmuję. Na pewno nie zagrałbym na imprezie, która by miała służyć gloryfikacji tamtych wydarzeń, bądź co bądź, bolesnych dla nas wszystkich.
Jak wspominałeś, 27 lat temu 13 grudni odbył się w Zamościu koncert TSA, więc jest to jakaś kontynuacja. Jest to nawiązanie, pokazanie, że my muzycy jesteśmy ponad polityczni. Tak więc ta dzisiejsza impreza ma sens.
- To teraz przejdźmy do muzyki. Niezbyt często gracie pod szyldem Shakin' Dudi?
- Od niepamiętnych czasów zagraliśmy pierwszy koncert biletowany. To jest naprawdę trudny koncert, szczególnie dla organizatora. I jak można było zaobserwować nie było wpadki. To już jest fajne. Koncerty biletowane są trudne, ale mają to do siebie, że są fajne, bo ludzie jak już kupią bilet, to wiedzą po co idą. Idą na koncert konkretnego artysty, a nie na muzykę dodaną do piwa czy kiełbachy. W takich koncertach muzyka jest podstawową rzeczą.
- Zagraliście dziś dość obszerny program.
- Jeśli chodzi o repertuar, to było to połączenie czegoś co udało nam się zrobić 25 lat temu, z nową płytą. Jesteśmy w obrębie "Złotej płyty" i jej kontynuacji - "Złota płyta ciąg dalszy".
Ten zamojski koncert był zapoczątkowaniem obchodów 25-lecia Shakin' Dudi. Ciekawą rzeczą jest, że nie zaczynamy od Warszawy, a zaczynamy od Zamościa.
- Wspomniałeś o "Złotej płycie", powiedz, skąd takie tytuły- "złota" czy "platynowa".
- Jak nagrywaliśmy przed wielu laty pierwszą płytę, to padł pomysł żeby nazwać ją złotą, bo jak po latach będą grali w radio z niej piosenki, to będą zapowiadać utwór Shakin' Dudi ze "Złotej płyty". Brzmi nieźle. Ta płyta rzeczywiście stała się "złotą", a nawet kilkukrotnie złotą, bo jej nakład osiągnął chyba ze 300 tys. egzemplarzy. Później była "Platynowa płyta", platynową się nie stała, ale nie było tak źle, bo kilkanaście tysięcy jej sprzedałem jako niezależny wydawca. W następnej kolejności była "Płyta roku", ona tam żadną płytą roku nie była. Przeszła bez echa, nikt nie był zainteresowany graniem neo swinga. W ogóle nikt tego nie kumał, po co to. Teraz gdzieś ostatnio moja żona usłyszała w radiowej jedynce, że maryla Rodowicz zafascynowana jest neo swingiem. A myśmy to już grali wiele lat temu. Potem wróciliśmy do tego co robiliśmy na początku i dlatego ostatnia płyta nosi nazwę "Złota płyta ciąg dalszy". Ale to nie jest przypadek. Po 25 latach nie możemy grać prześmiewnie, bo wiadomo, że na początku Shakin' Dudi to był happening muzyczny. Mi już nie wypada grać prostacko. Żeby nikt nam nie zarzucał, że idziemy na jakąś łatwiznę. Kiedyś się trochę wstydziłem tego co gram z Shakin' Dudi, a teraz już nie, łączę tę muzykę z bluesem.
- Chyba nie ma się co wstydzić muzyki granej na żywo?
- Zawsze gram na żywo. To jest podstawa. Gdyby publiczność zobaczyła na koncercie orkiestry symfonicznej, że muzycy nie grają, a muzyka leci z playbacku, to by się pewnie poobrażała. Ciekawi mnie dlaczego ludzie nie obrażają się na muzyków grających rock'n'rolla. Przecież to jest zwykłe oszustwo. Podobno w Chinach można dostać nawet dwa lata więzienia za tego typu "granie". Ja bym to samo zaproponował dla naszych muzykantów.
Myśmy dzisiaj grali na średniej aparaturze i zawierzyliśmy akustykowi. I było nas dobrze słychać, bo my gramy dyscyplinarnie i jest duże prawdopodobieństwo, że każdy akustyk jest w stanie dobrze nas nagłośnić.
- Wasz koncert, to prawdziwe show. Powiedz, czy pracujecie nad choreografią.
- Czasami o tym rozmawialiśmy, ale nie ustalamy schematów. To jest wynikiem naszego zachowania, naszych emocji. Jednak pewne elementy są przećwiczone, bo jak np. zagrać na fortepianie stojąc z drugiej strony, od tyłu i grać niejako na odwróconych klawiszach. Te rzeczy muszą być wytrenowane, wyuczone. Podobnie z grą Bartka na kontrabasie. Być może już niedługo będzie go brał na plecy, albo się na nim kładł.
My gramy rock'n'rolla i wiemy, że w takiej muzyce nie można stać, trzeba reagować. Oczywiście nie mogą to być schematy, musi być spontaniczność, wiele grypsów, ale wynikających z potrzeby chwili.
Koncert jest po to, żeby ludzie posłuchali melodii i zobaczyli, że każdą melodię można różnorako zagrać, czasem dodać jakichś smaczków, ale te dostrzegą tylko wtajemniczeni, ci co się znają na muzyce.
Na scenie musi być luz. U nas dochodzi jeszcze do tego wygląd. Nota bene teraz w Stanach wiele gwiazd muzyki pop ubiera się w podobne garnitury. U nas jest to cały czas kontynuacja.
- Czym teraz zechcesz zaskoczyć swoich fanów, czy będzie to blues, czy rock'n'roll?
- Teraz się przygotowuję do nagrania płyty bluesowej, właściwie pierwszej w całości nagranej po polsku. Jest to duże wyzwanie dla mnie, bo nie ukrywam, bluesa wolę śpiewać po angielsku. Darek napisał teksty, on umie dostrzec życie takim jakim jest, ale pisząc nie zwraca uwagi na głoski typu "sz" lub "cz" i ja musze później dostosowywać to do linii melodycznej. Dlatego dużo łatwiej jest śpiewać po angielsku, gdzie czegoś takiego nie ma.
Blues jest prostą muzyką, ale wydaje się, żem im prostsza muzyka, tym trudniej ją zaśpiewać. Co innego w Shakin' Dudi, tu można śpiewać jak leci, w bluesie już nie. Ale ja chce udowodnić, że blues jest piosenką.
- Czyli na przyszłorocznej Rawie wystąpisz z materiałem z nowej płyty?
- No jeszcze do końca nie wiem, ale niewykluczone.
Z Irkiem Dudkiem rozmawiał Waldemar Brzyski autor / źródło: wald dodano: 2008-12-19 przeczytano: 17238 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|