|
Katarzyna Sowińska: Wyznania celebrytkiW młodości jeździła konno i zawodowo uprawiała skoki przez przeszkody. Jedna z piękniejszych modelek młodego pokolenia pracowała w Paryżu, Londynie i Los Angeles. Po powrocie do Polski, Kasia Sowińska jako aktorka, zadebiutowała w serialach "Kryminalni" oraz "Królowie śródmieścia".
Tylko nam zwierza się ze swojego życia. Mówi o pracy w show-biznesie i planach na przyszłość.
Kasia jako dżokej
- Jestem urodzoną wałbrzyszanką. Urodziłam się 22 lipca 1981 roku. Informacje na temat mojej daty urodzenia i rodziny są przekłamane w internecie. Mama Bożena, ojciec - Lesław, siostra - bliźniaczka. Mam także brata bliźniaka Tomasza i szesnastoletnią siostrę - Marysię. Jak to się wszystko zaczęło? Skończyłam podstawową szkołę muzyczną. Później poszłam do liceum. W bardzo ważnym dla mnie okresie pomiędzy dziesiątym a dwudziestym rokiem życia uprawiałam zawodowo jeździectwo w stadninie koni Książ koło Wałbrzycha. Jeździłam zawodowo - skoki przez przeszkody, regularnie podróżując z zawodów na zawody, na zgrupowania. Moje życie przez dziesięć lat to była wyłącznie kariera z sukcesami. W 1999 roku odniosłam kontuzję kręgosłupa, która zdecydowała o zakończeniu mojej kariery sportowej. W tym momencie postanowiłam zmienić swoje życie. Odkąd pamiętam chciałam być komentatorem sportowym jazdy konnej., czyli konkurs konia wierzchowego, skoki, czy też "konie tańczą". Wiedziałam jednak, że to nie ma racji bytu i perspektyw w Wałbrzychu.
Na wybiegu
Wystartowałam po liceum na dziennikarstwo do Warszawy. Dostałam się na I rok. Moja koleżanka z Wałbrzycha pracowała w słynnej agencji SPP Models we Wrocławiu, którą prowadzi mój przyjaciel Romana Ziaja, i w warszawskiej agencji. Namówiła mnie, żebym poszła na casting i zajęła się modą. Powiedziałam, że to nie dla mnie. Miałam krótkie włosy i nie myślałam, że jest to dziedzina, w której chciałabym się rozwijać. Jednak zdecydowałam się. Potem zostałam przez Renatę Petrajtis zaproszona do Paryża. To osoba, która jeździła po świecie i szukała nowych modelek. Pojechałam we wrześniu do Paryża. Studia zaczynały się w październiku, i choć nie znałam angielskiego i nie interesowałam się modą, to postanowiłam zrobić sobie wycieczkę. Tam miałam zdjęcia, chodziłam na castingi i otrzymałam kampanię reklamową kosmetyków "Make up for ever". Potem była inna linia kosmetyków. I tak podpisałam kontrakt i spędziłam rok w Paryżu. Ta agencja wysłała mnie do Korei na kilka miesięcy. Z Korei do Polski, potem do Meksyku na wiele długich miesięcy. Tam zrobiłam wiele kampanii reklamowych, pokazów i reklam telewizyjnych. Byłam twarzą Sony na Amerykę Południową. Tak rok minął. Przez chwilę była Barcelona, Nowy Jork, później Teksas. Wróciłam do Londynu, gdzie robiłam pokazy mody. Najczęściej robiłam kampanie reklamowe dla kobiet - "beauty", produkcje dla telewizji.
W serialach
Pomyślałam, że zamieszkam w Londynie. Ale przyszedł taki moment, że po pięciu latach podróżowania wróciłam do Polski na chwilę, spotkałam kogoś, zakochałam się i postanowiłam zostać. I ponownie, po latach, zdawałam na Uniwersytet Warszawski na nauki polityczne i dziennikarstwo, i dostałam się. Rozpoczęłam studia. Nie myślałam, że będę pracować w mediach, a do tego w telewizji. Chodziłam na castingi, zagrałam w serialu "Kryminalni", w teledysku, były pokazy mody i pięć kampanii reklamowych w ciągu roku. Nie sądziłam, że mogę tak dobrze pracować w Polsce. Minęło dwa lata. Mieszkałam w wynajętym mieszkaniu i czegoś mi brakowało w Warszawie. Przyjaciół miałam na świecie, w Wałbrzychu, a nikogo w Warszawie. Mój związek się zakończył. Wiem, że trzeba sobie zapracować na przyjaciół, na to, żeby z kimś coś budować. Tego mi brakowało i często czułam się takim "samotnym wilkiem" w Warszawie.
W MTV
Wisiałam na telefonie, na skype, pisałam maile do przyjaciół. Wyjechałam do Los Angeles. To było trzy i pół roku temu. Zakochałam się w tym przepięknym mieście. W ciągu dwóch tygodni zrobiłam kilka kampanii. m.in. dla Diesla, pracowałam dla prestiżowego magazyn Vanity Fair, co było uwieńczeniem mojej pracy. Niestety, nie dostałam wizy i po pół roku wróciłam do Polski. Byłam załamana faktem, że to się tak skończyło. W pewnym momencie spotkałam Joannę Horodyńską, znaną stylistkę i eksperta modowego. Zapytała mnie - czy nie chciałabym pracować dla MTV? Wysłałam dokumenty i poszłam na castingi. Dostałam zadanie. Trzeba było pójść na rozdanie "Złotych dziobów" i zrobić wywiady z artystami. Następnie na nagranie programu w studiu. Poszło bardzo fajnie i podpisałam kontrakt.
W show-biznesie
Potem dostałam się do programu "Jak oni śpiewają", później była gala sylwestrowa z Ibiszem, w TVP 1 prowadziłam eliminacje do Eurowizji, Sopot Trendy w Operze Sopockiej. Następnie był serial "BrzydUla" i "Samo życie", program "Ranking gwiazd" z plejadą znanych artystek: Steczkowskiej, Wolszczak i Górniak. Z końcem 2008 roku zakończyłam pracę w MTV, ponieważ nie prezentuje już polskich programów. Ubiegły rok był pełen zawirowań. Na pół roku musiałam odejść z pracy w telewizji, miałam komplikacje rodzinne, które mnie bardzo absorbowały i musiałam wyjechać z Warszawy. Zrezygnowałam z pewnych projektów. Wiem, że gdybym je kontynuowała, byłabym w zupełnie innym miejscu zawodowo niż jestem. Myślę, że zrobiłam duży krok do tyłu, ale najbliżsi są dla mnie najważniejsi, a nie praca. Dzisiaj nie robię wielkich planów.
Marzenia i plany
Marzenia oczywiście są. Regularnie - w samolocie, na ulicy pytają mnie, kiedy nagram płytę. Czy planuję, czy nikt mi nie zaproponował. Myślę, że kiedy ją nagram to wydam ją sama albo z bliskimi mojemu sercu osobami, i zrobię to tylko dla siebie. Jest bardzo ciężko kreować taką postać: być solistą wokalistą i być w tym konsekwentnym - jeździć na tournee, to nie dla mnie. Mam inne marzenie, żebym nie musiała pracować a mieć taki standard finansowy żeby móc pojechać do najlepszej szkoły aktorskiej Nowego Jorku czy Los Angeles i rozwijać . się. Zawsze cieszy mnie, kiedy obsadzają mnie reżyserzy w projektach serialowych czy offowych. Jednocześnie jest to bardzo trudna praca i najbardziej niestabilny zawód na świecie. Dziś jesteś aktorem, jutro nie jesteś. Jest to fantastyczna rzecz, wielka pasja, traktuję to jako hobby, ale nie za wszelką cenę. Mogłabym wziąć swoje cv i roznieść po wszystkich agencjach, domach mediowych, reżyserach, ale tego nie robię. Teraz dostałam propozycje pracy w radiu. Rozważam pomysł by mieć swój własny program, którego będę gospodarzem. To szalenie trudna sprawa i wielkie wyzwanie. Trzeba być kreatywnym, inteligentnym. Jest też propozycja współpracy z prasą w dziale kobiecym.
