|
TSA zagrało w Zamościu w 25. rocznicę pamiętnego koncertu!13 grudnia 2006 roku - w 25 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego - w Zamościu wystąpił zespół TSA.
Na uwagę zasługuje fakt, że ten sam zespół zagrał w Zamościu dokładnie 25 lat temu, w dniu wprowadzenia stanu wojennego. Był to jedyny koncert rockowy, jaki się odbył w Polsce tego pamiętnego dnia. Wszystkie pozostałe imprezy tego typu zostały odwołane. W Zamościu milicja bojąc się rozruchów - jakie mogły powstać ze strony licznie zgromadzonej pod budynkiem Wojewódzkiego Domu Kultury młodzieży - nakazała zespołowi grać. Koncert odbył się w asyście ZOMO.
Po 25 latach ten sam zespół, w niezmienionym składzie zagrał koncert w tym samym mieście, w tej samej sali, co więcej witany przez tego samego dyrektora!
Jeśli mamy szukać kolejnych podobieństw to można dodać, że zamojski koncert TSA sprzed 25 lat był ostatnim ich występem w 1981. Podobnie ten, jest ostatnim w roku 2006. Obaj gitarzyści muszą poddać się rehabilitacji. Pewnie niewiele osób wie, że Andrzej Nowak grał ze skręconą nogą...
Nie ma co ukrywać - byliśmy świadkami wielkiego wydarzenia kulturalnego.
Dzięki paru "zakręconym" ludziom, którzy włożyli wiele serca w przygotowania i organizację, potrafili pozyskać sponsorów - w koncercie uczestniczyło ponad 450 mieszkańców Zamościa i okolic.
Co więcej uczestniczyło za darmo. Tu wielki ukłon w stronę sponsorów, którymi byli: Zamojska Korporacja Energetyczna, Linia Hutniczo Szerokotorowa, Agtel, Energozam, Zelkon i Atex. Organizacją koncertu zajęło się CSiR Energetyk w Krasnobrodzie.
To prawda, że nie wszyscy mogli uczestniczyć w imprezie - ze względu na olbrzymie zainteresowanie i jednocześnie ograniczoną pojemność sali wprowadzono specjalne zaproszenia - jednak wszyscy ci, którzy przyszli pod ZDK - nawet bez wejściówek - zostali na salę wpuszczeni!
Na scenę zespół zaprosił doskonale znany w Zamościu "Lolek" - Leonard Marczuk, który wystąpił w przebraniu ORMOwca. Młodszym czytelnikom wyjaśniamy, że skrót ORMO - oznacza Ochotnicze Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Zażartował, że po 25 latach już się nie mieści w mundur.
A dalej to już wielka, prawie dwugodzinna uczta muzyczna w wykonaniu legendy polskiego hard rocka.
Zaczęli od "Chodzą ludzie". Utwór ten pochodzi z pierwszej płyty zespołu, uważanej przez wielu za najlepszą polską płytę koncertową.
Później był: "Ty, on, ja".
"...nie jesteś sam w krzyczącym tłumie ludzi, nie jesteś sam, słyszę twój głos, jest wielu nas, możemy się zrozumieć, nie jesteś sam - ty, on i ja..." - śpiewał pomimo choroby będący w doskonałej formie Marek Piekarczyk.
Ileż ten człowiek ma energii - 55 lat na karku, a na scenie zachowywał się jak młodzieniaszek.
Wraz z pierwszymi dźwiękami gitar miejsce pod sceną wypełniło się młodzieżą, która nie wyobraża sobie słuchania muzyki na siedząco.
W dalszej kolejności zespół zaserwował m.in. "Wpadkę", "Sabat czarownic", "Plan życia", "Mass media", "Aliena", "Kocicę", "Procedera", "Tratwę", "List", "Marsz wilków" - utwór skomponowany przez zespół do filmu "Akademia Pana Kleksa"...
Nie mogło oczywiście zabraknąć sztandarowego "51" z przepiękną, przejmującą solówką Nowaka. Pewnie nie wszyscy wiedzą co kryje się pod magiczną, tytułową liczbą 51.
Otóż zginął młody człowiek - z przedawkowania. W wieczornym wydaniu Dziennika Telewizyjnego była informacja, że Milicja Obywatelska, zatrzymała statek, na którego pokładzie znaleziono 51 kg narkotyków.
I tak oto powstał chyba najbardziej znany utwór TSA, ballada która niejednemu wycisnęła łzy z oczu.
"...idąc jesienną aleją szukam ciebie mój przyjacielu, odszedłeś bo byłeś słaby jak suchy liść..."
Pomimo tego, że koncert był elektryczny, zespół zagrał 3 utwory w wersji akustycznej. Były to: "Zwierzenia kontestatora", "Bez podtekstów" - czyli pieśń wolnych ludzi oraz rewelacyjnie zaaranżowany, utrzymany w stylu country "Manekin disco" z wokalnymi popisami Piekarczyka.
Na zakończenie podstawowego setu zagrali wydłużoną wersję "TSA rock".
Po trwających kilka minut owacjach zespół wyszedł i zagrał na bis "Heavy metal świat".
Ludzie widząc, że koncert dobiega końca, a zespół nie zagrał drugiego sztandarowego utworu - "Trzy zapałki" zaczęli dopominać się swego rzucając na scenę pudełka z zapałkami, oczywiście... trzema.
Zespół pozostał niewzruszony i po jednym bisie zszedł ze sceny. Oczywiście byli gotowi wyjść i zagrać! "Trzy zapałki" były przygotowane na deser. Niestety część widowni myśląc, że skoro zespół zagrał na bis i zszedł ze sceny to koncert się już skończył. Ludzie zaczęli opuszczać sale, zatem nie było sensu, aby zespół ponownie wychodził na scenie.
Szkoda...
Wiadomo - wszystko co dobre ma swój koniec, który w dodatku szybko nastaje. Pozostał wielki niedosyt... Ale wydaje mi się, że wynikający głownie z tego, że Zamość szerokim łukiem omija czołówka polskiego rocka. Tym większa chwała tym co przyczynili się do tego by TSA zagrało w Zamościu. Miejmy nadzieję, że coś w tej kwestii drgnie i nie będzie trzeba czekać kolejnych 25 lat na wielki koncert.
Wśród publiczności można było rozpoznać kilka pokoleń fanów rocka. Były dzieci niemające nawet 4 lat, byli też dorośli panowie, grubo po 50. Wszyscy bawili się doskonale. Reakcje większości były żywiołowe... Widziałem pana w garniturze - członka zarządu wielkiej firmy, który z rękami w górze skandował "TSA, TSA...". Dla takich chwil warto żyć...
Na koncercie bawił się również Dawid, który wygrał wejściówkę w konkursie organizowanym przez naszą redakcję. Przed 25 laty jego ojciec był na koncercie, teraz niestety nie mógł - pracuje w Norwegii. Oddajmy głos Dawidowi:
"...jak po szkole sprawdziłem pocztę i zobaczyłem w temacie wiadomości "RE: TSA"
to o mało co nie spadłem z krzesła, więc wrażenie ogromne, może mi pan wierzyć... Oczywiście, że słucham TSA, może się wydawać to śmieszne - co 15 letni gówniarz wie o TSA, i ich muzyce. Ja jednak wiem niemało... Kiedyś pamiętam jak mi ojciec mówił o TSA, wtedy słuchałem tych tytułów, myślałem sobie... jakieś "Trzy zapałki" co to za za przeproszeniem gówno... teraz wiem jaki głupi byłem. Teraz moi koledzy idą ze słuchawkami w uszach i słuchają jakiegoś hip hopu, a ja sobie słucham "kocicy" czy "trzech zapałek". Ogromnie się ciesze, że byłem na tym koncercie... Za kulisami, po koncercie od p. Marka Kapłona dostałem pałkę z podpisem (gram na perkusji), od wszystkich zresztą też mam autografy na "Czerwonym albumie" mojego starego... Koncert świetny, a TSA jest jak wino, im starsze tym lepsze "
Zamojski koncert - zagrany dla upamiętnienia wprowadzenia stanu wojennego - można uznać za wielki sukces. Licznie zgromadzona publiczność pokazała, że jest wielkie zapotrzebowanie na tego typu imprezy.
Nie czekajmy teraz kolejnych 25 lat z ponownym zaproszeniem, bo należy pamiętać, że TSA to już nie młodzieniaszki...
W kolejnym artykule przedstawię wrażenia 5 muzyków - będących główną atrakcją wieczoru - z zamojskiego koncertu...
Więcej zdjęć z koncertu w dziale .
autor / źródło: Waldemar Brzyski dodano: 2006-12-14 przeczytano: 4422 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|