|
Niedokończona pieśń o Lwowie O Lwowie nie można mówić i pisać bez emocji, czasem nawet dusza łka. To miasto pod Wysokim Zamkiem bezpowrotnie utracone za sprawą "linijki Stalina". Lwów przed wojną, to jedno z piękniejszych miast polskich, centrum kulturowe i religijne, miasto zawsze wierne Polsce.
Słynął Lwów z przywiązania do tradycji, otwartości i gościnności, a przy tym z niepowtarzalnego, sobie tylko właściwego humoru. Łagodność połączona z prawdziwym temperamentem, bystrość spojrzenia na świat i wrodzona pełna uroku czupurność, przywiązanie do swego miasta i głęboki patriotyzm - wszystko to w opinii całego kraju zawsze cechowało polskich "lwowskich rodaków".
Lwowskie śluby króla Jana Kazimierza (1656) utrwaliły się w tradycji narodowej nie tylko jako fakt historyczny, ale jako symbol uznania i potwierdzenie praw ludu, a heroiczna obrona Lwowa u progu niepodległości (1918) przeszła w mit i narodowa legendę.
Nie dziwi więc fakt, że odwiedzający Lwów Polacy pierwsze kroki kierują na Cmentarz Orląt Lwowskich. Tam spoczywają niedorośli chłopcy, o których pisał Kornel Makuszyński - "wy, najwspanialsi żołnierze Rzeczypospolitej!" i dziewczęta, "które ucałowała tylko matka i śmierć".
Lwów był także miastem o "rozśpiewanej ulicy". Słynne były piosenki przedmieść lwowskich o oryginalnym kolorycie i humorze w wykonaniu batiarów lwowskich.
Dla wielu, szczególnie starszych osób słowo Lwów to bardzo tęskna nuta, chwytająca za serce, przenikająca do głębi, tak głęboko, że trudno to uczucie nazwać i opisać.
To miasto pozostaje ciągle żywe w naszej pamięci i ciągle dla nas ważne, chociaż, by złożyć mu wizytę potrzebny jest paszport.
Niejednokrotnie przychodzi żyć daleko od Lwowa, ale gdzie byś nie był, zawsze żyjesz myślą o Lwowie, by zapalać serce dziwną niepojętą radością z powodu jakiegoś magicznego z nim kontaktu.
Głębokie relacje ze Lwowem niosą odczucie niemalże podobne do szczęścia, rodzącego się w kontaktach z osoba kochaną. Choć szaty Lwowa często są smutne i stare, jego elegijne piękno jest tak czarujące i silne, że nie zakochać się w tym bajecznym mieście po prostu nie można - tak bardzo się chce podarować mu pocałunek swego serca.
A Lwów wówczas odwdzięczy się stokrotnie, napełni twą duszę takimi skarbami, po które z pewnością ludzie przychodzą na ten świat.
I jeśli już zakochałeś się we Lwowie, to w żaden sposób nie pozbędziesz się jego czarów i już zawsze będzie to twój duchowy skarb.
Lwów to miasto, przed którym nie uciekniesz, za każdym razem odczuwasz słodką słabość i wyrzuty sumienia syna marnotrawnego, kiedy wciąż i wciąż do niego powracasz myślami, słowem, fizycznie.
Kończę już, muszę biec, tam gdzieś śpiewają lwowskie batiary, gdzie?... na Łyczakowie? Nie, w Zamojskim Domu Kultury - śpiewają o Jurku Bitschanie!
Znacie to? Nie? To posłuchajcie!!
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2006-11-21 przeczytano: 3638 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|