|
"Ocalone z transportów...": Czas pogardy i czas heroizmuBeata Kozaczyńska, siedlczanka, jest dumna ze swojej społeczności, bo gdy przyszedł czas pogardy dla życia ludzkiego za sprawą terroru hitlerowskiego, to mieszkańcy Siedlec i dystryktu warszawskiego udzielili wysiedlonym Dzieciom Zamojszczyzny bezprecedensowej pomocy dając dowód wielkiego heroizmu.
Album monografia "Ocalone z transportów Dzieci Zamojszczyzny. Losy dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny do dystryktu warszawskiego 1942-1945", wydany przez Stowarzyszenie "tutajteraz", zaprezentowała dr Beata Kozaczyńska podczas spotkania w Zamojskim Domu Kultury (15.03.).
To kolejna, po "Losy Dzieci z Zamojszczyzny wysiedlonych do powiatu siedleckiego w latach 1943 - 1945", publikacja poświęcona tragicznym dziejom najmłodszych mieszkańców naszego regionu podczas II Wojny Światowej, opracowana przez Beatę Kozaczyńską.
Akcję wysiedleńczo-osadniczą na Zamojszczyźnie, realizowaną w ramach Generalnego Planu Wschodniego (Generalplan Ost), opracowanego w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, pod kierownictwem dowódcy SS i policji Heinricha Himmlera, rozpoczęto w nocy z 27 na 28 listopada 1942 r. wysiedleniem Skierbieszowa i sąsiednich wsi w powiecie zamojskim. To najbardziej tragiczna część zbrodniczej działalności hitlerowców, nie mająca precedensu w całej okupowanej Europie, poza tzw. rozwiązania kwestii żydowskiej i Romów.
Hitlerowski zbrodniczy plan aby Zamojszczyzna stała się "niemieckim terenem osiedleńczym", m.in. z powodu podjęcia przez partyzantów/ruch oporu walki z okupantem na tych terenach, nie zakończył się sukcesem. Nie mniej jednak tragedia wysiedlenia objęła 110 tys. osób, w tej liczbie33 tys. stanowiły dzieci. Wysiedleńców przewożono do obozów przesiedleńczych, w których dzieci zostały brutalnie oddzielone od rodziców i poddane selekcji rasowej. Odseparowano typ "rasowego Niemca", dzieci o blond włosach, niebieskich oczach i prostych nosach. Część dzieci zmarła, m.in. w obozie przejściowym w Zwierzyńcu, część trafiła do obozów koncentracyjnych, m.in. w Łodzi, kilka tysięcy wywieziono z przeznaczeniem na germanizację do Rzeszy. Wiele tysięcy dzieci zginęło podczas transportów, zimą 1942/1943.
Wydarzenia związane z akcją wysiedleńczą prowadzoną na Zamojszczyźnie zapisały niewątpliwie chlubną kartę w dziejach wielu miast. W pamięci telewidzów zapisała się scena z filmu "Polskie drogi". Tę scenę przywołuje internauta o nicku "bedocki":
Kiedyś oglądałem film Polskie Drogi. Była tam scena w której Kuraś jedzie do Garwolina gdzie ludzie odbili dzieci z transportu niemieckiego. Jedno z tych dzieci chyba adoptował. To chyba jedna z bardziej chlubnych kart naszej okolicy ale jakoś mało się o tym wspomina. Nie wiem czy to jakiś wstyd czy co? Czy ludzie którzy to robili nie chcą się ujawniać? Może to skromność? Może gdzieś jest to jakoś upamiętnione a ja po prostu o tym nie wiem? - pisze i zarazem pyta internauta "bedocki".
Pochodząca z Siedlec Beata Kozaczyńska, która wyrastała w atmosferze wspomnień o wojennych, tragicznych losach Dzieci Zamojszczyzny, zdecydowała przywołać je w swojej najnowszej monografii - spełniając w ten sposób także społeczne oczekiwania.
- Gwoli prawdy historycznej zasadne wydaje się więc przypomnienie i przybliżenie poczynań strony niemieckiej wobec Polaków poszkodowanych na skutek wysiedleń w okresie II Wojny Światowej i ukazanie zwłaszcza tragicznego losu dzieci deportowanych z Zamojszczyzny - autorka uzasadnia swoją decyzję o podjęciu pracy badawczej na tym tematem.
Jeszcze dziś, zwłaszcza w Siedlcach, pamięć o dzieciach z Zamojszczyzny jest wciąż żywa. Świadczą o tym setki zniczy na zbiorowych mogiłach wysiedlonych, stawiane w hołdzie bezbronnym ofiarom hitlerowców. Te piękne karty solidarności społeczeństwa powiatu siedleckiego w okrutnych latach historii, solidarności z ludźmi skazanymi na zagładę, godne są, bez wątpienia, opisania.
Trud opracowania tego tematu podjęła Beata Kozaczyńska, urodzona w Siedlcach, która wyrastała w atmosferze wspomnień o wojennych, tragicznych losach Dzieci Zamojszczyzny.
Pięknie wydany album składa się z II części. W pierwszej części autorka przedstawia genezę wysiedlenia mieszkańców Zamojszczyzny do dystryktu warszawskiego w czasie II Wojny Światowej jako realizację założeń Generalnego Planu Wschodniego Generalplan Ost. Pisze o akcji wysiedleńczo - kolonizacyjnej na Zamojszczyźnie, która była próbą realizacji założeń hitlerowskiego Generalnego Planu Wschodniego (GPO). Poświęca uwagę wysiedleniu dzieci (i starców) z obozu przejściowego w Zamościu do dystryktu warszawskiego oraz organizacji akcji pomocowej w dystrykcie warszawskim.
Druga część publikacji przedstawia jednostkowe losy dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny do dystryktu warszawskiego (1942 - 1945) we wspomnieniach, relacjach, fotografiach, dokumentach. Składa się na to dziesięć rozdziałów: Zanim przyszli nas wysiedlić; Wysiedlenie z rodzinnego domu; Obóz przejściowy w Zamościu; Jechaliśmy "w nieznane"; Transporty do powiatu garwolińskiego; Transporty do powiatu siedleckiego; Transportu do powiatu mińsko - mazowieckiego; Społeczeństwo Warszawy z pomocą dzieciom wysiedlonym z Zamojszczyzny; Nie było do czego wracać. Trudne powroty; Dzieci Zamojszczyzny w XXI wieku.
Jak podaje Beata Kozaczyńska - W czasie działań wojennych i terroru hitlerowskiego zginęło 2 250 tys. dzieci polskich. Natomiast w ramach działań germanizacyjnych wywieziono z Polski co najmniej 200 tys. dzieci. Spośród nich powróciło zaledwie 15-20%.
Zbrodnie hitlerowskie na dzieciach i młodzieży polskiej podczas II Wojny Światowej to zbrodnia ludobójstwa, czyli przeciwko ludzkości. Okupant nie oszczędził nikogo. Szczególnie dramatyczny los dotknął Dzieci Zamojszczyzny. Odebrano im nie tylko prawo do szczęścia, zabawy, uśmiechu, swobody, nauki i bezpieczeństwa. Dzieciom tym odebrano prawo do rodziców i rodzinnego domu, prawo do matki i ojca, odebrano prawo do życia. Ich udziałem stał się głód, upokorzenie, tułaczka, obozy przejściowe i koncentracyjne oraz śmierć.
Ich dramat trwał od pierwszych chwil wysiedlenia. Po wręcz sadystycznym rozbiciu rodzin w obozie przejściowym w Zamościu, dzieci typu nordyckiego wywożono do Rzeszy. Pozostałych nieletnich więźniów umieszczano w najgorszych tzw. "końskich" barakach. Dzieci bez opieki rodzicielskiej i medycznej, głodne i zmarznięte masowo umierały w oczekiwaniu na transporty. Przewożono je także do obozów zagłady: KL Lublin (Majdanek), KL Auschwitz i uśmiercano zastrzykami z fenolu.
Informacje o dzieciach przewożonych, podczas ostrych mrozów, w wagonach bydlęcych odbiły się szerokim echem w kraju i poruszały polską społeczność. Dzięki natychmiastowej reakcji mieszkańców w marcu 1943 r. pewną ilość dzieci wiezionych z Zamojszczyzny udało się Polakom wykupić z transportów na Pomorzu: na stacjach kolejowych Bydgoszczy, Chojnicach, Tczewie i Gdańsku.
Wojenne losy ponad dwóch tysięcy mieszkańców Zamojszczyzny związane są z powiatem siedleckim. Na przełomie 1942 i 1943 r. przybyły transporty z obozu w Zamościu do Siedlec, Mordów i do Mrozów (powiat mińsko-mazowiecki). Wysiedleńcy mieli przebywać na terenie wsi rentowych, które jednak nie zostały przez Niemców zorganizowane. Z pomocą wysiedleńcom pospieszyła miejscowa ludność, zapewniając im schronienie i opiekę przez wiele miesięcy trudnej okupacyjnej rzeczywistości. Ta tragedia Zamojszczyzny zapisała się w ich pamięci jako pasmo najgorszych przeżyć i cierpień ludności, w szczególności niewinnych, bezbronnych dzieci.
Monografia "Ocalone z transportów Dzieci Zamojszczyzny. Losy dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny do dystryktu warszawskiego 1942-1945" to nie tylko rzeczowe opisanie historii Dzieci Zamojszczyzny, to także prezentacja kilkudziesięciu nieznanych lub mało znanych jednostkowych losów dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny. Wyjątkowym walorem książki, mającej charakter popularno-naukowy, jest zamieszczenie w niej ok. 240 fotografii i dokumentów z wojennych lat, w większości unikatowych. Książka dogłębnie poruszy i wzruszy każdego, kto przejrzy karty albumu wypełnione przejmującymi historiami i unikatowymi zdjęciami dzieci uratowanych przez mieszkańców Siedlec, Garwolina i Mińska Mazowieckiego.
Jej prezentacja multimedialna w Zamojskim Domu Kultury cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Ludzie, wśród nich trójka Dzieci Zamojszczyzny, nie kryli wzruszenia szczególnie podczas opowieści o pogrzebie osób z transportu w Siedlcach. - Na wiele godzin przed pogrzebem kościół był przepełniony, w szeregach dzieci szkolne, przybyła cała inteligencja miasta. Przez miasto przeszedł tysięczny, milczący pochód na cmentarz.
Moim zdaniem, kolejna monografia Beaty Kozaczyńskiej nie tylko odpowiada na zapotrzebowanie społeczne, nie tylko ukazuje się z powodu 70. rocznicy rozpoczęcia akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie, ale przede wszystkim upamiętnia tragiczne losy dzieci bez dzieciństwa oraz szlachetne postawy polskiej społeczności.
To przede wszystkim książka bardzo potrzebna z różnych względów. I nie jest dedykowana tylko tym Dzieciom Zamojszczyzny, które miały szczęście dożyć daty jej wydania, ani także ich dzieciom i wnukom, którzy ze wzruszeniem i łzami w oczach rozpoznają swoich bliskich na fotografiach zamieszczonych w albumie - jak relacjonuje pani z księgarni na ulicy Grodzkiej w Zamościu. Monografia "Ocalone z transportów...") jest potrzebna nam wszystkim, także kolejnym pokoleniom Polaków i Niemców, i politykom, od których zależy los tego świata.
Autorce przyświecał jeszcze jeden cel. Jak podkreśla, w ostatnim czasie miało miejsce wiele prób zatarcia pamięci historycznej - np. pojawiło się określenie "polskie obozy koncentracyjne". Jej zainteresowanie tą problematyką to także odpowiedź na postawę niemieckich ziomkostw i działania E. Steinbach, przewodniczącej Związku Wypędzonych w Niemczech, eksponującej wysiedlenia Niemców, także z Polski, w trakcie i po II Wojnie Światowej, która zapomniała, że to Niemcy wywołali wojnę i wymordowali miliony Polaków i zniszczyli nasz kraj.
- Czy film o dzieciach Zamojszczyzny, które porywano tysiącami, pakowano do pociągów i wywożono do Rzeszy, nie jest wielkim tematem dla polskiego filmu? Czy losy polskich wypędzonych nie są godne, by je upamiętnić? Czy zawsze rację muszą mieć inni, tylko dlatego że Polacy nie mają dość woli, ambicji i pieniędzy, aby wykrzyczeć swoją krzywdę? - zadaje pytanie producent filmowy Witold Orzechowski - "Zapomniane wypędzenie Polaków" 11.03.2009. (www.polskatimes.pl)
Wykonana z ogromną pieczołowitością praca badawcza dr Beata Kozaczyńskiej zasługuje na ogromne uznanie, tak jak na ogromną, wdzięczną pamięć zasługuje wzorowa postawa mieszkańców Siedlec i innych miejscowości ratujących Dzieci Zamojszczyzny. Oni w czasach pogardy ocalili honor wszystkich Polaków.autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2012-03-25 przeczytano: 14138 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|