www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w piątek, 19 kwietnia 2024, w 110 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Adolfa, Tymona, Pafnucego.
Kwietniowe przysłowia: Pogody kwietniowe, słoty majowe. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




Strażnik polskiego dziedzictwa - rozmowa z ks. Bazylim Pawełko

Krakowska 18 we Lwowie to miejsce przyjścia na świat Bazylego Pawełki (1958 r.). Był ministrantem w Katedrze Łacińskiej w czasach gdy jej proboszczem był o. Rafał Kiernicki, wielka postać Kościoła katolickiego we Lwowie w czasach sowieckich.

Ks. Bazyli Pawełko przez dwadzieścia jeden lat był proboszczem parafii przy Kolegiacie pw. św. Wawrzyńca w Żółkwi, którą odremontował i odnowił z pomocą garstki wiernych i strony polskiej. Jest kopalnią wiedzy o świątyni i historii miasta.

Od pół roku pełni służbę duszpasterską w kościele polskim w Iwano-Frankowsku, dawnym Stanisławowie. Można domniemać, że to kolejna misja Strażnika polskiego dziedzictwa. Ks. Bazylego Pawełkę znają wszyscy piloci polskich grup przyjeżdżających do dawnego miasta i twierdzy, budowanego na wzór Zamościa przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Jego charakterystyczną postać poznało także tysiące polskich turystów, którym dane było choć raz zwiedzić przepiękną kolegiatę w Żółkwi.

Ilekroć spotykałam ks. Bazylego w rozmowie na plan pierwszy wysuwały się sprawy dotyczące odnowienia kolegiaty i innych polskich świątyń na ziemi lwowskiej. Okazją do dłuższej rozmowy jest spotkanie z księdzem podczas mojego pobytu wraz z Chórem "Rezonans" w Stanisławowie.

- Kim byli księdza rodzice?

ks. Bazyli Pawełko - Moja mama to Rozalia z domu Kublowska. Umarła kiedy miała zaledwie pięćdziesiąt jeden i pół roku. Od jej śmierci minęło dwadzieścia pięć lat. Nie doczekała moich święceń. W 1978 roku wyjechałem do Estonii, do Rygi. Do seminarium duchownego dostałem się dopiero w 1982 r. W tamtym czasie nie było innej możliwości ukończenia studiów duchownych. Po pięcioletnich studiach dwa lata pracowałem na Łotwie (Krasław). Wróciłem na Ukrainę i od razu do Żółkwi.

ks. Bazyli chętnie odpowiada na pytania i prezentuje archiwalne zdjęcia dziadków, rodziców i kolegów kleryków z czasów studiów. Jedno zdjęcie przywołuje szczególne wspomnienie.

- To zdjęcie zrobione jest we Lwowie, w zakładzie niedaleko Opery. Dopiero teraz uświadamiam sobie pewne sprawy, które w tamtym czasie nie przyszły mi do głowy. Był rok 1985. Komunistyczne czasy, Breżniewa nie było, ale do pierestrojki jeszcze trochę czasu upłynęło. Zrobiłem sobie zdjęcie. Kiedy przyszedłem za dwa dni fotograf powiedział: "Ja wam odaju fotografiu i klisze". Teraz sobie uświadamiam, że on nie chciał mieć kłopotów, bo w tamtych czasach, w razie kontroli, zdjęcie młodego człowieka z koloratką stuprocentowo trafiało do KGB.

- Dlaczego ksiądz zdecydował, że będzie księdzem? Czy to wpływ ks. Rafała z Katedry Łacińskiej?

ks. Bazyli Pawełko - Sam nie wiem. Ks. Rafał bardzo mi imponował. Lubiłem często chodzić do kościoła, także jako ministrant. Może to dodatkowo wpłynęło na decyzję, ale ile siebie pamiętam, zawsze chciałem być księdzem.

- Proszę powiedzieć co był najtrudniejsze dla księdza po objęciu parafii w Żółkwi?

ks. Bazyli Pawełko - Najtrudniejsze? Chyba nic nie było trudnego.

