|
W stronę groteski: Tyburskiego aluzje do rzeczywistościRzetelny i cierpliwy aż do bólu. Jego prace to rezultat ciągłych poszukiwań, choć widz i artysta plastyk mogą być pewni jednego, Jerzy Tyburski już dawno odnalazł Artystę Jerzego Tyburskiego. Rok 2010 obfituje nie tylko w prace o tematyce religijnej, także w prace zaangażowane, z przesłaniem, nie tylko skończone warsztatowo, także tematycznie.
Jakie są ostatnie sceny naszego żywota w XXI wieku w obrazach Jerzego Tyburskiego? Jaki temat rozgrywa na swoich wysublimowanych płótnach? Wierzę, że wielu Czytelników z zainteresowaniem obejrzy obrazy artysty plastyka i zarazem historyka sztuki. Ta podbudowa daje Tyburskiemu ogromne pole do popisu. I po prostu - zniewala na długo. Nie można nad tym przejść obojętnie. I koronne pytanie - co jest bliższe geniuszu: uroda obrazu czy głębia treści? Moim zdaniem - mistrzowskie jest współistnienie warstwy malarskiej i tematycznej.
A co mówi artysta plastyk? Z Jerzym Tyburskim rozmawiam o jego pracach z ostatnich miesięcy, które po pierwsze - zachwycają, po drugie - intrygują i nie dają spokoju. I takie właśnie powinny być dzieła.
16.06.2010 r. - "Dzika świnia i jej sen bagienny", olej, średnica 70cm, 2010.
- Jestem pod wrażeniem. Mocne zestawienie.
Jerzy Tyburski - Tytuł nawiązuje do tekstu piosenki Marka Grechuty, pt. "Dzieciństwo moje". Celowo pokazuje kontrast między delikatnościa a szorstkością. Delikatna postać, rysami przypominająca Chrystusa, skonfrontowana ze świnią, która kojarzy się nam pejoratywnie, skutkuje wfektem nieprzystawalności, kłóci się temtycznie. To zestawienie dodatkowo przywołuje na myśl słowa Chrystusa: "Nie rzucajcie swoich pereł przed świnie". Nie ma tu wątpilwości, świnia zdecydowanie pcha się na pierwszy plan.
19.07.2010 r. - "Martwa natura z głową - Judyta", olej, 65/81, 2010.
"...Tam zdjęła wór, który przedtem nosiła i zrzuciła z siebie ubranie wdowie, obmyła ciało w wodzie i namaściła olejkiem, uczesała włosy na głowie i ubrała swój strój radosny, w który ubierała się w czasie, gdy żył jej mąż Manasses. Włożyła też sandały na nogi, ustroiła się w łańcuszki, bransolety, pierścienie i kolczyki i we wszystkie swoje ozdoby..." - Judyta przed Holofernesem - Księga Judyty.
- "Judyta" jest cudna i może być ozdobą największych galerii, także w Bazylei na targach bić się będą o "Judytę". A właściwie cudna - to za mało powiedziane. Jest zachwycająca i poruszająca. Takiego ujęcia "Martwej natury" nikt jeszcze nie zaproponował. To motyw biblijny, częsty w twojej twórczości.
Jerzy Tyburski - Bardzo dziękuję za piękna recenzję. Mamy tu wieloznaczność i możliwość różnych interpretacji. Jest gra znaczeń, można to odczytać nie tylko jako nawiązanie do historii Jana Chrzciciela, także jako twarz umęczonego Chrystusa.
15.09.2010 r. - "Wyspa miłości", olej60/70, 2010, z cyklu "Wyspa"
"Spleć Dike, wiotkie gałązki
delikatnymi rękami
i przystrój bujne kędziory
zielonym pachnącym wieńcem!
Z radością patrzą Charyty
na strojne w kwiaty dziewczęta" - Safona
- Urzekające są te nimfy/boginie, czy po prostu "bóstwa Tyburskiego". To rajska wyspa?
Jerzy Tyburski - Obraz inspirowany pobytem na wyspie na Adriatyku. Jest w nim tajemnica, jest niepokój. Działa na wyobraźnię. Ten obraz zajął mi najwięcej czasu, blisko 2 miesiące. Ale było warto. Dążę konsekwentnie do perfekcji. Po tej "Wyspie miłości" czas na "Wyspę nienawiści" - troszkę więcej krwi.
27.10 2010 r. "Wilki - Ludzie", olej, 81/65, 2010, z cyklu: "Wyspa"
- Ludzie jako wilki? I do tego mężczyźni. Czyżby nawiązanie do wojny polsko-polskiej? Myślę, że walka/rywalizacja dotyczy zarówno jednej jak i drugiej płci.
Jerzy Tyburski - Agresja jest oznaką słabości, bezradności. Moje postacie są słabe i nagie. Wyglądają groteskowo, wręcz śmiesznie. Szlifuję szczegóły, bo mogą mówić więcej niż tzw. "scena główna". Rekwizyty i martwe natury to istotny świat, który będę rozwijał. To przestrzeń, do której będę uciekał przed rzeczywistością. Te zabiegi to istotna broń malarza, swoisty język, którym może się posługiwać.
- Uwrażliwiłeś się na to, co nas otacza?
Jerzy Tyburski - Myślę, że podświadomie, chcąc nie chcąc, uwikłałem się trochę w nurt nowego surrealizmu, o którym ostatnio się mówi. Choć wynika to właściwie z rozwoju a nie planowanej chęci przynależności. Tworzyć na nowo świat? Jest w tym trochę bezczelności, dumy i pychy, ale najpierw wyprzedza je pokora i żmudna praca, bez oglądania się na wszelkiego rodzaju mody.
- Czy to rodzaj artystycznego zaangażowania, po części społecznego zaangażowania się?
Jerzy Tyburski - Ostatnie obrazy to również nawiązanie dialogu z dawnymi mistrzami. Fascynacja stylistyką gotycką, gdzie misterium i tajemnica stają się częścią dzieła. Przerażająca laicyzacja
świata, zachłyśnięcie się nihilizmem i ateistyczną filozofią - to znak czasu. Świat wydaje się być stopniowo w rękach współczesnych "barbarzyńców". Zdobywają władzę we wszystkich dziedzinach życia. Niemodne i mało atrakcyjne są już dzisiaj odwołania do odwiecznej tematyki związanej z Biblią, nie mówiąc już o sferze Sacrum.
- W moim przypadku chodzi o zjednoczenie czy skupienie w obrazie sposobu, metody wraz z treścią. Impresjoniści mówili, że nieważne co się maluje, ale jak. I też wydaje się, że należy w malowaniu odnaleźć własną wrażliwość - odrębną, osobną i niepowtarzalną. Jeśli tego brakuje, wtedy brakuje pasji.
- A pasja bliska jest obsesji. To ciągłe powracanie do obrazu, nałóg, "obrazoholizm" . Wszędzie gdzie się nie spojrzy, przerabia się to na obraz. Mało tego, obrazy bardziej powstają w środku, gdy się zamknie oczy. Wtedy widzi się środkiem. Wydaje mi się, że to rodzaj iluminacji. Być może za wiele powiedziane. To moja biblia i mitologia.
- A co w planach?
Jerzy Tyburski - Jestem pełen energii do wyzwań i doznań, a pomysły na obraz zawsze przychodzą we właściwym czasie.
- Serdecznie gratuluję i dziękuję za rozmowę.
Jerzy Tyburski - Dziękuje bardzo.
* * *
Jerzy Tyburski, jak każdy artysta, lubi dzielić się z odbiorcą tym, nad czym pracował w kolejnym miesiącu, bo z taką regularnością maluje swoje prace. Kiedy rozpoczyna pracę nad obrazem, zawsze wie, co będzie jego tematem, bo pomysł już wcześniej oswoił, opracował i przeanalizował. Wszystko jest przemyślane, nie ma tu przypadkowości. Jest to, co artysta ujrzał w swoje wyobraźni, a może w głębi duszy? To rodzaj treningu, któremu pozostaje wierny. Tak zbudował własny, nie do skopiowania styl.
Jerzy Tyburski maluje z miłością do człowieka, choć nie unika ironii, co więcej, w jego pracach znajdujemy aluzje do rzeczywistości, czasem bardzo mocne, dobrze uchwycone. Artysta plastyk świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że burzliwe wydarzenia i przeżycia kształtują wnętrze, jego i odbiorcy. Toteż jego prace są z gatunku ambitnych, występują symbole, alegorie i motywy, które zastanowią każdego.
Sądzę, że Jerzy Tyburski nie maluje dla samego malowania. Jest głębsza myśl i może nawet rodzaj pewnej misji. On absorbuje otoczenie i przekłada to na artystyczna materię, myślę, że dla większości z nas zrozumiałą, nie zmieniając swojej, rozpoznawalnej stylistyki. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2010-11-03 przeczytano: 16712 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|