Chude lata

Napisałem przed tygodniem słów kilka o niegłupim pomyśle uwolnienia z kagańca szkoleniowych zobowiązań zawodu trenera. Niemalże w tym samym czasie ze Słowenii dotarła informacja, że reprezentacja Polski siedemnastolatków awansowała do majowych Mistrzostw Europy. Wiadomość przeszła niemal bez echa, a szkoda. Warto bowiem przypomnieć, że po raz ostatni nasza drużyna grała w turnieju finałowym juniorskich ME 2006 roku, gdy byliśmy zresztą organizatorami ME do lat 19. Minęło więc siedem długich chudych lat. Inaczej licząc, bez mała pół setki nieudanych (grały różne roczniki) prób przedarcia się przez eliminacyjne sito.

Dlaczego jest jak jest? W dużej mierze dlatego, że we współczesnym świecie o wielu kwestiach decyduje kasa. A młodzieżowa piłka nie jest wyjątkiem. Chciałbym się mylić, ale pewnie nie znajdzie się nad Wisłą żaden trener trampkarzy czy juniorów, który byłby zadowolony ze swojego uposażenia. A to jeden z podstawowych warunków. Na amatorszczyznę nie ma bowiem miejsca, jeżeli chce się wyszkolić porządnych piłkarzy. Z całym szacunkiem, ale szkoleniowcy, którzy utrzymują się na co dzień np. z pracy w szkole czy w swojej firmie, a trenerką zajmują się, aby sobie dorobić, nie będą w stanie zapewnić podopiecznym niczego poza futbolową solidnością. Nie dziwię się jednak, bo nikt normalny nie będzie za kilka stówek miesięcznie wypruwał sobie flaków.

Kasa w piłce juniorskiej potrzebna jest jednak jeszcze do zupełnie innego celu. Do stworzenia mianowicie nowego, scentralizowanego systemu rozgrywek. Sytuacja na dzisiaj wygląda następująco - drużyny juniorów AMSPN Hetman Zamość grają z powodzeniem w Lidze Wojewódzkiej. Problem w tym, że równie solidnych ekip jest może z sześć, co daje dziesięć meczów o stawkę rocznie. Zdecydowanie, za mało, żeby nabyć przyzwyczajenia do walki na boisku. Przed laty młodzież rywalizowała o punkty w skali makroregionu. Gdyby wrócić do tego pomysłu, zamojska młodzież mogłaby pograć z drużynami rzeszowskimi i kieleckimi, a przede wszystkim każdy mecz byłby walką o punkty, a nie spacerkiem.

Skąd na to pieniądze? Ano najbardziej powinno na tym zależeć takiej organizacji jak PZPN. Bo na pewno ją na to stać. Swoje powinny dołożyć również związki wojewódzkie, a pozostałe zobowiązania (nie więcej niż w 1/3) należałoby zostawić klubom. Korzyści w niedalekiej przyszłości mieliby wszyscy.

Zobacz podobne:
     Tradycja w piłce nie istnieje? / 2012-07-19
     Piłka na aucie / 2012-07-04
     Polska piłka nożna, czyli jak przebić dno od spodu - cz. 8: wiosna 2012 / 2012-05-10
     Głupota kosztuje / 2012-04-17
     Głos w sprawie uwolnienia / 2012-03-27
     Licencja na trenowanie / 2012-01-10
     Aby piłka była piłką / 2011-12-29
     Polska piłka nożna, czyli jak przebić dno od spodu - cz. 7: jesień 2011 / 2011-12-22
     Zimowe dylematy / 2011-12-13
     Grzegorz i grzeszki / 2011-11-29
     Orzełka cień / 2011-11-15
     Saloniki i salony / 2011-11-08
     Przyzwolenie na "dyzmowanie" / 2011-10-20
     Wymysły / 2011-10-11
     Pustostany / 2011-10-04
     Reprezentacyjny cyrk / 2011-09-22
     Polska piłka nożna, czyli jak przebić dno od spodu - cz. 6: wiosna-lato 2011 / 2011-08-26
     Oglądaj mecze reprezentacji Polski "na żywo" / 2011-08-17
     Szansa na sukces / 2011-08-02
     Anatomia porażki / 2011-07-12

Warto przeczytać:

[do góry]