- Pamiętam początki remontu świątyni, brak szyb w oknach, dziurawy dach, gniazda jaskółek pod sklepieniem i brak blachy na pokrycie dachu.

ks. Bazyli Pawełko - Tak. Ale ja tak się "zakręciłem", że nie nazywałem tego trudnościami. Szukałem kontaktów, pisałem do różnych instytucji. Dostałem informację, ze blacha miedziana jest na zachodzie Polski. Przyszła odpowiedź, że nie mogą dać. Były dalsze starania by wytropić blachę. Udało się nam załatwić przez panią marszałek Alicję Grześkowiak. Przyjechał do nas na jesieni w 1991 r. Bronisław Komorowski, ówczesny wiceminister obrony też obiecywał, że nam pomoże. Myśmy mieli 7 ton blachy ocynkowanej, ale tego było za mało. Minęła zima, na obchody 3 Maja do Lwowa przyjechała Alicja Grześkowiak i odwiedziła Żółkiew. Prawie się popłakaliśmy, że nie mamy blachy. Ona wróciła do kraju i przez ks. abp Głódźia, z magazynu Wojska Polskiego 11,5 tony blachy dostaliśmy, jeszcze w maju. Na wykończenie prac 1 tonę 200 kg przekazał Prezydent Miasta Krakowa Józef Lasota.

- Czy było wsparcie od Zbigniewa Brzezińskiego? Mówi się, że doradca amerykańskiego prezydenta Cartera miał związki z Żółkwią?

ks. Bazyli Pawełko - Tak. Przyszła do mnie wiadomość, że przyjeżdża do Żółkwi Zbigniew Brzeziński z Ameryki w celu poszukiwania grobu swego pradziadka. Cmentarz, na którym miał być pochowany przodek Brzezińskiego nie istnieje. Na jego miejscu stoi pomnik, nieco dalej zbudowano dom kultury. Merem miasta był wówczas Januszewicz, Polak spod Sambora. On się nie tłumaczył przed prof. Brzezińskim, tylko powiedział, że nie ma tego cmentarza. Prof. Brzeziński podziękował mu za szczerość, że nie zrobił jakiejś improwizacji, tylko się przyznał, że nie ma. To był 1991 r. Mnie wówczas w Żółkwi nie było. Byłem w Polsce.
Zwróciło się do niego Towarzystwo Ziemi Żółkiewskiej z Zabrza, żeby prof. Brzeziński pomógł nam w odebraniu plebanii. Zbigniew Brzeziński napisał pismo do prezydenta Krawczuka, potem do Kuczmy. Zrobiło się wielkie zamieszanie. Przyjeżdżały tu różne delegacje, ponieważ prof. Brzeziński został Honorowym Obywatelem Miasta Lwowa. Jako znany polityk popierał niezależność Ukrainy. Dla Ukrainy to było bardzo ważne, że taki człowiek jest w Ameryce. Ta sprawa jednak nie została zakończona. Kropkę nad "i" postawił papież Jan Paweł II.
W maju 2001 r., przed wizytą Papieża na Ukrainie oddano nam piętro, a do końca 2001 r. również parter plebanii. Zażyczono sobie za to 16 tys. dolarów na budowę nowego lokum. Porozmawiałem z kardynałem Jaworskim i powiedział, że możemy dać połowę. Przekazałem władzy, że dojdziemy do porozumienia, ale za rozsądną cenę. Wtedy wyceniono to na 7500 usd. Zapłaciliśmy i odebraliśmy prawie cały teren jaki był przed wojną należał do wspólnoty kościelnej. Tak więc, najpierw oddano nam kościół, potem dzwonnicę, a wreszcie plebanię.
Zbigniew Brzeziński ma zasługi dla Żółkwi, ponieważ on pomógł nam to nagłośnić. Podobno urodził się w Przemyślu, ale nie są mi znane związki jego rodziców z Żółkwią. Natomiast z Żółkwią związany jest reżyser Jerzy Hoffman. Podobno jego dziadek był kantorem w synagodze w Żółkwi. I on tego nie ukrywa. Jerzy Hoffman nakręcił czteroodcinkowy film "Historia Ukrainy". Był w Żółkwi, prosił o zgodę na filmowanie krypty Żółkiewskich i nagrobka hetmana Żółkiewskiego.

