Polska opinia publiczna, za sprawą tragicznych wydarzeń na smoleńskim lotnisku, z wolna zaczyna żyć przede wszystkim kampanią wyborczą do wyborów prezydenckich, ale nie zapominajmy, że to nie jedyne wybory, jakie nas czekają w tym roku. Te drugie, planowane na jesień, mają wprawdzie mniejszy wymiar, co jednak wcale nie znaczy, że poszczególne partie dają sobie z nimi spokój. Tym bardziej poważnie myślą o nich osoby, które planują zajęcie lub obronę miejsc wywalczonych w poprzedniej elekcji. Nic więc dziwnego, że powoli rozkręca się także kampania do wyborów samorządowych i oczywiście Zamościa również to dotyczy.

Co bardziej zapobiegliwi starają się być widocznymi w mediach nie dopiero przed samymi wyborami, ale już teraz, gdy można wystąpić jako swego rodzaju product placement w różnych programach. Powyższy termin dotyczy zazwyczaj ukrytego reklamowania towarów w serialach, w czym ostatnio przodują te produkowane przez TVP, która tym sposobem desperacko szuka środków na załatanie dziury budżetowej. Stąd na przykład w "Klanie" celebruje się jedzenie popularnych "Delicji", a w "Plebanii" ksiądz zachwyca się pasztetem konkretnej marki, który - co jest wyraźnie podkreślane - akurat jest w promocji. W przypadku polityków mamy do czynienia z czymś bardziej nachalnym, bo nie dość, że reklamowany produkt gada, to jeszcze odgrywa jedną z głównych ról, a przy tym wcale nie występuje jako polityk, tylko fachowiec.

W Zamościu swoją fachowość na gruncie wyborczym postanowiła wykorzystać radna Elżbieta Kramarczuk, która do Rady Miasta weszła z listy Komitetu Wyborczego Marcina Zamoyskiego. Pani radna z zawodu jest lekarką i wpadła na pomysł, że ukaże się zamościanom publicznie właśnie od tej strony. Dodajmy, że wpadła dość dawno temu, bo już przed kilku laty nagrała program, w którym rozmawiała o cukrzycy jako ekspert z redaktorem Wojciechem Kowalczykiem. Program ten był w naszej miejskiej telewizji wielokrotnie powtarzany - również w tym roku. Niemniej pani radna doszła do wniosku, że sama cukrzyca to za mało i wymyśliła cykl programów zupełnie nowych. Dodajmy, że cykl ten, jak głoszą napisy końcowe, "jest zrealizowany na zlecenie miasta Zamość", a więc wiadomo kto za to zapłacił, co zresztą nie jest dziwne, zważywszy na opcję polityczną pani doktor. Produkcją i emisją na swojej antenie zajmuje się Telewizja Kablowa Zamość. Formuła tego cyklu jest zupełnie inna od realizowanego wcześniej. Po pierwsze dlatego, że ma konkretny tytuł: "Wiesz więcej - żyjesz lepiej". Jest więc tak wieloznaczny, że na dobrą sprawę telewidz może się spodziewać wszystkiego. Po drugie: tematyka okazuje się być ogólnozdrowotna i to aż do przesady, skoro jeden z odcinków ma tytuł "O czym należy wiedzieć przed pójściem do lekarza?". Między innymi to sprawia, że ogląda się te programy? powiedzmy, że dość ciężko. Po trzecie: w większości tych nowych programów radna Kramarczuk występuje w roli gospodarza, zaś gościem jest rzecznik lubelskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Przy tym należy jednak postawić znak zapytania, bo oglądając programy chwilami można się zastanawiać po co właściwie pani radnej jest ten rzecznik potrzebny, bo nie dość, że mówi ona zdecydowanie więcej od niego, to jeszcze odnosi się wrażenie, że facet pani radnej zwyczajnie przeszkadza i najchętniej występowałaby solo. Kto wie zresztą czy taka koncepcja lansu nie zwycięży przed następnymi wyborami.

Tak sobie myślę, że podobnych programów, zrealizowanych na koszt miasta oczywiście, mogłoby być więcej. Radny Wiesław Nowakowski mógłby na przykład zrobić coś na kształt "Zamojskich sensacji XIX i XX wieku". Oczyma duszy widzę, jak pan radny, wzorem Bogusława Wołoszańskiego, przemawia z zacięciem na tle Ratusza, Rotundy czy Nadszańca. Radny Michał Malec nadawałby się do programów kulinarnych lub "ogólnoimprezowych". Wiceprzewodniczący Rady Miasta Ireneusz Godzisz mógłby zrealizować program "O czym należy wiedzieć idąc na pocztę?"? Można wymieniać i wymieniać!

Żeby była jasność i Czytelnicy nie mieli przeświadczenia, że wszystko potępiam w czambuł: nie mam pretensji do radnej Kramarczuk, że umie się lansować. Mogę nawet przyznać rację twierdzeniu, że dla kogoś te programy mogły okazać się pożyteczne, choć udział w nich miejskich funduszy mojego samopoczucia nie poprawia, a i same programy pozostawiają wiele do życzenia. Tym bardziej nie mam pretensji do telewizji, że dała się w to wciągnąć, bo ona po prostu na tym zarobiła. Natomiast zniesmacza mnie fakt, że na marcowej sesji Rady Miasta pani radna powiedziała, że "poproszono ją" o udział w tym przedsięwzięciu. Z całym szacunkiem, ale to trochę odbiega od zdrowego rozsądku. Gdyby tak było, to miasto nie zwracałoby się do osoby piastującej funkcję publiczną, ale do kogoś niezwiązanego z władzą. Nie jest przecież tak, że jedynie radna Kramarczuk jest w Zamościu medyczną alfą i omegą.

Pani radna, kampania wyborcza już ruszyła - nie trzeba się tego wstydzić.