|
"Promocja z autografem"- spotkania z zamojskimi autorkami książek"Promocja z autografem" to część przedsięwzięcia organizowanego przez Książnicę Zamojską pod nazwą Zamojski Festiwal Książki.
W pierwszym festiwalowym dniu zamojscy czytelnicy mogli posłuchać co moją do powiedzenia o swoim pisarstwie, o swoich książkach, Bożena Gałczyńska-Szurek oraz Irena Polkowska. Spotkanie występem uświetnili uczniowie zamojskiej szkoły muzycznej.
Jako pierwsza o swoich "przygodach" z pisarstwem opowiadała Bożena Gałczyńska-Szurek, która w zeszłym roku debiutowała powieścią kryminalną "Tajemnice greckiej Madonny".
Fabuła tej książki osadzona została w Grecji, i autorka wcale nie kryje wielkiej fascynacji tym krajem. Ale nie tylko o Grecji mówiła autorka kryminału. Można było poznać motywy napisania książki oraz plany pisarskie na przyszłość.
Bożena Gałczyńska-Szurek z wykształcenia jest muzykiem i mieszkając przed laty w Krakowie występowała w zespole Marka Grechuty.
O napisanie wspomnień z tego okresu została poproszona przez naszą redakcję i cykl wspomnień "grechutowskich" można przeczytać na stronach Zamość onLine. Takie były początki z pisarstwem autorki "Tajemnicy greckiej Madonny". Później były jeszcze teksty o Grecji, aż dojrzała do napisania książki.
Jej debiutancka książka sprzedaje się całkiem nieźle, została też dobrze przyjęta przez czytelników.
- Tutaj chodzi o to, żeby ktoś chciał tę książkę przeczytać, żeby komuś przeczytanie jej przynosiło radość. Jeśli kogoś przeczytanie mojej książki ucieszy, to jest to fajne i ja jestem szczęśliwa. Ten stan pojawił się u mnie dosyć szybko, wystarczająco szybko żeby się nie zniechęcić. Bo przecież nie chodzi tutaj o zarabianie, zarabiać na książkach może Krajewski.
Jest "mistrzynią w wodzeniu czytelnika za nos". Taką opinię o sobie znalazła w Internecie. Czy jest to bardziej książka o Grecji czy raczej kryminał? Zdecydowanie bardziej kryminał!
Jak się okazuje, chociaż debiutancka książka została wydana całkiem niedawno, bo zaledwie rok temu, na wydanie czeka już kolejna książka! Kolejna książka utrzymana w greckich klimatach.
- Już jest kolejna książka! Teraz czekam na wydawcę, żeby ją dobrze wydać, taki jest los debiutanta. Jest to powieść sensacyjno-obyczajowa, przeplata się wątek miłosny z sensacyjnym. Książka jest z pewnego względu szczególna, bowiem porusza drażliwy temat. Otóż nie
wszyscy pewnie wiedzą, że na terytorium dzisiejszej Grecji istnieje niezależne państwo mnichów. Jest to miejsce, gdzie od tysiąca lat nie wolno wejść żadnej kobiecie. Mężczyźni mają prawo wstępu choć z ogromnymi utrudnieniami, natomiast kobieta przyłapana tam trafia na rok do więzienia. To nie są żarty. To państwo otoczone jest murami, dostać się tam można tylko od strony morza. Jest to wyjątkowe miejsce, gdzie od tysięcy lat mieszkają Grecy prawosławni różnych narodowości, i oni tam sobie rządzą po swojemu.
Książka zapowiada się całkiem nieźle. A co myśli autorka o osadzeniu kolejnej powieści w klimatach zamojskich?
- Nie wykluczam tego, ale się jeszcze nie odważyłam, ja jestem tutaj obca, w tych klimatach jestem taka z boczku. Czasem to odczuwam.
My jednak zachęcamy i mówimy- odwagi!. Wrocław ma wykreowanego przez Marka Krajewskiego w serii retrokryminałów Eberharda Mocka. Ten sam autor umiejscowił we Lwowie Edwarda Popielskiego. W Lublinie retrokryminały o komisarzu "Zydze" Maciejewskim, który miał też zamojskie wątki, pisze Marcin Wroński. To może tak o Zamościu...
Irena Polkowska na spotkanie z czytelnikami przyniosła swoje pierwsze pamiętniki, zeszyty, pamiętające jeszcze lata 50. Autorka opowiadała o swoich początkach z pisarstwem.
- Zawsze nosiłam ze sobą zeszyt, kiedyś poszłam do parku, była piękna pogoda i zaczęło się? jednak ten pierwszy zeszyt się nie zachował. Mam jeszcze pamiętniki, które pisze przez cale życie i jest tego ogromny stos, chyba muszę to zacząć opracowywać i wydać z tego książkę. Tylko nie wiem, czy zacząć od dzieciństwa, czy od szkolnych lat czy też od liceum. Muszę się na coś zdecydować, nie wiem co zrobić z tym fantem, ale zacznę pisać na pewno.
- Wszystkie moje książki to są moje pamiętniki. Jak pojechałam do Afryki to też z dnia na dzień wszystko zapisywałam, tam nie ma ani jednego słowa kłamstwa. To co przeżywałam, to pisałam w pamiętnikach, z tym że już później przy opracowywaniu to zdania zostały trochę ubarwione, bo wiadomo, jak się pisze pamiętnik, robi się to trochę niestarannie. "Pod niebem Annaby" oraz "Vancouver moja miłość" to są wszystko książki autentyczne, to co przeżywałam, tak napisałam. Treść jest ciekawa, w "Vancouver" jest trochę więcej o miłości, natomiast w "Pod niebem" jest fascynacja nową kulturą, Afryką, podróżami.
Irena Polkowska zwróciła też uwagę na to, że napisanie książki jest dopiero początkiem drogi jej dotarcia o czytelnika i nie zawsze najtrudniejszym.
- Wydanie książki to jest droga przez mękę. Jak zobaczyłam błędy, których mi nie poprawił korektor, myślałam że go rozszarpię. Albo przysłali mi książkę, ja otwieram, i zostaje mi w rękach okładka. Dzwonie do mojego wydawcy i mówię, co ja mam robić, przecież ja za to zapłaciłam, a
ze wszystkich książek odpadają okładki. A on do mnie- proszę mi to wysłać do Szczecina, a ja to pani podkleję. Skończyło się na tym, że przyjechał kurier i zabrał wszystko. Jak ja się wtedy nadźwigałam przy pakowaniu tego, państwo sobie nie wyobrażacie. Potrzebowałam tego szybko, bo miałam spotkanie w szkole. Po tym zdarzeniu przybyło mi chyba z 5 lat życia. autor / źródło: wald dodano: 2011-05-14 przeczytano: 14555 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|