W kolegiacie znajdowały się cztery obrazy batalistyczne upamiętniające zwycięstwa hetmana Stanisława Żółkiewskiego i króla Jana III Sobieskiego. Zabrano je w latach sześćdziesiątych do Oleska. Czy jest szansa, ze powrócą do świątyni?

ks. Bazyli Pawełko - Jak pani zapewne wie, aktualnie dwa obrazy są w Olesku, dwa w Polsce, czyli "Bitwa pod Wiedniem" i "Bitwa pod Parkanami". Pierwszy z obrazów prezentowany był w komnacie na zamku oleskim, drugi był zwinięty w skrzyni, stojącej pod oknem w tej samej komnacie. W marcu upłynie dwa lata jak obrazy są w Warszawie poddawane pracom konserwatorskim, które zbliżają się ku końcowi. Wykonywane są ramy dla obrazów. Fragmenty oryginalnych ram ze ścian kolegiaty w Żółkwi zostaną wkomponowane w nowe. Będzie więc ciągłość historyczna. Rama zostanie zrobiona w taki sposób, że będzie się poruszała, ponieważ płótno musi być naciągnięte, aby nie uległo zniszczeniu.

Gdzie zostaną zwieszone te dwa obrazy?

ks. Bazyli Pawełko - Po cichu się mówi, że wrócą do Kolegiaty w Żółkwi, tam gdzie ich miejsce. Wszyscy to dobrze rozumieją, ale nie może tego do końca zrozumieć Borys Woźnicki, który widzi te obrazy nawet nie w Olesku ale na klatce schodowej zamku w Złoczowie. Zawsze można podpisać z abp Mieczysławem Mokrzyckim umowę, żeby udostępniać je, w określonych godzinach poza mszą św., do zwiedzania. Niech kolegiata będzie czynna jako miejsce kultu i jako muzeum. Do późnych lat sześćdziesiątych te obrazy tam się znajdowały, potem zabrał je Borys Woźnicki do Oleska. Były też plany, że kolegiata będzie muzeum ateizmu, ale zrezygnowano.

Powrócę jeszcze do o. Rafała. Czy to prawda, że nie jak nie miał środków do życia to utrzymywał się ze sprzątania lwowskich ulic ale nie opuścił Polaków i Katedry?

ks. Bazyli Pawełko - Był taki czas. Ojciec Rafał to była chodząca encyklopedia. To był człowiek bardzo wykształcony, bardzo inteligentny. Był zakonnikiem, franciszkaninem. W listopadzie 2010 minęła piętnasta rocznica jego śmierci. Kiedy 19 stycznia 1991 r. odnowiły się struktury kościoła rzymsko-katolickiego na Ukrainie został mianowany biskupem pomocniczym. Ojciec Rafał był tym, dzięki którym przetrwał kościół katolicki we Lwowie i na terenach lwowskich. Będąc proboszczem prawie pięćdziesiąt lat na jednym miejscu obsługiwał jeszcze chorych i dojeżdżał nawet do Równego, Zdołbunowa i innych miejsc. Swoje wizyty zapisywał w małym notesiku i jak przyobiecał, że będzie ponownie za miesiąc czy półtora, to zawsze przyjeżdżał. Nie zdarzyło się, wiem to z Żółkwi zanim oddano nam kościół, że nie zdarzyło się żeby zawiódł wiernych.
Ojciec Rafał ukończył Uniwersytet Lwowski - teologię, oprócz seminarium. Mógł być wykładowcą ale wojna wszystko przekreśliła. Był związany z Armią Krajową, był szefem w łączności, jego pseudonim to "Dziunio". W roku 1944 został ujęty przez NKWD i przez kilka lat przebywał w łagrze w Riazaniu. Stamtąd powrócił w 1947 r. do Katedry we Lwowie. Ks. Stanisław Płoszczyńsk, który zmarł dwa lata później w dosyć młodym wieku a jego śmierć była ogromną stratą, bo każdy ksiądz był na wagę złota, spotkał go modlącego się w ławce i pyta: Jesteś księdzem? To bierz sutannę i siadaj do konfesjonału. Tak zaczął o. Rafał służbę w Katedrze we Lwowie. I był w Katedrze do końca. Pochowany jest w bocznej kaplicy. Ojciec Rafał to legenda Kościoła Katolickiego, kapłan oddany do końca Polakom we Lwowie. Urodził się w 1912 r. w Kułaczkowcach na Stanisławowszczyźnie. Los sprowadził go do Lwowa, do franciszkanów. On sam mówił, że jest zakonnikiem bez zakonu, bez klasztoru. Chodził w sutannie, ale jako zakonnik powinien być ze swoimi współbraćmi. Jako syn św. Franciszka był szalenie oddany wiernym, w te najcięższe lata Kościół podtrzymał i udźwignął na swoich barakach, tak jak w swoim czasie było to ze św. Franciszkiem.
Od młodości byłem związany z Katedrą Łacińską i o. Rafałem. W 1964 byłem ministrantem. O. Rafał nakazał nam byśmy do mszy służyli tylko w godzinach porannych. Myśmy tego nie rozumieli, chcieliśmy by nas zauważano przy każdej mszy, ale katedra była pod obserwacją i on bał się, żebyśmy jako nieletni nie mieli kłopotów po wieczornej mszy. Potem zrozumieliśmy, że to była jego taktyka ostrożności. Życie go tak nauczyło.
On sam zawsze był o szóstej rano w świątyni, do późna. Od 11 do 12 załatwiał sprawy kancelarii, potem wyruszał na pogrzeby i wracał by otworzyć Katedrę na mszę wieczorną. W kościele przebywał nawet do 11 wieczorem. Zauważaliśmy, że jak wychodził wlókł nogi ze zmęczenia. To co o. Rafał i wikariusz ks. Ludwik Emelecki robili to teraz wykonuje w Katedrze 4 albo 5 księży. A przecież są czynne inne kościoły i są przy nich kapłani.

- Jak to się stało, że Sowieci nie zamknęli Katedry po II wojnie światowej?

ks. Bazyli Pawełko - Tu trzeba powiedzieć, że to była zasługa Opatrzność nad tym miejscem kultu. W tej świątyni zawiera się wielka historia Polski, np. śluby króla Jana Kazimierza. Trudno powiedzieć co zdecydowało. W 1962 r. został zamknięty kościół p.w. Marii Magdaleny. Polacy z tamtej dzielnicy przyszli do Katedry. To była ostoja polskości dla Polaków we Lwowie. Może Katedrę pozostawiono by nie wzburzyć ludzi, by nie było protestów. A może chcieli pokazać przed Polską, że w ZSRR jest wolność religii. Natomiast duchowni z Katedry nie organizowali żadnych politycznych akcji by nie narażać wiernych i świątyni.
Istniał wówczas komitet kościelny wspierający księdza. Ludzie byli dobrze dobierani aby w razie konieczności stanąć w obronie Katedry. Dobrze pamiętam jak była wycieczka z wschodniej czy centralnej Ukrainy i stała na rynku koło studni Neptuna skąd było widać gotyckie prezbiterium, to można było usłyszeć: "To jest katoliczeskij sabor" - bastion katolicyzmu z ust pilotów. Dla mnie to było miłe, usłyszeć takie świadectwo.
Moim zdaniem ksiądz jest w Stanisławowie w nagrodę, a tam "na górze" są plany, że ksiądz będzie musiał zając się kolegiatą Potockich w Stanisławowie, gdzie mieści się dzisiaj muzeum historyczne.

ks. Bazyli Pawełko - Byłbym naprawdę szczęśliwy, gdyby kolegiata w Stanisławowie została otwarta na potrzeby wiernych. To byłaby duża radość. Jest potrzeba, wielka potrzeba. Jest to nasza wspólna historia, mam na myśli założycieli miasta - Potockich. Tam są ich groby i duchy. Warto byłoby to wskrzesić. Kolegiata jednak ze swojego wystroju bardzo dużo straciła. W przedsionku świątyni znajdują się zdjęcia pokazujące wnętrze przed dewastacją. Dziś ściany pozbawione są malowideł, wszystko pozacierane wapnem pomimo renowacji. Kolegiata p.w. Niepokalanego Poczęcia padła pod naporem ateizmu na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Mamy już za sobą pewne poczynania. Została zarejestrowana nasza wspólnota katolicka przy stanisławowskiej kolegiacie. Władze tłumaczą jednak, że nie mogą oddać obiektu, bo nie mają gdzie przenieść muzeum.
Z tego co wiem, w 2012 roku planuje się, że papież Benedykt XVI odwiedzi Ukrainę. Może będzie to okazja do zwrotu kolegiaty, w której Sienkiewicz umieścił scenę pogrzebu Michała Wołodyjowskiego, Polakom. Daj Boże!

- Serdecznie dziękuję za rozmowę.


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2011-01-28 przeczytano: 3946 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet