|
"Alchemia kina" w CKF Stylowy: "Kret" - lustracja po polsku"Kret" - jeden z najważniejszych polskich filmów ostatnich lat pokazano w ramach 13. Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Alchemia kina". Urodzony we Francji reżyser Rafael Lewandowski, autor dokumentów m.in. "Piosenka i życie" i "Dzieci Solidarności ", opowiada o sobie i filmie, który stał się historią o lustracji w Polsce i o trudnościach związanych z dochodzeniem do prawdy.
Spokojne życie rodzinne byłego górnika i działacza "Solidarności" Zygmunta (znakomity Marian Dziędziel), jego syna (rewelacyjny Borys Szyc), synowej i wnuka przerywa mroczna, skrywana tajemnica ojca z czasów PRL-u. Prasa podaje, że uznawany za bohatera Zygmunt był tajnym współpracownikiem komunistycznej służby bezpieczeństwa o pseudonimie "Kret". Winny zdrady ideałów czy niewinny - z takim pytaniem wyjdzie z kina publiczność i sama musi dokonać oceny. Czy ofiarą systemu komunistycznego w Polsce jest tylko działacz "Solidarności", który szantażowany przez służby podpisał "lojalkę" czy także jego syn, który dokonał samosądu na agencie UB, "handlującym" teczkami tajnych współpracowników, żeby dorobić do obniżonej przez demokratyczne władze emerytury? To kolejne pytanie, które stawia film, będący rarytasem polskiej kinematografii. W filmie nie ma wygranych. W pewien sposób wszyscy ponoszą klęskę. Ten ważny kawałek naszej współczesnej historii nadal różni Polaków. Ale trzeba mieć odwagę by o tym mówić, tak jak to zrobił Rafael Lewandowski. Trochę dystansu, trochę dokumentu i w efekcie film, który jest nam potrzebny.
Ważne tematy Lewandowskiego
Kiedy Rafael Lewandowski przyjechał do Zamościa na spotkanie z widzami, przypomniał sobie, że nakręcił tu sceny do dokumentu "Piosenka i życie", który był źródłem inspiracji do filmu "Kret". W Zamościu jeden z bohaterów dokumentu brał ślub. Fakt, że autor "Kreta" urodził się we Francji ma duże znaczenie jeśli chodzi o tematykę i formę filmu. Lewandowski ma podwójną kulturę i wrażliwość. Urodził się we Francji ale czuł się cały czas Polakiem. Także członkowie francuskiej Polonii pokazani w filmie "Kret" podkreślali, że "mają paszport francuski, ale polskie serce". Będąc dzieckiem potrafił zrozumieć różnice, że sam mieszka w wolnym kraju, ale tej wolności nie ma w Polsce. Od zawsze był związany z Polską. Na pocz. l. 90 we Francji pojawił się Kieślowski. Rafael uwielbia kino i pojawienie się filmów Kieślowskiego miało dla niego ogromne znaczenie. Planował studia w Łodzi, bo tam studiował Polański. Nie miał polskiego paszportu i skończył francuską szkołę filmową. Jego celem było robić filmy w Polsce. Tu zrobił dokument, film dyplomowy. Uznał, że ważne tematy filmowe dla Francuzów są obecne na ekranach. Będąc w l. 90-tych w Polsce uważał, że tu jest przeciwnie i ważne historie dla ludzi, których znał i rodziny są nieobecne i to kino mówi o niczym. Nie zakładał, że zrobi najlepsze filmy o najciekawszych tematach polskich, ale sądził, że jest tu miejsce dla niego. Z powodu dystansu widział pewne bardzo ważne tematy i chciałaby je zrealizować. W Polsce trwało wówczas "szaleństwo teczek" i pomyślał, że byłoby ciekawe pokazać co się dzieje po tym "huraganie medialnym" w życiu człowieka, który nagle zostaje oskarżony o współpracę z UB. Przez tydzień media mówią o tym człowieku, a potem nic. Sąd lustracyjny po wielu latach stwierdzi, że człowiek mówił prawdę, że był niewinny, ale piętno na nim zostaje. Zaczął scenariusz filmu od pytania: Co dzieje się w życiu rodzinnym, społecznym tego człowieka w takiej miejscowości, jakie są konsekwencje? Potem pojawiła się wizja syna, żeby mówić w imieniu tego pokolenia, który nie przeżyło czasu komunizmu.
Uwikłani rodzice to także sprawa ich dzieci. Jak podkreśla reżyser filmu "Kret", wszyscy mamy taki ciężar, czy chcemy czy nie, i nie możemy powiedzieć, że nagle w 1989 r. wszystko się zmieniło i nie ma już konsekwencji. Rafael Lewandowski uważa, że cały czas żyjemy z tą przeszłością. Ten ciężar jest w naszym życiu. czasem bardziej dramatyczny jak w filmie "Kret", czasem mniej, ale żyjemy z tym. Jest zdania, że Polska bardzo szybko idzie do przodu ale ciężar przeszłości zawsze pociągnie nas do tyłu. Tak było we Francji z historią II wojny światowej, itd.
"Chemia" w zespole aktorskim
Jak opowiada Rafael Lewandowski - na początku obsady "Kreta" był pomysł na Borysa Szyca (jeszcze jako studenta Akademii Teatralnej), którego spotkał 11 lat temu przy innym projekcie. Szyc miał tak silną energię i osobowość, że reżyser wiedział, że będzie kimś ciekawym jako aktor. Sześć lat temu zaczął pisać tę historię właśnie z punktu widzenia młodego człowieka. Chciał aby był to film uniwersalny, nie tylko dla ludzi z pokolenia ojca, ale też dla młodych, do których łatwiej będzie dotrzeć z tak dobrym aktorem jakim jest Borys. Kiedy miał "szkielet" historii przesłał go do Szyca, któremu jego rola się bardzo podobała i wyraził zgodę na udział w produkcji. Od samego początku był Szyc ogromnym wsparciem dla reżysera. Później rozpoczął poszukiwanie aktora do roli filmowego ojca Borysa Szyca, czyli Zygmunta. Już wcześniej umawiał Wojciecha Pszoniaka, który miał zagrać rolę brata Zygmunta, potem głównego bohatera, ale przekonał się do zagrania roli ubeka Garbarka (kreacja Pszoniaka). Jak stwierdza Lewandowski - wykonał niesamowitą pracę. Reżyser dodał, że dużo aktorów odmówiło gry w tym filmie. Wreszcie pojawił się Marian Dziędziel jako idealny ojciec i były działacz "Solidarności", czyli filmowy "Kret". Każdy z nich pracował inaczej: Borys jest aktorem instynktownym, nie musi rozmawiać o roli godzinami, bierze tekst i później proponuje jak to zagra. Marian Dziędziel jest "psychologicznym" aktorem. Musi dużo rozmawiać i w tym przypadku rozmowa trwała 6 miesięcy. A pierwsze pytanie było: Czy dla ciebie ten ojciec jest winien czy ofiarą? Reżyser przyznał, że dla niego on jest ofiarą tego systemu. Dziędziel zastanawiał się non stop. Scena na plaży, kręcona na końcu, była dla niego bardzo trudna. Aktor bardzo się jej bał. Mówił, że nie jest w stanie tego zagrać. - To jest imponujące dla debiutanckiego reżysera i tak doświadczonego aktora, który ma tak mocne wątpliwości i takie wymagania wobec siebie. Wielka lekcja życia. Cały czas szukałem, jak zrobić, żeby ten człowiek był człowiekiem a nie karykaturą tej debaty, którą znamy wszyscy z gazet. Szukałem jak pokazać człowieczeństwo - mówi Rafael Lewandowski o swoim filmie.
Kulisy scenariusza "Kreta"
Film był pokazany na wielu festiwalach. Rafael Lewandowski jeździł z nim po Polsce i po świecie, choć o mały włos nie doszedłby do skutku. Kręcony był w bardzo trudnych warunkach ponieważ bardzo dużo ludzi bało się tego tematu. Po pierwsze, że jest to debiut, a po drugie, że będzie to film polityczny, a ludzie nie będą chcieli tego oglądać i zakończy się klapą. Było duże ryzyko. Tymczasem niespodzianka - film okazał się kasowym sukcesem wielokrotnie nagradzanym. Jak podkreśla autor obrazu - film nie jest tylko po to żeby się spodobał, jest po to, aby rozmawiać o tej tematyce. Żeby widzowie wyszli z kina z uczuciem, że przez prawie 2 godziny mieli spotkanie z ludźmi i historią, która nie zmienni życia, ale przez chwilę zmieni spojrzenie na to co się dzieje dookoła.
Reżyser przyznaje - oczywistą rzeczą jest, że mając takie doświadczenie z dokumentalnym kinem to źródłem inspiracji była rzeczywistość. Szukał rzeczywistości cały czas, także w gazetach i widział pomysł na film. Później miał problem, żeby nie zostać zakładnikiem rzeczywistości. Od samego początku wraz ze współscenarzystą założyli, że będzie to film uniwersalny, nie tylko dla Polaków lecz dla wszystkich. I nie będzie filmem publicystyczny, ani historycznym, czy dydaktycznym. Mieli bazę prawdziwych historii, bohaterów, itd. Była możliwość wzięcia konsultanta historycznego albo kogoś z IPN-u. Reżyser nie zdecydował się na takie posunięcie z obawy, że ktoś powie, że "tak nie jest". Przykładem jest proces. Wymiar sprawiedliwości w Polsce jest zdecydowanie "niefotogeniczny" w odróżnieniu od amerykańskiego, który jest bardzo teatralny i tak obecny w kinie. Nagrano 3 godzinny proces w sprawie kopalni "Wujek" żeby z tego zrobić 3 minuty filmu. Przykładem dla postaci ubeka Garbarka był słynny "Lesiak ze swoją szafą". On był bohaterem mediów. Bardzo wzruszyła autorów filmu historia Boniego, który miał być ministrem w I rządzie Tuska i w ostatniej chwili pojawiła się informacja, że on podpisał "lojalkę". Podczas konferencji Boni przyznał, że ją podpisał, ale zrobił to dlatego i dlatego i zrezygnował z funkcji. I to była historia podobna do szantażu w filmie "Kret". Były przykłady, więc z jednej strony zaplanowano tło rzeczywistości, a z drugiej strony współscenarzysta, specjalista od dramatu greckiego, dawał przykłady jak to poprowadzić.
Komu potrzebny film o TW?
- Padają pomniki i autorytety. Czy taki film ma jakiekolwiek znaczenie? - pytano z sali. - Kiedy 7 lat temu w internecie udostępniono Listę Wildsteina to co zrobiłem? Sprawdziłem co się dzieje "na wysokości Lewandowski" - odpowiadał Rafael Lewandowski. I tam była osoba nosząca imię i nazwisko mojego ojca. Od razu poszedłem do ojca z pytaniem. Ojciec był tym oburzony. Wyjechał z Polski w l. 60-tych, może musiał - pomyślałem? Potem był bardzo zaangażowany w działalność "Solidarności", nie miałem wątpliwości, że jego działalność była prawdziwa i szczera. Miałem wątpliwości co do tego wyjazdu. Później znalazłem datę urodzenia tego człowieka i była zupełnie inna. Więc oczywiście, to ma znaczenie - podkreślił reżyser i scenarzysta filmu "Kret".
Stwierdził także, że tytułowy Zygmunt jest dla niego ofiarą. - Zawsze mówię ludziom: Winny czy nie, ten człowiek znalazł się w systemie, który nie pozwalał w pewnym momencie powiedzieć "nie" albo "tak". Brak demokracji polega na tym, że nie mamy wolności by powiedzieć "nie" albo "tak", albo "mam władzę gdzieś". I to jest bardzo ważne i o tym zapominamy jak bierzemy artykuł z treścią "On miał teczkę". Ale nie wiemy jaki był wokół tego dramat, w jakiej był sytuacji, jak był otoczony - i o tym jest, moim zdaniem "Kret" - powiedział Rafael Lewandowski.
W rozmowie poruszono także temat teczek SB jako bardzo eksploatowany w życiu społecznym. Reżyser przyznał, że mówiono mu, iż ludzie są zmęczeni tym tematem i oświadczył: To nie dlatego, że ludzie są zmęczeni, ja też jestem zmęczony, ale poczułem potrzebę żeby zrobić film o tym. Jest to w pewnym sensie taki krzyk o tym - przestańmy mówić w taki sposób o takiej historii bo to nas doprowadzi donikąd. Wizja czarno-biała dla historii jest bardzo niebezpieczna dla przyszłych pokoleń.
Post scriptum "Kreta"
Na pytanie widza czy rozważał inne zakończenie filmu - reżyser dobitnie odpowiedział, że nie. Scenariusz powstawał od końca. Reakcja Lewandowskiego na ogłoszenie Listy Wildsteina w 2006 r. była bardzo burzliwa. Pamięta, że miał przekonanie, że chce o tym mówić, nawet jeśli będzie to trudne. Poza tym chciał o tym mówić w sposób radykalny, że to może doprowadzić do tragedii. Sądzi, że gdyby nasz bohater Paweł, syn TW, wrócił do domu z tą teczką albo ją zakopał w lesie i popatrzył na ojca i ojciec zrozumiał, że syn się dowiedział - to byśmy wrócili do normalności. Chciał jednak, żeby zakończenie spowodowało coś więcej, żeby widz był w niekomfortowej sytuacji. Uważa bowiem, że następuje w pewnym sensie identyfikacja widza z tym bohaterem, lubimy go bardziej lub mniej. To jest film, to jest kino, to nie jest życie, które się toczy normalnie. To nie jest dokument. Lewandowski wiedział od początku, że to zakończenie musi być mocne, bo ono może się zdarzyć w realu, nie tylko w kinie.
- Mając ten poziom debaty wokół tych spraw stwarzamy taką możliwość, żeby ktoś zareagował w taki emocjonalny sposób, bo poziom agresji wokół tej debaty jest taki wysoki, że ja wierzę, że ktoś może to zrobić, jeśli tego nie zrobił. Chciałem mieć zakończenie otwarte, bo nie wiemy czy będzie syn agenta aresztowany czy nie i co będzie dalej pomiędzy ojcem a synem. Ja mam swoją wersję. To mój sposób, żeby człowiek wychodzący z kina myślał o tym nadal. Co bym zrobił na miejscu syna, co bym zrobił na miejscu ojca - puentował wypowiedź Rafael Lewandowski.
Jak podkreślali widzowie - wartością dodaną filmu "Kret" jest pokazanie polskiej rodziny pozostającej ze sobą w dobrych relacjach. Reżyser zaznaczył, że w naszym kraju zaobserwował, że rodzina jest na pierwszym miejscu i choć jest dużo napięć, jak w każdej rodzinie, ale rodzina jest tak ważna dla Polaków, że trochę dziwi go stosunek reżyserów do pokazywania jej w krzywym świetle. W planach reżysera i scenarzysty Rafaela Lewandowskiego film o emigracji zarobkowej, którego akcja toczyć się będzie w większej części we Francji.
Prowadzący spotkanie krytyk filmowy Wojciech Kałużyński podkreślił, że to wielka zdobycz, że Rafael Lewandowski zaproponował inny język opowieści. Widzowie gratulowali reżyserowi sposobu przedstawienia historii, tego trudnego, wyeksploatowanego tematu oraz pokazania uniwersalnej historii z bardzo dużym dystansem. Andrzej Bubeła, dyrektor Centrum Kultury Filmowej "Stylowy" przekazał podziękowania za spotkanie i obdarował Rafaela Lewandowskiego "Żabą roztoczańską", która ma "zapewnić środki" finansowe na kolejne filmy - rzeźbą wykonaną przez artystę rzeźbiarza Bartłomieja Sęczawę.
"Kret" to film bardzo mądry i warto, a nawet trzeba go obejrzeć. To film o nas, czy tego chcemy, czy nie. I chociaż od upadku PRL minęło już ponad 20 lat, to temat Tajnych Współpracowników Służby Bezpieczeństwa PRL jeszcze długo nie da o sobie zapomnieć.
Portal Zamość online był patronem medialnym
13. Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Alchemia kina"
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2012-08-18 przeczytano: 14134 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|