www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w środę, 24 kwietnia 2024, w 115 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Horacego, Fidelisa, Egberta, Fidelii, Grzegorza.
Kwietniowe przysłowia: Jak długo żaby przed Markiem rechoczą, tak długo deszczu po Marku nie zoczą. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Opowieści o Zamościu


- - - - POLECAMY - - - -




Najstarszy zakład rzemieślniczy w Zamościu

Jego Zakład Szklarsko - Ramiarski przy ulicy Żeromskiego w Zamościu świętował jubileusz 65-lecia nieprzerwanej działalności. Adam Waga, który na łożu śmierci obiecał ojcu Czesławowi kontynuację rodzinnych tradycji podkreśla, że z takim stażem to jedyny zakład rzemieślniczy w Zamościu.

- Mój ojciec, Czesław Waga (1918 - 1999 r.) to jeden z pierwszych po II wojnie światowej szklarzy w Zamościu. W maju 1946 r. złożył wniosek, a pozwolenie prowadzenie zakładu szklarskiego na podstawie Karty Rzemieślniczej uzyskał dopiero po pół roku, w październiku. Ojciec pobierał nauki przy budowie zamojskich koszar. Zawodu wyuczył go mistrz Aleksander Wroński. Ojcu w dostaniu się na przyuczenie do mistrza szklarza pomogła matka, moja babcia (zm. w 1935 r.), która pracowała jako kucharka w kasynie wojskowym. I tak ojciec został szklarzem.

Pierwszy zakład znajdował się przy ulicy Pereca, najpierw pod numerem 15, później 17, naprzeciwko bóżnicy. Pierwsza to była szopa drewniana, która się zawaliła. Nie wolno było wywozić odpadków szkła, więc ojciec zasypywał je w piwnicy. Kiedy potem przygotowywano fundamenty pod budowę akmienicy, to z tej piwnicy wywieziono cztery wywrotki samego szkła. To miejsce, gdzie za komuny postawiono Totolotek. Od tyłu był: Kazio Grabczak - stolarz, Czesław Waga jako szklarz. Później zakład został przeniesiony. Na zdjęciu można zobaczyć jak wyglądały te zakłady: był Jan Kawka - sprzedaż wapna, potem ojciec, następnie Józio Bazan - szczotkarz i kończyły się zakłady rzemieślnicze na galanterii skórzanej Zygmunta Kopczyńskiego. To część Starego Miasta, gdzie dziś znajdują się nowe kamienice mieszczące Liceum Plastyczne.



Zamówienia wówczas dotyczyły przede wszystkim szklenia okien. Do Nadszańca (dziś Hali targowej) dostarczano wagonami szkło. Okoliczni rolnicy kupowali szkło w dużych ilościach. W okresie zimowym, były to lata 50. i 60-te, ojciec tam pracował i przycinał szkło na potrzeby "inspektów", szklanych okien pod którymi uprawiano sadzonki - tytoniu, sałaty, pomidorów. Wydając pozwolenie komuna pozwoliła na wykonywanie 3,4 rodzajów ram. Na początku l. 60-tych modne były prezenty komunijne, "święte" obrazki , czyli Święta Rodzina, i inni święci. W szklarskim zawodzie nazywano je "siódemki" z powodu tego, że miały wymiary 70 cm na 33 cm. To były zamówienia prywatne od rodziców, a dziennie schodziło 10 do 15 sztuk. Później oprawiane były zdjęcia z komunii. Wszystko się cięło w specjalnej "szufladce", ręcznie. Na wystawie, którą przygotowałem z okazji 65-lecia pracowni można zobaczyć narzędzia do wycinania szkła, różnych okręgów, a owalne kształty tnie się od ręki do tej pory. Wszystko to przekazał mi ojciec.

Zakład przy ulicy Żeromskiego 14 otwarty został na początku l. 70-tych. Ja rozpocząłem naukę w zawodzie/rzemiośle, kiedy ojciec po raz pierwszy wyjechał do sanatorium, bo zachorował. Miałem 15 lat i dorabialiśmy się z mamą. Pierwsza moja praca zawodowa, na której się nauczyłem to było kitowanie okien szkoły nr 3 przy ul. Orzeszkowej w Zamościu. Tam był duży barak, kierownikiem był pan Topornicki. Całe wakacje spędziłem przy tej pracy i od tamtej pory pracowałem z ojcem co wakacje. Nawet podczas studiów każde wakacje poświęcałem pracy, żeby mieć na ich ukończenie - jestem inżynierem o specjalności samochody i ciągniki po Politechnice Lubelskiej.



