|
Wiecznie żywy jazz - rozmowa z Grzegorzem Obstem"Obyście nigdy nie zaniechali jazzu. Obyście nie mogli bez jazzu żyć". To wpis jakiego dokonał na stronie Kroniki Jazz Klubu "Kosz'' Stanisław Sojka, w dniu 25 października 1982 r., po prawdziwym koncercie jazzowym w Zamościu.
Jazz Klub im. Mieczysława Kosza powstał w 1982 roku (od 1988 roku działa formalnie jako Stowarzyszenie Zamojski Klub Jazzowy im. Mieczysława Kosza) z inicjatywy sympatyków jazzu. Skupił ok. 150 członków. Za patrona obrano, pochodzącego z Zamojszczyzny wybitnego, pianistę jazzowego Mieczysława Kosza.
Grzegorz Obst, prezes Stowarzyszenia Zamojski Klub Jazzowy im. Mieczysława Kosza, obchody jubileuszu 30-lecia działalności artystycznej Jazz Klub "KOSZ" zaplanowano w dniach 5 i 6 października 2012 r.
Z Grzegorzem Obstem, który zapewne życzenia Stanisława Sojki wziął sobie głęboko do serca, i jeszcze kolejne z 28 kwietnia 1983 r. - "Róbcie na tych Kresach tyle jazzu, ile się da" - rozmawiam o wczoraj i dziś zamojskiego jazzu.
- Czy jazz jest wiecznie żywy?
Grzegorz Obst - Pewnie że wiecznie żywy, jak Lenin.
- Czy pamięta Pan ten czas, 30. lat temu, kiedy powstawała idea o stworzeniu tego festiwalu?
Grzegorz Obst - Nie....tzn. idea powstała o wiele wcześniej, niż 30 lat. Tak zresztą jest napisane na naszej stronie, i w książce Krzysztofa Karpińskiego "Tylko smutek jest piękny". Sama idea powstała jakieś 10 lat wcześniej, tylko nie było szans na zrealizowanie tego na tamten moment, przynajmniej w Zamościu.
- A jak to było? Byliście w jakiejś grupie kumpli, przyjaciół?
Grzegorz Obst - Wtedy, zanim powstał klub, takim jedynym pismem muzycznym był miesięcznik Jazz. To było pismo, w którym pisało się o jazzie, ale również o muzyce rockowej. Myśmy słuchali i jednego, i drugiego. Na tym wychowywaliśmy się w latach 60-70-tych, a właściwie to rocka jeszcze wtedy nie było, był big beat.
- Koledzy od jazzu z tamtego okresu? Kim byli?
Grzegorz Obst - Po studiach w latach 70-tych wracamy do Zamościa i nie mamy gdzie się podziać w tym mieście. Jeździmy na koncerty do Krakowa, Warszawy. Tam jazzu słuchaliśmy na żywo, bo w Zamościu jazzu nigdy nie było, choć ludzie z Zamościa grali tą muzykę w różnych kapelach w Polsce. No i właśnie taka idea powstała. Przyjechał do nas kolega, Marek Rzeczkowski, zresztą, który wymyślił nazwę "Jazz na Kresach". Okazało się, że jest z Pionek i zna temat. To właściwie Marek był takim motorkiem, zebrał nas wszystkich do kupy. To było po stanie wojennym, a właściwie stan wojenny.
- Ale wystąpiliście do władzy już jako Stowarzyszenie, grupa inicjatywna?
Grzegorz Obst - Grupa nieformalna, bez osobowości prawnej. Stowarzyszenie powstało dopiero w 1988 roku, bo nas nie chciano zarejestrować jako oddzielnej organizacji, jeszcze się to wtedy nie nazywało nawet pozarządowej. Używali argumentów, że już jest w Polsce takie stowarzyszenie - Polskie Stowarzyszenie Jazzowe. Myśmy im tłumaczyli, że chcemy mieć swoje. No, a w międzyczasie przeniesiono nas z siedziby do amfiteatru (Miejskiego Domu Kultury) - na chwilę, ale wyszło dwa lata (1988 - 1990). Jazz Klub Kosz od początku tak się nazywał i miał siedzibę w dawnej mykwie - Zamenhofa 5. Wróciliśmy do pierwszej siedziby jak zarejestrowaliśmy stowarzyszenie. Potem sami wyszliśmy z klubu. Stoi gość w drzwiach i mówi: "Wy już tu nie działacie", no i przeszliśmy się do Klubu Młodej Inteligencji na Staszica, a po dwóch latach wróciliśmy. Oddali nam to wszystko zrujnowane.
- A kto to w międzyczasie użytkował wasz lokal? To był pustostan?
Grzegorz Obst - To była normalna knajpa. Mirek Cybulski był tam barmanem, a do barmanów władza nic nie miała, a do nas tak. Przenieśliśmy te koncerty, to wszystko do amfiteatru, a potem wróciliśmy do Kosza, na dobre.
- A jak doszło do spotkania z Janem Ptaszynem Wróblewskim? Zaprosiliście go?
Grzegorz Obst - Zaprosiliśmy go po prostu, przez telefon. - Panie Janie, może by Pan przyjechał do Zamościa? A on na to - Z wielką przyjemnością. W archiwum mamy zachowany ten pierwszy plakat z "Ptaszynem" w Zamościu .
- Pan Ptaszyn był wtedy po raz pierwszy w Zamościu?
Grzegorz Obst - Nie, był kiedyś wcześniej, na jakiś koncertach, w latach 60- tych, może 50- tych, takim brudnym, starym, przed renowacją.
- Jak pozyskiwaliście muzyków, artystów na koncerty?
Grzegorz Obst - Nikogo nie namawialiśmy na granie w Zamościu. W okresie, kiedy powstał nasz klub, to jazz w Polsce przeżywał poważny kryzys, stan wojenny, brak imprez, muzycy nie mieli gdzie grać. A tu, gdzieś na końcu świata, jest taka możliwość, jest festiwal. Więc wszyscy chcieli tu grać. Potem się okazało, że jesteśmy bardzo gościnni, bo tacy jesteśmy, także w tej chwili, po tylu latach - to już normalka. Kiedyś, to myśmy się nie mogli opędzić od muzyków, bo było punktem honoru zagrać na tym festiwalu, zagrać w Koszu, i sprawdzić czy to prawda, że tam tak jest. Myślę że tu będzie tak samo (mowa o nowej siedzibie Klubu Jazzowego KOSZ - w odnowionej Bramie Szczebrzeskiej, ul. Szczebrzeska 3 - przyp. autora), tylko wszystko jest jeszcze świeże. To muzyka stworzy ten klimat.
- Pan "Ptaszyn" cieszy się, że zobaczy nowy klub?
Grzegorz Obst - "Ptaka" przywieźliśmy my. "Ptak" lubi też być chwalony, ale chwalił i nas. Podoba mu się w nowej siedzibie i wybitnie smakuje mu nasza kawa (rozmowa z Panem Grzegorzem Obstem odbyła się 24 maja 2012 r., w przeddzień 30. Festiwalu "Jazz na Kresach" zaplanowanego w dniach: 25 - 26 maja 2012 r. - przyp. autora).
- Jaka publiczność przychodziła na koncerty 30. lat temu?
Grzegorz Obst - Wtedy to nie było gdzie palca wcisnąć, bo to był jedyny klub w mieście, w którym działo się coś poza Domem Kultury. Właściwie to były dwa takie lokale, nasz i Klub Młodej Inteligencji, na Staszica.
- A jaki był klimat wtedy w mieście, mam na myśli władzę?
Grzegorz Obst - Wspaniały, to była jeszcze komuna, przychylni byli. Ale też to były polityczne zagrywki. Zresztą to byli nasi rówieśnicy. Jak nam np. brakowało środków, czy jak ktoś robił nam "pod prąd" i nie pozwalał, to Sekretarz był taki, że kasa zawsze się znalazła. Jak to nie ma pieniędzy? Dać im kasę. Pierwszy raz miasto zostało pokazane w telewizji, w pięciu półgodzinnych reportażach, z okazji 11. Spotkań Wokalistów Jazzowych.
Ciąg dalszy nastąpi...autor / źródło: KM dodano: 2012-08-02 przeczytano: 19827 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|