|
Beatlemania i Namysłowiacy"The Beatles Symfonicznie" - Koncert z okazji Dnia Kobiet, w wykonaniu Zespołu Żuki i Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego, dyrygowany przez Marka Czekałę i Tadeusza Wicherka, przechodzi do historii Zamościa z kilku powodów. Po pierwsze udowadnia, że świat nadal kocha czterech "cudownych" chłopców z Liverpoolu. Po drugie, że piosenek zespołu "The Beatles" w jednym czasie mogą słuchać przedstawiciele trzech pokoleń. I po kolejne, że fenomenalna muzyka potrafi wypełnić, na dwóch koncertach z rzędu, największą salę widowiskową w mieście, do ostatniego miejsca.
Jak bardzo świat tęskni za Beatlesami, idolami naszej młodości, ekscentrycznymi muzykami, można się było przekonać 6 marca w Zamojskim Domu Kultury. Mimo, że od rozpadu zespołu mija czterdzieści lat, fenomen, jakim niewątpliwie byli "The Beatles", nie przestaje interesować fanów na całym świecie.
"Chłopcy z Liverpoolu" koncertu w Zamościu nie dali, nie odwiedzili również Polski z uwagi na zbyt krótki okres funkcjonowania zespołu. Ich nieśmiertelne utwory oraz sława dotarła do każdego zakątka Ziemi, ponieważ zespół wstrząsnął całym muzycznym światem. "The Beatles" dokonali rzeczy niebywałej w muzyce rockowej i popkulturze, na kolana rzucili Europę i Amerykę.
Jak się okazuje Beatlemania trwa na dobre! Także w Zamościu. Tadeusz Wicherek, dyrektor artystyczny i dyrygent Orkiestry Symfonicznej im. K. Namysłowskiego postanowił paniom, także panom, przypomnieć te zawsze młode przeboje.
Oto przebieg Koncertu, który otworzyła uwertura w wykonaniu "Namysłowiaków".
- Witam Państwa! Cieszę się, ze jesteście w tak wspaniałym komplecie, wspaniałych nastrojach. Okazja jest słuszna - wszystkim paniom, w imieniu Orkiestry, życzę wszystkiego najlepszego! - witał zgromadzoną publiczność, rozpromieniony dyrygent, Tadeusz Wicherek. Odpowiedziały oklaski.
- Nasz "mały prezencik" w postaci muzycznej pocztówki z lat ubiegłych, w wykonaniu: Piotra Salabera - znakomitego kompozytora, dyrygenta i pianisty i Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego z Zamościa. W tym radosnym tonie Wicherek utrzymał dalszą cześć wypowiedzi - na scenie sami ulubieńcy... zawiesił głos i dodał - teraz oklaski! Odpowiedziała burza oklasków.
- Zaprosiłem do tego programu mojego kolegę ze szkoły. Z Markiem Czekałą chodziliśmy do liceum. To wysoki, wspaniały mężczyzna, kochały się w nim wszystkie dziewczyny, zawsze był "czarny".
Pozostał wierny tej muzyce. Zawsze - pamiętam to jak dziś - grał wspaniale na skrzypcach. Aktualnie jest koncertmistrzem Orkiestry w Filharmonii w Bydgoszczy. Chodził też z gitarą, wspaniale komponował i śpiewał. Robił furorę. Wszystkie utwory, które Państwo usłyszycie, zostały zaranżowane przez Marka Czekałę.
- Emocji, wrażeń z pewnością dzisiejszego wieczoru państwu nie zabraknie - takie gwarancje dawał Marek Czekała. Będzie obowiązywać zasada: minimum słów, maximum muzyki.
Kontynuujemy koncert, brakuje zespołu? - zapraszam Zespół "Żuki". Oklaski świadczyły o dużych nadziejach publiczności na dobrą rozrywkę.
Na scenie czterej panowie, rodem z Bydgoszczy, w niezmienionym od początku składzie: Piotr Andrzejewski (gitara, wokal), Adam Staniszewski (gitara, wokal), Marek Posieczek (gitara basowa, wokal), Jerzy Bołka (perkusja).
"Wyobraź sobie, że nie ma państw - to naprawdę proste.
Nie ma po co zabijać, ani umierać, nie ma też żadnej religii.
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie żyją w pokoju.
Wyobraź sobie, że nie ma własności, ciekawe, czy potrafisz?
Nie ma chciwości oraz głodu, a wszyscy są sobie braćmi!
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie dzielą ze sobą świat!
Możesz mnie nazwać marzycielem, ale nie jestem jedyny.
Mam nadzieję, ze któregoś dnia dołączysz do nas,
A świat będzie żył w jedności!"
- Świat w jedności, ludzie żyją w pokoju, wszyscy są braćmi - nie, to tylko wyobraźnia Johna Lennona - "Imagine" z roku 1971 - tak zapowiedział kultowy utwór Marek Czekała.
Zespół "Żuki" rozpoczął koncert od utworu, który skomponował Jonh Lennon, już po rozwiązaniu zespołu "The Beatles". Piękny utwór, subtelnie wykonany.
I przenieśliśmy się w czasie - druga płyta zespołu "With The Beatles"; rok 1963 - "All my loving". Następnie Marek Czekała zaproponował "A Hard Dey's Night", to trzeci album grupy - rok 1964, i "Help" - piąty album, rok 1965.
"Help" - jak niektórzy twierdzą, to wołanie o pomoc spowodowane wielką sławą zespołu. Sława była tak ogromna, że doczekała się swojej nazwy - "Beatlemania". Polegało to na tym - wyjaśniał Marek Czekała, że ludzie szaleli na koncertach, stali, klaskali, do tego stopnia, że zagłuszali muzykę. W związku z tym, zespół "The Beatles" zaprzestał koncertowania. Ostatni koncert odbył się w 1966 r., a później były już tylko nagrania studyjne.
- Dzisiaj też, liczymy na Państwa "Beatlemanię"- wyraził życzenie dobrej zabawy, dyrygent i kompozytor, Marek Czekała.
Pierwsze dwa utwory nostalgiczne, znakomite do słuchania. Kolejny doprowadził do stanu wrzenia zamojską publiczność.
- Nie zawiedliście nas Państwo. Jesteście rewelacyjni - podkreślił Marek Czekała. Podczas tego koncertu dozwolone są ekscesy, możecie Państwo ściągać marynarki, kręcić nimi nad głowami. Można ściągać inne części garderoby, ma być wesoło.
- I kolejne dwa utwory zapowiadał dyrygent Czekała - pierwszy z roku 1969r. "Love me do"; kompozycja druga - Georga Harrisona z tego samego roku - "Heres comes sun", z płyty "Abbey Road". Grają dla Państwa "Żuki" i Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego pod moją dyrekcją.
Publiczność rewelacyjnie wychwyciła małą prowokacje w zapowiedzi - oklaski i wrzaski. Tak witano "chłopców z Liverpoolu" na wszystkich koncertach. Okazałe wykonanie, trudno jest określić co jest piękniejsze, muzyka czy śpiew.
- W programie kolejny utwór Georga Harrisona, ale wcześniej gratka dla koneserów - jak zapowiada Marek Czekała - "Eleanor Rigby" z płyty "Revolver", rok 1966 i pewna nowość, zespół rockowy nagrywa piosenkę i nie wykorzystuje perkusji, ani gitar, tylko dwa głosy i instrumenty smyczkowe. Wykonanie utworu urzeka, to najpiękniejsza romantyczna melodia. Brzmi jak wyznanie miłosne, a smyczki są tu niezastąpione. Publiczność wie jak zareagować. Autentyczne piski jakie odezwały się w ZDK, przywołują obrazy z koncertów zespołu "The Beatles". Za chwilę wysłuchaliśmy jeszcze utworu "Something".
- I kolejna niespodzianka wieczoru, czyli wykonanie utworu innej legendy rock'a, grupy brytyjskiej "Led Zeppelin". Członkowie obu tych grup bardzo się ze sobą przyjaźnili - relacjonował Marek Czekała. George Harrison zaproponował napisanie ballady. Powstał "The rain song", gdzie wykorzystano dwa pierwsze akordy z utworu "Something".
