|
Święta u Namysłowskich w Chomęciskach SzlacheckichŚwięta Godnie, bo tak nazywano Święta Bożego Narodzenia obchodzono na wsi polskiej niezwykle uroczyście. Okres oczekiwania na narodzenie Jezusa Chrystusa czyli Adwent, wypełniony był konkretnymi działaniami. Obowiązkowo trzeba było uczestniczyć we mszy świętej zwaną roratami ("rorate cali desuper - spuśćcie rosę niebiosa") odprawianą o świcie, uczestniczyć w rekolekcjach, przygotować domostwo do zimy, tak aby lśniło czystością i uporządkowaniem, obowiązkowo uczono się kolęd, jasełek, wykonywano ozdoby świąteczne, szopki bożenarodzeniowe.
Wysocki, pokłon pasterzy, z kolekcji Karola Namysłowskiego, zbiory Muzeum Zamojskie
W atmosferze codziennego życia adwentowego możemy sobie tylko wyobrazić, (starsi może pamiętają) jak przygotowywano się do świąt w dworze u Józefiny i Karola Namysłowskich w Chomęciskach Szlacheckich. Wiemy, że twórca orkiestry wbrew woli ojca, swój czas, pracę, talent, pieniądze poświęcił bez reszty, aby z miejscowych włościan utworzyć orkiestrę i to Orkiestrę Włościańsko - Symfoniczną. Orkiestrę, która będzie grała nie tylko proste pieśni ludowe, najbliższe sercu każdemu Polakowi, ale i utwory symfoniczne, podane krytyce znakomitych słuchaczy podczas licznych koncertów.
Patrząc na fenomen orkiestry w sposób racjonalny, możemy powiedzieć, że nie miała, prawa powstać. Ojciec był przeciwny działaniom Karola, uważał to za czystą fanaberie, zaborca rosyjski tępił wszelkie przejawy polskości a muzyka Namysłowiaków polską była, brakowało instrumentów muzycznych i nut oraz muzyków.
Wiejscy chłopcy z parafii Starego Zamościa wprawdzie garneli się do grania lecz narażali siebie i swoje rodziny na represje carskie, a poza tym sami prawie niepiśmienni, musieli poznawać tajniki czytania nut, grania na instrumencie i w orkiestrze.
Maria Nowak, 1980 zbiory Muzeum Zamojskie
Swoja naukę u Karola Namysłowskiego A. Zierkiewicz tak opisuje:
Tak. Uczyłem się na muzyka u K. Namysłowskiego i każdy jeden chcąc być uczniem i muzykiem u K. Namysłowskiego trzeba było jiść z ojcem lub z matko do K. Namy... czy rodzice zezwalajo.
Tak przyjmował K. N. Przyjoł początek wypisał mu nuty i miał się uczeń nauczyć nut po paru dniach uczeń zdał egzamin z czytania i poznania nut po tej lekcji dostawał instrument przeznaczony przez K. Namysłowskiego i początkowe skazuwki mu pokazał. Początkowo kiedy Orkiestra była mała to K. Namys... uczył sam każdego ucznia, trzeba było chodzić na lekcje doniego co drugi dzień.
Kiedy Orkiestra zwiększyła się sprawiało mu to ciężar to przyjoł ucznia przydzielił Instrument i kazał mu chodzić na lekcje do muzyka grającego jusz w Orkiestsze a raz na miesiąc, dwa uczeń pszychodził do K. Nam... Na lekcji a ponad to jescze jednego z muzyków Całą zimę miał u siebie w majątku bo parę uczni chodzili do nich do majątku na lekcje pszeważnie ci uczniowie co byli jusz na wykończeniu Tak że K. Nam... miał cięszką pracę nad prowadzeniu Orkiestry. Był Kompozytorem, prowadził szkolę i sam prowadził Introligatorstwo biblioteki.
Charakteryzacją K. Namy... uczenia Ucznia spokojnie z uśmiechem, pszed uczniem uczniowi zrozumieć nuty czwurki szesnastki tszydzieste dwujki i t d, i pauzy takie że uczocego samo pszejście porusza cierpliwość, wyczerpuje się kilka naście razy tłomaczyć, boć tu wyliczenia sekundowe. Kiedy zostawał wyczerpany cierpliwością nieukazał tego uczniowi zakończył łagodnie lekcję chociaż i nie pojego myśli zwalniał z lekcj do nastempny lekcji naucz się.
Kiedy uczeń pszyszedł na lekcję z nie umiejętnym zadaniem popszedniej lekcji wymuwek nię robił muwił uczniowi spokojnie nie bardzo dobże powtórz jeszcze.
Ogólne pruby tak zwane po muzycznemu robił Orkiestsze też spokojnie poskończony prubie tylko opomniał kto się czuje nie pewnym trzeba się poduczyć się wgrze czyli tak nazwę nie służbowo rozmawiał K. Namy... z orkiestro nie jako to człowiek wyszy odemnie, ruwniał siebie na ruwni skażdem swojem grajuncem muzykiem u niego. ( Archiwum Państwowym w Zamościu, odczytała i przepisała rękopisu Ewelina Polańska).
Archiwum Orkiestry Symfonicznej
To w mroźną wigilijną noc w 1880 roku w kościele w Starym Zamościu po raz pierwszy zagrała orkiestra Nawet ksiądz proboszcz znieruchomiał na chwilę przy ołtarzu - zdumiony, że w tym małym wiejskim kościółku gra tak pięknie kapela. Powoli ludzie zaczęli rozpoznawać wśród grających swoich bliskich i znajomych, szeptem wyjaśniali: "Patrzajta, a przecie to Maciek Seroka, a tamten Jędrek Kostrubała, o ten na lewo, na klarnecie gra" wkrótce tłum wiernych dołączył do swej orkiestry i cały kościół zahuczał kolędami, takiej pasterki nikt z obecnych nie widział i nie słyszał (Bryk A. "Karol Namysłowski i jego orkiestra", Lublin 11992).
