www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 25 kwietnia 2024, w 116 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marka, Jarosława, Erwiny, Kaliksta.
Kwietniowe przysłowia: Grzmot w kwietniu dobra nowina, już szron liści nie pościna. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Chytry co najmniej dwa razy traci, czyli fanaberie państwa R.

Na samym wstępie zaznaczę, że na temat, który poruszam w dzisiejszym felietonie, chciałem dopisać kilka zdań już tydzień temu. Powstrzymał mnie przed tym redaktor naczelny; może i słusznie, bo przez te parę dni mogłem sprawę gruntowniej przemyśleć. Nie zmienia to jednak faktu, że wydźwięk mych dzisiejszych słów będzie podobny. W minionym tygodni kibice tenisa ziemnego w Polsce emocjonowali się kobiecym turniejem Suzuki Warsaw Open. Pod względem miejsc zajmowanych w rankingu przez zawodniczki biorące udział w zawodach, jego obsada była trochę słabsza, niż podczas poprzednich edycji. Absolutnie nie mogę się jednak zgodzić, że dowodem słabszego poziomu jest osoba zwyciężczyni - Rumunki Alexandry Dulgheru, zajmującej przed startem 201. miejsce na listach WTA. Grała ona bowiem wyśmienicie, a swój kunszt pokazała zwłaszcza w półfinale przeciw Danieli Hantuchovej i w finale z Aloną Bondarenko. Jestem przekonany, że jeśli Rumunkę będą omijać poważniejsze kontuzje, to ma ona wkrótce szansę dołączyć do światowej czołówki.

Ale to nie historyczny triumf Dulgheru był głównym tematem rozmów na kortach stołecznej Legii, a spór pomiędzy dyrektorem turnieju Stefanem Makarczykiem i rodziną Radwańskich. Poszło o to, że kilka miesięcy temu Makarczyk umówił się z Radwańskimi, że Agnieszce zostanie wypłacone tzw. startowe za jej grę w Warszawie. Mówiąc dokładniej - po prostu pieniądze za samo wyjście na kort, nawet jeśli przegrałaby w pierwszej rundzie. Później jednak wynikły różne niedobre dla turnieju sprawy. W ramach radykalnego cięcia kosztów trzeba było go przenieść z Warszawianki na Legię. Do tego w ostatniej chwili miasto dołożyło się do organizacji imprezy, której budżet do tej pory de facto dopięty nie został. Takie są fakty, z którymi nawet Radwańscy nie dyskutują. W obliczu zaistniałej sytuacji Makarczyk powiedział więc, że startowego nie będzie. Tego jednak już zdzierżyć nie mogli, zwłaszcza gdy dowiedzieli się, że w zawodach wystartuje wspomniana Hantuchova oraz słynna Maria Szarapowa. Wydedukowali, że te zawodniczki startowe dostać musiały, wobec czego Agnieszka wycofała się z turnieju, jako wymówkę wykorzystując lekki uraz, jakiego nabawiła się startując w Madrycie. Piszę "lekki" specjalnie, gdyż wszyscy mogli zobaczyć, jak "Isia" w ubiegły poniedziałek ładuje cement do betoniarki, biorąc udział w akcji charytatywnej. Skoro mogła przez godzinę pracować na budowie, to mogła też odbijać piłkę na korcie. Nikt mi nie wmówi, że światowa federacja tenisowa wymaga pod groźbą kar od swych członków prac budowlanych. Poza tym Makarczyk ujawnił maila, w którym Robert Radwański wyraźnie napisał "Pamiętaj że w każdej chwili możemy zgłosić medical", a zatem wcale nie było tak, że Agnieszka grać nie mogła.

Nie wiem czy Hantuchova z Szarapową dostały startowe. W przypadku tej drugiej jestem nawet skłonny uwierzyć, że nie, bo Rosjanka ma za sobą 9 miesięcy przerwy w grze i turniej w Warszawie był dla niej dobrą okazją do powrotu z czysto sportowego punktu widzenia. Poza tym bądźmy sprawiedliwi - "Isia" nie osiągnęła nawet połowy tego, co Słowaczka lub Rosjanka. Ta pierwsza była już piąta w rankingu WTA, a do tego ma na swym koncie dwa zwycięstwa w słynnym turnieju w Indian Wells. Pomijam już jej liczne sukcesy w deblu i mikście z tytułami wielkoszlemowymi włącznie. O sukcesach Szarapowej wiedzą nawet ci, którzy tenisem interesują się od święta. Radwańska póki co ma na swym koncie cztery triumfy turniejowe, z tego żadnego w zawodach z najwyższej półki. Nie zamierzam jednakże być obrońcą Stefana Makarczyka, choć ludzie interesujący się tenisem wiedzą ile trudu kosztowało organizatorów doprowadzenie Suzuki Warsaw Open w ogóle do skutku.