- Usiądźcie Państwo wygodnie - zalecał Czekała, za chwilę spadnie na was "deszcz pięknej muzyki". "Deszcz" nastrojowej muzyki, "deszcz" gorących oklasków. Z repertuaru "Led Zeppelin" zagrano i wyśpiewano jeszcze "Kashmir".
Kolejny utwór zagrany pod batutą Tadeusza Wicherka to "Let it be". Kiedy nagranie pojawiło się na rynku, "The Beatles" byli częścią historii. Następnie wysłuchaliśmy "Sgt. Pepper's", "The long" i "Golden Slumbers". Cudownie nostalgicznie, niepowtarzalne klimaty i emocje.
I największy, najczęściej wykonywany utwór "The Beatles" - "Yesterday". Czuliśmy nasze i sąsiadów serca, rozpalone do czerwoności. Publiczność szalała. Podobny odbiór przy prawdziwym hymnie tamtych czasów - "All you need is love". Adam Staniszewski z Zespołu "Żuki" dziękuje publiczności za cudowne przyjęcie, Orkiestrze za fantastyczną grę.
Jak zauważył Marek Czekała - Adam zdradził tajemnicę, to już koniec koncertu. Zanim to jednak nastąpiło, z okazji Dnia Kobiet poznaliśmy inną tajemnicę - "Jak kochają mężczyźni wg Marka Czekały".
"Dwudziestoletni mężczyzna kocha wszystkie kobiety, trzydziestoletni kocha już tylko tę jedną, a czterdziestoletni - znów kocha wszystkie kobiety, z wyjątkiem tej jednej. Drodzy Państwo, ja wiem o tym, że są wyjątki, są mężczyźni, którzy całe życie kochają tylko... wszystkie kobiety". Zręczny dowcip niesamowicie rozbawił wszystkich do łez.
Znakomity artysta muzyk serdecznie dziękował za wspaniałą atmosferę, żegnając się, wyraził życzenie na rychłe spotkanie. Wykonawcy żegnali się piosenką "She loves you". Ten utwór nucili wszyscy, najpierw: "She loves me yeh, yeh, yeh...", by za chwilę wykrzyczeć - Jeszcze, jeszcze, jeszcze! - wstając z krzeseł.
I na bis - "Hey Jude", a kiedy było jeszcze za mało "Beatlemani", "Żuki" zaśpiewali po raz kolejny "Stg. Pepper's".
* * *
Mam prośbę - przekrzyczał prawie czterysta gardeł Tadeusz Wicherek. Przyjdźcie na następny koncert! Podobna reakcja publiczności - oklaski, okrzyki na przemian.
- Następny koncert 2 kwietnia, o godzinie 21.20. Będzie to transmisja bezpośrednia z jednego z kościołów w Zamościu. Koncert nosi tytuł "Artyści Janowi Pawłowi II w hołdzie". Będzie Staszek Soyka, będzie Włodzimierz Korcz i parę dużych nazwisk. Odbędzie się także promocja płyty, którą nagraliśmy w ubiegłym tygodniu - informował i zapraszał dyrygent.
- Jedna uwaga, kościół jest duży, wielu z nas się zmieści, ale należy pamiętać, że o godz. 21.00 drzwi kościoła zostaną zamknięte, choć koncert rozpocznie się o 21.20.
Tadeusz Wicherek serdecznie zapraszał i serdecznie dziękował za piękne przyjęcie koncertu.
* * *
Beatlemania, czyli szaleństwo piątkowego wieczoru było możliwe dzięki muzykom Orkiestry Symfonicznej im. K. Namysłowskiego, członkom Zespołu "Żuki", który powstał jako zespół trybutowy (w hołdzie) i przyjął polską nazwę The Beatles. Wierność interpretacji z oryginałami, naturalność wykonawców, a przede wszystkim spontaniczna radość promieniująca za sceny. Muzyczny żywioł na scenie, niesamowita atmosfera na widowni. Moc pozytywnej energii u wykonawców i publiczności.
"Beatlemania story - ile to już lat?" - śpiewa Irena Jarocka. Każdy, kto wysłuchał wzruszającego koncertu "The Beatles Symfonicznie" doskonale wie, dlaczego ta muzyka stała się nieśmiertelna. autor / źródło: Tresa Madej dodano: 2009-03-10 przeczytano: 18326 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|