Od tej pory przygotowania do uroczystości Świąt Bożego Narodzenia będą naznaczone wielką pracą w rodzinie Namysłowskich, bo to nie tylko okres przygotowań muzyków orkiestry do nowego repertuaru na kolejne koncerty, ale i zaangażowanie żony Karola, Józefiny a następnie żony Stanisława, Ludmiły, które dzielnie wspierały mężów i orkiestrę, one też organizowały wspólną wieczerzę wigilijną. Tradycja ta przetrwała do II wojny światowej, dwór Namysłowskich w Chomęciskach Szlacheckich rozbrzmiewał muzyką ludowa, kościelną i patriotyczną.
Tam również zaraz po opuszczeniu terenu przez Moskali podczas I wojny światowej powstała szkoła ludowa prowadzona przez Ludmiłę Namysłowską, żonę Stanisława. Nauczycielka dbała o to , aby dzieci aktywnie uczestniczyły w przygotowani materiału, często uciekała się do teatru dziecięcego, poprzez przygotowanie tekstów, strojów, scenografii, zajęć terenowych. Materiał szkolny był przyswajany błyskawicznie. Z wielkich wydarzeń z życia szkoły zachował się program "Jasełek" z 1916 lub 1917 roku. W Jasełkach brało udział 56 osób, grane w 4 odsłonach według układu Ludmiły Namysłowskiej, muzykę i improwizacje kolędowe opracował sam Karol Namysłowski. Jak wielkie musiało to być wydarzenie, skoro w przygotowania włączył się sekretarz Orkiestry Andrzej Kostrubała, wielokrotnie wspominany w licznych recenzjach jako niezwykle zdolny sekretarz i "prawa ręka" Karola. O Jasełkach z uznaniem pisała prasa nie tylko regionalne. Jak podaje Kronika Powiatu Zamojskiego z 1918 r. "dochód czysty z "Jasełek" przeznaczyła p. Namysłowska: 150 koron na biedne dzieci we wsi Wierzbie, 100 koron na budowę "Domu ludowego" tamże i 108 koron na biedne dzieci w Warszawie".
Muzeum Zamojskie ekspozycja
Dzieci ze szkoły prowadzonej przez Ludmiłę Namysłowską wspominały okres szkolny jako najpiękniejszy w życiu a nauka nie kończyła się wraz z wakacjami, w czasie wakacji uczniowie przygotowywali się do zadanego tematu w formie wykładu lub artystycznego przedstawienia i to było najciekawsze, bo oprócz codziennych prac wykonywanych w gospodarstwie mogły rozwijać swoje zdolności twórcze i organizacyjne.
Niestety wojna przerwała i zniszczyła wszystkie formy życia społecznego jak i dorobek rodziny Namysłowskich, i to nie tylko w wymiarze materialnym ale i duchowym. Orkiestra została zdziesiątkowana, wielu muzyków wojny nie przeżyło, instrumenty zniszczone, majątek rozgrabiony a Stanisław po ciężkich przeżyciach wojennych, po powrocie do Zamościa, z trudem próbował organizować orkiestrę. Chęci były, ale możliwości niewielkie. Z pomocą jak zwykle przyszła żona Ludmiła. Jej energiczne działania, zabiegi u najważniejszych osób powojennej Polski jak i pomoc materialna, doprowadziły do powołania orkiestry pismem z 21 września 1945 roku przez Wincentego Rzymowskiego, ówczesnego ministra kultury i sztuki.
Orkiestra otrzymała subwencje w wysokości 200 tys. złotych co umożliwiło zakup instrumentów i biblioteki nutowej, grało w niej 28 dawnych Namysłowiaków. I chociaż nie bardzo wiadomo na jakich zasadach organizacyjnych miała dalej orkiestra działać, to jednak najważniejsze było to, że powstała. Niestety z konieczności Ludmiła Namysłowska musiała zamieszkać w Warszawie, ale nigdy starozamojskiej ziemi nie zapomniała.
W liście do Wacława Mazurka pisała Zawsze i ciągle jestem przy was, żyje przeszłością moją słoneczną, widzę ziemie starozamojską taką, jaką niegdyś musiałam opuścić, by dokonać przyrzeczenia swego św. pamięci umierającej córce, której ślubowałam, że jej pięcioletnią córeczką się zajmę, wychowałam na dzielna istotę, godną miana Polski...mam nadzieję że prośbę moją który z Was z orkiestry spełni i wyśle mi za zaliczeniem pocztowym małą paczuszkę z tym pachnącym chlebkiem wiejskim. (A. Bryk. Karol Namysłowski i jego orkiestra)
Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego w Zamościu jest ciągle zjawiskiem niezwykłym w skali kraju, mimo że czasami wydaje się, że nie ma szans na dalsze trwanie bo nieuregulowany status prawny, brak sali, brak zaplecza, pieniędzy, kontraktów, itd., to jednak ciągle się rozwija, gra i jest bliska naszym sercom. autor / źródło: Maria Rzeźniak, fot. Henryk Szkutnik obrazy ze zbiorów Muzeum Zamojskiego dodano: 2012-12-16 przeczytano: 15620 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|