Trudne decyzje
Myślę, że jestem w takim miejscu, jak wtedy, kiedy wróciłam z Los Angeles i rozpoczęłam pracę w MTV. Nienamacalne stało się namacalne. Dziś doskonale wiem co mi się podoba, a co nie, co lubię, a czego - nie. Praca w telewizji, mediach jest bardzo stresująca i bardzo niepewna. Ja mam prawie trzydzieści lat i zauważyłam, że bardzo tęsknię za stabilizacją, za poczuciem bezpieczeństwa. Czasem mówię sobie, daj spokój z tym. Może zajmę się czymś innym, co sprawi, że poczuję się komfortowo. Szukam swojego miejsca. Jeśli znajdę to podejmę mocne decyzje. Jest dużo pomysłów w mojej głowie. W telewizji chciałabym robić swój własny program. Kocham prowadzić wywiady z interesującymi postaciami, przygotowywać się do nich, redagować je.
Co dalej?
Czasami chciałabym grać na planie serialowym. Czasem w domu śpiewam, z pasji, dla siebie. Ale myślę, że się bardzo dobrze czuję sama ze sobą, kiedy nie ma otoczki mediów dookoła mnie. I robię rzeczy kreatywne, produkcyjne. Ostatnio bardzo dużo pracowałam przy evntach, koncerty, ale także praca z artystami od zaplecza, także wspaniała. Jestem w takim momencie swego życia, że nie wiem co będę robić dalej. Czy to będzie Warszawa, czy znowu zapakuję walizkę i wyjadę gdzieś w świat. Nie wiem. Myślę, że ten rok będzie przełomowy. Studia przerwałam, jeśli zostanę w Polsce, to wrócę na uczelnię.
Adrenalina i manipulacja
W show-biznesie odnalazłam coś, czego szukałam przez długie, długie lata po moich wyczynach sportowych. Odnalazłam tę samą adrenalinę i te same wielkie emocje jak wtedy gdy wjeżdżałam na hipodrom i walczyłam o wynik. Jestem ja, mój koń i moja ciężka praca. W telewizji odnalazłam to samo. Jeśli chodzi o media, to nie ma osoby, która powiedziałaby, że jest troszkę zmęczona, bo jest się non stop pod obstrzałem. Od małego jestem oceniana: jako dziecko - gdy grałam na fortepianie, potem przez sędziów, teraz w telewizji - przez pracodawców i widzów, którzy albo mnie lubią albo nie. W filmie gra się zupełnie inną rolę, w życiu jesteśmy zupełnie innymi ludźmi. Ludzie nas oceniają nie znając naszych wartości, priorytetów. Ludzie kompletnie nas nie znają a przyklejają łatki. I tu absurd, o którym rozpisywały się plotkarskie portale. Bo w jaki sposób może kobieta wpłynąć na zaburzenie relacji damsko-męskich innych osób? Bardzo dobrze znam Dariusza i Edytę Górniak. Jak taka osoba jak ja może wpłynąć na osoby pozostające ze sobą w sześcioletnim związku? To są bzdury wyssane z palca. Absolutna manipulacja, historia wykreowana przez media. Widocznie komuś bardzo zależało bym ja była tą "złą". Najważniejsze jest to, że ta sytuacja wzmocniła nasze relacje. Media nie mają zupełnie wpływu na to, co się miedzy nami dzieje. Ja nie mam się z czego tłumaczyć. Doskonale wie o tym Dariusz i Edyta.
Czekanie na miłość
Czy jest ktoś w moim życiu? Nie. Jestem sama. Jestem indywidualistką, artystką. Mam silną osobowość. Na pewno nie odnalazłabym się w jakimś banalnym związku. Ja nie czekam na księcia z bajki, który przyjedzie na białym koniu. Absolutnie nie. Wiem, że ta miłość przyjdzie jak grom z jasnego nieba. Będzie wstrząsem, porażeniem. Kiedy odpowiedni ludzie spotykają się, to wiedzą, że krąży pomiędzy nimi wyjątkowa energia. Ja na taką osobę z wyjątkową energią czekam. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2010-02-20 przeczytano: 16807 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|