|
Andrzej Kędziora, czyli Morando 2008Zamojską Osobowością Roku 2008, w plebiscycie zorganizowanym przez zamojskie media i uczelnie wyższe, został Andrzej Kędziora, regionalista, dyrektor zamojskiego Archiwum Państwowego. Statuetkę "Morando 2008" otrzymał z rąk Marcina Zamoyskiego, prezydenta Zamościa.
Laureat jest autorem m.in. "Encyklopedii Zamościa" (2000 r.) i "Encyklopedii ludzi Zamościa" (2008). Od podstaw stworzył internetową galerię zdjęć archiwalnych - fotografie do niej zbiera od ranka do wieczora - z życia mieszkańców Zamojszczyzny.
Naszym Czytelnikom przybliżamy sylwetkę Andrzeja Kędziory, vel Morando, vel Florian.
Teresa Madej - Ludzie czy fakty - co Pana bardziej interesuje?
Andrzej Kędziora - Fakty dotyczące ludzi i ludzie będący bohaterami faktów.
Teresa Madej- Historia, która przeszła Pana wyobrażenia, a której Pan doświadczył podczas swojej pracy kronikarskiej/archiwistycznej?
Andrzej Kędziora -Takich nie historii, a drobnych historyjek spotyka się dziesiątki. Ostatnia z soboty. Próbuje w miarę regularnie przeszukiwać Polską Bibliotekę Internetową. Zawiera treść przeszło 30 tysięcy książek. Moi poprzednicy na polu regionalistyki nie wyobrażali sobie takiego komfortu siedzieć w fotelu i przeglądać, kiedy się to podoba, najbardziej unikalne książki. I oto przeczytałem, że jeden z uczonych z pocz. XIX w. niejaki Walenty Skorochód Majewski, językoznawca i starożytnik, pisząc przedpiastowskie dzieje Polski odkrył, że przed Krakiem (tak tym od Wandy,) w III wieku, królem Polski był Samos, który zasiadał na stolicy nazywającej się Samość, a którą, jak pisze z całą powagą, potem nazwano Zamościem. Bardziej uroczych andronów nie udało mi się dotąd przeczytać... Zamość pierwszą stolicą Polski. Jak to brzmi!!!
Teresa Madej - Zagadka historyczna, której nie udało się Panu rozwikłać/dokończyć/wyjaśnić?
Andrzej Kędziora - Już trochę poważniej. W jednej z bibliografii znalazłem informację o Andrzeju Pióro z Zamościa, który w 1819 r. przedstawił Warszawskiemu Towarzystwu Przyjaciół Nauk - "wykład o systematu Kopernika" i o "przyczynie obrotu" ziemi". Niestety, ten Rocznik akurat nie został zeskanowany, nie istnieje w Bibliotece Narodowej. Trzeba by szukać w innych bibliotekach, ale już nie wirtualnie... Zamojski pasjonat astronomii warty jest zachodu.
Teresa Madej - Ludzie rodzą się w czepku. Czy Pan urodził się z fiszką w ręku?
Andrzej Kędziora - Ładnie to brzmi, więc nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Teraz można powiedzieć z plikiem tekstowym pod palcami...
Teresa Madej - Czy zbudował Pan drzewo genealogiczne rodu Kędziorów?
Andrzej Kędziora - Budowanie swoich drzew genealogicznych traktuję trochę jako zabawę, na która szkoda mi czasu. Oczywiście interesują mnie ustalenia, czyjeś ustalenia genealogiczne, nie dla podziwianie rozległości, wnikliwości, jednak dla możliwości szybkiego znalezienia interesującej mnie ciekawej postaci. Jeśli oczywiście znalazłbym tam również nie tylko powiązania wewnątrzrodzinne, ale i czym poszczególni przodkowie zajmowali się. Życzyłbym sobie jak najwięcej takich tablic genealogicznych kilkudziesięciu rodzin zamojskich, takich, co to od przynajmniej 5 pokoleń zaznaczają swoją obecność w mieście. W skondensowanej formie zamieszczałbym je w encyklopedii.
Teresa Madej - Kogo lub czego dotyczyła Pana pierwsza notatka zapisana z myślą o Encyklopedii?
Andrzej Kędziora - To nie tak. - 18 października roku 19... wstałem z mocnym postanowieniem napisania i zacząłem wystukiwać pierwsze hasło do Encyklopedii, co odnotowałem złotymi zgłoskami, itp.. To wszystko jakoś tak ewoluowało. O takiej idei podzieliłem się ze śp. Marianem Siegieńczukiem, w poł. l. 80-tych. Wymyśliliśmy takie 32 stronicowe zeszyciki kolejnych tomików encyklopedii. Chociaż nie, mam w domu korespondencję, jeszcze kilka lat wcześniejszą. Z całą powagą zwróciłem się do Wydawnictwa Lubelskiego z propozycją takiej małej encyklopedii zamojskiej. Z całą powagą wydawnictwo poprosiło o próbki haseł. Po czym, na szczęście, grzecznie podziękowało...
Teresa Madej - Proszę o podanie własnej notki biograficznej - miejsce urodzenia, wykształcenie...
Andrzej Kędziora - Miejsce? Urodziłem się w miejscu, skąd wychodząc na dach, widać wieżę ratusza. Półtora roku później byłem już zamościaninem, i tak już ponad pół wieku. W dokumentach mam - magister bibliotekoznawstwa.
Teresa Madej - Jakie były początki pracy redakcyjnej? Dlaczego podpisywał się Pan "Outsider"?
Andrzej Kędziora - Jeszcze wcześniej, również w Tygodniku Zamojskim, przez kilka lat był "Florian", ale Pani jako osoba młoda tego nie pamięta... W zasadzie nie była to praca a współpraca. Pisałem sobie felietony co pewien czas. Połowę przetrwało by próbę czasu. Miałem tez krótki okres faktycznie pracy na pół etatu. Pisałem jakieś drobiazgi. Zajmowałem się ostatnią stroną, która wtedy skrzyła się od różnych ciekawostek, żartów, itp.
Teresa Madej - Jak ocenia Pana pracę środowisko polskich archiwistów?
Andrzej Kędziora - W środowisku archiwistów polskich jestem ciągle osobą nową, ósmy rok. Staram się jednak, aby kiedyś oprócz roli nadzorcy, "coś tam coś tam" jak to powiedziała w telewizji pewna Pani, pozostało po mnie. Jest galeria internetowa (na dzisiaj 450 tysięcy wyświetleń) będąca emanacją prowadzonej przeze mnie akcji budowania archiwalnego zbioru fotografii. Takowego w Archiwum wcześniej nie było. Takiej galerii też, żadne w Polsce Archiwum nie posiada. Docieram do osób, rodzin, namawiam przekonuję i jest efekt w postaci ponad 10 tys. zewidencjonowanych i w większości zeskanowanych zdjęć. Tłumaczę, że tylko tu przetrwają na zawsze (jak by to "na zawsze" nie rozumieć). Wiem, że oglądanie tych zdjęć daje wielka frajdę ludziom, także ludziom starszym, którzy są coraz bliżej do internetu. Nie ma większej radości niż przyjście do pracy w sobotę czy niedzielę i skanowanie nowo pozyskanej garści zdjęć. Jest też "Archiwariusz Zamojski". W tej chwili przygotowuje ósmy tom. Mam kilka innych pomysłów na wydawnictwa samodzielne powstałe w oparciu o skromny w końcu zasób zamojskiego Archiwum. Jeśli w tym miejscu zaapeluję - nie będzie miała Pani nic przeciwko temu - Szanowni Państwo przynoście nie tylko zdjęcia, ale wszelkie szpargały. To wszystko to takie szkiełka do mozaiki, jaką jest historia Zamościa (z tą mozaiką i szkiełkami to nie moje, to Wańkowicza).
Teresa Madej - Po kim odziedziczył Pan cechy brata zakonnego (benedyktyna) sprzyjające pracy kronikarza regionu?
Andrzej Kędziora - Po pierwsze nie regionu, lecz Zamościa. Po drugie - może faktycznie, jeden w poprzednim życiu był motylkiem, inny benedyktynem.
Teresa Madej - Czy jest Pan indywidualistą? Zarzucano Panu wydanie Encyklopedii Zamościa w pojedynkę. Czy nie można było tego zrobić przy udziale kilku kompetentnych osób?
Andrzej Kędziora - Można, ale gdy do jakiegoś celu zmierza się w konkretnym wymiarze czasowym, "Zróbmy w dwa, lub trzy lata encyklopedię". Dla mnie zbieranie faktów do encyklopedii to taki sposób na życie, rodzaj przyjemności, więc już chyba swoiste skrzywienie psychiczne, takie na zawsze. Tak, jestem indywidualistą, po prostu mam pewną wizję takiej encyklopedii, do której zamiast przekonywać współpracowników, wolę realizować w pojedynkę, oczywiście nie zamykając się na sugestie, podpowiedzi itp..
Teresa Madej - Czy nosi się Pan z zamiarem napisania książki historycznej o Zamościu? Ma Pan ku temu najlepsze warunki. Coś w rodzaju "Kaktusy z Zielonej ulicy" lub "Historia złotej ciżemki"?
Andrzej Kędziora - Gdzieś tam czasem myślałem. To już chyba w następnym życiu. Zresztą nie bardzo bym się nadawał, zbyt taką książkę faszerowałbym faktami no i przestała by być strawna.
Teresa Madej - Honorowy tytuł zobowiązuje - proszę powiedzieć o planach na najbliższe lata.
Andrzej Kędziora - Encyklopedia, encyklopedia, encyklopedia, może druk kalendarium zamojskiego do którego mam przeszło 3 tysiące dat...
Teresa Madej - Proszę powiedzieć o czym marzy Morando XXI wieku?
Andrzej Kędziora - Pożyć sobie jeszcze z ćwierć wieku bez sklerozy, w miarę dobrej kondycji fizycznej. Po co? - odpowiedź wyżej.
Teresa Madej - Gdyby miał Pan możliwość użycia wehikułu czasu, to do którego wieku by się Pan przeniósł?
Andrzej Kędziora - Przenieść - nie, ale chętnie bym wpadał do każdego (to, gdy chodzi o czas, miejsce - wyłącznie Zamość), chociażby wyjaśnić te liczne zagadki niedopowiedzenia z braku źródeł w dziejach miasta.
Teresa Madej - Pana zdaniem, zdaniem "Outsidera" czego brakuje nam w Zamościu?
Andrzej Kędziora - Historycznie rzecz biorąc, oprócz cudownego Starego Miasta i Nowego Miasta, takiego zwykłego miasta. Iść wieczorem od przejazdu kolejowego, może od domu kultury i mijać zwartą zabudowę, z wystawami, sklepami, przechodniami itp. a nie przemykać się kilkaset metrów bez żywej duszy. To samo w mniejszym stopniu z ul. Piłsudskiego. Trochę też brakuje takich zaułeczków, nierówności. U nas jest nasza wspaniała starówka, luźnawe przedmieścia i osiedla z blokami. Z zazdrością obserwuję księdza Mateusza - Żmijewskiego, przemykającego na rowerku po Sandomierzu i nie bardzo widzę nakręcenie - rewelacyjnie promującego miasto - takiego serialu w Zamościu. Może jestem człowiekiem słabej wiary.
Teresa Madej - Gratuluję wyróżnienia i pięknie dziękuję za rozmowę.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2009-02-03 przeczytano: 15282 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|