www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w piątek, 22 listopada 2024, w 327 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marka, Cecylii, Filomeny.
Listopadowe przysłowia: W listopadzie grzmi, rolnik dobrze śpi. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home >


- - - - POLECAMY - - - -




Jedyny taki dyrygent - rozmowa z Tadeuszem Wicherkiem cz. II

Ma w swoim repertuarze opery, balety oraz bogaty zbiór utworów symfonicznych. Jedyny dyrygent zagraniczny, który koncertował z orkiestrą kostarykańską w Stanach Zjednoczonych. Tadeusz Wicherek jest dyrygentem Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego, po wygranym konkursie od marca 2007 roku.

Teresa Madej - Przyszedłeś z podaniem do dyrektora Teatru Wielkiego Jerzego Satanowskiego. Co było dalej?

Tadeusz Wicherek - Normalnie dzieje się tak, że podanie zostawia się w sekretariacie. Tymczasem pani wzięła podanie i powiedziała - niech pan chwileczkę zaczeka, ja przekażę dyrektorowi. A potem usłyszałem - niech pan wejdzie. Dyrektor Satanowski wziął podanie i przeczytał z uwagą, a napisałem całą stronę papieru. Podczas tego czytania, musiał się zastanawiać i powiedział - angażuję pana. Niech pan idzie do biblioteki muzycznej i weźmie partyturę "Wozzek" Albana Berga i przyjdzie jutro na próbę. To muzyka współczesna, ciężko się tego nauczyć w jedną noc. Uczyłem się intensywnie, mało spałem tej nocy. Rano byłem na próbie i już tego słuchałem, później się tego douczałem. Potem kazał mi przygotować fragmenty i dyrygowałem. To było na ostatnim roku studiów. Później zostałem w Teatrze jako asystent dyrygenta na etacie, już po studiach.



Teresa Madej - Równolegle z asystenturą wykładałeś na w Akademii Muzycznej.

Tadeusz Wicherek - Prowadziłem zespoły operowe na Wydziale Wokalnym i Małą Orkiestrę Symfoniczną. Graliśmy repertuar "duży", począwszy od Symfonii Brahmsa poprzez "Obrazki z wystawy". To były duże symfonie grane z dobrym składem muzyków. Wtedy jednym z wiolonczelistów tej orkiestry był Piotr Rubik.

Teresa Madej - Rok 1986 przynosi ci udział w Festiwalu w Niemczech.

Tadeusz Wicherek - Na Festiwal Jugendfestspieltreffen w Bayreuth pojechałem z Orkiestrą Kameralną Akademii Muzycznej. To są muzyczne warsztaty/spotkania młodzieży w Bayreuth przy Festiwalu Wagnerowskim. Gra się koncerty w okolicznych miejscowościach, a jak to w Niemczech, publiczność zawsze dopisuje. Miałem wówczas możliwość pójścia na spektakle festiwalowe. Żeby dostać bilet na Festiwal Wagnerowski to była ogromna kasa, a do tego wyjechać do Niemiec w czasie "komuny" i zapłacić w "twardej walucie" bilet - to było ciężko. Kupowaliśmy wejściówki, które nam załatwili organizatorzy naszego kursu, bo było dużo taniej. Natomiast wysłała nas Akademia Muzyczna i pokryła koszty przejazdu i pobytu.

Teresa Madej - Bardzo szybko przyszły laury. Jaki jest wymiar tej pierwszej nagrody?

Tadeusz Wicherek - Zostałem laureatem nagrody WOSPR III Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach. Najlepiej to porównać przez laureatów. Wcześniej laureatem był Jerzy Salwarowski, Tadeusz Wojciechowski, równolegle ze mną Michael Zilm - to jest jeden z najlepszych w tej chwili dyrygentów; także Claus Peter Flor z Niemiec, Chikaga Imamura z Japonii i Massimiliano Cali z Włoch - znakomici dyrygenci. To bardzo trudny i bardzo wymagający konkurs.

Teresa Madej - Do Niemiec było ci po drodze i wkrótce zrealizowałeś tam "Świat na księżycu" Haydna. To było duże wyzwanie?

Tadeusz Wicherek - Zaprosiła mnie do tego projektu Krystyna Szostek-Radkowa na prośbę niemieckiego reżysera, żeby znaleźć dobrego dyrygenta z Polski, który mógłby to zrobić. Z panią Krystyną pracowaliśmy w Teatrze Wielkim przy "Ringu" Wagnera. To duże wyzwanie, bo ja nie znałem wtedy jeszcze dobrze niemieckiego. Musiałem się poduczyć i zrobić spektakl, jednocześnie grając na instrumencie klawiszowym. To się udało. Poszło osiemdziesiąt spektakli. To był duży zastrzyk pieniędzy, pojechałem tam na wiosnę i potem na jesień.

Teresa Madej - Czy to nie jest tak, że nazwisko Wicherek było gwarancją powodzenia? Czy na twój sukces miał wpływ stryj Antoni Wicherek, który pracował na to nazwisko wcześniej?

Tadeusz Wicherek - Raczej nie. Każdy z nas pracował oddzielnie na swoje nazwisko.

Teresa Madej - Masz w swoim repertuarze opery, balety, utwory symfoniczne. Kojarzony jesteś także z filmem.

Tadeusz Wicherek - Pisałem muzykę jedynie do sztuk teatralnych. Do filmów robię muzykę dyrygując orkiestrą. Sporo jest takich fajnych filmów, seriali. Jest taka funkcja jak konsultant muzyczny i on decyduje kogo skojarzyć z orkiestrą. Czasem nagrania są z dnia na dzień, bo rozpoczęła się sesja i radio albo studio nie chce tracić pieniędzy i szybko musi skrzyknąć wszystkich. Do "M jak miłość", "Na dobre i na złe" angażował mnie Zbigniew Zbrowski. Dyrygowałem orkiestrą w filmach" "Generał Nil", "Tajemnica twierdzy szyfrów" - trochę tego było. Czasami proponowała mnie dyrekcja orkiestry radiowej, ponieważ dobrze układała nam się współpraca. Czasem pytano orkiestrę, z którym dyrygentem chce grać.

Teresa Madej - Jak to jest z pisaniem muzyki dla teatru?

Tadeusz Wicherek - To jest trudne. Dostajesz tekst i reżyser mówi, piszemy muzykę do takiej a takiej sztuki. Ja się z tym zapoznaję ale odczytuje to zupełnie inaczej niż chce reżyser. Trzeba pójść najpierw na próby, popatrzeć, posłuchać, żeby mieć pojęcie o tym. Jest bardzo mało czasu od momentu rozpoczęcia produkcji tego teatru do premiery. Jest to pisanie na akord. Bardzo fajny spektakl, do którego napisałem muzykę w klimacie bliskiego dla mnie utworu "Bolera" Ravela, to "Achilles i panny" Swinarskiego. Teraz skojarzyłem, że "Hymn do św. Katarzyny" to także klimat "Bolera", choć pisałem to po latach. Nie myślałem, żeby tak zrobić, samo wyszło. Tam trzeba było napisać pół godziny muzyki w różnych klimatach: "Wejście Achillesa", sceny miłosne, jakaś piosenka i pompatyczna oraz kameralna muzyka. I nagraliśmy to z dużą orkiestrą. To było dosyć niespotykane, a było dla Teatru Małego w Warszawie, który mieścił się w podziemiach Domów Centrum, a był filią Teatru Narodowego.

Teresa Madej - Ile było tych sztuk, dla których napisałeś muzykę?

Tadeusz Wicherek - Trzy spektakle plus musical dla młodzieży w Niemczech. To historia o rodzinie punkowców, która osiedla się w amerykańskiej konserwatywnej mieścinie. Dzieci punktowców uczęszczające do szkółki niedzielnej, gdzie przygotowywane są jasełka, przejmują inicjatywę. Mieszkańcy nie akceptują tej rodziny. Sytuacja zmienia się w momencie wystawienia tych jasełek, gdy okazuje się, że ta rodzina kieruje się zasadami i wartościami. Jest to bardzo fajny tekst, gdzie młodzi mówią, że Maryja nie była przy nadziei, tylko w ciąży. Trudność polegała na napisaniu muzyki tradycyjnej z elementami hardrockowymi.

Teresa Madej - Rozstałeś się z Teatrem Wielkim na rzecz Opery Kameralnej. To udany transfer?

Tadeusz Wicherek - Tak, dlatego, że wtedy Opera Kameralna bardzo ekspansywnie wchodziła na rynek i mogłem tam być dyrygentem a nie asystentem. Dostałem awans o stopień wyżej, ale żal było Teatru Wielkiego, bo to duża scena, znane nazwiska i wielcy śpiewacy. W Operze Kameralnej byli sami młodzi ludzie. Zaczęliśmy pracę nad przygotowaniem całego cyklu Mozartowskiego. Przygotowanie wszystkich jego dzieł scenicznych na jego jubileusz, rocznicę urodzin, to było wydarzenie, bo to był pierwszy teatr na świecie, który to zrealizował. Później wiele teatrów i firm fonograficznych to zrobiło, ale my byliśmy pierwsi. Ja miałem szczęście przygotowania pierwszego spektaklu, otworzyć ten Festiwal premierą "Idomeneo". Jest taka encyklopedia opery, gdzie na brzegu jest złoty Neptun z trójzębem z "Idomeneo" - to spektakl, który zapisał się w historii.

Teresa Madej - Równoległe z dyrygenturą w Operze Kameralnej zostałeś dyrektorem artystycznym Filharmonii w Jeleniej Górze.

Tadeusz Wicherek - Tak. To była zabawna sprawa. Miałem tam koncert jako gościnny dyrygent i to się podobało. Po zmianie dyrektora zaproponowano mi stanowisko, bez konkursu. Tak sugerował zespół muzyków. Byłem w trudnej sytuacji. Akurat urodziła mi się córka i nie chciało mi się wyjeżdżać z Warszawy. Zgodziłem się jednak i byłem tam parę lat. Zrobiłem tam sporo fajnych rzeczy.

Teresa Madej - Minęło trochę lat i objąłeś stanowisko Dyrektora Naczelnego i Artystycznego Filharmonii Kaliskiej.

Tadeusz Wicherek - Tutaj był już konkurs. W Operze Kameralnej nie wystarczało mi tej pracy. Robiło się bardzo dużo, ale były momenty, że niewiele. Dyrektor Sutkowski z Opery traktował wszystkich jako zespół i nie do końca potrafił i chciał wyeksponować - solistów, dyrygentów, realizatorów, poza Perytem, który był pomysłodawcą tej Opery. Zamiast powiedzieć, że w tym zespole jest: Adam Kruszewski, Agnieszka Kurowska, Olga Pasieczna, i budować gwiazdy Opery, to podkreślał, że ma zespół. Z jego punktu widzenia ta filozofia była słuszna, Opera Kameralna miała markę - symbol, a Adam Kruszewski może być w innej Operze. Teraz jest w Teatrze Wielkim. Z drugiej strony, jadąc gdzieś na Zachód, trzeba się podeprzeć znanymi nazwiskami, jak rewelacyjny baryton. Bo często idzie się "na nazwisko". Tego trochę brakowało. Sutkowski wziął kilku dyrygentów i nie mieliśmy dużo pracy. Ja czułem, że mam coś do powiedzenia w tej dziedzinie. Stanąłem do konkursu i wygrałem w Kaliszu, choć była czwórka liczących się dyrygentów.

Teresa Madej - Jak podsumujesz osiem lat pracy artystycznej w Kaliszu?

Tadeusz Wicherek - Jak przychodziłem tam, to były głosy, też w prasie, po co w Kaliszu Orkiestra. Orkiestra z Poznania może przyjechać do Kalisza i zagrać. Padła propozycja rozwiązania Orkiestry. Klimat nie był dobry. Dyrektorem był Mieczysław Gawroński, sprawny muzyk i dyrygent, ale bez pomysłu. Nie potrafił "zapalić" publiczności ani muzyków. Musiałem dać ciekawy repertuar i pokazać, że ta sama Orkiestra, z tymi samymi ludźmi potrafi grać zupełnie inaczej. Ponieważ zacząłem wówczas współpracę z Warszawską Orkiestrą Symfoniczną, czyli tą od "Z batutą i humorem", to miałem ten repertuar, a ludzie chcą tego słuchać, więc trzeba im dać tego, co chcą.

Teresa Madej - "Z batutą i humorem"? Jaka była historia twojego udziału?

Tadeusz Wicherek - Żona Maćka Nesiołowskiego - Magdalena, została profesorem w Niemczech. Mieliśmy wspólną garderobę z Maćkiem w Teatrze Wielkim. Maciek mówi do mnie - nie mogę powiedzieć żonie, że po jej całorocznej pracy w Niemczech, wczasy spędzimy w Niemczech. Maciek zrezygnował i zaproponował mnie na swoje miejsce. Do Niemiec zawsze jeździmy na lipiec i sierpień. Po siedemnastu latach dostałem propozycję zostania szefem tej Orkiestry. Natomiast z Warszawską Operze Kameralną rozstałem się w ubiegłym roku. A w Kaliszu chciałem to robić ale do tego trzeba mieć pewne możliwości i poparcie dyrekcji, że to ma być tak, a nie inaczej. Ja sobie w pewnym momencie nie mogłem pozwolić, żeby on mi dyktował rzeczy, z którymi ja się nie zgadzam. Nie zapewniał mi ani nowego repertuaru, tylko cały czas szlifowanie tego Festiwalu Mozartowskiego, chyba od dwudziestu lat i cały czas prowadzenie tych samych spektakli. Dobierano tylko młodych ludzi, bo dyrektor Sutkowski uznaje solistki do czterdziestki, a później już nie, a tylko do chóru. Więc cały czas młode dziewczyny musisz przyuczać, tłumacząc po raz setny to samo i ja to porównuję do polskiego dania. To jest jak schabowy z kapustą, tylko dajemy coraz to młodsze mięso.

cdn


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2009-12-24 przeczytano: 15212 razy.












- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet