|
Dziecko ekspresjonistów, rozmowa z Henrykiem SzkutnikiemNa wystawie "Kura ziemska" Malarstwo Henryka Szkutnika, prezentowanej w Jazz Club Kosz w Zamościu, znajdujemy 30 - zdaniem artysty plastyka - najlepszych jego prac. Ich wymowa jest ekspresyjna, dwuznaczna, przewrotna i zaskakuje widza. To zamysł celowy dojrzałego w przekazie malarskim Henryka Szkutnika, który nie mizdrzy się do odbiorcy i swoją publicystyką daje czasem popalić bacznie podglądanemu światu. Symboliczna kolorystyka, rozmach i wyjątkowa szczerość w przekazie to cechy charakterystyczne dla Henryka Szkutnika, człowieka o wielu pasjach. To wszystko służy dziełu/sztuce.
Teresa Madej - Proszę, cofnijmy się nieco w czasie. Jak się to zdarzyło, że mogłeś, że chciałeś tę wystawę tutaj zrobić?
Henryk Szkutnik - Propozycja wyszła od Wioletty Lewandowskiej, która współpracując jakiś czas z tą galerią odnalazła mnie na facebooku, obejrzała tam wszystkie moje obrazy i natychmiast do mnie zadzwoniła, mówiąc: Pan musi tutaj zrobić wystawę. I tak się zaczęło.
Teresa Madej - Trzydzieści obrazów na trzydziestolecie. Jak to rozumieć? Malujesz dłużej.
Henryk Szkutnik - To dorabianie ideologii. Przejrzałem moje obrazy i stwierdziłem, że nie wszystkie nadają się do pokazania. Wybrałem z nich trzydzieści. Jak sprawdziłem datę najstarszego i najmłodszego obrazu - wyszło mi trzydzieści lat.
Teresa Madej - Czy to jedyny klucz doboru obrazów? Czym się kierowałeś?
Henryk Szkutnik - Według mnie - to najlepsze obrazy. Nie wiem jak to jaśniej powiedzieć. W tej chwili stwierdzam, że one są jednorodne. To są moje obrazy. Tutaj nie widać, że któryś obraz jest namalowany przez kogoś innego. Wybierałem najlepsze, a po powieszeniu okazało się, że one są bardzo charakterystyczne dla mnie. Te mniej udane mogłyby podawać na innych autorów. W tej sali jest troszkę przekłamanie, bo trzy małe obrazy nie były z pierwszego wyboru, bo uważam, że one nie są najlepsze. Ale wychodziły tu "dziury" i Grzegorz mówi - trzeba tu coś powiesić. Jeszcze raz przejrzałem pozostałe prace i zawiesiłem je dla uzupełnienia.
Teresa Madej - Przyznaję, że pisząc artykuł zaczynam od tytułu i już myślałam, jaki będzie ten. Oglądając obrazy - wszędzie widzę twój dowcip, jakąś anegdotę. Jesteś w nich bardzo prawdziwy, prześmiewczy. Czasem to jest ostry dowcip, nie od razu łatwy do odczytania i zinterpretowania. Każdy obraz ma tytuł. To twoja specyfika?
Henryk Szkutnik - Zgadzam się z tą opinią. Miło mi to słyszeć. Bardzo wiele obrazów powstało od tytułu, że tytuł był najpierw - np. "Kura ziemska", bo "kula ziemska" - "kura ziemska". Więc zapisałem tytuł i zacząłem myśleć o obrazie - jak go namalować. I tak powstaje wiele obrazów. Inny przykład - cała seria "Czapla na warcie". Są trzy, a ta seria jest w planach. Pomysł powstał na plenerze nad Wartą, w Toporowie, gdzie czaple stoją na jednej nodze jak na warcie, i nad Wartą. I to jest często dwuznaczne. Co do tytuły wystawy to planowałem "Wieśniak zamojski". Jest książka, którą bardzo lubię - "Wieśniak paryski" L. Aragona.
Teresa Madej - Skąd takie skojarzenia?
Henryk Szkutnik - Ja jestem z mentalności wieśniakiem. Urodziłem się na wsi i mam wady wieśniaka. Nie wiem czy mam zalety wieśniaka. Dzisiaj słowo wieśniak to słowo negatywne. Mówi się, że to co przaśne, złe zachowanie - to wiocha, itd. Ta wieśniaczość trochę ze mnie wyłazi, chociaż w Zamościu mieszkam od ponad trzydziestu lat. Przez wiele lat, mieszkając tutaj, malowałem wieś. Powstała duża seria "Kolorowych jarmarków". Teraz już tej wsi tak nie czuję, bo jestem tu, w Zamościu. Zacząłem nowy cykl "Niedzielne popołudnie na Rynku Wielkim", co jest parafrazą obrazu Seurata "Niedzielne popołudnie na wyspie Grande Jatte". Tu jest jeden obraz, w domu dwa niedokończone z tej serii. Ja tym żyję, ja to obserwuję. Wychodzę z pracy i widzę to, wychodzę w niedzielę popołudniu. Mam setki zdjęć. Dla mnie modelem jest fotografia.
Teresa Madej - Czyli twój warsztat zaczyna się od fotografii?
Henryk Szkutnik - Zawsze tak było. Nie mam pamięci wzrokowej, malując dany temat szukam, zbieram i fotografuję motywy. Kompozycję komponuję, ale z fotografii biorę układ postaci, rąk, spojrzenie, itd. Na jeden obraz składa się kilkadziesiąt motywów. Z tego robię kompozycję. I tak powstaje obraz. Mam tysiące szkiców fotograficznych. Potem to rysuję w sposób mniej lub bardziej zaawansowany, choć przeważnie to powstaje na płótnie metodą prób i błędów.
Teresa Madej - A kiedy przychodzi ten słynny imperatyw - nocą, w ciągu dnia?
Henryk Szkutnik - W każdej chwili, np. idąc ulicą widzę trzech facetów, którzy stoją gwiaździście do siebie pod kościołem franciszkanów, każdy trzyma psa i każdy pies patrzy w przeciwną stronę. Tworzą się takie dwa trójkąty. To jest kompozycja. To są te spostrzeżenia.
Teresa Madej - Inspirują cię scenki rodzajowe?
Henryk Szkutnik - Zbieram te scenki rodzajowe i powstaje jakiś pomysł. Ja mam setki notatek z pomysłami na obrazy, których pewnie nie zrealizuję, bo nie zdążę. A dochodzą następne, bo ja ciągle notuję. Gromadzę to w teczkach, później wracam i przeglądam to, bo pamiętam kilka, a jak jest notatka to się przypomni wszystko. Po jakimś czasie jest nowe spojrzenie, niektóre się wyrzuca, a niektóre się rozwija. Rejestruję chwilę, czasem pomysł przeczytany w gazecie, słucham radia, telewizji nie oglądam. Często inspiruje mnie zestawienie słów, jakiś emocjonalny temat. Natychmiast siadam i notuję. To jest takie olśnienie, błysk i już jest pomysł.
Teresa Madej - Czyli np. usłyszysz grę słów, a u ciebie występuje iluminacja?
Henryk Szkutnik - Tak, iluminacja i później realizuję ją na obrazie.
Teresa Madej - Lubisz kolory?
Henryk Szkutnik - Kolory to swoją drogą, to jest sprawa techniczna, ale wcześniej jest - co przedstawić, bo ja nie robię obrazów abstrakcyjnych, tylko jest to malarstwo figuratywne. Więc - jakieś postacie, jakieś akcesoria. Jeśli chodzi o kolory to u mnie jest ten sam zestaw. Musi być błękit, musi być orange, czerwień. Nie cierpię brązów, ugrów - ich prawie nie ma, bo to kolory mdłe, nijakie. Ja jestem dzieckiem ekspresjonistów. Moim mistrzem jest Max Beckman, niemiecki malarz z lat 20.,30-tych. Polski mistrz - to Obrzydowski i Dwurnik. Ale ja nie maluję tak jak oni, nawet nie potrafię, oni mnie inspirują do ekspresji. Ja maluję po swojemu. Nawet jak chciałem "pod kogoś" - to mi wychodzi Szkutnik. Ja nie dam rady zrobić kopii. Miałem zamówienia na kopię, wziąłem zaliczkę i oddałem bo kopia mnie nudzi.
Teresa Madej - A co jest dla ciebie najważniejsze?
Henryk Szkutnik - Życie.
Teresa Madej - Dobra odpowiedz. A w malarstwie?
Henryk Szkutnik - Dobry pomysł i dobre rozwiązanie tego pomysłu.
Teresa Madej - A kiedy wiesz, że to już jest koniec tego tematu?
Henryk Szkutnik - Kiedy on dla mnie jest już "zapięty". Na przykład tutaj - "Kocha, lubi, szanuje". To jest "lafirynda leśna". Jakaś dziewczyna, może niezbyt mądra, ale każda kobieta liczy na miłość. I ona sobie tutaj wróży: kocha, lubi, szanuje, a obok symbol - sromotnik bezwstydny. Ona myśli o swoim mężczyźnie i nie wie, że widoczny z tyłu męski potwór na nią czyha, bo każdy mężczyzna to potwór. Tu potwór jest zielony, bo jest uosobieniem lasu, strachu, tajemniczości. U mnie kolor jest symboliczny. Krowy są zielone, bo jedzą trawę; zwierzęta, które jedzą mięso są czerwone, itd.
Teresa Madej - Usłyszałam w komentarzach, że twoje obrazy są tak prawdziwe - jak ty.
Henryk Szkutnik - I co to oznacza?
Teresa Madej - Myślałam, że artysta to objaśni. Że trochę pokazujesz siebie, to co cię porusza.
Henryk Szkutnik - Siebie nie pokazuję, pokazuję otaczający mnie świat, troszkę w krzywym zwierciadle, ale staram się nie dowalać, bo ja kocham ten świat.
Teresa Madej - Oceniam, że wybierasz to na co jesteś w danym momencie wrażliwy.
Henryk szkutnik - Możliwe. "Poświęcenie hydrantu". Ja się wstydzę tego obrazu. Popatrz jakie tu są typy. Mało sympatyczne. Najładniejszy jest tu piesek, mój ukochany. To jak mój autoportret.
Teresa Madej - Lubisz zwierzęta?
Henryk Szkutnik - Pamiętasz moją wystawę w Zwierzyńcu - "Mój zwierzyniec"? No bo co innego mogłem zrobić w Zwierzyńcu. Przejrzałem swoje obrazy i stwierdziłem, że na 80 proc. obrazów są zwierzęta. I wszystkie te obrazy dałem na wystawę. Oczywiście bardziej lubię ludzi, ale łatwiej dogadać się ze zwierzęciem, z człowiekiem trudniej. Dramaty powstają...
Teresa Madej - Pamiętam twoje dwa obrazy z zamojska architekturą - "Kamienica Bernego" i "Dziedziniec". Będzie kontynuacja?
Henryk Szkutnik - Czysto architektoniczne ciężej mi idą. Nawet jak jest architektura to muszę tam wprowadzić zwierzęta, człowieka. Mam parę rozpoczętych, ale to jeszcze nie to. Natomiast realizuję ten cykl "Popołudnie na Rynku Wielkim". Tam jest masa ludzi, tak jak na rynku w słoneczne południe, na tle architektury. Podłoże, płyta jest różowiutka, sympatyczna i ci ludzie w moich barwach. To jest bardzo optymistyczne. I tak to ludzie odbierają.
Teresa Madej - Powiedz proszę, a ten ulubiony obraz?
Henryk Szkutnik - "Temi rencami", czyli portret stryjka. Ulubiony obraz, którego się nigdy nie pozbędę, jeden z pierwszych obrazów.
Teresa Madej - Hołubisz namalowany obraz czy porzucasz i czekasz na kolejny?
Henryk Szkutnik - Zbigniew Dmitroca, poeta napisał mi na facebooku, że jestem "wielki, wspaniały malarz, ale woli moje starsze obrazy". I ja się z nim zgadzam, ale nie mam zamiaru rezygnować z malarstwa.
Teresa Madej - Jesteś bardzo szczery. Taki "wieśniak zamojski"? Czy grasz?
Henryk Szkutnik - Tak, wieśniak zamojski - do pewnego stopnia. Nie, nie gram, tutaj nie gram, ja się obnażam. Marek Terlecki powiedział mi - Heniek, nie obnażaj się tak, bo będą pytać: Szkutnik, który to? A to ten wieśniak! I dlatego poszedłem w "Kurę ziemską", bo to jest bardziej poetyckie.
Teresa Madej - Jest intrygujące. A ja ciągle zastanawiam się - jaki jest ten Szkutnik? Uważam, że jest bardzo inteligentny i odważny w tych obrazach.
Henryk Szkutnik - Jak wieśniak.
Teresa Madej - A ty ciągle o raju utraconym.
Henryk Szkutnik - Wspomnienie wsi jest niezwykle mocne i to mi się śni, są zapachy. Wracam z wiejskiej zabawy, pożegnałem dziewczynę, z którą tańczyłem całą noc, jest czwarta rano i czuję zapach - rosy, ziemi, ptactwo się budzi. Niesamowita sprawa. Albo zapach kwitnącego żyta. Mój syn tego nie doświadczył i nie doświadczy. A we mnie to siedzi. Ja tęsknię za tym.
Teresa Madej - Cóż dalej?
Henryk Szkutnik - Kontynuacja, jeśli starczy sił i zdrowia.
Teresa Madej - Gratuluję ci wystawy. Dziękuję za rozmowę.
Henryk Szkutnik - Dziękuję bardzo.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2013-04-15 przeczytano: 11556 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|