|
Lwów jak ze snu
Niewiele jest miast na świecie, które mogą się z nim równać. Gdyby miał rzekę, byłby zapewne najpiękniejszym miastem świata. A imię miasta ze snu to Lwów, choć na przestrzeni wieków nazywano go w różnych językach.
Do Lwowa podróżują wszyscy. Bliskie jest nie tylko osobom z kresowymi korzeniami. Jest w nim tak tęskna i magiczna nuta, że Lwowa ciekawi są młodzi i starsi. To miasto, choć pozostaje poza granicami Polski, zawsze będzie nam bliskie. Tam została nasza historia, groby najwybitniejszych i cudna architektura miasta wielu narodowości. Tam zostały piękne sny Lwowiaków i piosenka batiara.
Do Lwowa, w podróż sentymentalną, trzeba jechać żeby poznać dawną stolicę kulturową i duchową naszego kraju, a zwiedzając Cmentarz Orląt Lwowskich - zrozumieć słowa "Zawsze wierny Tobie, Polsko". Do grodu pod Wysokim Zamkiem warto jechać by zachwycić się pięknem renesansowych kamienic i świątyń oraz finezją secesyjnych gmachów. Do miasta, niegdyś nad Pełtwią, wypada pojechać aby podziwiać jedyny taki widok z Kopca Unii, pokłonić się Marii Konopnickiej i Adamowi Mickiewiczowi. Zobaczyć przepych Lwowskiej Opery, kolekcję polskich mistrzów w Galerii Malarstwa i bohaterskiego Kilińskiego w parku Stryjskim.
Do Lwowa, miasta jedynego, jak mawiał Witold Szolginia, nie wypada nie jechać. Bywali tam przecież najwięksi. To "miasto pagórków, poezji i pięknych kobiet" pisał z oddali Marian Hemar. Czyż można nie ulec tej chwili?
A Hemar dodawał: "A o Lwowie - pamiętać, pamiętać, pamiętać". |
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2012-03-29 przeczytano: 21628 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|