Przykro o tym mówić, ale Agnieszka Radwańska okazuje się być zawodniczką wprawdzie ogromnie utalentowaną, lecz także dość chciwą. Kompletnie nie przekonują mnie argumenty jej ojca, że sport to biznes, a Agnieszka za sukcesy ma prawo oczekiwać specjalnych profitów. Przede wszystkim dlatego, że właśnie od przyznania "dzikich kart" "Isi" i jej siostrze Uli przed trzema laty na J&S Cup zaczęły się ich kariery w profesjonalnym tenisie. Gdyby nie ten turniej - byłoby im na pewno dużo trudniej. Po drugie - za zwycięstwo w Suzuki Warsaw Open było do zgarnięcia 98 500 dolarów, a każda zawodniczka, która odpadła w pierwszej rundzie, otrzymała 4 300 dolarów. Jakby mi ktoś zaoferował takie pieniądze za mecz nawet bez względu na wynik, to przyjąłbym te warunki bez najmniejszego wahania. W dodatku, jak już stwierdzono, tegoroczna obsada była słabsza niż zwykle, a więc Radwańska miałaby spore szanse na niezły zarobek. Wszystko jest o tyle dziwniejsze, że jeszcze nie tak dawno "Isia" narzekała na nowy regulamin WTA, który ograniczył możliwości startów zawodniczek z pierwszej "dziesiątki" rankingu z końca ubiegłego roku do imprez najwyższej rangi, w których wygrywać jest znacznie trudniej. Skoro więc teraz nie skorzystała z możliwości gry, to chyba jednak niezbyt jej na graniu zależy. Po trzecie - przed rokiem w tygodniu bezpośrednio przed Roland Garros Agnieszka wygrała turniej w Stambule. Na skutek swej warszawskiej absencji straciła te punkty, a więc jej sytuacja w rankingu wygląda jeszcze gorzej. Podsumowując - Agnieszka Radwańska nie ma:

1.Pieniędzy, które były do zarobienia na Suzuki Warsaw Open.
2.Punktów, które mogła zdobyć w Warszawie i tym samym obronić "oczka" zdobyte rok temu w Turcji, lub nawet powiększyć ich liczbę, bo zawody w stolicy Polski były wyższej rangi.
3.W dalszym ciągu - sponsora.

To ostatnie, w odniesieniu do sytuacji z zeszłego tygodnia, na pewno nie jest pomocne. Gdybym był potencjalnym dobroczyńcą, biorącym poważnie pod uwagę wspieranie Agnieszki, to zniechęciłbym się do tego pomysłu. Nie rezygnuje bowiem ze startu ktoś, komu zależy na pozyskaniu sponsora i kto chciałby z owym sponsorem rzeczywiście współpracować.

Roger Federer nigdy nie zrezygnował ze startu w turnieju w Bazylei, choć nie odbywa się on w dogodnym dla niego terminie, a startowego nigdy tam nie otrzymał. Rafael Nadal podobnie odnosi się do zawodów w Barcelonie. Obaj nie mówią, że mają dostawać kasę za nic, bo "ten sport to biznes" i nie robią cyrków niczym Radwańscy, by jak twierdzą - "pokazać mechanizm, wytłumaczyć, jak to wszystko działa". Największy turniej tenisowy w kraju jest szczególnym wydarzeniem również dla mniejszych ośrodków, gdzie organizuje się niewielkie zawody, w których szlify zdobywają najmłodsi adepci "białego sportu". Kiedyś na kortach w Zamościu grały także siostry Radwańskie, wtedy jeszcze kompletnie nieznane szerszej widowni. Udział w firmowej imprezie krajowej jest więc też wyrazem szacunku wobec tych wszystkich, którzy swoją pracą pomogli rodzimym zawodnikom w obecnym osiąganiu sukcesów.

I jeszcze jedno: mam ogólne wrażenie, że Robert Radwański po prostu marzył o synu, który byłby bokserem i zarabiałby za każdorazowe wyjście na ring. Świadczy o tym nie tylko postawa papy w ubiegłym tygodniu i wyjątkowo nieporadne szukanie przezeń sponsora, ale także podczas samych meczów jego córek, gdy w wulgarny sposób obraża ich przeciwniczki. Na pewno jest to pomocne zarówno dla Agnieszki, jak i dla Urszuli. Obawiam się poważnie o ich kariery, bo mam za dużo przykładów na szkodliwość prowadzenia tenisistek przez swoich ojców, że wspomnę tylko Jelenę Dokić, Mary Pierce czy Jennifer Capriati. Z drugiej strony jeszcze nie tak dawno fochy stroiła Marta Domachowska. Wyrosła z nich jednak, a i jej rodzina uznała w końcu, że będzie lepiej Marcie po prostu pomagać, a nie nią sterować. W efekcie nasza najlepsza niegdyś tenisistka stopniowo zaczyna wracać do swojej dawnej formy. Mam tylko nadzieję, że jeśli ponownie będzie ona naszą rakietą numer jeden, to nie dlatego, że siostry Radwańskie znacząco obniżą swoje loty.


autor / źródło: Robert Marchwiany
dodano: 2009-05-29 przeczytano: 2818 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet