94 tys. 694 zł i 90 groszy. Jest to wciąż niepełna kwota, jaką zebrali wolontariusze zamojskiego sztabu XIX Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tyle pracownicy Banku PEKAO SA będącego "bankierem" XIX Finału WOŚP w Zamościu naliczyli do godz. 10 poniedziałku 10 stycznia br.

Już teraz możemy powiedzieć, że Zamość pobił poprzedni rekord (z 2009 roku), a trzeba dodać, że podana kwota nie jest ostateczną. Wciąż do sztabu wpływają środki pieniężne pochodzące z przeprowadzonych zbiórek w dalszych miejscowościach, w których kwestowali wolontariusze zamojskiego sztabu.

Tegoroczna akcja okazała się rekordowa nie tylko pod względem zebranych środków, ale chyba także pod względem zgłoszeń do pracy "na ulicy". W zamojskim sztabie pracowało podobnie jak w latach ubiegłych 650 wolontariuszy, ale chętnych było o ponad 200 więcej. To napawa optymizmem.

- Dziękujemy wszystkim za pomoc, zaangażowanie, ofiarowane datki i wspaniałe serce!- cieszył się po zakończeniu akcji Andrzej Szumowski, dyrektor MDK, placówki będącej siedzibą zamojskiego sztabu Orkiestry, ale również miejsca, w którym odbyło się większość organizowanych w ramach akcji przedsięwzięć.

W tym roku nie udało się zorganizować imprezy na Rynku Wielkim tak jak to miało miejsce w latach poprzednich. Nie było chętnych do pomocy, czy może raczej współfinansowania. Odbywające się na Rynku Wielkim w latach 2009 i 2010 przedsięwzięcia w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy współorganizowały cztery zamojskie uczelnie wyższe. W tym roku nie włączyły się w akcję. Poszukiwania innych podmiotów również zakończyły się fiaskiem, więc większość przedsięwzięć musiała się odbyć w MDK, siedzibie sztabu.

Niosło to za sobą obawy, że brak imprezy na Starówce spowoduje, że mniej ludzi wyjdzie z domu, a tym samym wolontariusze zbiorą mniej pieniędzy. Na szczęście tak się nie stało. Choć trzeba przyznać, że z pomocą wolontariuszom przyszła... pogoda. Słońce i prawie 10 st. na plusie nastroiło ludzi bardzo pozytywnie i zachęciło do wyjścia z domów, a być może też do przekazywania większych datków.

Tak czy owak trzeba przyznać, że mieszkańcy Zamościa i okolic, pomimo kryzysu, okazali się bardzo hojni. Ktoś nawet zażartował, że skoro na rząd i minister zdrowia nie można liczyć, to trzeba więcej dać "na Owsiaka". Przypomnijmy, że pieniądze zebrane podczas XIX Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy mają być przeznaczone na zakup sprzętu dla dzieci z chorobami urologicznymi i nefrologicznymi.

Pieniądze trafiały do puszek wolontariuszy nie tylko na ulicach Zamościa i okoliczny miejscowości, ale także ze sprzedaży przedmiotów wystawianych na licytacji w MDK. Za całkiem niewielkie pieniądze można było wylicytować nawet bardzo atrakcyjne rzeczy.

Rękawice piłkarskie podpisane i podarowane przez Przemysława Tytonia, byłego zawodnika Hetmana a obecnie holenderskiej drużyny Roda JC Kerkrade, poszły za... 50 złotych. To kilkakrotnie mniej niż cena jaka za takie rękawice trzeba zapłacić w sklepie! Koszulka Rody JC Kerkrade podarowana przez Mateusza Prusa i Przemysława Tytonia, bramkarzy tego klubu, a w przeszłości naszego Hetmana, została sprzedana również za 50 zł. Taka sama kwota zasiliła konto fundacji ze sprzedaży koszulki olimpijskiej z Pekinu polskiego ciężarowca Szymona Kołeckiego. To śmieszne pieniądze jak za takie "fanty". Zresztą najdroższe przedmioty sprzedane podczas licytacji kosztowały... 100 zł.

Rekordowa puszka ze zbiórki "na ulicy" zawierała ponad 1500 zł...

- Jestem bardzo szczęśliwa i zadowolona, że udało nam się pobić rekord zbiórki pieniędzy. Ale również bardzo cieszy mnie to, że odbyło się to bezpiecznie. Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń- podsumowała akcję Aleksandra Baranowicz, szefowa zamojskiego sztabu WOŚP.