Sam prowadzę Zakład Szklarsko - Ramiarski od 1995 r. Obiecałem ojcu w rozmowie dzień przed jego śmiercią, że będę kontynuował rodzinne tradycje, a może nawet namówię syna. Mam dwóch synów, jeden studiuje na Politechnice Lubelskiej informatykę, ale on nie zdradza żadnych ciągot do tego. Natomiast drugi syn jest przeze mnie przygotowany, ale niestety jest na obczyźnie, dorabia się w Anglii. Mówi mi - tata nie wrócę bo ta pracownia nie zapewni mi utrzymania rodziny. Ja, z uwagi na to, że jestem emerytem, żeby nie siedzieć w oknie, pociągnę zakład ile będę mógł, bo nie jest łatwo.



Powiem taką ciekawostkę. Jest to jedyna pracownia, która przetrwała dzięki ojcu, oparła się nawet stalinizmowi, kiedy wszystko co prywatne było ścigane. Moja siostra jest aktualnie wiceprezydentem Krakowa, gdzie takie pracownie są zwolnione z opłat. Miasto Kraków cieszy się, że ich ma i docenia rzemieślników. A tutaj za 30 m2 płacę 350 zł za ogrzewanie w sezonie grzewczym. Jest uchwała Rady Miejskiej w Zamościu z dawnych lat, że rzemieślnicy są inaczej traktowani. Ale to nie jest wystarczające wsparcie. Była "sowietyzacja", teraz jest "amerykanizacja", a w Ameryce rzemiosło upadło, więc my idziemy w tym kierunku.

Z lepszych klimatów, to ta pracownia może się pochwalić tym, a jest to zasługa mojego ojca, który dobrze nauczył mnie zawodu, że w 1967 r. (byłem jeszcze wówczas studentem) razem z ks. Franciszkiem Zawiszą wymyśliliśmy takie okno: szyba zewnętrzna i szyba wewnętrzna. To w obudowie drewnianej, dębowej. Wymienione podczas prac rekonstrukcyjnych i remontowych okna w Katedrze Zamojskiej w ubiegłym roku były wykonane przeze mnie i zamontowane bez mojego zabezpieczenia, kiedy pracowałem na dachu świątyni. Chciałem te wszystkie okna odkupić, chodziłem tam co dzień i poprosiłem ks. Czesława Grzyba, ale się nie zgodził. Gdzieś zniknęły. Na przeszkodzie stanęła też Maria Krzyżanowska, która w mojej opinii "robi wszystko w tył" w Zamościu. To człowiek, który w ogóle nie czuje Zamościa. To nie tylko moja opinia. To co się dzieje w tym podłym mieście emerytów i rencistów - to straszna rzecz.



Ja postawiłem na oprawę obrazów, co także oznacza usługi szklarskie. W historii miałem szczególnego klienta z Zamościa, z podwójnym obywatelstwem - francuskim i polskim. On przywoził niesamowite obrazy, były zniszczone, a pochodziły z XV, XVI w. Rekonstruowałem i oprawiałem. Powiedział mi: Panie Adamie, pan się nie wstydź tego zawodu. Na Zachodzie ludzie z tym zawodem dobrze sobie żyją.

Wcześniej 25 lat pracowałem w państwowej firmie, szefowałem jej (dyrektor PKS w Zamościu). Coś tam zrobiłem, teraz mają co sprzedawać, i tyle. O komunie mówią źle, a ja powiem, że komuna budowała, a następcy sprzedają i dlatego jeszcze egzystują.

Wykonuję wszystkie zlecenia klientów, mam ponad 400 rodzaje ram: polskie, portugalskie, włoskie, hiszpańskie i niemieckie. Klient wybiera ramy a ja robię wszystko przy nim, czy to obraz czy to lustro. Ostatnio na topie jest wyszywanie przez panie makatek/obrazów i ja mam własną technologię oprawy tego płótna. Inni to przyklejają klejem, ale klej zniszczy płótno za kilka lat bo to chemia. Jak to robię - to tajemnica produkcji, technologiczna. Współpracuję z zamojskimi artystami, wśród nich jest Marek Rzeźniak, Marek Sołowiej, Roman Mucha. Był moim klientem nieżyjący już Stanisław Piro. Pozostało sporo jego rysunków już oprawionych. Czekam, że zgłosi się rodzina po odbiór i ureguluje należności.



Z okazji jubileuszu 65-lecia Zakładu Szklarsko - Ramiarskiego opracowałem tableau i zawarłem informację, że najprawdopodobniej mój syn, przebywający w Anglii, przejmie rodzinny zakład. Zrobiłem także wystawę prac już oprawionych, żeby było weselej w pracowni. Na zmianę miasta zamieszkania jest już za późno, choć dwie córki mam w Krakowie, a właściwie mam tam pół rodziny. Pewnie bym tam ożył, ale tutaj są moje korzenie i sentyment do ojca.


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2012-05-13 przeczytano: 3716 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet